"Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki."*
Tytułem moich ostatnich dziwnych wstępów zdradzę wam, że moja mama ma słabość do Rosji, a swoje umiłowanie do tego kraju przekazywała mi od moich najmłodszych lat. Starała się nauczyć mnie podstaw języka rosyjskiego, uczyła wierszyków, piosenek oraz opowiadała jak wyglądał kraj, gdy wielokrotnie go przemierzała. Tak, z całą pewnością fascynacje rosyjską kulturą mam we krwi, dlatego nie dziwcie mi się, że gdy usłyszałam po raz pierwszy o "Nadciąga burza" nie mogłam opanować pragnienia przeczytania jej! XIX wieczna Rosja z balami i carem, a do tego wszystko oprawione w nadprzyrodzoną powłoczkę - czego jeszcze mogłabym od książki wymagać?
Katerina Aleksandra Maria von Holstein-Gottorp jest młodą księżniczką Oldenburga, uczęszczającą do Instytutu Smolnego dla Szlachetnie Urodzonych Panien. Przez to, że jest księżniczką, czy też, że w jej żyłach płynie krew Katarzyny Wielkiej, nie robi na nikim większego wrażenia. W Smolnym są same księżniczki i wysoko urodzone damy. Katernia ma jednak sekret, którego nigdy nikomu nie zdradziła - jest nekromantką. czyli innymi słowy potrafi ożywiać to co umarło. Niestety córki króla Czarnogóry odkrywają jej zdolności i pragną wykorzystać je do własnych celów. Ich plan zakłada zeswatanie Kateriny z ich niezwykle przystojnym bratem. Czarnogórskie czarownice nie są jedynymi osobami, które odkryły prawdę o mocach dziewczyny. Również syn cara, wielki książę Jurij Aleksandrowicz, dowiedział się o jej przekleństwie, jednak on nie krył swojego zniesmaczenia w tym względzie.
W "Nadciąga burza" znajdziemy liczne bale dworskie, istoty z innego świata, magię, amulety i intrygi. Przyznam, że pod względem paranormalnym jest tutaj niezłe zamieszanie, w którym łatwo się pogubić. Spodobał mi się wątek powołania rycerza w postaci hrabiego Czermieńskiego, dlatego byłam nieco zawiedziona, że nie zajął on odpowiedniego miejsca na tle wydarzeń. Z pewnością był pod tym względem duży i niestety nie wykorzystany potencjał. Innym interesującym wątkiem jest relacja pomiędzy księżniczką Oldenburga i wielkim księciem. Tutaj także czegoś mi jednak brakowało, ale wierzę, że w kolejnych tomach będzie więcej scen chwytających za serce.
Rozdam teraz najważniejsze plusy i minusy. Ogromny plus daję za fenomenalne oddanie klimatu ówczesnej Rosji, dostosowanie zwyczajów i języka, a przede wszystkim za utrzymanie tła historycznego na dobrym poziomie. Szkoda, że autorka nie pochwaliła się ile prawdziwych i rzetelnych informacji zawarła w swojej powieści, ponieważ mało kto, kto nie interesuje się historią wie, że naprawdę istniał instytut Smolny. Po zakończeniu powieści pojawiło się jedynie wyjaśnienie rosyjskich imion i patronimików. Inną, ale równie znaczącą zaletą powieści są jej bohaterowie. Postacie są wyraziste i interesujące, a przede wszystkim nie giną wśród tak licznej ich ilości. W dodatku okładka powaliła mnie na kolana.
Do nieszczęsnych wad muszę zaliczyć zaniedbania redakcji, która nie pokusiła się o wstawienie przypisów. Pojawiają się m.in. zwroty z języka francuskiego, które nie są tłumaczone. Oczywiście da się wyczytać sens, jednak jest to swego rodzaju zaniedbanie. Inną sprawą jest zwięzła fabuła, która w niektórych momentach, aż się prosi o rozszerzenie, którego nie ma. Nie jestem fanką rozległych, nic nie wnoszących opisów, a mimo wszystko brakowało mi ich tutaj.
Ogólne wrażenie z lektury są mimo wszystko niesamowicie pozytywne. W czasach, gdy niezwykłą popularnościom cieszą się łagodne, romantyczne wampiry i antyutopie, Robin Bridges stworzyła coś innego, całkowicie innowacyjnego (przynajmniej w moim odczuciu). Dodatkowo przeniosła miejsce akcji z tak popluarnych Stanów Zjednoczonych, do XIX wiecznej Rosji, a tym jestem zachwycona! Z utęsknieniem czekam na kolejny tom trylogi o Katerinie, a tym czasem Wam serdecznie polecam "Nadciąga burza" i mam szczerą nadzieję, że zawładnie wami, tak jak mną.
Katerina Aleksandra Maria von Holstein-Gottorp jest młodą księżniczką Oldenburga, uczęszczającą do Instytutu Smolnego dla Szlachetnie Urodzonych Panien. Przez to, że jest księżniczką, czy też, że w jej żyłach płynie krew Katarzyny Wielkiej, nie robi na nikim większego wrażenia. W Smolnym są same księżniczki i wysoko urodzone damy. Katernia ma jednak sekret, którego nigdy nikomu nie zdradziła - jest nekromantką. czyli innymi słowy potrafi ożywiać to co umarło. Niestety córki króla Czarnogóry odkrywają jej zdolności i pragną wykorzystać je do własnych celów. Ich plan zakłada zeswatanie Kateriny z ich niezwykle przystojnym bratem. Czarnogórskie czarownice nie są jedynymi osobami, które odkryły prawdę o mocach dziewczyny. Również syn cara, wielki książę Jurij Aleksandrowicz, dowiedział się o jej przekleństwie, jednak on nie krył swojego zniesmaczenia w tym względzie.
W "Nadciąga burza" znajdziemy liczne bale dworskie, istoty z innego świata, magię, amulety i intrygi. Przyznam, że pod względem paranormalnym jest tutaj niezłe zamieszanie, w którym łatwo się pogubić. Spodobał mi się wątek powołania rycerza w postaci hrabiego Czermieńskiego, dlatego byłam nieco zawiedziona, że nie zajął on odpowiedniego miejsca na tle wydarzeń. Z pewnością był pod tym względem duży i niestety nie wykorzystany potencjał. Innym interesującym wątkiem jest relacja pomiędzy księżniczką Oldenburga i wielkim księciem. Tutaj także czegoś mi jednak brakowało, ale wierzę, że w kolejnych tomach będzie więcej scen chwytających za serce.
Rozdam teraz najważniejsze plusy i minusy. Ogromny plus daję za fenomenalne oddanie klimatu ówczesnej Rosji, dostosowanie zwyczajów i języka, a przede wszystkim za utrzymanie tła historycznego na dobrym poziomie. Szkoda, że autorka nie pochwaliła się ile prawdziwych i rzetelnych informacji zawarła w swojej powieści, ponieważ mało kto, kto nie interesuje się historią wie, że naprawdę istniał instytut Smolny. Po zakończeniu powieści pojawiło się jedynie wyjaśnienie rosyjskich imion i patronimików. Inną, ale równie znaczącą zaletą powieści są jej bohaterowie. Postacie są wyraziste i interesujące, a przede wszystkim nie giną wśród tak licznej ich ilości. W dodatku okładka powaliła mnie na kolana.
Do nieszczęsnych wad muszę zaliczyć zaniedbania redakcji, która nie pokusiła się o wstawienie przypisów. Pojawiają się m.in. zwroty z języka francuskiego, które nie są tłumaczone. Oczywiście da się wyczytać sens, jednak jest to swego rodzaju zaniedbanie. Inną sprawą jest zwięzła fabuła, która w niektórych momentach, aż się prosi o rozszerzenie, którego nie ma. Nie jestem fanką rozległych, nic nie wnoszących opisów, a mimo wszystko brakowało mi ich tutaj.
Ogólne wrażenie z lektury są mimo wszystko niesamowicie pozytywne. W czasach, gdy niezwykłą popularnościom cieszą się łagodne, romantyczne wampiry i antyutopie, Robin Bridges stworzyła coś innego, całkowicie innowacyjnego (przynajmniej w moim odczuciu). Dodatkowo przeniosła miejsce akcji z tak popluarnych Stanów Zjednoczonych, do XIX wiecznej Rosji, a tym jestem zachwycona! Z utęsknieniem czekam na kolejny tom trylogi o Katerinie, a tym czasem Wam serdecznie polecam "Nadciąga burza" i mam szczerą nadzieję, że zawładnie wami, tak jak mną.
Ocena: 5/6
„Że twój mrok nie zdoła zgasić mojego światła. Obiecaj.”
24 Komentarze
Ta laleczka z okładki mnie irytuje strasznie, ale po książkę sięgnę być może z ciekawości ;) Ja także uwielbiam Rosję, kocham ten język i z chęcią przeczytam coś o tym kraju za dawnych lat :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że ustawiasz się w kolejce do książki ;P
UsuńPożyczysz? Bo ja uwielbiam Rosję (patrz kolejna rzecz, która nas łączy), pisałam pracę mgr o Rosji, a okres XVIII-XIX wieku to mój ulubiony w ich historii. Zresztą XIX wiek na świecie był bardzo ciekawy zwłaszcza pod względem tych wszystkich balów i obyczajów. No a do tego te nadprzyrodzone moce, czarownice itp. -pożycz, proszę, proszę, proszę...
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam i oczywiście, że pożyczę. Teraz tylko trzeba wyzdrowieć i się spotkać ;) Przy okazji chętnie przeczytałabym twoją pracę mgr ;)
UsuńTo ja Ci moją mgr pożyczę, a ty mi "Nadciąga burza":)
UsuńWidzę, że wysoko oceniasz.Widziałam jąw którejś księgarni ale mnie do niej nie ciągnie...
OdpowiedzUsuńKsiążka u mnie na półce, a ja jeszcze nie miałam czasu jej przeczytać, muszę w końcu to zmienić.
OdpowiedzUsuńO zgadzam się, autorka świetnie ujęła klimat tamtych czasów. Te wszystkie bale, carowie itp. Też denerwowały mnie nie tłumaczone zwroty -.-
OdpowiedzUsuńKsiążkę bardzo sobie chwalę i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, wszak skończyła się tak, że ho ho ho!
Chcę, chcę, chcę :D
OdpowiedzUsuń"Nadciąga burza" jest jedną z niewielu powieści, za której zdobycie oddałabym życie :3
ps. Na moim blogu wystartował konkurs, w którym do wygrania "Giń" Hanny Winter
UsuńSzczegóły tu:
http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/2013/01/zimowy-konkursik-3.html
Przydałaby się jakaś odmiana! Bardzo cenię książki wykraczające poza schematy i choć nie fascynuje się Rosją, to bardzo chętnie przeczytam to dzieło. Czekam na kolejne recenzje takich nietypowych pozycji :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOch, mam ogromną ochotę na tę książkę! Będę musiała się w nią szybciutko zaopatrzyć :D. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę zapoznać się z tą książką :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że powieść spełniła Twoje oczekiwania w większość, ponieważ sprawiłam ją sobie jako prezent gwiazdkowy. Uwielbiam książki z tego wydawnictwa.
OdpowiedzUsuńJa także jestem tą książką zachwycona! Ja chcę już drugi tom!
OdpowiedzUsuńChcę, chcę, chcę! Koniecznie muszę ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z twoją recenzją:) Byłam zachwycona po przeczytaniu "Nadciąga burza". Ach ta Rosja:) I bohaterowie w dużej mierze również są rzeczywistymi postaciami. Tak mnie pochłonęła ta opowieść, ze nawet sprawdziłam historyczne odniesienia względem fabuły. Ciekawa jestem kiedy drugi tom.
OdpowiedzUsuńOjj... a chciałam ją sobie odpuścić, teraz mi to chyba nie wypali. Porozglądam się za nią :)
OdpowiedzUsuńRównież z wielką niecierpliwością czekam na kolejny tom :) Mnie także strasznie interesuje Rosja, ale ta XIX wieczna :P
OdpowiedzUsuńRównież bardzo za mną ta lektura chodziła i mnie mam w dzieciństwie uczyła wierszyków po rosyjsku, a ja rok temu brałam udział w darmowym lektoracie z języka rosyjskiego i sama się nauczyłam pisać oraz czytać ;)
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że tak czekałam - czegoś mi tutaj zabrakło w lekturze, lecz wrażenia nadal pozostały pozytywne i czekam na kontynuacje w tomie następnym ;)
Qrcze też z chęcią bym się na taki lektorat wybrała :) Mam nadzieję, że kiedyś się uda, a jak nie to zapiszę się do Ciebie na lekcje :)
UsuńJuż od dawna chciałam przeczytać tę książkę tylko nie mogę jej nigdzie zdobyć. Ani z wymiany ani w bilbliotece jej nie ma :c A narobiłaś mi chętki na tą książkę swoją recenzją :) Teraz nie mogę się doczekać kiedy ją dostane w swoje ręce :p
OdpowiedzUsuńKsiążka jest wciągająca:) Czytam ją jednym tchem. Mam nadzieje że kolejne tomy będą równie ciekawe jak ta. :)
OdpowiedzUsuń