Najnowsza powieść Katarzyny Bereniki Miszczuk pt. „Druga szansa” jest zupełnie inna od pozostałych powieści autorki. Zniknął humor, pojawił się dreszczyk. Z tym dreszczykiem bywa jednak różnie. Gosiarella uznałaby powieść za bardziej niepokojącą, niż straszną. Dodałaby jeszcze creepy! Zapomnijcie o starym, dobrym piekle. Pożegnajcie diablicę Wiktorię by przywitać zwariowaną (doskłownie!) Julię. Zapnijcie pasy, przyczepcie plakietkę z napisem "gość", nie bierzcie leków od nieznajomych i przygotujcie się psychicznie do zwiedzania szpitala psychiatrycznego!
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawca: Uroboros
Data wydania: 2013
Ilość stron: 330
"Chcę wiedzieć, kim jestem. Bez tego... jestem tylko cząstką siebie. Chcę być całością"
Młoda dziewczyna budzi się w zakładzie zamkniętych o wdzięcznej nazwie Druga szansa. Nie pamięta swoje imienia, rodziny, przeszłości, ani nawet wyglądu. Jest dla siebie zupełnie obcą osobą. Jej terapeutka podsuwa jej pewne fakty, którym Julia nie do końca ufa. Gdy odstawia lekki zaczyna słyszeć i widzieć rzeczy, które odbiegają od rzeczywistości, a wraz z nimi pojawia się odwieczny dylemat wariata (robocza nazwa zjawiska wymyślonego przez Gosiarella, które zostało szerzej opisane tutaj). Wierzyć tajemniczej postaci, czy lekarzom? Brać tabletki, dzięki którym głosy znikają? Każdy rozsądny człowiek powiedziałby, że tak, ale Julia mieszka w szpitalu psychiatrycznym.
Nie do końca wiem, jak odebrać historię przedstawioną w „Drugiej szansie”. Z pewnością jest niepokojąca, choć lepiej oddaje to słowo creepy. Nie mrozi krwi w żyłach, nie budzi lęku, a przynajmniej nie u Gosiarelli. Pojawia się trochę nadnaturalnych rzeczy, które może i wydawałyby się straszne, gdyby zostały inaczej opisane, ale nie są. Nawet czarne charaktery są bardziej groteskowe niż przerażające. Dlaczego w takim razie książka wydaje mi się niepokojąca? Przez wspomniany wcześniej dylemat wariata, przez który czytelnik nie może jednoznacznie ocenić co jest prawdą, a co szaleństwem. Ciężko oddzielić jawę od omamów, gdyż ta granica jest cienka. Szczerze? Uważam to za plus, zmuszający do myślenia.
Z najnowszą powieścią pani Miszczuk mam jeszcze jeden problem. Mianowicie niedokończone wątki, żeby nie napisać błędy logiczne. Autorka na chwilę obecną nie planuję wydania kontynuacji, dlatego to co uważam za błąd, przeoczenie, czy też nierozstrzygnięte tematy, nie będę miały szansy być naprawione. Coś się zaczyna, znika i stoi w sprzeczności zarówno z szaleństwem, jak i zdrowym rozsądkiem. Przytoczenie i analizowanie któregokolwiek z nich, popsuje wam zakończenie, dlatego się wstrzymam. Taka niedbałość ze strony autorki (i to ulubionej polskiej pisarki!) drażni mnie nieziemsko. Na pocieszenie dodam, że spora część czytelników ich nie zauważyła, więc macie szansę uniknąć rozczarowania.
Jak zwykle Katarzyna Miszczuk nie zawracała sobie głowy płomiennym romansem, a raczej upchała go w tle wydarzeń. Zamiast sprzedawać czytelnikom na siłę emocjonalną historię miłosną, stworzy realną więź między dwojgiem ludzi. W tym szaleństwie jest miejsce na rozsądek. Nikt nie rzuca swojego życia dla nowopoznanej miłości, choć drobną głupotę popełnić można. Dzięki temu relacja między Julią i Adamem jest przyjemna w odbiorze. Sami bohaterowie również są całkiem sympatyczni, choć przeważnie mają niezła fazę po porządnej dawce leków psychotropowych. Bez nich bywają nieco szaleni i nadpobudliwi, ale czego ja mogę wymagać od pacjentów szpitala psychiatrycznego?
Powieść nie jest zła. Kilku wariatów, którzy notabene mogą być zdrowsi na umyśle od swoich terapeutów, podaje czytelnikom pigułki na pobudzenie płata czołowego. Kopie psychikę, zmusza do myślenia, umila czas. Błędy denerwują, gdy się je dostrzeże. Niektóre pytania pozostają bez odpowiedzi, a granica między obłędem i rzeczywistością jest bardzo cienka. Gosiarella daje zielone światło – można czytać, ale ostrożnie.
Ocena: -3/6
Za pobyt w szpitalu psychiatrycznym "Druga szansa" dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal
Jak zwykle Katarzyna Miszczuk nie zawracała sobie głowy płomiennym romansem, a raczej upchała go w tle wydarzeń. Zamiast sprzedawać czytelnikom na siłę emocjonalną historię miłosną, stworzy realną więź między dwojgiem ludzi. W tym szaleństwie jest miejsce na rozsądek. Nikt nie rzuca swojego życia dla nowopoznanej miłości, choć drobną głupotę popełnić można. Dzięki temu relacja między Julią i Adamem jest przyjemna w odbiorze. Sami bohaterowie również są całkiem sympatyczni, choć przeważnie mają niezła fazę po porządnej dawce leków psychotropowych. Bez nich bywają nieco szaleni i nadpobudliwi, ale czego ja mogę wymagać od pacjentów szpitala psychiatrycznego?
Powieść nie jest zła. Kilku wariatów, którzy notabene mogą być zdrowsi na umyśle od swoich terapeutów, podaje czytelnikom pigułki na pobudzenie płata czołowego. Kopie psychikę, zmusza do myślenia, umila czas. Błędy denerwują, gdy się je dostrzeże. Niektóre pytania pozostają bez odpowiedzi, a granica między obłędem i rzeczywistością jest bardzo cienka. Gosiarella daje zielone światło – można czytać, ale ostrożnie.
Ocena: -3/6
Za pobyt w szpitalu psychiatrycznym "Druga szansa" dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal
25 Komentarze
Chętnie przeczytam :) Uwielbiam serię o W. Biankowskiej tej autorki :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy w takim razie spodoba Ci się ta historia. Powiedziałabym, że obie książki nei mogłyby się bardziej od siebie różnić. Gdyby ktoś kazał mi wybierać stawiam na Biankowską :)
UsuńNajpierw dokończę serię o Wiktorii, a potem może sięgnę po "Drugą szansę". :)
OdpowiedzUsuńSłuszna decyzja!
UsuńLubię autorkę, a za książkę zamierzam się niebawem zabrać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Raczej jej nie przeczytam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anath
Raczej nie przeczytam, jakoś przestały mi się podobać jej książki.
OdpowiedzUsuńZapowiada się nieźle
OdpowiedzUsuńUff... Książka właśnie do mnie idzie ale zamówiłam ją tylko ze względu na okładkę i 50% rabatu ;) teraz widzę że nie ma czego żałować ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie ładnie się tak publicznie przyznawać, że podejmujemy decyzje zakupowe w oparciu o okładkę ;)
UsuńGosiarella też zawsze się nią kieruje, tylko ciiiii!
Ja grzeczna dziewczynka jestem więc tylko na zielonym przechodzę :P a tak poważnie to świetna okładka, co do reszty mam mieszane uczucia, ale skłaniam się raczej ku opcji "Chcę przeczytać" :)
OdpowiedzUsuńWierzę, że "Chcę przeczytać" jest dobrą opcją, bo już "Must have" to lekka przesada w tym przypadku ;)
UsuńRozmawiałam z autorką i z tego, co pamiętam pewne sprawy miały pozostać niewyjaśnione, by zostawić otwarte drzwi dla wyobraźni czytelnika ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście rozumiem, że kilka niezamkniętych spraw może działać na wyobraźnie, ale nie w takiej ilości. Póki jestem świeżo po lekturze mogłabym wymienić co najmniej kilkanaście (!!) wątków, kilka niedociągnięć w fabule i niedomówień, a takich rzeczy zwyczajnie się nie zostawia, jak dziecka w lesie.
UsuńJuż sama okładka przyciąga wzrok... Miszczuk to również moja ulubiona polska pisarka, więc koniecznie muszę "Drugą szansę" przeczytać - dobrze, że czeka już na półce ;)
OdpowiedzUsuńNajcięższe zadanie (zdobyć książkę) już za tobą, teraz będzie z górki! Mam nadzieję, że Miszczuk Cię nie zawiedzie. Z jednej strony to fajnie, że bawi się formą i treścią. Słyszałam, że jej najnowsza powieść będzie miała miejsce w kosmosie, wiec już totalny odlot :)
UsuńFaktycznie - można czytać ;) I również faktycznie - jest bardziej creepy-asto niż straszno ;) Mnie to mieszanie rzeczywistości z obłędem i odkrywanie przeszłości trochę przypominało przygody Mary Dyer z trylogii autorstwa Michelle Hodkin, z tym że ,,Unbecoming of Mara Dyer" jest lepsze od ,,Drugiej szansy".
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie czytałam ani nie słyszałam o ,,Unbecoming of Mara Dyer". Zostało wydane w polsce, czy pozostaje mi jedynie lektura w języku angielskim?
UsuńCzytałam przed chwilą Twoją recenzję "Drugiej szansy" i nie mogę się z nią nie zgodzić ;)
Poczytać o wariatach zawsze jest fajnie, można wtedy wmówić sobie, że jest się takim normalnym człowiekiem ;)
OdpowiedzUsuńZmuszanie do myślenia też dobre, ale nie po sesji...
Werdykt: Jest możliwe, że eM przeczyta, kiedy zwątpi w swoje zdrowie psychiczne i będzie chciała czegoś kripi.
Gosiarella oficjalnie gratuluję eM zakończenia sesji! eM wraca do wirtualnego świata w pełnym wymiarze?
UsuńeM wraca, wraca, ale tak na pół etatu ;)
UsuńJeszcze praca ją porywa obecnie ;)
A Gosiarella niech swoją skrzyneczkę sprawdzi, bo eM kolejnymi pomysłami zaczęła rzucać!
Gosiarella sprawdziła i czuje miłe podescytowanie wspólnymi planami!
UsuńCzyelnicy eM i Gosiarelli zwariują (DOSŁOWNIE) :)
Mam książkę w swoim zbiorze i cieszę się, że mimo wszystko opinia jest pozytywna :)
OdpowiedzUsuńPowieść jest na mojej półeczce i powiem, że mnie zachęciłaś do szybszego przeczytania. Cieszy mnie to, że autorka "spycha" romans na dalszy plan. Choć nie czytałam jeszcze nic pisanego przez autorkę - zamierzam to odrobić :)
OdpowiedzUsuńMarcela koniecznie przeczytaj "Ja, diablice". To najlepsza książka autorki, jaką czytałam. Do tej pory się nią zachwycam, a studio filmowe rozpoczyna prace nad jej zekranizowaniem ;)
Usuń