Tytuł: Mroczny książę
Autor: Christine Feehan
Wydawca: Amber
Data wydania: 2010
Liczba stron: 352
"Raven, młoda Amerykanka o parapsychicznych zdolnościach, ucieka na koniec świata - przed niechęcią i uprzedzeniami. W mrocznych Karpatach spotyka Mikhaila, księcia Karpatian - ginącej pradawnej rasy. Tylko Raven może ocalić go przed nim samym i rozświetlić noc spowijającą jego duszę. Tylko Mikhail może uleczyć jej rany i obdarzyć wieczną miłością. Łączy ich wyrok przeznaczenia i potęga uczucia. Lecz przeciwko sobie mają tych, w których budzą lęk i nienawiść. Którzy nie spoczną, póki Karpatianie nie znikną ze świata śmiertelników..."
----------------------------------------------------------
Jakiś czas temu trafiłam na listę TOP 10: Największe rozczarowania literackie i tam na pierwszej pozycji był Mroczny książę. Pamiętam, że pomyślałam wtedy, że nie może byc, aż tak źle... Dodatkowo już i tak stał u mnie na półce, więc zabrałam się za czytanie. Żałuję tego. Masochizm w pełnym wymiarze...
Książka opowiada głównie o złączonych ze sobą losach Michaiła i Raven, którzy poznali się dzięki swoim telepatycznym zdolnością. Można powiedzieć, że właściwie Raven odnalazła jego umysł, gdy on sam był samotny i pozbawiony chęci do życia. Od pierwszego ich kontaktu sprawa była przesądzona, ponieważ karpatianin postanowił zrobić z amerykanki swoją życiową partnerkę i koniec kropka. Nikt i nic nie miał prawa powiedzieć, że mogłoby być inaczej. Właściwie ona też nie miała wiele na ten temat do powiedzenia. Para bardzo szybko konsumuje swój związek, a później ponownie i ponownie. Właściwie głównym tematem książki są poczynania łóżkowe tej dwójki, które delikatnie mówiąc są trochę nietypowe. Zresztą jak i cały ich związek. Gdzie on całkowicie dominuje nad swoją partnerką, a ona pomimo swojej "niezależności" i tak jest uległa, jak baranek. Gdzieś po drodze natykamy się również na morderców polujących na Karpatianów, którzy zabili siostrę Michaiła.
Postacie nie zachwycają, są jednowymiarowe, denerwujące i nieciekawe. Raven jest amerykanką, którą powiela stereotyp łatwych turystek oddających się we władanie pieszemu lepszemu europejczykowi. Nie ma praktycznie własnego zdania i jest niemożliwie uległa, a to idealnie pasuje naszemu "mrocznemu księciu", który zachowuje się, jak pępek świata, któremu wszyscy muszą być posłuszni. Swoją kobietę nazywa partnerką, ale partnerzy powinni być sobie równi. Michaił natomiast nieustannie zmusza ją do uległości i posłuszeństwa. Dodatkowo jest kompletnie niewyżyty seksualnie, czyli w sumie oboje do siebie pasują. Na pozostałych bohaterów książki nie będę się skupiać, skoro sama autorka tego nie zrobiła.
"Mroczny książę" miał potencjał, a Christine Feehan dobry pomysł, jednak w trakcie jego wcielania w życie coś poszło nie tak, jak powinno. Karpatianie są naprawdę interesującą odmianą krwiopijców. Cała ich otoczka, zdolności i łamanie schematu typowego wampira było odświeżające. I tak naprawdę to jedyny plus tej książki, która z grubsza jest przesiąknięta seksem kręcącym się w okół dominacji i uległości. I teraz powiadam wam, jeśli chcecie przeczytać książkę erotyczną to ta książka i tak jest marna.
Podsumowując nie polecam książki nikomu. Zapamiętajcie okładkę i obchodźcie książkę szerokim łukiem. Bądźcie ode mnie mądrzejsi i nie sprawdzajcie tego na własnej skórze.
Ocena: 1+ / 6
„Rzecz nie w tym. że jesteś sam, lecz że jesteś samotny. Można być samotnym nawet w tłumie...”
17 Komentarze
Chyba ta książka nie zwróciłaby mojej uwagi, niezbyt często trafia się na kiepskie książki, no ale czasami trzeba się rozczarować, żeby nie było zbyt dobrze.
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam. Od początku nie miałam na nią ochoty. Widocznie moje wewnętrzne "JA" podpowiadało, że książka jest fatalna. Teraz mam pewność. Będę ją omijać.
OdpowiedzUsuńIrytacja - Mam wrażenie, że przez jakiś czas te dobre mnie omijały, ale powoli z tego wychodzę :)
OdpowiedzUsuńMaruda007 - Omijaj, omijaj! I ufaj instynktowi, bo dobrze Ci na razie podpowiada!
Aaargh! *ucieka przed książką z piskiem i chowa się za szafą*
OdpowiedzUsuńJeszcze się chyba nie spotkała z pozytywną opinią o tej książce, haha! Na pewno będę ją omijać szerokim łukiem!
OdpowiedzUsuńGdybym stała w bibliotece przed regałem (nawet bez uprzedniego zapoznania się z twoją recenzją) nawet bym na tą książkę pewnie nie spojrzała. Nie moje klimaty, jednak twoja recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że szkoda tracić na "Mrocznego księcia" czas, nawet bardzo szkoda :)
OdpowiedzUsuńKurcze a ja myślałam, że to całkiem interesująca książka, pełna emocji a tu takie niemiłe zaskoczenie. W takim razie będę omijała ją z daleka.
OdpowiedzUsuńAlannada - hahaha :) I dobrze!
OdpowiedzUsuńPaula - Powiem szczerze, że jak też i dlatego bardzo się sobie dziwie, że ją "ruszyłam"
Gabrielle_ - W sumie intuicja by Cię nie zawiodła, ale cieszę się, że utwierdziłam Cię w trzymaniu się od tej książki z daleka.
cyrysia - W takim razie dobrze, że zamieściłam tą recenzję, bo przynajmniej nie popełnisz mojego błędu :)
No i nie przeczytam nigdy w życiu! :D
OdpowiedzUsuńOj przeczytałam i też nie do końca rozumiem po jakiego. Sięgnęłam również po kolejną część, ale jest tak samo bezsensowna jak ta tutaj. Od kolejnych trzymam się zdecydowanie z daleka. Ciekawe ile biednych drzewek musiało iść pod piłę, by te idiotyzmy zostaly wydrukowane ;D
OdpowiedzUsuńCassiel - Dobra decyzja!
OdpowiedzUsuńfreeqa - Nie myślałam, że ktoś przebije mój masochizm, ale udało Ci się! Co do refleksji nad drzewami to przeraziłaś mnie. Teraz mam jeszcze większą agresję do tego chłamu!
Oj posłucham Twojej rady i się nie skuszę na nią...
OdpowiedzUsuńHahahahahhaha, AMEN! Dokładnie miałam takie same odczucia, co więcej - nie dokończyłam nawet tej książki. Okropność!
OdpowiedzUsuńSkutecznie zniechęciłaś mnie do tej pozycji. :) Na pewno nie zamierzam jej czytać. ;)
OdpowiedzUsuńBujaczek - Dobry wybór !
OdpowiedzUsuńTirindeth - :) Nie wątpiłam w to, że się zgadzamy ani przez chwilę, bo jestem niemal pewna, że to na twojej TOP10 znalazłam tą książkę na pierwszej i najgorszej pozycji. Następnym razem Cię posłucham :)
Sammie - Dzięki :) I tak trzymac!
czytałam, i uwierzcie z nudów przeczytałam tez inne cześci i dopiero na 16 cześci zaczyna sie rozkręcać, chociaz czasem az niedobrze sie robi od "kocham cie, jestes dla mnie wszystkim" bleee.
OdpowiedzUsuńCóż niech będzie, że jestem "inna" ale ta seria mnie wciągnęła. Owszem jest kilka rzeczy, które wkurzają ale osobiści bardziej mi przeszkadza to stawianie się kobiet niż ich uległość. Takie typowe "blondynki". Ty se mów a ja i tak zrobię po swojemu. On mówi zostań bo tam niebezpiecznie a ona nie pójdzie prosto w łapy wampira bo przecież facet nie będzie jej mówił co ma robić. Ogólnie seria robi się fajniejsza od siódmej cześć, która notabene w Polsce w ogóle się nie ukazała. Seksu owszem dużo ale to są książki erotyczne jak komuś przeszkadza ta ilość zbliżeń to niech w ogóle nie myśli o czytaniu Anne Rice serii o śpiącej królewnie :P
OdpowiedzUsuń