Looking For Anything Specific?

Header Ads

Pewnego razu za złotym kapciem


Kopciuszek jest jedną z tych bardziej kłopotliwych bajek, ponieważ jest jedną z najstarszych, a przez to dotarcie do oryginału jest niemal niewykonalne. Główny trzon baśni powstał już w starożytności (Ach! Jak Gosiarella chciałaby zobaczyć filmową adaptację Kopciuszka w wersji starożytnego Egiptu lub Grecji!). Z kolei pierwsza zapisana wersja pochodzi z ok. roku 860 n.e. (dynastia Tang), ze zbioru Chińskich opowiadań Duan Chengshi. Istnieją setki, jeśli nie tysiące, różnych wersji baśni. Teraz bądź tu Blogerze mądry i wybierz najlepszą… Gosiarella najdłużej zastanawiała się między wersją Charlesa Perraulta z XVII w. oraz braci Grimm z XIX w., ale Perrault był tak często maglowany w poprzednich True Story, że wyjątkowo Gosiarella da mu odpocząć. Sprawdźcie, czy wybór jest słuszny.
Umazani we krwi i popiele
Dawno, dawno temu umarła kobieta, która pozostawiła córkę pod opieką ojca. Ojciec Kopciuszka postanowił, że lepiej wychować córkę w otoczeniu kobiet, niż samemu się męczyć, toteż poślubił kobietę z dwoma niebrzydkimi córkami. Jak to jednak w bajkach zazwyczaj bywa, pod jednym dachem można znaleźć jedynie jedną dziewkę o czystym sercu. Gosiarella może i jest matematycznym nieudacznikiem, ale nawet ona rozumie, że siłą rzeczy przybrane siostry Kopciuszka musiały być ostatnimi piczami. Tatuś Kopciuszka też nie zasłużył na medal „Ojca roku”, ponieważ pozwolił swoim pasierbicom rozkraść piękne suknie swej córeczki, odziać ją w szmaty i zrobić z niej niewolnika (tłumaczenie: sługa, który nie pobiera wynagrodzenia), który tyra od rana do nocy, przy akompaniamencie kpin, złośliwości i wyszydzania. UWAGA teraz scena, którą znacie z Bestialskiego True Story: (Nie)Ojciec Roku jadąc na targ przyjmuje zamówienia od swych księżniczek, pasierbice chcą piękne suknie i drogą biżuterię, a nasz głupi i lekko chory psychicznie Kopciuch prosi o pierwszą gałązkę, która trąci ojczulkowy kapelusz (litości!). Papa, który najwidoczniej nie ma za grosz instynktu rodzicielskiego, ani oleju w głowie, dostarcza zakupy wedle zamówienia. Kopciuch dostał gałązkę leszczyny i poleciał posadzić ją na grobie matki, która pewnie przewraca się w trumnie. Oczywiście dziewczątko zamiast zgłosić sprawę nękania i maltretowania nieletnich (tj. siebie) odpowiednim organom, woli wypłakiwać oczy na cmentarzu (Och! Jakie to wzruszające irytujące!). O dziwo, gałązka z czasem zmieniła się w drzewo, na którym siadał biały ptaszek i spełniał życzenia cmentarnej płaczki.


Tum trurum! Do mieszkańców Królestwa dotarła nowina, od której aż słońce mocniej zaświeciło! Król zaprosił wszystkie piękne panny na wielki bal, który miał trwać trzy dni. Młodym niewiastom szybciej zabiły serca, gdy dowiedziały się, że w czasie imprezy książę będzie szukał przyszłej żony (portali randkowych wówczas nie było). Wszystkie lalunie zaczęły szykować suknie i pindrzyć się do lusterek. Nawet Kopciuch wpadł na pomysł by wytrzeć sadzę z policzków, a może nawet wziąć prysznic! Macocha nie mogła jej zakazać pójścia na bal, więc uciekła się do podstępu. Powiedziała swej pasierbicy, że pójdzie, jeśli wykona zadanie: oddzielenie ziarna od soczewicy, czas wykonania 2h. Kopciuszek po raz pierwszy w swym godnym pożałowania życiu, wykazał się sprytem i poprosił ptaszki o pomoc. Zszokowana efektem macocha (głupia nie wpadła na to, że to ptaków robota. DA!!), kazała jej powtórzyć zadanie, lecz tym razem dostała dwa wiadra i tylko 1 godzinę. Znów się udało, lecz mimo tego macocha stwierdziła, że może i nawet dziewczyna mogłaby pójść na bal, ale nie ma sukni, więc tylko wstyd by im przyniosła, po czym zabrała swe córki i udała się do pałacu. Podejrzewacie co się teraz stanie? Kopciuszek zostanie w domu i wysprząta pokój, jak na pokornego niewolnika przystało?

Kopciuszek tym razem się uparła (musiała mieć jakiś wyjątkowy dzień, bo w końcu zaczęła kombinować) i poleciała na grób swej matki, prosić drzewko o obsypanie jej złotem i srebrem („Drzewko, drzewko, wstrząśnij się, złotem, srebrem obsyp mnie!” – Mnie: Gosiarellę). Panie i Panowie i oto stał się cud! Nadleciał ptaszek i rzucił jej pod nogi suknię złotą i srebrną i trzewiczki wyszywane jedwabiem i srebrem. Tym magicznym sposobem nasz kocmołuch mógł ruszyć na bal! Na wielkim balu wszyscy zwrócili uwagę na niezwykle piękną nieznajomą. Nawet macocha nie rozpoznała dziewczyny (No niezwykłe! Zupełnie, jak Clark Kent i Supermen!), a książę chciał tańczyć jedynie z nią. Roztańczony Kopciuszek postanowił nie drażnić swej potwornej rodzinki, dlatego zniknął z balu przed nimi. Książę podążał za nią, lecz wymknęła mu się chowając w gołębniku. Gołębnik ścięto, a w środku pusto. Następnego dnia sytuacja się powtórzyła: Kopciuch + nowa kiecka = taniec z księciem. Kopciuch na balu + macocha = ucieczka. Ucieczka + książę = gołębnik. Gołębnik + siekiera = pusto. W trzecim i zarazem ostatnim dniu balu, dziewczyna dostała od ptaszka złote pantofelki. Książę nauczony poprzednimi nieudanymi pościgami, rozkazał wysmarować schody smołą, przez co w trakcie #WielkiejUcieczki Kopciuszek zgubił złotego(!) kapcia.


Nazajutrz królewicz ruszył na poszukiwanie swej tajemniczej wybranki ze złotym bucikiem w ręce. Stwierdził bowiem, że kobieta, na którą bucik będzie pasował, pasować będzie też korona. Gdy przyszła pora na starszą przyrodnią siostrę naszej bohaterki i okazało się, że but jest za ciasny, matka podała jej nóż by obcięła sobie palca. Córka spełniła jej rozkaz, a zadowolony królewicz wepchnął ją na konia i szybko ruszył w stronę zamku (lub najbliższej kaplicy, kto go tam wie). Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ostrzegły królewicza ptaszki (czy oni wszyscy tam gadają z ptakami?), a ten spojrzał na nogę dziewczyny i zobaczył, że krew płynie (No proszę Was! Chyba każda kobieta miała kiedyś buty przez które krwawiła!). Natychmiast odwiózł fałszywą narzeczoną do domu (szpital byłby rozsądniejszą opcją) i powiedział, żeby druga przymierzyła trzewiczek. Sytuacja się powtórzyła: But za mały, matka z nożem, kawałek pięty znikł, książę zabrał dziewuchę ze sobą, ptaki namieszały, wielki come back i pytanie o kolejną córkę. Wyobrażacie sobie, że nawet ojczulek powiedział, że więcej córek nie mają, choć jest tam jeden Kopciuch, ale on się nie nada. Królewicz się uparł i Kopciuszek ubrał buta, który pasował i mamy Happy End i weselicho, a złym przyrodnim siostrom, ptaki oczy wydziobały.


Inne wersje
Jak Gosiarella wspominała na początku, istnieje cała masa różnych wersji Kopciuszka. Jeśli chcielibyście poznać część z nich, to teraz macie okazję. Gosiarellę najbardziej zafascynowała włoska wersja „Kotka przy piecu” Giovana Battiste Basile z 1634 roku. Jego Kopciuszek nosi imię Zezolla (Gosiarella turla się ze śmiechu) i nie jest tak bierna, jak bohaterka, którą znamy. Zwierza się swej niani, jaka jej macocha jest denerwująca, a ta radzi jej by uśmierciła swój problem. Zezolla usłużnie przygniata kark złośliwej baby ciężkim wiekiem skrzyni. Skutecznie. Później namawia ojca by ożenił się z nianią. Skutecznie. Wtem okazuje się, że niania jest jeszcze gorszym złem, bo przyprowadza do domu szóstkę swoich córek (jak ona w tamtych czasach przeżyła poród 6 dzieci?), które gotują dziewczynie piekło. Cała reszta bajki leci mniej więcej podobnie, a morderczy Kopciuch ma swój HappyEnd. 
Inna wersja (ta sprzed tysiąca lat!) opowiada o chińskim Kopciuszku imieniem Je-sien, który zamiast ptaszka miał ogromną gadającą rybę. Macocha ze złości zabiła rybę i podała na obiad. Je-sien zachowała rybie ości, które od tamtej pory spełniają jej życzenia (Po części na tej wersji wzorowała się Marissa Meyer pisząc sagę księżycową: Cinder). A bal? Nie było żadnego balu. Bucik sam się zgubił, znalazł go pustelnik, który go sprzedał osobie, która znów go sprzedała itd. aż w końcu trafił do wielkiego wodza, który przemierza kraj w poszukiwaniu tej jednej jedynej stópki.


Gosiarella o Kopciuszku 
Kochane dzieciaczki, Gosiarella będzie z Wami szczera i już teraz przyzna, że „Kopciuszek” to chyba jedyna bajka, której szczerze nienawidzi (Gosiarella już czuje na plecach baty). Dlaczego? Powód jest prosty: Bo żadna wersja nie jest dobra. Kopciuszek od samego początku jest niesamowicie, wręcz boleśnie bierna. O ile, równie bierna Śpiąca Królewna była księżniczką z urodzenia (tj. przywykła do bierności), o tyle Kopciuszek nie ma w sobie błękitnej krwi, a wpajanie ludziom, że mogą znosić wszystkie upokorzenia, a dzięki temu dostaną księcia z bajki, tysiące wielbiących ich poddanych i skarbiec ociekający złotem, jest najzwyczajniej w świecie okrutne! Nieuprzywilejowane dzieciaki (czyli zasadnicza większość) powinna zdawać sobie sprawę, że ich los leży w ich własnych rękach i żaden gadający ptaszek, ości ryby, czy dobra wróżka tego nie zmienią. Szkrabki, wasze życie leży w waszych rękach! Jeśli wasi rodzice każą Wam taplać się w popiele i brudzie (chociaż skoro czytacie ten tekst, to macie Internet, a skoro macie Internet to nie jest źle!), ewidentnie mają was głęboko (nie mylcie tego z młodzieńczym buntem!) to takimi sprawami zajmują się różne instytucje! A jeśli ptaki zaczną z Wami ucinać pogawędki to… no cóż od tego też są pewne instytucje.
Sprawa buta jest równie irytująca, co główna bohaterka. Czy twórcom bajek przyszło do głowy, że wiele osób nosi ten sam rozmiar buta, czy to jeszcze całkowita abstrakcja? Ludzie kupują obuwie online, nawet mierzyć nie muszą, a ten królewicz, z Bożej łaski, łazi i szuka odpowiedniej stopy… Litości! Jeśli ktoś teraz Gosiarelli wyjedzie, że but został zrobiony ze specjalnym przeznaczeniem na Kopciuszkowe stopy to Gosiarella z mordem w oczach zapyta: To dlaczego w Disneyowskiej wersji spadł, gdy zbiegała ze schodów? Absurd! Gosiarella kupuje buty, biega w nich i nigdy nie spadł ze stopy (japonki i klapki się nie liczą!). Przynajmniej bracia Grimm mieli na tyle przyzwoitości, że dali nam smołę, która skrada pantofelek.

Ps. Gosiarelli wyszedł post pełen nienawiści do Kopciuszka, jednak chętnie pozna Wasze zdanie na temat tej bajki, nawet jeśli jest ono odmienne. 
Ps2. Mimo swej awersji do baśni o Kopciuszku, Gosiarella lubi jej książkowe i filmowe adaptacje. Znacie jakieś godne polecenia? 
Ps3. Wszystkie grafiki użyte w tym poście pochodzą z tej strony
Ps4. Gosiarella wie, że najwięcej czytelników wraca na bloga, gdy pojawia się True Story, dlatego perfidnie wykorzysta ten fakt by podziękować Wam serdecznie za wszystkie dotychczasowe odpowiedzi konkursowe (konkurs: Wyznaj Tajemnicę Gosiarelli dalej trwa)! Gosiarella jest wstrząśnięta waszą kreatywnością i zdolnościami detektywistycznymi! Gosiarellę aż serce boli, że nie może Wam natychmiast odpisać na komentarze konkursowe (przynajmniej do końca konkursu) i napisać, jak zachwycająco pomysłowi i genialni jesteście! Gosiarella chyli przed Wami czoło i dziękuje, że jesteście jej czytelnikami (napawa ją to dumą!), bo żaden inny Bloger nie ma lepszych Blogowiczów!

Prześlij komentarz

61 Komentarze

  1. Nienawidzę tej bajki! Dosłownie mnie trafia, jak ją gdzieś widzę lub ktoś się nią zachwyca. Nawet adaptacje mnie irytują.
    Gosiarella ma rację, każda wersja tej bajki ssie! Oczywiście poza tą z Gosiarellowymi komentarzami, bo ta akurat powala na łopatki <3
    kopciuszek jest według mnie skończoną nieudaczniczką, która nie posiada ogarnięcia życiowego, a ten książę trafił jej się, jak ślepej kurze ziarno! Nigdy nie przeczytam tej bajki dzieciom. Nie i basta!
    PS. Obrazki powalają, niemal tak bardzo, jak TrueStory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie myślałam, że istnieje wyższe stadium nienawiści do Kopciuszka, niż moje, ale chyba jednak je uosabiasz :P
      Myślę, że dzieci, które nie poznają owej bajki, nie tylko nie stracą, ale nawet zyskają, więc nie czytaj im!
      Tym czasem Gosiarella idzie obrastać w piórka :)

      Usuń
  2. Ja to się zastanawiam, czy Książę chciałby Kopciuszka, gdyby ta, zamiast na tej smole tylko zgubić buta, wywróciła się i wybiła sobie zęby :P Przecież to strasznie niebezpieczne zagranie było. A co jakby i inni goście się tam poprzewracali/poprzyklejali? Straszny by się Armagedon zrobił :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwaliłaś właśnie system! (tak, tak nauczyłam się ostatnio takiego modnego (podobno) i młodzieżowego (podobno) sformułowania). Właśnie sie turlam ze śmiechu z Kopciuszka z wybitymi zębami:D

      Usuń
    2. Gosiarella też się turla, gdy wyobraża sobie taką wizję. Chociaż biorąc pod uwagę czasy, w których mogłaby się rozgrywać akcja tej bajki, to dużo zdrowych zębów by nie wyleciało. ;)

      Usuń
  3. Gośka ty jednak jesteś nienormalna!:P Te ptaki w każdej bajce to rzeczywiście jest podejrzane. I to życzenie żeby jej przywieźć gałązkę - chora psychicznie?

    Kopciuszka lubię ale wersji Disney'owskiej, ładnie narysowane postacie, te myszki były słodkie. Natomiast fabuła którejkolwiek wersji do mnie nie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci kochana za kompelent, ale powiedz czym sobie na niego zasłużyłam (muszę wiedzieć by robić to częściej)?
      No pewnie, że chora psychicznie! Kto przy zdrowych zmysłach gada z ptakami, prosi o gałęzie i chowa się w gołębnikach przed księciem? No kto?!
      Disneyowski Kopciuch faktycznie jest nieźle narysowany, a przede wszystkim cudownie ludzie wykorzytują jej wizerunek do tworzenia parodii. Tylko Śnieżka i Śpiąca Królewna ma wiecej głupich grafik.

      Usuń
    2. Ależ proszę, może być więcej kompelentów:D a zapomniałam jeszcze napisać, że apropos tych sześciu porodów jak to przeżyła w tamtych czasach, to Ci powiem, że one wtedy to przeżywały i 20 porodów, gorzej było z dziećmi, bo z tych 20 porodów, przeżywało 15 dzieci, a do wieku dorosłego dożywało 10:)

      Usuń
    3. Si!
      Wydaje mi się, że równie często padały przy porodzie, jak i zdychały dzieci przed osiągnięciem dojrzałości. Patrząc na naszą historię aż dziw, że nasz gatunek przetrwał!
      Przy okazji 20 porodów to (dziura wylotowa) niemal 20 lat spędzonych w zaciążonym stanie...Creepy

      Usuń
    4. To nie jest creepy, to jest masakra. Podziwiam te baby za wytrzymanie tyle czasu w takim stanie. Ja to miałam dość po dziewięciu miesiącach, a co dopiero chodzić w ciąży przez 10 lat!

      Usuń
    5. A co ja mam powiedzieć, jak ja się boję nawet tych 9 m-cy. Straszne!

      Usuń
  4. Ha, ta bajka także i mnie irytuje. Taki bucik na pewno by pasował na moją stopę, ale nie wybaczyłabym mu, że szuka mnie po stopach, a nie po twarzy itd. Ech, ślepy królewicz to nie królewicz! Ja nie chcę takiego wadliwego, o. Królewicz musi być idealny. A, że Kopciuszkowi taki pasował to ma ten swój happy end.
    Ile masz jeszcze bajek w zapasie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On szuka po stopach, bo to pewnie jakiś fetyszyk bajkowy:)

      Usuń
    2. Magda mądrze gada. Książę cierpi na podofilię, czyli rzeczywiście jest wadliwym towarem i nie ma co się za niego brać, jeśli nas to nie kręci.
      Aneto, bajek do True Story mam tyle,co ksiądz kazań niedzielnych, więc postyz cykl będą się ukazywać, dopóki będziecie chceli je czytać :)

      Usuń
    3. Podofilia? Nijak nie kojarzy mi się ze stopami, ale Królewicz z podofilią to dopiero niezła reklama Kopciucha!

      Usuń
  5. Kojarzę wersję staropolską, która miała tytuł Barani Kożuszek i podobała mi się znacznie bardziej od oryginału. Ale i tak uwielbiałam oglądać Kopciuszka, gdy byłam mała, znałam praktycznie na pamięć, aż kaseta się przetarła :D Uwielbiałam Lucyfera i myszki, które po tych wszystkich zakamarkach biegały, te wszystkie przejścia, uch.
    Pamiętam, jak denerwowało mnie to, że mała stopa ma być wyznacznikiem dobroci. Co, kobieta, która nie zmieści się w bucik Kopciuszka nie ma prawa być dobrą żoną? Raczej podziwiałabym kobietę, której zależało tak bardzo na księciu, że aż obcięła sobie palec, ale co ja tam wiem, prawda? I w ogóle, but pasujący tylko na jedną osobę mnie zawsze niszczył, nawet jak byłam jeszcze bardzo mała. Jako człowiek noszący rozmiar 41 czuję się obrażona przez tę bajkę.
    O, wersja z morderczym Kopciuchem bardzo mi się podoba, chcę ekranizacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barani Kożuszek? Mysza, jak ty coś skomentujesz to niemal zawsze dowiaduję się o istnieniu nowych rzeczy!
      Co do małej stópki to najprawdopodobniej jej znaczenie jest jeszcze głupsze, ponieważ chodzi o wyznacznik piękna. W Chinach krępowano bandażami stópki ma małych dziewczynek, by nie urosły (stopy, nie dziewczynki), ponieważ wedle ich miary piękności, im mniejsza stopa, tym piękniejsza kobieta. Z moim 39 też czuję się dotknięta i obrażona!

      Moimi najbardziej zmęczonymi kasetami był bajki ze Scoobym.

      Usuń
    2. Czuję się dumna z siebie i ruszam dalej szerzyć wiedzę :D
      Czytałam książki o tworzeniu tych złotych lilii, opisy były masakrycznie straszne.
      A mnie Scooby denerwował, bo nie wiedziałam, skąd oni mają pieniądze na życie XD

      Usuń
    3. Książki? W liczbie mnogiej? Ja ledwo przez krótkie artykuły przebrnęłam, zdjęcia mnie odstraszały ;/
      Scooby mnie uspokajał w bezsenne dziecięce noce. Chyba lubiłam potwory ;)

      Usuń
    4. W liczbie mnogiej, bo tu wzmianka, tu kolejna i tak dalej. Jakoś wytrzymałam.
      Takie potwory to jak nie potwory. Ja nie mogłam spać przez Klątwę. Ciągle się bałam, że pod moją kołdrą też będzie to dziecko ;_;

      Usuń
    5. Kto Ci zaserwował Klątwę? mnie brat paskudnie załatwił Koszmarem z ulicy wiązów. Obawiałam się, że Freedy dorwie mnie we śnie. Efektem tego do dziś nie potrafię się zmusić do oglądania tej serii.

      Usuń
  6. Siemaneczko Gosiarella!
    eM przyszła się wypowiedzieć! I napisać, że jest najokropniejszą współtwórczynią Why so serious, która nie wypowiada się pod fajnymi tekstami True Story.
    Trustory.

    eM chciała zaznaczyć, że większość bajek ma dziwne morały. Bardzo dziwne.
    eM oglądała bajki z księżniczkami tylko dlatego, że jej się sukienki podobały, a sama kiedyś tańcząc przed połową szkoły mini układ taneczny z koleżankami, straciła buta, więc eM umie sobie to wyobrazić.

    I szukanie po rozmiarze buta jest naprawdę idiotyczne. To co, dwie osoby nie mogą mieć takiego samego rozmiaru?
    A eM ostatnio (znaczy koło Świąt Bożego Narodzenia) oglądała fabularną wersję Kopciuszka, chyba z lat 50, która nazywała się... Zaczarowany pantofelek? Czy jakoś tak i w tej wersji Kopciuszek był chory psychicznie (a przynajmniej tak się zachowywał wedlug eM).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. eM przeprasza, eM znalazła tytuł, "Szklany pantofelek"!
      I przypomniała sobie, że w tej wersji matka chrzestną jest kleptomanką, a Książkę spotkał Kopciuszka wcześniej i wmówił jej, że wcale nie jest księciem!
      Czy jakoś tak.

      Usuń
    3. eM jest prawdziwym molem książkowym skoro myli Księcia z Książką:D

      Usuń
    4. Czy wersja z tym, że mi autokorekta sama poprawiła Księcia na książkę przejdzie? :D

      Usuń
    5. Niech się eM nie martwi, Gosiarella jest równie okropna, jak eM. Praca nad nowym szablonem, jest tak okropnie pochłaniająca, że Gosiarella zapomnia o całym świecie ;(

      eM tańczyła układ taneczny? Samo to jest zaskakujące, a co dopiero zgubienie buta. Gosiarella ma tylko jedno pytanie: Czy w trakcie tańca eM miała taką wystrzałową suknie, jak Disneyowskie księżniczki?

      Dwie sprawy sa pewne: Gosiarella nie oglądała "Szklanego pantofelka" i z pewnością musi to zmienić!

      Usuń
    6. Za korektę to ja tu robię, niech mi eM chleba nie odbiera:P

      Ja to jestem ciekawa, czy ten but co to spadł z nożyny eM to spadł tak swobodnie czy może z wymachem trafiając kogoś przez przypadek bądź celowo?:D

      Usuń
    7. TrueStory: Magda najlepszy korektor ever!

      Gosiarella stawia, że eM z premedytajcą we wrogów celowała!

      Usuń
    8. Czy Gosiarella cokolwiek ruszyła z pisaniem WSS na ten tydzień? Bo eM ma stworzony tylko plik, która w środku jest pusty...
      Tańczenie przez eM układu tanecznego nie jest aż tak dziwne (a przynajmniej dla znajomych eM, którzy ją znają dłużej tak). Niestety eM nie miała super sukienki, obowiązywał strój na wf. Bu.

      I bucik spadł bo eM taki jakby wykop robiła. Teoretycznie w nikogo nie celowała, ale zawsze dobrze jest dorobić sobie teorię ;)
      Jeszcze rok temu gdzieś w internecie krążył filmik z tego występu.

      Usuń
    9. Eeeee...tego tego... no nie bardzo ;C Gosiarella czuje, że wraz z eM weźmie sobie urlop w ten weekend, co eM na to?

      Strój na wf w układzie tanecznym, toż to barbarzyństwo! Organizator powinien załatwić wystrzałowe kiecki i dodatki! Skandal!
      Gosiarella chętnie obejrzy ten film, jeśli eM podzieli się linkiem :) Gosiarella obiecuje, że nie będzie się śmiać - będzie jedynie szukać owego celu kapciowego (nic dziwnego, że eM zawsze kapciem grozi!).

      Usuń
  7. Też pomyślałam o tym rozmiarze, może Kopciuszek miał mega małe stópki? ;). Nie dziwcie się, że książę nie poznał Kopciuszka zanim nie włożyła buta, wszak makijaż tak zmienia kobietę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiarella może by się nawet kłóciła, gdyby nie widziała tego: http://hotandfunnystuff.com/uploads/Mother%20Of%20Make%20up.jpg

      Usuń
    2. Niech się Gosiarella nie kłóci, bo ja swoje wiem, też czasami mam spektakularne makijażowe before i after :)

      Usuń
    3. W takim razie Gosiarelli pozostało zastanawiać się, dlaczego nie ma swoich spektakularnych, zmieniających wygląd makijaży.

      Usuń
    4. Niech Gosiarella zacznie oglądać blogerki kosmetyczne na YT, to się nauczy jak zmieniać wygląd :)

      Usuń
    5. Posłusznie zastosuję się do rady, nabiorę wprawy i zmianę wyglądu zastosuję do niecnych celów ;) Muhahaha!

      Usuń
  8. Baśń jest mi dobrze znana, w każdym razie wersja Grimmów, chętnie posłuchałabym za to jakiejś starszej baśni. natomiast motyw z rybką i jej ośćmi przypomina mi bajkę braci Grimm Krzew jałowca. Nie było rybki, ale podobny motyw. Za to ojciec pytający córki, co im przynieść wkręcił się także do baśni o Pięknej i Bestii i tym, że Piękna nie była głupia (no bo gałąź, serio?), ale na tyle skromna, że chciała dostać różę (Tak, skromna, siostry chciały drogie suknie:D). A że róże rosły na terenach posiadłości należących do bestii...:D
    Baśń o Kopciuszku faktycznie sama w sobie jest oklepana, choć tę disneyowską mała Iara lubiła. Później... no cóż, ona jest po prostu nudna, a pomysł, by książę nie poznał wybranki, tylko szukał za pomocą buta... hm, no gdzieś w Meksyku chyba robią takie buty kowbojskie, które pasują tylko na jedną stopę, ale tam wszywa się drewienko, które pęka we właściwym miejscu, pantofelki raczej nie mają takich funkcji. ^^ Za to wersja Kopciuszek - morderczyni... no tym to mnie rozwaliłaś. I za co, ja się pytam, za co ona dostała szczęśliwe zakończenie? Do więzienia zbrodniarkę! Ja lubię tylko nikczemnych, urokliwych mężczyzn, a Kopciuszek mimo jakże męskiego imienia (może przybić piątkę z Czerwonym Kapturkiem) jednak takowym nie jest, więc podziękuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nawet nie będę pytać, dlaczego księciunio z pierwszego obrazka ma taką szczęśliwą minę. ^^

      Usuń
    2. Ha! Tak to jest, jak kobieta zaczyna gubić garderobę ;)
      O tym myku w Meksyku nie słyszałam, dlatego kompletnie nie rozumiem, jak miałoby to działać (ale działania fal radiowych też nie rozumiem).
      Hmmm...Gosiarella nie chciałaby nic mówić, ale Iara obiecała ostatnio bajkę! :)

      Usuń
    3. Chodzi o taką deseczkę wszywaną w podeszwę. Po kilku dniach noszenia deseczka pęka w miejscu, gdzie zgina się stopa i potem ten but pasuje tylko na tę osobę. Ale to kowbojki, nie pantofelki.
      Hm... bajkę... a jakiego rodzaju bajkę chcesz? O diabłach, trollach, brutalne oblicze Grimmów...?

      Usuń
    4. Nie wiem, jak Gosiarella, ale ja chętnie posłuchałabym o trolach ;)

      Usuń
    5. Aaaaa to chyba nawet całkiem sprytne, jeśli tylko nie jest niewygodne. Ciekawe czy dorwałabym takie różowe?

      By nienarażać się Złośliwej babie, również głosuję na trolle :P

      Usuń
    6. Różowe też się znajdą. ;)
      Ok, to jutro bajka o trollu, bo dziś już śpię i piszę z zamkniętymi oczami.

      Usuń
    7. A teraz kochane dzieci usiądźcie wygodnie a Iara opowie bajkę o Nisse Węglarzu i trollicy.
      Otóż był sobie pewnego razu węglarz Nisse, który bardzo ciężko pracował. Pewnego razu podeszła do niego kobieta, która zaproponowała mu pomoc. Zgodził się i cały dzień pracowali razem. Pod wieczór kobieta zapytała czy dobrze się spisała i może przyjść również następnego dnia. Mogła. (O wynagrodzeniu zero mowy, wyzysk!) No i tak kobieta mieszkała u niego w lesie (zakwaterowanie marne, a gdzie związki zawodowe?) przez (uwaga) trzy lata. I urodziła mu wtenczas troje dzieci. (Już wiemy, że płacił jej w naturze.:p)
      W końcu kobiecina zaczęła mu napomykać, że może by tak ją do domu wziął, ślub jakiś ten tego... no i się wtedy facet zmartwił (też go nie lubicie?:p), bo mu w lesie była bardziej przydatna, a dzieciątkami też mu się zajmować nie uśmiechało. :p I z tego zmartwienia Nisse poszedł do kościoła po wielu latach, przez które tego nie robił (jak trwoga to...^^) i tam mu przyszła nagła myśl: a co jeśli kobieta, z którą ma troje dzieci jest trollicą?! (Chce się wprowadzić to już trollica, chłop to wszystko wymyśli:p) I tak o tym myślał, wracając do domu, że zapomniał o swojej umowie z kobietą (zanim podejdzie na uderzyć siekierą trzy razy w drzewo:p babeczka sobie golutka pewno lata i się musi ubrać:p). No i zobaczył. Mamuńcia i maluchy zamiatają węgiel... ogonami. xD (Ps, nie wiedziałam, że trolle mają ogony). No i facet uciekł do jakiegoś pustelnika po poradę, bo jak powszechnie wiadomo nikt nie wie więcej o kontaktach międzyludzkich niż pustelnik mieszkający na słupie albo gdzie...:p Dziadzio więc poradził: ma zaprzęgnąć konia tak, by na pętli nie było żadnych słupów, zawołać rodzinkę i pojechać na lód. Tak też Nisse zrobił. Kiedy już jechali po lodzie z lasu wyskoczyły na nich wilki, więc sprytny i wstrętny dzieciobójca Nisse odwiązał pętlę tak, że wóz z dziećmi i ich matką pozostał na lodzie, a sam chodu. No to dzieciaczki wystraszone wołają do innych trolli o pomoc, żeby złapali za supeł i ciągnęli, ale wszyscy odpowiadali, że supła nie ma... Nisse popędził do domu, gnał tak, że koń mu padł pod domem, a stajnia się rozleciała, bo trollica za nim strzałę wysłała i ją rozwaliła. xD (Niezły kawał strzała doleciała, ale rozumiem wkurzoną kobietę:p). No i potem węglarz już nie zajmował się węglem, kupił poletko i został rolnikiem do końca swoich dni. I tak oto wredny, leniwy dziad zabił małe, biedne trollątka. Koniec. - baśń szwedzka jakby co xD

      Usuń
    8. Fajnie tak posłuchać bajki. Następna przy kolejnym True Story?
      Szwedzi mają dziwne bajki. Trollica, czy nie trollica - zaczęła mu przeszkadzać dopiero, gdy czegoś chciała. A dzieci własne na śmierć wystawić? Burak z niego! Trollica powinna go zjeść, gdy miała okazję!
      Gosiarella jest super zdolna i do połowy bajki myślała, że mowa o "węgorzu", a nie "węglarzu".

      Usuń
    9. No może być w sumie następna... o diable, który szukał żony?
      Węgorz Nisse.:d:D:D To dlatego tyle dzieci narobił... :p

      Usuń
    10. Diabeł szukający żony to jest to!
      Hehe :) Skapnęłam się przy ogonach i tym, jak one go dziwiły :P Chociaż chatka w lesie powinna mi dać do myślenia?

      Usuń
  9. Dlatego ja napisałam swoją wersję Kopciuszka, gdzie nie było księcia z bajki a był Johny Bravo, który był zawodowym złodziejem butów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważnie? Masz to gdzieś wrzucone w internetach, bo z chęcią bym przeczytała!

      Usuń
  10. Nie lubię Cię teraz, bo Kopciuszka to zawsze i wszędzie kochałam najmocniej :C Jak rzyć?
    Ale przyznać muszę, że to True Story wyszło Ci genialne, bo trzęsę się ze śmiechu <3 a z tym butem to racja - to faktycznie dziwne, że niby był specjalnie dopasowany do Kopciuszka, a jednak z nogi jej spadł. Powiedziałabym gimbusiarsko - pszypadeg?nie sondze. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolka na pocieszenie, kiedyś strzelę sobie w stopę i przeprowadzę śledztwo dot. moich ukochanych bajek. Mam nadzieję, że wizja mojego krwawiącego wówczas serca złagodzi Twój ból ;)
      Gosiarella dziękuje pięknie i kłania się nisko. Disneyowski Kopciuszek pewnie z premedytacją go zostawił na tych schodach, chociaż kto by wpadł na to, że książę będzie z nim później latał po całym Królestwie?

      Usuń
  11. W pierwotnej wersji (starofrancuskiej) pantofelek jest wyjątkowo malutki i zrobiony z futra (sic! szkło to wynik błędu w tłumaczeniu), a Kopciuszek gubi go specjalnie, żeby książę mógł ją znaleźć. Co na to Freud? Chyba łatwo się domyślić :-)

    PS. Obcina się palec, a nie palca :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O błędzie w tłumaczeniu Perraulta czytałam, ale o gubieniu obuwia z premedytacją chyba nie.

      Ps. I moja korektorka tego nie wyłapała?

      Usuń
  12. Bujaczek błaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaga, wszystko tylko nie Kopciuszek! Nie! Nie! Nie! Gosiarella złamała serce Bujaczkowi ;(
    No dobra, wszystko pięknie ładnie, ale Zezolla??? Serio? xD Bujaczek tarza się ze śmiechu z Gosiarelą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się nazywa skrzywdzić dziecko! Nic dziwnego, że zabijała wiekiem od skrzyni! :)

      Usuń
    2. No, Bujaczek też by skrzywdziła mamę jakby tak ją upokorzyła :D

      Usuń
  13. Rodzina na wakacjach.
    Ludzie bywają bez serca.

    OdpowiedzUsuń
  14. UWIELBIAM TRUE STORY! Jesteś niesamowita! Nie nienawidzę Kopciuszka, aczkolwiek zawsze irytowała mnie to popychadło, które nie umiało wpaść na to, żeby, no nie wiem... uciec z domu? Trzasnąć kochane przyszywane siostrzyczki dzbankiem? Niesamowity tekst:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo się cieszę:) Serio, takie komentarze dają ogromnego powera do pisania kolejnych części, więc dzięki ogromne! :*

    OdpowiedzUsuń