Autor: Lynne Ewing
Cykl: Córki Księżyca (#3)
Wydawca: Jaguar
Data wydania: 2011
Liczba stron: 450
"Ofiara
Ta miłość nie powinna była się zdarzyć. Ona jest Boginią, Córką Księżyca. Jej przeznaczeniem jest walka z Ciemnością. On jest Ciemnością. A jednak spotkali się i pokochali. Serena, której mocą jest czytanie w umysłach innych oraz Stanton, urodzony w XIII wieku, nieśmiertelny czciciel Atroxa. Jednak serce rządzi się własnymi prawami... I to właśnie prowadzi do tragedii. (...)
Zagubiona
Dziewczyna budzi się pewnego dnia, nie mając pojęcia, kim jest. Nie pamięta swojej rodziny, domu, przyjaciół.... Dopiero na zmiętej, wetkniętej do buta karteczce, odczytuje własne imię – Tianna.(...)"
---------------------------------------------"Każda kobieta jest stworzeniem nocy"
Trzecia część Córek Księżyca, tak jak poprzednio, składa się z dwóch historii. Ofiara opowiadana jest z perspektywy Stantona, Wyznawcy Atroxa. Nieśmiertelny chłopak jest zakochany z wzajemnością w Serenie. Niestety ich miłość jest niedopuszczalna, gdyż dziewczyna, jako Córka Księżyca działa w imię dobra, a nie zła. Przez wzgląd na grożące im obojgu niebezpieczeństwo chłopak zerwał z boginią, jednak w dalszym ciągu czuwa nad jej bezpieczeństwem. Szybko okazuje się, że faktycznie dziewczynie coś zagraża, a Stanton ze wszystkich sił stara się to powstrzymać.
Zagubiona swoją fabułą odbiega nieco, od tego, co do tej pory serwowała nam Lynne Ewing. Główną bohaterką historii jest nastoletnia Tianna. Wyróżnia się przede wszystkim tym, że nie ma żadnych wspomnień. Nie pamięta kim jest, gdzie mieszka, kim są jej rodzice, ani nawet jaki mamy rok. Wie jedynie, że znajduje się w niebezpieczeństwie i musi uciekać.
Pierwsza część cyklu mnie nie porwała, dlatego byłam nastawiona dość sceptycznie. Przebieg wydarzeń prezentowany z męskiej i teoretycznie mrocznej perspektywy stopniowo zmienił moje nastawienie. Wszystko to jednak poszło na marne, gdy wkroczyły na scenę wszystkie Córki Księżyca. Autorka gdzieś po drodze zapomniała, że największą zaletą jej głównych bohaterek była ich odmienność. Tutaj niemal zlewały się ze sobą. Co to za przyjemność czytania książki, gdy jej tytułowe bohaterki można rozróżnić jedynie za pomocą posiadanych mocy oraz imion? Niestety nawet w tym temacie książka zawodzi, ponieważ korekta nie wyłapała poplątanych imion i liczonych błędów - ponownie.
Gdybym miała podsumować książkę jednym słowem, było by nim: infantylna. Dlaczego? Już tłumaczę. Niedorzeczne zachowania głównych bohaterek są tak absurdalne, że aż ciężko się o nich czyta. A może naprawdę istnieją ludzie, którzy idą potańczyć na dyskotece zaledwie 5 - 10 min po tym, gdy niemal uśmiercili ukochaną osobę, a później w ogóle nie zaprzątają sobie głowy tym aby się o niego/ nią martwic? Nie zaprząta im też głowy fakt, że praktycznie wydali na swoją wielką miłość wyrok śmierci, bo przecież "wicie się w tańcu" jest o wiele ważniejsze? Ja się pytam, gdzie tutaj logika? Jeśli mam być szczera cały cykl Córek Księżyca hołduje postawie: impreza przede wszystkim! Postacie stworzone przez panią Ewing są boleśnie dziecinne i nierozgarnięte, a ich system wartości wyraźnie szwankuje. Innymi słowy bohaterki są infantylne do granic możliwości. Lepiej spisały się postacie poboczne, choć tutaj można traktować je jako główne, jednak mogłoby być lepiej. Naiwność niektórych scen jest równie przytłaczająca i dołująca. Przez większość książki starałam się wyłapać sens, jeśli takowy istnieje, ale wyraźnie mi umknął.
Styl autorki nie powala na kolana, słownictwo jest ubogie, a rozwój wątków zazwyczaj niedorzeczny. Niezaprzeczalną zaletą książki, jest fakt iż czyta się ją bardzo szybko, a nawet momentami wciąga. Więcej plusów nie zauważyłam.
Waszym osobistym gustom literackim zostawiam decyzję o przeczytaniu, czy też nie przeczytaniu cyklu Córek Księżyca. Sama nie znam takiej siły, która potrafiłaby mnie zmusić do powrotu do tej lektury, czy też jej kontynuacji.
Zagubiona swoją fabułą odbiega nieco, od tego, co do tej pory serwowała nam Lynne Ewing. Główną bohaterką historii jest nastoletnia Tianna. Wyróżnia się przede wszystkim tym, że nie ma żadnych wspomnień. Nie pamięta kim jest, gdzie mieszka, kim są jej rodzice, ani nawet jaki mamy rok. Wie jedynie, że znajduje się w niebezpieczeństwie i musi uciekać.
Pierwsza część cyklu mnie nie porwała, dlatego byłam nastawiona dość sceptycznie. Przebieg wydarzeń prezentowany z męskiej i teoretycznie mrocznej perspektywy stopniowo zmienił moje nastawienie. Wszystko to jednak poszło na marne, gdy wkroczyły na scenę wszystkie Córki Księżyca. Autorka gdzieś po drodze zapomniała, że największą zaletą jej głównych bohaterek była ich odmienność. Tutaj niemal zlewały się ze sobą. Co to za przyjemność czytania książki, gdy jej tytułowe bohaterki można rozróżnić jedynie za pomocą posiadanych mocy oraz imion? Niestety nawet w tym temacie książka zawodzi, ponieważ korekta nie wyłapała poplątanych imion i liczonych błędów - ponownie.
Gdybym miała podsumować książkę jednym słowem, było by nim: infantylna. Dlaczego? Już tłumaczę. Niedorzeczne zachowania głównych bohaterek są tak absurdalne, że aż ciężko się o nich czyta. A może naprawdę istnieją ludzie, którzy idą potańczyć na dyskotece zaledwie 5 - 10 min po tym, gdy niemal uśmiercili ukochaną osobę, a później w ogóle nie zaprzątają sobie głowy tym aby się o niego/ nią martwic? Nie zaprząta im też głowy fakt, że praktycznie wydali na swoją wielką miłość wyrok śmierci, bo przecież "wicie się w tańcu" jest o wiele ważniejsze? Ja się pytam, gdzie tutaj logika? Jeśli mam być szczera cały cykl Córek Księżyca hołduje postawie: impreza przede wszystkim! Postacie stworzone przez panią Ewing są boleśnie dziecinne i nierozgarnięte, a ich system wartości wyraźnie szwankuje. Innymi słowy bohaterki są infantylne do granic możliwości. Lepiej spisały się postacie poboczne, choć tutaj można traktować je jako główne, jednak mogłoby być lepiej. Naiwność niektórych scen jest równie przytłaczająca i dołująca. Przez większość książki starałam się wyłapać sens, jeśli takowy istnieje, ale wyraźnie mi umknął.
Styl autorki nie powala na kolana, słownictwo jest ubogie, a rozwój wątków zazwyczaj niedorzeczny. Niezaprzeczalną zaletą książki, jest fakt iż czyta się ją bardzo szybko, a nawet momentami wciąga. Więcej plusów nie zauważyłam.
Waszym osobistym gustom literackim zostawiam decyzję o przeczytaniu, czy też nie przeczytaniu cyklu Córek Księżyca. Sama nie znam takiej siły, która potrafiłaby mnie zmusić do powrotu do tej lektury, czy też jej kontynuacji.
Ocena: 2/6
~~~~~~~~
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Portalowi
15 Komentarze
Nie czytałam .. dlaczego ?
OdpowiedzUsuńBo jakoś mam już dość takich książek ..
A po za tym znowu tyle części, że można się domyślić, że w końcu będzie nuda !
Ale gdybym znalazła je w bibliotece pewnie bym po nie sięgnęła .. dlaczego ? Bo ja zawsze robię wszystko na opak
Pozdrawiam
Czytałam pierwszą część i kompletnie nie pamiętam o czym była, co bardzo źle o niej świadczy :-)
OdpowiedzUsuńJako że jestem w stanie tej sklerozy nie będę kontynuować tej serii.
Stanowczo szkoda mi czasu na te serię ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza część nawet była zabawna (szczególnie ten przy rytuale z malowaniem) ale dalej chyba czytać tej serii nie będę ;)
OdpowiedzUsuńciekawa okładka
OdpowiedzUsuńcała seria jest mi póki co obca
i jakoś nie ciągnie mnie do zapoznania się z książkami ;]
Nie czytałam żadnej części i raczej nie zamierzam.
OdpowiedzUsuńUuuu to jak tak słabo oceniasz, to już wiem, że mi się nie spodoba ;D
OdpowiedzUsuńPierwsza część za mną, ale po kolejne nie mam zamiaru sięgać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Definitywne nie. Będę ją omijać szeeerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńDałam sobie spokój z serią już przy drugim tomie. Za bardzo całość grała mi na nerwach. Za stara już jestem na tak dziecięce książki, bo inaczej nie da się ich określić.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że powyższa książka jest nieco lepiej dopracowana, ale skoro piszesz, że nie reprezentuje sobą nic ciekawego, to ja w takim razie spasuje.
OdpowiedzUsuńA mnie ta seria bardzo przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńPierwsza część całkiem mi się spodobała, ale do kolejnych tomów jakoś mnie nie ciągnie. ;)
OdpowiedzUsuńUUuu teraz to nie wiem czy sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńRaczej sobie odpuszczę;/
OdpowiedzUsuńJednak bardzo podobają mi się okładki książek tej serii.
Pozdrawiam!