Ze specjalną dedykacją dla Iary
Znacie bajki i ich bohaterów: piękne księżniczki, dzielnych księciuniów i paskudne czarne charaktery. Wszyscy postępują według odgórnie ustalonych zasad, wszyscy w jakiś sposób są do siebie podobni. Dobrzy zawsze piękni, zawsze szlachetni, zawsze korzystają z pomocy uroczych stworzeń, zaś źli są brzydcy, ponurzy i zawsze atakują. Myślicie, że to wszystko jest dziełem przypadku? Skąd! Wszystkie postacie z bajek uczą się swoich zagrywek w Akademii Dobra i Zła, a przynajmniej tak twierdzi Soman Chainani.
Akademia Dobra i Zła dzieli się na dwie szkoły, jedną dla bohaterów pozytywnych, w którym wszystko jest różowe, piękne i słodkie, a wróżki i nimfy dbają o bezpieczeństwo i wygodę ślicznych księżniczek oraz przystojnych książąt. Druga szkoła jest przeznaczona dla młodych antagonistów, a wszystko w niej jest brzydkie, ponure i obrzydliwe. W dodatku okropne wilki smagają biczem odrażające dzieciaki. Dostanie się do Akademii było marzeniem wyjątkowo pięknej, złotowłosej Sofii, która codziennie pielęgnowała swoją urodę i starała się zaliczać dobre uczynki. Jednym z nich było zaprzyjaźnienie się z Agatą, którą wszyscy mieszkańcy miasteczka uznali za wiedźmę, bo i dlaczego nie? Była brzydka, mieszkała na cmentarzu i lubiła martwe zwierzęta. Wypisz wymaluj wiedźma, którą z pewnością Dyrektor Akademii uprowadzi by zasiliła szeregi młodocianych złoczyńców. Gdy nadszedł dzień, w którym dwójka dzieci powinna zostać zabrana do Akademii, faktycznie trafiło na Agatę i Sofię. Z tą jednak różnicą, że Sofia została porzucona w Akademii Zła, a Agata w Dobra.
Można pomyśleć, że nie było to żadną pomyłką i faktycznie ktoś brzydki może być dobry, a ktoś obdarzony nienaganną urodą może być zepsuty do szpiku kości, prawda? Sama pewnie bym się do tego skłaniała, gdyby nie to, że porównując próżną Sofię do księżniczek z Dobra (nazywane dobrzankami), nie widziałam między nimi żadnej różnicy. Wszystkie były próżne, płytkie i puste. Podobnie było z Agatą i dzieciakami ze Zła (nazywane nidziarzami), mimo pozornego zła, każdy miał skrupuły i wiedział gdzie są granice. Śmiem sądzić, że każdy z uczniów bez problemu poradziłby sobie po przeciwnej stronie barykady. Przykładowo Sofia była genialnym połączeniem pięknej księżniczki marzącej o księciu z zaradnością i motywacją, która zwykle cechuje wiedźmy, a dzięki temu była moją ulubioną bohaterką powieści.
Chciałabym Wam opowiedzieć, co działo się w połowie i pod koniec książki. Jak ciekawe rozwiązania przyszły do głowy autorowi, ponieważ stwarza to rewelacyjny temat do przemyśleń, jednak nie mogę Wam tego zrobić. Mam nadzieję, że będziecie chcieli sprawdzić sami jak ciekawą książką jest "Akademia Dobra i Zła". Jeśli mam być całkiem szczera podchodziłam do niej zarówno z entuzjazmem (bajkowy temat zawsze na plus) i sceptycyzmem, ponieważ z góry uznałam ją za książkę dla młodszych czytelników (sami spójrzcie choćby na okładkę). Po przeczytaniu dalej uważam, że spodobała by się dziewczynkom i nastolatkom, jednak posiada cechy, które bawiły taką starą jędzę jak Gosiarella. Zdecydowanie książka jest zabawna. Jej fabuła niesamowicie wciąga, wywołując uśmiech, jest napisana w lekki sposób, a przy tym mimo prostego tematu, jakim jest baśń, zaskakiwała i zmuszała do przemyśleń. Zdecydowanie stanowi powiew świeżości w bajkowym temacie.
Historia o przedstawicielkach dobra i zła, napisana na nowo w oryginalny sposób, niezwykle mnie bawiła, a przy tym zahaczając o utarte schematy, zmieniała je. To zupełnie nowy wymiar baśni, o wiele bardziej pasujący do współczesnych realiów. Choć nie przeczę, że niektóre wątki są bardzo przewidywalne, jednak uważam to za zrozumiałe przy takim temacie. Niemniej samo zakończenie jest odświeżające i dobrze skonstruowane. Zamyka wątki, dzięki czemu książka może stanowi zamkniętą całość, pomimo tego, że za oceanem wydano kontynuacje. Ze swojej strony szczerze polecam!
Ps. Gdybyście mieli wybrać szkołę dla siebie to wolelibyście trafić do Akademii Dobra (różowe księżniczki, przystojni królewicze, tęcza i plotki ze zwierzaczkami) czy Akademii Zła (czarne ciuchy, ponury klimat, wywary, eliksiry i wiedźmy)?
Akademia Dobra i Zła dzieli się na dwie szkoły, jedną dla bohaterów pozytywnych, w którym wszystko jest różowe, piękne i słodkie, a wróżki i nimfy dbają o bezpieczeństwo i wygodę ślicznych księżniczek oraz przystojnych książąt. Druga szkoła jest przeznaczona dla młodych antagonistów, a wszystko w niej jest brzydkie, ponure i obrzydliwe. W dodatku okropne wilki smagają biczem odrażające dzieciaki. Dostanie się do Akademii było marzeniem wyjątkowo pięknej, złotowłosej Sofii, która codziennie pielęgnowała swoją urodę i starała się zaliczać dobre uczynki. Jednym z nich było zaprzyjaźnienie się z Agatą, którą wszyscy mieszkańcy miasteczka uznali za wiedźmę, bo i dlaczego nie? Była brzydka, mieszkała na cmentarzu i lubiła martwe zwierzęta. Wypisz wymaluj wiedźma, którą z pewnością Dyrektor Akademii uprowadzi by zasiliła szeregi młodocianych złoczyńców. Gdy nadszedł dzień, w którym dwójka dzieci powinna zostać zabrana do Akademii, faktycznie trafiło na Agatę i Sofię. Z tą jednak różnicą, że Sofia została porzucona w Akademii Zła, a Agata w Dobra.
Można pomyśleć, że nie było to żadną pomyłką i faktycznie ktoś brzydki może być dobry, a ktoś obdarzony nienaganną urodą może być zepsuty do szpiku kości, prawda? Sama pewnie bym się do tego skłaniała, gdyby nie to, że porównując próżną Sofię do księżniczek z Dobra (nazywane dobrzankami), nie widziałam między nimi żadnej różnicy. Wszystkie były próżne, płytkie i puste. Podobnie było z Agatą i dzieciakami ze Zła (nazywane nidziarzami), mimo pozornego zła, każdy miał skrupuły i wiedział gdzie są granice. Śmiem sądzić, że każdy z uczniów bez problemu poradziłby sobie po przeciwnej stronie barykady. Przykładowo Sofia była genialnym połączeniem pięknej księżniczki marzącej o księciu z zaradnością i motywacją, która zwykle cechuje wiedźmy, a dzięki temu była moją ulubioną bohaterką powieści.
Chciałabym Wam opowiedzieć, co działo się w połowie i pod koniec książki. Jak ciekawe rozwiązania przyszły do głowy autorowi, ponieważ stwarza to rewelacyjny temat do przemyśleń, jednak nie mogę Wam tego zrobić. Mam nadzieję, że będziecie chcieli sprawdzić sami jak ciekawą książką jest "Akademia Dobra i Zła". Jeśli mam być całkiem szczera podchodziłam do niej zarówno z entuzjazmem (bajkowy temat zawsze na plus) i sceptycyzmem, ponieważ z góry uznałam ją za książkę dla młodszych czytelników (sami spójrzcie choćby na okładkę). Po przeczytaniu dalej uważam, że spodobała by się dziewczynkom i nastolatkom, jednak posiada cechy, które bawiły taką starą jędzę jak Gosiarella. Zdecydowanie książka jest zabawna. Jej fabuła niesamowicie wciąga, wywołując uśmiech, jest napisana w lekki sposób, a przy tym mimo prostego tematu, jakim jest baśń, zaskakiwała i zmuszała do przemyśleń. Zdecydowanie stanowi powiew świeżości w bajkowym temacie.
Historia o przedstawicielkach dobra i zła, napisana na nowo w oryginalny sposób, niezwykle mnie bawiła, a przy tym zahaczając o utarte schematy, zmieniała je. To zupełnie nowy wymiar baśni, o wiele bardziej pasujący do współczesnych realiów. Choć nie przeczę, że niektóre wątki są bardzo przewidywalne, jednak uważam to za zrozumiałe przy takim temacie. Niemniej samo zakończenie jest odświeżające i dobrze skonstruowane. Zamyka wątki, dzięki czemu książka może stanowi zamkniętą całość, pomimo tego, że za oceanem wydano kontynuacje. Ze swojej strony szczerze polecam!
Ps. Gdybyście mieli wybrać szkołę dla siebie to wolelibyście trafić do Akademii Dobra (różowe księżniczki, przystojni królewicze, tęcza i plotki ze zwierzaczkami) czy Akademii Zła (czarne ciuchy, ponury klimat, wywary, eliksiry i wiedźmy)?
38 Komentarze
Kurczę, różowy jest fajny, książęta w sumie też niczego sobie, ale mimo wszystko - Akademia Zła. Tam ludzie gdzieś mają opinie innych, nikt nie chce być idealny i żyć według oklepanych schematów :D
OdpowiedzUsuńCzekałam, kiedy przeczytasz :D
OdpowiedzUsuńZdziwiłam się, że polubiłaś Sofię - myślałam, że to Agata będzie tą do lubienia :)
Ja to bym założyła w Akademii "profil" Pośrodku, gdzie trafiałyby osóbki z charakterkiem, bawiące się ironią, psocące od czasu do czasu, a jednocześnie lubiące zwierzaczki i ładne sukienki :D Tam bym właśnie trafiła i miałabym swoją tudorowską suknię, czarnego kota (albo 5), wielką bibliotekę i "przyrządy". Do czarowania :D
Agata jest za dobra dla mnie. Narcyzm i czyste zło oprawione w różową kokardkę to zdecydowanie coś dla mnie ;P
OdpowiedzUsuńMoże coś takiego pośrodku będzie w drugim tomie, a przynajmniej na to wskazuje zakończenie tej części. Ładne sukienki, koty i ironia to dobre połączenie ;)
Różowy jest fajny! Zło niestety też trzyma się schematów, ale od czego jesteśmy jeśli nie o tego by coś zmienić ;)
OdpowiedzUsuńZ cyklu: eM jest śpiąca i ma głupie przemyślenia.
OdpowiedzUsuńGosiarella powinna zostać dyrektorką Akademii Dobra i Zła. Albo przynajmniej założyć coś
w podobie. No do jak to? Róż osobno, ponury klimat (ekhemzombiezombieekhem) osobno?
Toż to by było nie do pomyślenia!
Droga Gosiarello w Tobie cała nasza nadzieja na stworzenie czegoś co wyprostuje Wszechświat!
eM coś czuje, że Różowe Sałaty to dopiero początek.
Tak, eM domaga się połączenia, bo nie może wybrać.
Książęta! Tyle do zaklepania! I sukienki! <3
Ale eM jest mentalnym grumpy catem, więc nie mogłaby długo w takiej atmosferze wytrzymać.
*standardowe wspomnienie zaklepańców eM, żeby nabijać statystyki i promować markę*
Zło jest zabawniejsze i bardziej rozrywkowe :) Wierz mi, ja też. Była niesamowitą niespodzianką! Ebook (jak za nimi nie przepadam) jest bardzo ładnie wydany.
OdpowiedzUsuńTo go poszukam lada dzień, bo najpierw muszę skończyć rozpoczęte 3 książki i zacząć te, które do mnie pocztą idą. :D Za kilka dni przyjdzie kolej i na akademię.
OdpowiedzUsuńŚpiąca eM ma bardzo dobre pomysły! Faktycznie to byłaby dla Gosiarelli idealna praca. Zdecydowanie trzeba będzie przemyśleć jak to ugryźć, ale ja to widzę jako Akademię dla różowych księżniczek z planem zajęć uwzględniającym m.in. strzelanie w głowę, skuteczne taktyki przetrwania apokalipsy, narcyzm poziom od 1-5, techniki skutecznego zaklepywania (eM poprowadzi, prawda?), największe błędy złoczyńców - czego unikać, przerobienie przedmiotów codziennych na śmiercionośną broń :D Ach! Tyle pomysłów!
OdpowiedzUsuńTo taka piękna wizja <3
Co czytasz dobrego? Pochwal się! I mam nadzieję, że ADiZ Ci się spodoba, chociaż jestem prawie pewna, że niektóre wykorzystane stereotypy będą Cię bawić ;D
OdpowiedzUsuńDalej męczę "Ślepnąc od świateł" Jakuba Żulczyka, bo jest to dość obszerna pozycja i przygnębiająca. Czytam także "Na psa urok" Anny Sokalskiej i "Dożywocie" Marty Kisiel. A także podczytuję od czasu do czasu "Krew elfów" Andrzeja Sapkowskiego. :D
OdpowiedzUsuńŚpiąca eM? To prawie jak Śpiąca Królewna!
OdpowiedzUsuńChociaż eM nie wie czy jest się czym chwalić biorąc pod uwagę gosiarellowe TS.
eM musiałaby się zastanowić, czy uczyłaby technik skutecznego zaklepywania, trzeba zrozumieć, że istniałaby obawa, że uczennice przerosłyby mistrzynię.
Aczkolwiek pomysły zacne! <3
Przerabianie przedmiotów codziennych na śmiercionośną broń aka patelnie, buty itp? :D
Śpiąca eM jest ulepszonym modelem Królewny: wpada na genialne pomysły, pamięta o zaklepańczych zobowiązaniach i nie daje się wepchnąć w słabą baśń! Tego się trzymajmy :)
OdpowiedzUsuńNiech eM pomyśl, bo Gosiarella nie żartuje pisząc, że pokornie planuje zrealizować pomysł podsunięty przez eM :D Poza tym liczy się doświadczenie i 6 zmysł, więc eM nie musi się obawiać!
Dokładnie, patelnia, widelec, buty czy ołówek ;)
eM powoli dochodzi do wniosku, że powinna czasami się powstrzymać od podawania Gosiarelli coraz to dziwniejszych pomysłów :D
OdpowiedzUsuńChociaż ten jest chyba najwybitniejszy! <3
Nad propozycją eM się poważnie zastanowi! Jednak co dobra praca, to dobra praca :D
Niech eM nawet się nie waży! Dziwne pomysły zawsze w cenie i trzeba się nimi dzielić oraz realizować! <3
OdpowiedzUsuńeM da znać i przystąpimy do realizacji znakomitego planu :D
Dziękuję pięknie za dedykację. Buziak:*
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie przeczytałam tej książki, ach te piętrzące się stosy książek na stoliku... (apropos, jak minął dzień książki?)
W każdym razie myślę, że to fajny pomysł, zwłaszcza dla młodszych czytelników. Co prawda bajkowe księżniczki nie są tak... takie^^, ale zamysł jak najbardziej ok.:)
A gdzie bym chciała trafić... na pewno nie siedziałabym biernie w wieży, czekając na księcia, ale bycie bitym przez psy też mi nie pasi...
Kiedy zapisy? Bo jestem chętna. Ewentualnie przyjmę posadę nauczycielki.:)
OdpowiedzUsuńeM przypomniało się, że w taki sam sposób powstało WSS.
OdpowiedzUsuńAż się łezka w oku kręci.
Tak, eM spróbuje się ogarnąć i wrócić do blogowego życia i do WSS.
Bez Ciebie pewnie nie byłoby tego tekstu:*
OdpowiedzUsuńRozumiem, rozumiem, pewnie przez jakiś czas będą odciągać Twoją uwagę, ale gdy przeczytasz to się zgłoś i opowiedz jak wrażenia ;) Dzień książki uczczony jedynie wpisem książkowym. Dzielnie trzymałam się nie kupowaniem książki, bo mam na oku coś TAAAK głupiutkiego, słodkiego i bezsensownego, że zakup musi być w pewnym stopniu odkupiony poświęceniem (A i tak pewnie będę miała wyrzuty sumienia).
Tak, zdecydowanie obie mają swoje wady, jednak jeśli złapiemy zombiaka, którego będziemy mogły trzymać na smyczy to zombie bije wredne wilki ;)
Dam znać, bo jestem aktualnie strasznie nakręcona i szukam formy do realizacji :D
OdpowiedzUsuńWybieram Akademię Dobra - kocham różowy!
OdpowiedzUsuńKręci się, kręci ;) Wierze w Ciebie eM!
OdpowiedzUsuńOoo to postawiłaś na polskich autorów ;)
OdpowiedzUsuńOk! Czekam!
OdpowiedzUsuńO, rzeczywiście! Nawet nie zauważyłam ;) Czekam jeszcze na "Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli" Ałbeny Grabowskiej oraz "Nie oddam dzieci!" Katarzyny Michalak. Faktycznie, kwiecień jest miesiącem polskich autorów. ;) Zwłaszcza, że na czytniku czeka jeszcze jeden zbiór opowiadań, także polskich autorów...
OdpowiedzUsuńTo wiele wyjaśnia w kwestii zaglądania tutaj ;)
OdpowiedzUsuńCzyli to przypadek, że sami polscy autorze teraz zajmują Twój czas? Podświadomość piękna rzecz ;)
OdpowiedzUsuńPrzypadek, przypadek. Dla mnie nie ma znaczenia, czy książkę napisał polski czy zagraniczny autor. Lubię i tych i tych. Przy czym kiedyś sobie powiedziałam, że postaram się jeszcze częściej czytać pozycje naszych, rodzimych autorów. Jak widać w kwietniu mi się to udaje ;)
OdpowiedzUsuńBędziesz się ze mnie śmiać, ale co tam. Piżamę jednorożca. Załączam zdjęcie.
OdpowiedzUsuńPewnie, zostałybyśmy kapitanami Zła raz dwa z takim zwierzątkiem ;)
Zgadzam się z Tobą. Dobra książka do dobra książka, a zła to zła, niezależnie od tego z jakiego kraju pochodzi autor, a jeśli naszemu się uda napisać coś genialnego tym lepiej ;)
OdpowiedzUsuńDzwoniące wróżki przyprawiają o dreszcze, rozumiem ;)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że do niedawna mało kto słyszał o polskich książkach. Książki same w sobie są mało promowane, a te polskie w szczególności...
OdpowiedzUsuńeM stworzyła potwora <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńI tu bywa różnie. Znane nazwiska, które dobrze się sprzedają, jak Sapkowski, Ćwiek, czy o zgrozo Michalak, są dobrze promowane, choć oni specjalnie już tego nie potrzebują. Za to debiutantów traktuje się po macoszemu, bo lepiej przeznaczyć środki na promocje tytułów, które dobrze sprzedawały się za oceanem. Szkoda, bo przez to gubią się naprawdę rewelacyjne książki.
OdpowiedzUsuńeM zawsze ma zły (czyt. genialny) wpływ <3
OdpowiedzUsuńPrawda. Bardzo szkoda. Chociażby "Stulecie Winnych" jest super, a nie jest za dobrze promowane. Dlatego wydawnictwa celują w blogerów i współprace.
OdpowiedzUsuńGdzieś ostatnio przeczytałam, że wydawnictwa wydają taką Michalak i inne tego typu powieści, aby zebrać pieniądze na wydanie jakiejś perełki. Stąd tyle chłamu na naszym rynku. Faktycznie, takie nazwiska dobrze się sprzedają. U innych słusznie, niektórych nie.
Wróżkami martwię się najmniej bardziej boje się idealnych książąt, księżniczek i innych idealności ja z moim małym czarnym serduszkiem nie odnalazłabym się tam i pogrążyłabym się w depresji. Aż w końcu bym nie wytrzymała i przemyciła jakąś bombę a następnie wysadziłabym się i tą całą Akademie Dobra.
OdpowiedzUsuńPS: Hm.. mówiłam już że nie pasuje do Akademii Dobra ;)
Wiem, że to co napisałaś powinno sprawić by trzymano Cię z dala od Akademii Dobra, ale jakaś część mnie czuję się w obowiązku wrzucić Cię tam choć na chwilkę byś mogła spełnić swoje plany ;)
OdpowiedzUsuńAleż skąd! Żadna samobójcza misja nie wchodzi w grę. Jedynie mały zamach na Dobro :P
OdpowiedzUsuń