Autor: Cyril Massarotto
Wydawca: Albatros
Data wydania: 2012
Liczba stron: 264
Wersja: Audiobook
Czyta: Marcin Kwaśny
"Jeśli kiedyś otrzymasz w spadku stary, zniszczony zeszyt, nie wyrzucaj go.
Jest to opowieść o magicznym zeszycie zostawionym bohaterowi w spadku przez ukochanego dziadka. Po otwarciu testamentu okazuje się, że dziadek jednej siostrze zapisał dom we Włoszech, drugiej mieszkanie w Paryżu, a wnukowi, bohaterowi książki, zostawił jedynie pusty zeszyt w zniszczonej skórzanej oprawie oraz list, w którym wyjaśnił mu, że ten pusty zeszyt to największy skarb, pozostający w rodzinie od wielu pokoleń. Posiada on magiczną moc i dzięki niemu można podróżować w czasie. Wystarczy napisać na którejś ze stron jakieś wspomnienie, aby w tej samej chwili przeżyć je od nowa."
--------------------------------------------------------------------
"Un ricordo per pagina - jedno wspomnienie na stronę"
Macie wspomnienia, które chcielibyście przeżyć raz jeszcze? Poczuć i zobaczyć to, co już dawno minęło lub zobaczyć kogoś, kogo już nie ma? Osobiście wiele bym dała za możliwość ponownego przeżycia kilku momentów ponownie, dlatego w pełni doceniam spadek, który pozostawił po sobie dziadek głównego bohatera "100 czystych stron".
Głównym bohaterem książki jest dojrzały mężczyzna z przeszłością. Poznajemy go, gdy nadchodzi dzień odczytania testamentu niedawno zmarłego dziadka. Wnuczki otrzymują cały majątek po połowie, zaś wnukowi pozostawia pusty zeszyt. Ciężko słowami oddać uczucie, gdy zdajesz sobie sprawę, że ukochana osoba nie ceniła Cię na tyle by pozostawić po sobie czegoś więcej niż 100 niezapisanych kartek. 2 dni później bohater odbiera telefon od Pana Notariusza, który informuje go o liście, który zostawił dla niego dziadek. Mężczyzna dowiaduje się z niego, że ten zeszyt jest w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie oraz o drzemiącej w niej mocy. Otóż na każdej kartce zeszytu można napisać jedno wspomnienie, a ów magiczny zeszyt przenosi Cię do tamtej chwili i pozwala czuć te same emocje, które wówczas się czuło.
Jego życie zaczyna się kręcić wokół zeszytu i wspomnień. Dlatego niemal nie zauważa kierunku, w jakim zmierza jego życie oraz zamiarów kobiet, które się w nim pojawiają.
Przyjemnie jest od czasu do czasu przeczytać książkę, której narratorem jest dojrzały mężczyzna, choć w tym przypadku nasz główny bohater jest dość naiwny i nieporadny. Odniosła wrażenie, że to kobiety pociągają za wszystkie sznurki, a on tylko tańczy, jak mu one zagrają. Nie ważne czy mowa tu o jego dwóch opiekuńczych siostrach bliźniaczkach, byłej dziewczynie Julii, czy nowej szefowej Clarissy. Marcin Kwaśny bardzo dobrze wczuł się w czytaną przez siebie historię i nadał wyrazu głównemu bohaterowi, którego imienia nie pamiętam. Dlaczego? Gdy słucham audiobooków czasami zdarza mi się zapominać szczegółów, a nie mam jak przeglądnąć kartek w ich poszukiwaniu.
"100 czystych stron" może i ma element magiczny, jakim z pewnością jest zeszyt po dziadku, jednak jest to książka obyczajowa, która skupia się na normalnych ludzki potrzebach i problemach. Nie raz się przy niej wzruszyłam, nie raz również śmiałam. Choć początkowo ujął mnie w niej głównie pomysł na wątek główny, to z czasem zaciekawiły również życiowe problemy bohatera. Zaskoczyły mnie rozwiązania wprowadzone przez Cyrila Massarotto oraz ujęło, jak ciekawie pokazał postrzegania miłości, zarówno z perspektywy mężczyzny, jak i kobiety. Wyznanie, czy raczej brak wyznania miłości, dla bohatera było argumentowane silnym uczuciem, z którego oboje zdają sobie sprawę i nie trzeba było dla tego zapewnień. Jego wybranka za to odebrała to jako wyraźny sygnał, że nie potrafiła go w sobie rozkochać i tego, jak mało dla niego znaczy. Niesamowite było także pokazanie, jak wielką moc ma nad nami nasza przeszłość oraz jak ważne jest tworzenie pięknych chwil, lecz by to zrobić musimy żyć teraźniejszością.
Z całą pewnością tytuł zasługuję na uwagę. Książka jest napisana w bardzo przystępnym stylu. Nie ma w niej wartkiej akcji, lecz zmusza czytelnika do refleksji nad tym, co jest ważne i jak chcemy przeżyć nasze życie. Polecam wam tę pozycję bardzo gorąco!
Ocena: 4+/6
PS. Jestem jedyną osobą, której wydaje się, że na okładce jest ta sama modelka, która jest twarzą trylogii "Ja, diablica"?
PS. Jestem jedyną osobą, której wydaje się, że na okładce jest ta sama modelka, która jest twarzą trylogii "Ja, diablica"?
11 Komentarze
Oja, muszę to mieć! Nie wiem dlaczego, ale pierwszy raz czytam o tej książce. Zaintrygował mnie już początek Twojej recenzji, a co dopiero dalsza część. Na pewno sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzuję, że nic nie stracę jak po nią sięgnę, a nawet coś zyskam.
OdpowiedzUsuńAkurat ostatnio mam skłonnosci do refleksji i ksiazek, ktore o tym trajkocza :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że jeszcze nigdy o niej nie słyszałam, ale już teraz mnie baaardzo zainteresowała. *.*
OdpowiedzUsuńOgólnie wydaje mi się, że przeszła bez echa. Nie widziałam recenzji, ani nie była nigdzie promowana, więc można było przegapić ;/
UsuńPrzy chwili czasu rozejrzę się za nią:)
OdpowiedzUsuńJak wpadnie mi w ręce to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTytuł ciekawy, recenzja kusi, pozostaje poszukać książki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę książkę... :)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco, więc pewnie kiedyś tę książkę przeczytam. :) I muszę powiedzieć, że jak tylko zobaczyłam okładkę (zanim doczytałam recenzję do końca), wyszukałam w Googlach tę od serii Katarzyny Miszczuk. Tak, mi też się wydaje, że to ta sama kobieta. Stwierdziłam tak chyba głównie po ustach, które bardzo mi się podobają. :) Jednak okładka "100 czystych stron" jest dość nieciekawa, bo liter w ogóle nie widać na tle z włosów.
OdpowiedzUsuń:) Mnie chyba wpierw brwi rzuciły się w oczy, a to już jest dziwne :P Mnie okładka serii Miszczuk też bardziej przypadła do gustu :)
Usuń