Stacje kosmiczne i kosmici zazwyczaj nie wywołują u mnie entuzjazmu. Wolę zombiaki, wampiry, czarownice itp., jednak gdy nie cały rok temu zobaczyłam zwiastuny premier serialowych stacji The CW, nie mogłam się doczekać pierwszych odcinków Star Crossed i The 100. Obecnie emisja pierwszych sezonów, obu seriali, dobiegła końca, dzięki czemu mogę możemy je porównać.
Star Crossed
Star Crossed wystartowało, jako pierwsze w połowie lutego 2014. Akcja serialu rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Na Ziemi rozbija się statek Obcych, dochodzi do walki, jednak ludziom udaje się skutecznie zneutralizować nieproszonych gości. Mija dziesięć lat, w ciągu których Atrianie żyli w odizolowanym sektorze. Dopiero teraz pojawia się nadzieję na rozpoczęcie integracji między oboma gatunkami dwunogów. 7 Atriańskich nastolatków zostało wybranych by zasymilować z ludzkimi nastolatkami w szkole średniej. Brzmi niedorzecznie? Poczekajcie na ciąg dalszy.
Po wygranej walce z rakiem, do szkoły wraca Emery (Aimee Teegarden). Tego samego dnia po raz pierwszy pojawia się Atriańska siódemka, w skład której wchodzi także Roman (Matt Lanter) (zaklepany przez Gosiarellę w dniu emisji pierwszego odcinka), który rozpoznaje w Emery, małą dziewczynkę, która w dniu katastrofy, czyli przybycia na Ziemię, pomogła mu się schować w swojej szopie i dostarczała mu pożywienie. Dziecięca sympatia, szybko zmienia się w namiętne uczucie, które musi stawić czoła nietolerancji społeczeństwa wobec międzygatunkowych związków. Ostrzegałam, że będzie niedorzecznie, prawda?
Mimo wszystko serial ogląda się całkiem przyjemnie. Jest lekki i niewymagający, a przy tym można się z niego nieźle pośmiać, chociaż z komedią nie ma wiele wspólnego. Zwyczajnie jego absurdalność odbieram pozytywnie, choć w przypadku innych seriali mam ochotę walnąć butem w ekran. Wróćmy jednak do tematu: mamy wątek miłosny (konkretnie trójkąt), motyw Obcych na Ziemii, próby integrowania gatunków, rozterki licealistów, medyczne i botaniczne zagwozdki oraz zamachy terrorystyczne. Innymi słowy serial ma dużo wątków, zwrotów akcji oraz akcji. Bardzo polubiłam ten serial i z pewnością oraz z przyjemnością oglądałabym go dalej (zwłaszcza po rewelacyjnym finale), gdy The CW łaskawie dała zielone światło twórcom. Niestety nie doczekamy się drugiego sezonu, ponieważ Star Crossed przegrał miejsce w ramówce z The 100. Długo byłam zła na stację za anulowanie tej produkcji, jednak trochę się uspokoiłam po przeczytaniu artyukułu dotyczącego zaplanowanych wydarzeń w 2 sezonie [link po angielsku]. Dlaczego? [Spoiler!] Jedną z moich ulubionych postaci była Taylor (Natalie Hall), która w ostatnich minutach serii zaliczyła wypadek samochodowy. Po takim zakończeniu, mogłam się tylko domyślać czy przeżyje czy nie, a dzięki zalinkowanemu artykułowi, wiem już, że scenarzyści chcieli napisać najbardziej beznadziejny scenariusz dla tej postaci. Miała przeżyć, ale stracić swoje pół-ludzkie, pół-atriańskie dziecko. Strasznie bezsensowne jest zabijanie jednego z lepszych wątków! Dodatkowo cały ten planowany klimat państwa policyjnego w Sektorze, cudowne ocalenie Graysona i ucieczka Emery psują to, co tak lubiłam w tym serialu.
O ile na Star Crossed czekałam z zapartym tchem, tak w przypadku The 100 byłam bardziej sceptyczna i traktowałam go bardziej, jak ciekawostkę.
Ludziom w końcu udało się zniszczyć Ziemię i doprowadzić do niemal całkowitego wyginięcia naszego gatunku (Brawo, ludzie!). Ostatnimi ocalałymi byli mieszkańcy stacji kosmicznych, którzy w końcu połączyli swoje latające w kosmosie domki, dzięki czemu powstała Arka. Akcja rozgrywa się po prawie 100 latach od naszego mistrzowskiego popisu (tj. totalnej rozwałki na Ziemi). Ocaleni sądzili, że nasza planeta potrzebowała 100 lat (poważnie tylko tyle?!) by oczyścić się ze smrodu ludzkości i ponownie móc ugościć dwunogi pasożyty. W planach mieli ponowną kolonizację dopiero za 3 lata, jednak zasoby wody i tlenu wymusiły na nich by zminimalizować liczbę ludności. Słyszeliście kiedyś powiedzenie, że dzieci to nasza przyszłość? Cóż… mieszkańcy Arki (jak ich nazwać? Arkanie? Arkańczycy? Astronauci?) najwyraźniej nie do końca załapali o co w tym chodzi, ponieważ to właśnie ich dzieci miały dla nich najmniejszą wartość. Postanowili wyciągnąć z kosmicznego więzienia, setkę nastolatków, wpakować ich w stary prom kosmiczny i zrzucić na Ziemie by sprawdzić czy uda im się przeżyć, czy też padną jak muchy. Jeśli eksperyment by się powiódł, mieli do nich dołączyć (najwidoczniej na Arce nie było potomków członków organizacji broniących praw dzieci).
Większość czasu antenowego zostaje oddana zesłanej setce, wśród której wyłaniają się główni bohaterowie: „księżniczka” Clarke (Eliza Taylor), Octavia (Marie Avgeropoulos), Bellamy (Bobby Morley) – zaklepany!, Finn (Thomas McDonell) oraz Jasper (Devon Bostick). Muszę przyznać, że większość z nich ma świetnie wykreowane charaktery i naprawdę ich lubię (poza Finnem).
Oczywiście serial stacji The CW nie mógłby istnieć bez złożonego wątku romantycznego. Tym razem możecie zapomnieć o tradycyjnym trójkącie miłosnym, ponieważ to już są istne wielokąty! Niemniej wszystkie są wyjątkowo ciekawie skonstruowane i praktycznie nie ma sytuacji by jedna osoba (poza głupim Finnem) ulokowała swoje uczucie w dwóch osobach. Tutaj wszystko działa na zasadzie nieodwzajemnionego zauroczenia, odwzajemnionych miłostek i wyobraźni widzów, którzy wśród głównych postaci wyczuwają chemię, chociaż same postacie zdają się jej nie dostrzegać.
Kolejnym plusem są krajobrazy zapierające dech w piersiach fanów klimatu postapo. Zmutowany genetycznie jelonek, fosforyzujące kwiaty i Natura, która w końcu uwolniła się spod jarzma ludzkiej technologicznej ingerencji. Rewelacja! Jakby tego było mało, to fani ostrej walki o przetrwanie też znajdą w The 100 coś dla siebie. Ogólnie serial ma bardzo dobrze rozplanowaną fabułę, ciekawych bohaterów, wywołuje napięcie i co najważniejsze nie jest jednowymiarowy. Nie mogę się doczekać, kolejnego sezony. I choć żałuję anulowania Star Crossed to przynajmniej przegrał walkę z naprawdę porządnym serialem, przy którym wydaje się infantylną bajeczką o kosmitach.
Ps. Jak Was znam to znacie przynajmniej jeden z powyższych seriali, jeśli mam rację dajcie znać co sądzicie zarówno o nich, jak i o decyzji stacji.
Star Crossed
Star Crossed wystartowało, jako pierwsze w połowie lutego 2014. Akcja serialu rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Na Ziemi rozbija się statek Obcych, dochodzi do walki, jednak ludziom udaje się skutecznie zneutralizować nieproszonych gości. Mija dziesięć lat, w ciągu których Atrianie żyli w odizolowanym sektorze. Dopiero teraz pojawia się nadzieję na rozpoczęcie integracji między oboma gatunkami dwunogów. 7 Atriańskich nastolatków zostało wybranych by zasymilować z ludzkimi nastolatkami w szkole średniej. Brzmi niedorzecznie? Poczekajcie na ciąg dalszy.
Po wygranej walce z rakiem, do szkoły wraca Emery (Aimee Teegarden). Tego samego dnia po raz pierwszy pojawia się Atriańska siódemka, w skład której wchodzi także Roman (Matt Lanter) (zaklepany przez Gosiarellę w dniu emisji pierwszego odcinka), który rozpoznaje w Emery, małą dziewczynkę, która w dniu katastrofy, czyli przybycia na Ziemię, pomogła mu się schować w swojej szopie i dostarczała mu pożywienie. Dziecięca sympatia, szybko zmienia się w namiętne uczucie, które musi stawić czoła nietolerancji społeczeństwa wobec międzygatunkowych związków. Ostrzegałam, że będzie niedorzecznie, prawda?
Mimo wszystko serial ogląda się całkiem przyjemnie. Jest lekki i niewymagający, a przy tym można się z niego nieźle pośmiać, chociaż z komedią nie ma wiele wspólnego. Zwyczajnie jego absurdalność odbieram pozytywnie, choć w przypadku innych seriali mam ochotę walnąć butem w ekran. Wróćmy jednak do tematu: mamy wątek miłosny (konkretnie trójkąt), motyw Obcych na Ziemii, próby integrowania gatunków, rozterki licealistów, medyczne i botaniczne zagwozdki oraz zamachy terrorystyczne. Innymi słowy serial ma dużo wątków, zwrotów akcji oraz akcji. Bardzo polubiłam ten serial i z pewnością oraz z przyjemnością oglądałabym go dalej (zwłaszcza po rewelacyjnym finale), gdy The CW łaskawie dała zielone światło twórcom. Niestety nie doczekamy się drugiego sezonu, ponieważ Star Crossed przegrał miejsce w ramówce z The 100. Długo byłam zła na stację za anulowanie tej produkcji, jednak trochę się uspokoiłam po przeczytaniu artyukułu dotyczącego zaplanowanych wydarzeń w 2 sezonie [link po angielsku]. Dlaczego? [Spoiler!] Jedną z moich ulubionych postaci była Taylor (Natalie Hall), która w ostatnich minutach serii zaliczyła wypadek samochodowy. Po takim zakończeniu, mogłam się tylko domyślać czy przeżyje czy nie, a dzięki zalinkowanemu artykułowi, wiem już, że scenarzyści chcieli napisać najbardziej beznadziejny scenariusz dla tej postaci. Miała przeżyć, ale stracić swoje pół-ludzkie, pół-atriańskie dziecko. Strasznie bezsensowne jest zabijanie jednego z lepszych wątków! Dodatkowo cały ten planowany klimat państwa policyjnego w Sektorze, cudowne ocalenie Graysona i ucieczka Emery psują to, co tak lubiłam w tym serialu.
The 100
O ile na Star Crossed czekałam z zapartym tchem, tak w przypadku The 100 byłam bardziej sceptyczna i traktowałam go bardziej, jak ciekawostkę.
Ludziom w końcu udało się zniszczyć Ziemię i doprowadzić do niemal całkowitego wyginięcia naszego gatunku (Brawo, ludzie!). Ostatnimi ocalałymi byli mieszkańcy stacji kosmicznych, którzy w końcu połączyli swoje latające w kosmosie domki, dzięki czemu powstała Arka. Akcja rozgrywa się po prawie 100 latach od naszego mistrzowskiego popisu (tj. totalnej rozwałki na Ziemi). Ocaleni sądzili, że nasza planeta potrzebowała 100 lat (poważnie tylko tyle?!) by oczyścić się ze smrodu ludzkości i ponownie móc ugościć dwunogi pasożyty. W planach mieli ponowną kolonizację dopiero za 3 lata, jednak zasoby wody i tlenu wymusiły na nich by zminimalizować liczbę ludności. Słyszeliście kiedyś powiedzenie, że dzieci to nasza przyszłość? Cóż… mieszkańcy Arki (jak ich nazwać? Arkanie? Arkańczycy? Astronauci?) najwyraźniej nie do końca załapali o co w tym chodzi, ponieważ to właśnie ich dzieci miały dla nich najmniejszą wartość. Postanowili wyciągnąć z kosmicznego więzienia, setkę nastolatków, wpakować ich w stary prom kosmiczny i zrzucić na Ziemie by sprawdzić czy uda im się przeżyć, czy też padną jak muchy. Jeśli eksperyment by się powiódł, mieli do nich dołączyć (najwidoczniej na Arce nie było potomków członków organizacji broniących praw dzieci).
Większość czasu antenowego zostaje oddana zesłanej setce, wśród której wyłaniają się główni bohaterowie: „księżniczka” Clarke (Eliza Taylor), Octavia (Marie Avgeropoulos), Bellamy (Bobby Morley) – zaklepany!, Finn (Thomas McDonell) oraz Jasper (Devon Bostick). Muszę przyznać, że większość z nich ma świetnie wykreowane charaktery i naprawdę ich lubię (poza Finnem).
Oczywiście serial stacji The CW nie mógłby istnieć bez złożonego wątku romantycznego. Tym razem możecie zapomnieć o tradycyjnym trójkącie miłosnym, ponieważ to już są istne wielokąty! Niemniej wszystkie są wyjątkowo ciekawie skonstruowane i praktycznie nie ma sytuacji by jedna osoba (poza głupim Finnem) ulokowała swoje uczucie w dwóch osobach. Tutaj wszystko działa na zasadzie nieodwzajemnionego zauroczenia, odwzajemnionych miłostek i wyobraźni widzów, którzy wśród głównych postaci wyczuwają chemię, chociaż same postacie zdają się jej nie dostrzegać.
Kolejnym plusem są krajobrazy zapierające dech w piersiach fanów klimatu postapo. Zmutowany genetycznie jelonek, fosforyzujące kwiaty i Natura, która w końcu uwolniła się spod jarzma ludzkiej technologicznej ingerencji. Rewelacja! Jakby tego było mało, to fani ostrej walki o przetrwanie też znajdą w The 100 coś dla siebie. Ogólnie serial ma bardzo dobrze rozplanowaną fabułę, ciekawych bohaterów, wywołuje napięcie i co najważniejsze nie jest jednowymiarowy. Nie mogę się doczekać, kolejnego sezony. I choć żałuję anulowania Star Crossed to przynajmniej przegrał walkę z naprawdę porządnym serialem, przy którym wydaje się infantylną bajeczką o kosmitach.
Ps. Jak Was znam to znacie przynajmniej jeden z powyższych seriali, jeśli mam rację dajcie znać co sądzicie zarówno o nich, jak i o decyzji stacji.
40 Komentarze
np
OdpowiedzUsuńhahaha zaskoczę Cię. Nie znam ani jednego z tych seriali, bo jakieś takie obco-kosmiczne klimaty do mnie nie przemawiają. Ale kto wie? Może akurat któryś z tych mi podpasuje? Pożyjemy zobaczymy. Na razie mam co oglądać ;)
OdpowiedzUsuńJak miło, że w końcu trafiła się osoba, która ich nie zna. W razie czego polecam zacząć od The 100, tam nie ma przynajmniej kosmitów, tylko ludzie wracający do domu ;) Fabuła jest rewelacyjna, więc polecam!
OdpowiedzUsuńA co oglądasz dobrego?
hmm... obecnie? House'a :3 Jestem dopiero w 2 sezonie, ale już się zakochałam. Może niedługo zacznę "Grę o tron"? Oglądałaś/czytałaś? Lepiej zaczynać od książki, czy od serialu?
OdpowiedzUsuńUwielbiam humor House'a ;) Oglądam "Grę o tron". Naprawdę dobry serial, więc zachęcam. Książki niestety nie czytałam, choć wszyscy ją dobrze oceniają. Nie wiedzieć czemu moi znajomi prywatnie wspominają, że choć książka Martina jest niezła to serial wyszedł lepiej.
OdpowiedzUsuńStar Crossed było niezłe, ale... męczył mnie ten super ckliwy wątek miłosny. Natomiast "The 100"... Cud, miód i Bellarke! <3 Dlatego umieram bo po finałowym odcinku nie wiem co o tym wszystkim sądzić! Spodziewałam się, że górale będą jakimiś dzikusami, a tu takie jaja! Zastanawiam się jakim prawem Ziemianie przetrwali na Ziemi (to nie było wyjaśnione), gdzie jest Jasper i czy Bellamy przeżył do cholery! Niech twórcy (czy tam autor książki) go uśmiercą to naprawdę... Furia będzie miłym słówkiem w stosunku do tego co mnie ogarnie. Żądza mordu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Sherry się wtrąci i przyzna, że znajomi Gosiarelli mówią prawdę :) Książka co prawda to również geniusz literacki i wyróżnia się wielowątkowością oraz warsztatem pisarskim Martina, ale serial... Tu nie można powiedzieć żadnych złych słów o produkcji :) No i o ile Daenerys przez cały pierwszy tom jest nijaka, to w serialu jest to jedna z najbardziej interesujących postaci!
OdpowiedzUsuńTeż tak sądziłam! A tu taka niespodzianka! Ale pewnie i tak będą dupkami. Jak możesz nie lubić Bellamy'ego? Uwielbiam go i trzymam kciuki za Bellarke! ;) Sama mam nadzieję, że twórcy zamordują Finna. Podskakiwałam i krzyczałam "TAK, wbij mu maczetę! Szybko!" za każdym razem, gdy Ziemianie byli blisko niego. Teraz trzymam kciuki, że się sfajczy, a Bellamy cudem ocaleje.
OdpowiedzUsuńStar-crossed zdyskwalifikowałam już po opisie fabuły (no helloł!), być może niesłusznie. Nie będę jednak zaczynać skoro stacja nie zdecydowała się na kontynuację. Co do The 100 to widziałam 2 lub 3 odcinki i serial mnie do siebie nie przekonał. Finna polubiłam na początku, ale możliwe, że zacząłby mnie później denerwować :P
OdpowiedzUsuńThese are my new favorite in my daily shoe wardrobe, great for walks and runs
OdpowiedzUsuńof 30-60 minutes to start, comfortable around the office, school, or
home. Also looking for this colorway of the Free Run+ 3, not available online yet but
a few store has them last I heard.
Here is my web site; nike air max destockage
Wierz mi, zaczął być baardzo inrytujący. Serial z odcinka na odcinek robi się coraz lepszy, więc jeśli kiedyś ponownie przy nim przysiądziesz to może przypaść Ci do gustu ;)
OdpowiedzUsuńJak skończę obecnie oglądanych Wikingów to może wrócę :)
OdpowiedzUsuńNa Star Crossed czekałam długo, bo byłam bardzo ciekawa serialu. Pierwszy odcinek wydał mi się dobry, kolejne coraz gorsze, w końcu odpuściłam po piątym albo szóstym odcinku. The 100 mnie nie ciekawiło, obejrzałam pilot bo był. I przepadłam. Później trochę popsuli ( tę wszystkie figury geometryczne), ale mimo wszystko serial lubię i cieszę się, że będzie drugi sezon. I lubię Finna, tylko mnie wkurza tymi miłostkami. Zaklepałaś najlepszego. Podziel się. Chociaż w SC wołabym Graysona ( chyba tak miał na imię ludzki kolega z trójkąta?).
OdpowiedzUsuńW każdym razie The 100 wygrywa w moim rankingu, szkoda tylko, że tych elementów zniszczonego świata coraz mniej...
A jak Ci się podobają Wikingowie?
OdpowiedzUsuńByłam przekonana, że pod tym względem pewnie się zgodzimy. Bellamym się nie podzielę (nie-e!). Nad Romanem mogłabym się zastanowić, bo jego zaklepałam przed emisją serialu. Grayson nie jest zły, ale wątek miłosny w SC jest zbyt płaczliwy (czy też żenujący), bym mogła traktować jego postać całkiem serio.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wraz z pojawieniem się Górali i Arką na Ziemi, będzie więcej post apokaliptycznych widoczków ;)
Romana nie chcę, nie lubiłam go za bardzo. :) A co do Graysona to wiesz, do tego piątego odcinka był ok, a dalej nie wiem. Bellamy to co innego. Szkoda, że się nie podzielisz, no ale ja już mam swoich zaklepańców: Klaus i Jackson z TO. :D
OdpowiedzUsuńLiczę na tę postapokaliptyczne widoczki.:)
Z SC lubiłam tego dużego Atrianina z licealnej siódemki, kojarzysz go?
OdpowiedzUsuńW takim razie spróbuję się do niego przekonać. Oglądałam dawno temu, dwa odcinki i niestety nie poczułam klimatu :( Coś jednak musi w nim być, skoro dużo ludzi go chwali.
OdpowiedzUsuńTen taki zbuntowany? Fajny był.
OdpowiedzUsuńMiałam zacząć oglądać Star Crossed i nie zaczęłam. Mm obejrzeć The 100, ale też jeszcze czeka. Z racji przerwy w moich serialach (oprócz PLL, które już wróciło z nowym sezonem),może uda mi się nadgonić :)
OdpowiedzUsuńHello every one, here every person is sharing these kinds of
OdpowiedzUsuńexperience, so it's pleasant to read this webpage,
and I used to pay a quick visit this weblog daily.
Stop by my web site - dragon story cheat
Serial tak naprawdę rozkręca się na dobre w 2 sezonie, więc myślę, że warto obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak ;) Chyba Drake mu było.
OdpowiedzUsuńZacznij od The 100, bo jest naprawdę świetnie zrobionym serialem. Już nie mogę się doczekać kolejnych odcinków i książki :)
OdpowiedzUsuńJestem po trzecim odcinku The 100 i po prostu nie mogę! Czy ona naprawdę zabiła Wellsa?! Po tym, jak Clarke mu wybaczyła, dowiedziała się prawdy i wgl?! No bo kurde, od początku serialu było mi go szkoda, a kiedy już wszystko wydawało się wyjść na prostą, ta mała go po prostu zabija! Nie wierzę.
OdpowiedzUsuńA tak btw to Jasper i tak jest najsłodszy <3
A Star Crossed mam zamiar oglądać, ale dopiero jak skończę PLL, The 100 i wszystkie seriale, które na mnie jeszcze czekają, więc póki co się nie wypowiem :)
Naprawdę nie chcę spoilerować i psuć Ci zabawy. Powiem tylko, że nie dawno skończyłam ostatni odcinek sezonu i męczą mnie podobne wątpliwości. Nie mogę się doczekać by się dowiedzieć czy pewni bohaterowie faktycznie nie żyją, czy może jakimś cudem się uratowali! W każdym razie The 100 świetnie trzyma w napięciu.
OdpowiedzUsuńJasper początkowo też był jednym z moich ulubionych bohaterów, a później już tylko Bellamy <3 Daj znać, gdy skończysz oglądać, bo pewnie dużo się zmieni w twoich odczuciach ;)
Czyli jednak będzie żył? :O Nie wierzę, co seriale robią z ludźmi... Howeva, lecę oglądać, dam znać jak skończę :))
OdpowiedzUsuńCzyli...jednak umarł. Cóż.
OdpowiedzUsuńA tak btw, to dobrze, że tamtego wygnali, denerwowal mnie, że hoho! A ta mała Charlotte też zdążyła mnie wkurzyć zanim skończyła... kurde, ten serial w ogóle jest dziwny :o
Dobra, nie spamie Ci tu już. :P
Spoko, spamuj. Od tego w końcu są komentarze ;) Też nie lubiłam tego, co go wygnali i dobrze, że Charlotte skoczyła. Czemu dziwny? Fajnie, że twórcy się niecackają z bohaterami tylko siekają ich, jak leci. Niemniej lepiej, żeby w 1 odc. 2 sezonu wskrzesili mi jednego bohatera, bo nie ręczę za siebie!
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak poznasz Lincolna!
Wszystko, co niesamowite i przerażające zarazem, jest dziwne, tak już mam :D
OdpowiedzUsuńPrzed momentem skończyłam ostatni odcinek sezonu i, kurde, Bellamy musiał gdzieś uciec, czy coś, cokolwiek! Chociaż teraz panuje moda na zabijanie tych najlepszych bohaterów w powieściach, więc pewnie Finn jedynie ocaleje...
Lincolna polubiłam, strasznie podoba mi się, co robił dla Octavii i w ogóle taki pozytywny mi się wydaje :)
No i kurcze, ja chcę wiedzieć co i jak z tą gorą Weather, Góralami, Abby i w ogóle! No bo jak tak można, uśmiercać (tak tylko teoretycznie piszę, bo na to wyglądało...) bohaterów, walnąć żywych do jakichś izolatek na tej górze i na tym skończyć serial?! No błagam!
A ci żniwiarze byli dość przerażający :P
Ogólnie, to mega pozytywne wrażenia po serialu, czekam na kolejny sezon... Albo do września, bo ma wyjść coś na kształt kontynuacji (a przynajmniej ja to tak rozumiem :P) i mam nadzieję, że wtedy coś się wyjaśni, choć trochę! ;d
Sherry mi pisała, że w książce (wyjdzie u nas niebawem) jest dużo fajnych scen z Bellamy i Clarke, których jeszcze nie widzieliśmy, więc jeśli tylko twórcy serialu nie będą chcieli iśc w inną stronę (jak np. w Pamiętnikach Wampirów) to Bellamy przetrwa! Oby! Oby! Teraz jestem ciekawa co tam wymyśli Kanclerz. I Górale są super, ale pewnie będą się chcieli strasznie rządzić.
OdpowiedzUsuńWiem właśnie, że wyjdzie, ale chyba sobie kupię szybciej książkę w oryginale, bo prawdopodobnie będę miała ku temu okazję. :)
OdpowiedzUsuńNo kurczę, nie widzę innej opcji, musi przetrwać! A Kanclerz jest w beznadziejnej sytuacji, choć mam nadzieję, że jakoś z tego wszystkiego wyjdzie: ))
Niestety nie znam się na obsłudze stacji kosmicznych, ale chyba próbowałabym ją rozbić o Ziemię. I tak ma marne perspektywy.
OdpowiedzUsuńZazdroszę ...bardzo! Sama chętnie bym się za nią zabrała, bo nie wiem, jak wytrzymam do października bez the 100 ;C
Bardzo lubię The 100, ale tylko jeśli patrzę na niego jako nieskomplikowany serial dla młodzieży :) Moim faworytem jest Bellamy, i kurcze, jak mogłaś go zaklepać?! pfffffff! Ohh, i wręcz nie cierpię Finna, jest takim nudnym wymoczkiem, hihihi. Jeśli chodzi o romanse to moim zdaniem wszystkie są tam okropne i dzieją się za szybko. Trójkącik miłosny jest zupełnie bez polotu i tak jak zaczęłam w 2 odcinku shippować Bellarke (Clarke i Bellamyego) tak zostało do końca.:3 A zresztą patrząc na fandom to większośc ma podobne zdanie :P Zastanawiam się, co Ty sadzisz? :)
OdpowiedzUsuńA i mimo wszystko niektóre postacie są beznadziejne i stereotypowe, tak kilka fajnie się rozwinęło przez ten sezon np. wspomniany Bellamy czy Kane.
Co do Star crossed to jak dla mnie ten serial był do kitu. Obejrzałam kilka odcinków i był strasznie badziewny. Postacie kompletnie bez polotu, wątek miłosny banalny i nudny, to samo trójąt miłosny. Wszystko takie banalne i nudne, no :P Polubiłam jedynie Taylor, bo jeśli chodzi o główną bohaterkę to była kompletnie bez wyrazu i bez charakteru. Szczerze, to jak dla mnie banalnośc wylewała się wręcz z tego serialu na każdym kroku, bleh :P
kurde, mam tylko jedno pytanie. Czy przez caly sezon the 100 tylko ja krzyczałam 'Walić Finna, Bellarke!Bellarke!' ?
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje pytanie! Niestety muszę się przyznać, że początkowo Bellamy był dla mnie zagadką i nie czułam jeszcze chemi między nim i Clarke (ciągle myślałam, że będzie ze swoim przyjacielem). Gdy tylko to się zmieniło zaczęłam życzyć Finnowi rychłej śmierci spowodowanej włócznią tubylców/zatrutą wodą/wielką gumką, która wymazałabym go z ekranu i kibicować Bellarke ;)
OdpowiedzUsuńJa na samym początku kibicowałam jej i Finnowi, bo Wells był dla mnie strasznie nudny i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby shippować Bellarke, aż nadszedl 2 odcinek i ich wspólne sceny.. wtedy.. BUCH! Co za chemia! No i i zaczęło się fangirlowanie i traktowanie każdego spojrzenia, dotyku, słowa jako coś niezwykłego, haha :D
OdpowiedzUsuńMnie to zajęło kilka odcinków więcej (może w 4?), ale zgadzam się chemia między nimi jest wręcz namacalna. Mam nadzieję, że twórcy nam jej nie zabiorą, bo bardzo się zdenerwuję! I tak ciężko będzie wytrzymać do października by dowiedzieć się co się stało z Bellamy.
OdpowiedzUsuńWidziałam w wywiadach czy na twitterach aktorów i twóców że bardzo często są pytani o Bellarke, a oni sami nie spodziewali się że ludzie zaczną tak ich shippować, także ja mam nadzieję że pójdą po rozum do głowy i coś tam zdziałają w tym kierunku, zamiast skupiać się na Finnie i Clarke :P
OdpowiedzUsuńOjj ja tez! Jestem raczej pewna, że przeżyje bo to chyba najpopularniejsza postać serialu, ale ciekawa jestem w jaki sposób i co i jak i w ogóle ja chce już 2 sezon :(:(:(
Oby! Finn (jeśli musi już być) niech lepiej będzie z Raven.
OdpowiedzUsuńPomimo tego, że nie mogę się doczekać 2 sezonu, to trochę się go boję. Podoba mi się klimat zmutowanej przyrody, prymitywnych plemion, a teraz może być wszystko pokazane od bardziej sterylnej strony naukowo-militarnej. Dobrze byłoby, gdyby udało im się to jakoś zgrabnie połączyć.