W dalekiej przyszłości życie na Ziemi zostało zmienione. Po IV wojnie światowej, świat się zmienił. Ludzie zjednoczyli się, a kraje scaliły w większe wspólnoty. Niestety wciąż pojawiają się nowe zagrożenia, nieznana choroba dziesiątkuje ludność, a w dodatku Ziemi zagrażają Lunarzy - lud zamieszkujący Księżyc. Lunarzy są potomkami Ziemian, którzy założyli na Księżycu kolonie setki lat wcześniej, ale nie byli już ludźmi. Posiadają specjalne zdolności, które bardzo chętnie wykorzystują.
"Kiedy Kopciuszek zbiegał ze schodów, lewy pantofelek zsunął się z jej stopy"
Akcja książki toczy się w Nowym Pekinie, gdzie poznajemy naszą główną bohaterkę Cinder. Dziewczyna jest najlepszym mechanikiem w mieście, a także cyborgiem co czyni ją obywatelem drugiej kategorii. Opiekę prawną sprawuje nad nią macocha, która nie kryje odrazy, jaką czuje do Cinder. Traktuje ją wręcz jak przedmiot, który trzyma się jedynie dlatego, że przynosi dochód. Opiekunka prawna nie pozwala dziewczynie na żadną chwilę szczęścia, ani nawet wymianę za ciasnej stópki, gdyż wszystkie zarobione przez Cinder pieniądze są przeznaczone na zachcianki macochy i jej dwóch córek. Życie nastolatki zmienia się w chwili, gdy na targu odwiedza ją Książę Wspólnoty Wschodniej prosząc by naprawiła jego androida.
„Czy istoty twojego pokroju wiedzą, czym jest miłość? Czy ty w ogóle coś odczuwasz, czy to jedynie kwestia... oprogramowania?”
Cinder jest oczywistym odwołaniem do baśni o Kopciuszku. Nigdy nie lubiłam tej bajki. Zawsze wydawało mi się, że dziewczyna jest zbyt bierna i potulna, a by w końcu mogła być szczęśliwa u boku swojego wymarzonego księcia, musi dopomóc jej mnóstwo czynników zewnętrznych. Na całe szczęście Marissa Meyer stworzyła swoją cinderellę, jako bardziej samodzielną i myślącą bohaterkę. Cinder zdaje sobie sprawę, że nie zasłużyła na spotykające ją przykrości i stara się uciec od złej macochy. Jest rozważna i próbuje walczyć o własne szczęście. Nie jest też skrajnym niewiniątkiem. Książę Kai też nie jest jakimś tam wyblakłym super wybawcą i chwała mu za to. Posiada swój własnych wachlarz cech i emocji, ma zarówno wady, jak i zalety. Podobnie sprawa wygląda w przypadku postaci z góry skazanych na role czarnych charakterów- one także nie są skrajnie złe i posiadają ludzką twarz. Uwielbiam wielowarstwowe postacie, a w tym przypadku wcale się ich nie spodziewałam. Miła niespodzianka.
Muszę przyznać, że połączenie starej baśni z futurystycznym science fiction było strzałem w dziesiątkę. Myślałam, że będę się świetnie bawić gdy zacznę odnajdywać podobieństwa między Sagą księżycową, a oryginalną bajką, a w rzeczywistości w równym stopniu zachwycało mnie znajdowanie różnic pomiędzy nimi.
Świat wykreowany w Sadze księżycowej jest oszałamiający. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, jak wyśmienite okaże się połączenie tak różnych elementów w jedną całość.
Z czystym sercem gorąco polecam pierwszą część sagi. Jest zaskakującą i zabawną historią z niezwykle wciągającą fabułą. Podejrzewam, że fanów tej baśni zachęcać do lektury nie trzeba, jeśli jednak ktoś w dzieciństwie, tak jak ja nie lubił Kopciuszka, niech da mu teraz drugą szansę w tej nowej odsłonie. Ostrzegam was jedynie, że nie sposób się od niej oderwać ani na momencik.
Ocena: 6/6
26 Komentarze
Muuuuuuszę ją mieć. Ostatnio książki z Egmonta bardzo zaprzątają moją uwagę :D
OdpowiedzUsuńFakt, ostatnio mają świetne nowości:) Za niedługo biorę się za "Gorączkę" i zobaczę ile jest warta ;)
UsuńNa pewno wkrotce przeczytam te ksiazke :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wow, kolejna wysoka ocena, 6/6 to jest coś! Muszę mieć!
OdpowiedzUsuńHaha :) faktycznie rzadko daje 6, więc z pewnością warto!
UsuńCzy ta Meyer ma coś wspólnego z autorką Zmierzchu? Wiesz, że ja za takimi książkami nie przepadam, ale korci mnie to odniesienie do Kopciuszka:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że może Ci się spodobac. A autorki chyba nie mają ze sobą nic wspólnego, bo wtedy zapewne chwaliliby się tym na okładce ;)
UsuńOoo no patrz! Mnie też się ta książka szalenie podobała :):):)
OdpowiedzUsuńA ja na nią poluję. Nawet już wspomniałam Mikołajowi, że miło by mi było ją dostać. Oby zrozumiał aluzję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zazdroszczę! To chyba najlepsze określenie na to, co czuję. Ja też chcę móc zapoznać się z tą historią :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że i Ciebie Cinder pochłonęła :D Tym bardziej muszę ją poznać, ufam Twojej opinii :D
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, mimo że za Kopciuszkiem nie przepadam.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że ją posiadam, a po Twojej recenzji nie mogę się jej doczekać!
OdpowiedzUsuńUwielbiam bajkę o Kopciuszku, dlatego bez większych oporów przeczytam unowocześnioną Sagę Księżycową :)
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie wcale ta najwyższa ocena, nic a nic. Książka zajebista! :D
OdpowiedzUsuńSpecjalnie mnie nie ciągnęło do tej książki. Ostatnimi czasy wolę zagłębiać się w lektury o Starożytnym Rzymie, czy XIX i XX wieku! Szczególnie odpychający jest przesyt recenzji, niestety parę razy się na tym zawiodłam. Myślę, jednak że przeczytam, bo dobre opinie też znikąd się nie biorą.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona tą książką :D Już nie mogę się doczekać kolejnej części.
OdpowiedzUsuńTa książka zbiera same pozytywne oceny i normalnie mam ochotę ją kupić!
OdpowiedzUsuńJak najbardziej zgadzam się z Twoją recenzją! Książka jest świetna i w ogóle ostatnie premiery Egmonta powalają (przynajmniej okładkami ^^, chociaż po recenzjach wnioskuję, że treścią też ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiła ta książka i wszędzie wokół czytam same pochlebne jej recenzje. Ty także napisałaś o niej bardzo pochlebnie, więc muszę i ja wreszcie poznać Sagę księżycową: Cinder.
OdpowiedzUsuńA ja zawsze uwielbiałam tę bajkę i pokochałam tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzuję, że to mi się bardzo spodoba, dlatego jest na liście zakupów :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że jednak spasuję.
OdpowiedzUsuńJa mimo wszystko chcę ją przeczytać (chociażby ze względu na okładkę!) :D
OdpowiedzUsuńmuszę po nią sięgnąć w końcu coś innego:)
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja książki, którą mam na oku :)
OdpowiedzUsuń