Looking For Anything Specific?

Header Ads

Witches of East End (2013)


Stosunkowo niedawno zakończył się pierwszy sezon serialu „Witches of East End”. Gosiarella nie przepada za angielskimi nazwami i chętnie spolszczyłaby tą nazwę na „Wiedźmy z East End”, choć teoretycznie tłumacze mogą zatytułować tę produkcję „Zapach spalonych kwiatów” od polskiego tłumaczenia tytułu książki Melissy de la Cruz, na bazie której oparty jest serial. Od razu wyjaśnię, że „Zapachu spalonych kwiatów” nie czytałam i po raz kolejny najpierw zaserwuję wam wrażenia z adaptacji, a dopiero za jakiś czas z papierowego pierwowzoru.

 Premiera2013
Stacja: Lifetime
Gatunek:  Fantasy, dramat
Sezony: 1
Ocena: Całkiem, całkiem

Głównymi bohaterkami serialu są cztery czarownice. Nieśmiertelna i bardzo potężna Joanna Beauchamp (Julia Ormond), która jest matka Feryi i Ingrid. Wendy (Mädchen Amick), siostra Joanny, która zmienia się w czarnego kotka i ma dziewięć żyć. Żywiołowa Freya (Jenna Dewan-Tatum), jest święcie przekonana, że dysponuję nadprzyrodzonymi mocami i jak niebawem się okazuje, ma rację. Czwartą wiedźmą jest Ingrid (Rachel Boston), cicha, racjonalna bibliotekarka. Bohaterki poznajemy w dzień przyjęcia zaręczynowego Freyi i Dasha (Eric Winter). W trakcie którego wzorowa narzeczona zamyka się w toalecie i namiętnie całuje nowo poznanego brata przyszłego pana młodego. Tym sposobem rozpoczyna się trójkąt miłosny między czarownicą i dwoma braćmi, ale do tego jeszcze wrócę, obiecuję. W między czasie osoba wyglądająca dokładnie, jak Joanna popełnia morderstwo. Wiedźma zaczyna zdawać sobie sprawę, że jest ktoś kto nie tylko pragnie jej zaszkodzić, ale i zniszczyć ich rodzinę.

Co ciekawe każda z czarownic ma swoją własne przekleństwo. Wendy ma ograniczoną liczbę żyć, a gdy je wykorzysta – umrze na zawsze. Freya i Ingrid zawsze umierają dość młodo, przez co nigdy nie założyły rodziny. Zresztą wystarczy, że jedna z nich umrze by drugą w ciągu kilkunastu godzin spotkał ten sam los. Przekleństwem ich matki jest rodzenie ich wciąż na nowo. Nie zdąży porządnie opłakać straty swych córek by już być w zaawansowanej ciąży. Dlatego najnowsze wcielenia jej córek, przez całe życie niezdawany sobie sprawy ze swoich magicznych mocy.


Nadszedł czas na obiecany trójkąt. Właściwie nie jest to jeden z tych trójkątów miłosnych, które zapierają dech w piersiach i wzbudzają ogromne emocje, a nastolatki (i Gosiarelle) krzyczą Team Dash, czy Team Killian (Daniel DiTomasso). O nie! Choć jestem fanką różnego typu wielokątów miłosnych to ten naprawdę mnie nie uwiódł. Dlaczego? Otóż dlatego, że obaj faceci są na swój sposób niby do schrupania, ale ślinka na ich widok niestety nie cieknie. Dash jest tym bez wad, bo przecież zawsze taki się trafić musi. Troskliwy, kochający, bogaty, a nawet nieco romantyczny – typ Stefana Salvatore ( i aktorzy nawet podobni). Drugi musi więc bardziej przypominać Damona i wizualnie są nawet podobni – podobne ciuchy, fryzurka, czy typ urody. Killian jest taką zagubioną duszą i choć zasadniczo lubię go bardziej, niż Dasha to czegoś mu brakuje. Może chodzi o ten zawadiacki uśmiech Damona, gdy kładzie trupem kolejnych bohaterów (skoro już jesteśmy przy porównaniach do TVD). Ogólnie romans jest średni, dlatego bardzo się cieszę, że stanowi on jedynie jeden z licznych wątków serialu. Tak na marginesie zastanawiam się, czy ja aby nie mam jakiegoś większego problemu z Pamiętnikami Wampirów i ciągłym porównywaniu męskich bohaterów do chłopców Salvatore?
Killian, Freya, Dash z Witches of East End | Damon, Elena, Stefan z Pamiętników Wampirów

“Wiedźmy z East End” są jednym z lepszych serialowych debiutów 2013 roku, ale w szerszej skali szału nie robią. Nie ma tam zabawnych dialogów, niezwykłej miłości (do której warto byłoby wzdychać), scen grozy, ani trzymających w napięciu. Owszem jest kilka tajemnic do odkrycia, ale nie są one specjalnie tajemnicze. Żałuję, że pojawiło się ledwie kilka scen z poprzednich żyć czarownic, a szkoda, bo mogło to być czymś znacząco wyróżniającym „Wiedźmy z East End” o reszty seriali, które nigdy nie zapiszą się na stałe w naszej pamięci. Jeśli mam być całkiem szczera to o wiele lepszym serialem o czarownicach był przedwcześnie anulowany (chyba nigdy tego stacji abc nie wybaczę) „Eastwick”.

„Wiedźmy …” są zwyczajnym lekkim i całkiem przyjemnym serialem, który nie powala na kolana, jednak umila czas. Cieszę się, że będzie on kontynuowany i pewnie niebawem sięgnę po „Zapach spalonych kwiatów” by skonfrontować książkę z adaptacją. Gosiarella radzi w skrócie: obejrzyj, jeśli nie masz pomysłu na inny serial. Nie oglądaj, jeśli masz mało czasu i wspaniałe seriale w kolejce. Jeśli nie jesteście do końca przekonani, poczekajcie, aż ocenię 2 sezon – ostrzegam, że może minąć trochę czasu, bo data premiery jest podana mgliście na 2014.

Prześlij komentarz

15 Komentarze

  1. Obejrzałam cztery odcinków i szału nie ma... Na razie nie zapowiada się bym oglądała kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od samego początku nie miałam zamiaru oglądać tego serialu, w sumie nie wiadomo dlaczego, bo wszelkie historie o czarownicach uwielbiam, ale jakoś mnie odrzucało i nadal mnie nie przekonuje. A nawet nie wiedziałam, że to na podstawie "Zapachu spalonych kwiatów" nakręcono. Książki nie czytałam, może kiedyś, ale jak pokazuje przykład chociażby Pamiętników wampirów, czasami serial jest lepszy i to zdecydowanie niż książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, jednak czasem umiem Cię czymś zaskoczyć ;)

      Usuń
  3. Książkę czytałam i powiem ci, że serial to jest niezwykle... l u ź n a adaptacja. Prawdę powiedziawszy, nie chcę spoilerować, ale większość elementów serialowych nie współgra z książkowymi. Sama powieść jest lekka. Nie ma szału. Aczkolwiek czyta się przyjemnie, bo szybko. Też nie ma jakiejś zawrotnej akcji czy tajemnic budzących grozę, aczkolwiek no tak już jest z Melissą de la Cruz. Serial bardziej mi się podoba. Jest dodana np. Wendy, którą uwielbiam, a której w książce po prostu nie ma. W moich oczach adaptacja wypadła lepiej niż w twoich, może właśnie ze względu na to, że nie spodziewałam się tylu niespodzianek po przeczytaniu pierwowzoru. :) Jestem ciekawa jak twórcy pociągną dalej fabułę serialu. :) W każdym razie, nie wiem czy tutaj to mają zamiar zrobić, ale jeśli tak... to szykuj się na niezły szok w stosunku do braci... :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Podejrzewałam to, co napisałaś! Przeczytałam szybko blurba i obejrzałam zwiastun, a nie zauważając podobieństw, zaczęłam się nawet zastanawiać czy aby na pewno serial oparto na "zapachu spalonych kwiatów". Po odcinku finałowym mam wiele oczekiwań względem drugiego sezonu, ale teraz z Twoją mała wskazówką to łał! Czyżby jednak warto było zaklepać trójkątowych chłopców?

      Usuń
  4. Iiiii tam, jeżeli Gosiarella nie zaklepuje nikogo w obawie przed tym, żeby eM nie zaklepała, to wskazuje na to że nie ma co eM oglądać ;)
    Chociaż eM mogłaby rzucić okiem jak sobie Jenna Dewan- Tatum poradziła w serialu.
    A porównanie zdjęć jest kripi. No bo serio... Te same pozy, ten sam wielokąt. Nawet te same fryzury. Brrr.
    Kripi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w ostateczności Killiana, Gosiarella by zaklepała (i zaklepuje), ale jak na razie niczym specjalnym mnie nie zdobył. eM wiedziała co robi, nie zaklepując ich przed premierą serialu!
      Jenna Dewan-Tatum się spisała całkiem dobrze. Jest jedyną wyróżniającą się postacią, a przy tym urodą zachwyca.
      Hihi:) Gosiarella dobrze wiedziała co robi, zestawiając te dwa zdjęcia ze sobą. Nawet kurtka Killiana jest niemal identyczna, jak ta u Damona :P

      Usuń
  5. Może zobaczę sobie kiedyś jakiś odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach lekturę a potem może serial? Książkę już mam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posiadanie książki to już połowa sukcesu. Ja muszę swojej dopiero poszukać.

      Usuń
  7. Fajny serial, czekam na 2 sezon. Też porównuję facetów z seriali do tych z Pamiętników, nie mogę się powstrzymać po prostu. Killiana lubię, właśnie od początku tak mi Damonem zalatywał. :P
    Książkę też mam w planach, ale te oceny niezbyt zachęcające.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi Killian "Damonem nie zalatuje"..nie wiem skąd te porównanie, to dwa całkowicie różne charaktery..ktoś ma chyba jakąś obsesje? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skojarzenia są sprawą całkowicie indywidualną, dlatego nie będę przekonywać, że tak jest, czy też nie jest. Nie bardzo wiem, czy komentarz jest do mnie, czy do X Rosemarie, ale pozwolę sobie odpowiedzieć ;) Mnie chodziło o pewien typ bohatera, w przypadku dwóch braci, zarówno Damon, jak i Killian są tymi "czarnymi owcami" (takie sformowanie zostało zresztą użyte w stosunku do nich w obu serialach), i jakby nie patrzeć mają podobny typ urody. Zresztą wydaje mi się, że w serialowych trójkątach miłosnych zawsze jeden facet jest blondynem o jasnej karnacji, a drugi brunetem o ciemnej - ciekawe zjawisko.
      A z tą obsesją to się zgodzę - mam jakąś niezdrową manię porównywania bohaterów Pamiętników Wampirów do wszystkiego co się rusza, a nawet specjalną fanką (już!) nie jestem.

      Usuń
  9. Książki Melissy De la Cruz nie przeczytałam, chociaż od premiery widnieje na mojej półce. Zaczęłam jednak serial oglądać zasadniczo po premierze i po pierwszym odcinku nie czułam się specjalnie zachęcona. Raziła mnie sztuczność Frey'i i Killiana oraz ich nagłej wielkiej, nieposkromionej miłości. Niemal zapomniałam o serialu, ale gdy inne produkcje, które oglądam nadrobiłam wróciłam do "Witches of East End" i przepadłam. Po prostu mnie trafiło. Od chyba trzeciego odcinka oglądam serial z wielkim zainteresowaniem i chociaż dalej dostrzegam różne wady to z niecierpliwością czekam na kontynuacje. Wątek mi się spodobał, mimo, że rzeczywiście bracia (jak oni mają na nazwisko?) przypominają Salvatore o czym świadczą dwa zdjęcie, które dodałaś do porównania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serial z wadami, niezbyt ambitną treścią, a wciągać potrafi;) Przyznam, że na kolejny sezon czekam z niecierpliwością, głównie z powodu tego, co zrobiła Ingrid oraz Dash.

      Usuń