Uwielbiam seriale o zabarwieniu historycznym, jednak mają one pewną wadę - twórcy manewrują faktami, jak im się żywnie podoba i łatwo się pogubić w tym, jak wszystko wyglądało na prawdę. Podobnie jest z "Reign", czy też "Nastoletnią Marią Stuart" (koszmarne tłumaczenie!). Przerobienie losów XVI wiecznych europejskich monarchów było konieczne, by zainteresować współczesnych widzów, jednak wypadałoby kilka rzeczy sprostować.
Serial rozpoczyna się od pokazania młodej Marii przebywającej we francuskim klasztorze w czasie, gdy Anglicy podjęli kolejną próbę zamachu na jej życie. Nasza bohaterka uniknęła śmierci i momentalnie została wysłana na dwór króla Francji, gdzie spotkała swoje dawno niewidziane dwórki oraz narzeczonego - delfina Franciszka. Na nieszczęście dla niej, królowa Francji nie jest zachwycona jej obecnością, ponieważ Nostradamus przepowiedział, że jej synek przez nią zginie.
Rzeczywistość wyglądała nieco inaczej. Zacznę jednak od tego dlaczego nasza Mary musiała zbiec ze swojej ojczyzny. Maria została królową, gdy miała tydzień. Poważnie, nie żartuję! Siódmego dnia po urodzeniu była najważniejszą osobą w Szkocji. Z oczywistych względów nie mogła samodzielnie władać krajem, więc przez długi czas w jej imieniu rządzili regenci. Jednak i tak była bardzo smakowitym kąskiem dla wszystkich młodych królewiczów państw europejskich, a szczególnie upodobał ją sobie Henryk VIII - oczywiście nie dla siebie, lecz dla swojego syna. Ku jego rozdrażnieniu Szkoci nie byli przychylni takiemu mariażowi, więc jak nasz angielski nerwusek postanowił ich do siebie przekonać? Oczywiście siłą! Regularnie urządzał najazdy na Szkocję z nadzieją, że uda mu się porwać niemowlaka. Kto, jak kto, ale Henio potrafił uciec się do wszystkiego, gdy chodziło o zawarcie małżeństwa! Raz zmieni wyznanie całego kraju i obwoła się głową kościoła, czasem zetnie żonie głowę, a innym razem stwierdzi, że uprowadzenie niemowlaka to rewelacyjny pomysł. Z tego powodu nie można się dziwić, że gdy Maria de Guise (matka Marii Stuart) dostała od króla Francji propozycje wydania córki za delfina to nie zastanawiała się długo. Nie żeby w jakikolwiek sposób te zaręczyny przeszkadzał Heniowi VIII w próbach zdobycia dziewczynki. Skąd! Dlatego, gdy Maria miała pięć lat matka wysłała ją do Henryka II (króla Francji i przyszłego teścia) na wychowanie. Z moich informacji wynika, że przebywała na dworze francuskim, a nie w klasztorze, więc to całe serialowe wielkie przybycie było tylko na potrzeby ładnego wstępu w odcinku pilotażowym - swoją drogą całkiem ładnym.
Naszedł czas na kilka słów o dwórkach, które dosłownie zdominowały pierwszy sezon. Zapomnijcie jednak o Loli, Kennie, Greer i Aylee, ponieważ dwórkami Marii były Marie: Mary Fleming, Mary Seton, Mary Beaton oraz Mary Livingston. Wszystkie przybyły do Francji wraz z królową Szkotów i nie odstępowały jej na krok - w końcu taka ich rola, prawda? Żadna z nich nie uwiodła króla, ani nie urodziła bękarta delfinowi, a przynajmniej nie znalazłam dokumentów potwierdzających taką wersję wydarzeń. A co z Nostradamusem? Faktycznie był doradcą królowej Katarzyny Medycejskiej i przepowiedział jej w jakich okolicznościach umrze jej mąż oraz dzieci, ale nie miało to wiele wspólnego z Marią.
W serialu Maria jest wiecznie zakochana. Najpierw trójkąt miłosny z Franciszkiem i jego przyrodnim bratem Bashem, później Condé, a obecnie doszedł nam Don Carlos. Chyba czas trochę te miłosne zawiłości rozplątać. Przede wszystkim bardzo mi przykro, ale muszę złamać Wasze serduszka -> Bash nigdy nie istniał. Owszem, Henryk II miał wieloletni romans z dwadzieścia lat od niego starszą Dianą de Poitiers, jednak nie mieli dzieci. Diana miała jedynie dwie córki, które urodziła na wiele lat przed tym, nim została kochanką króla Francji. Swoją drogą pierwsza z nich była rok starsza od Henryka II, a druga dwa lata młodsza, więc nie ma możliwości, by były spokrewnione z królem w ten sposób, o którym myślicie! Innymi słowy Sebastian jest wyłącznie wymysłem scenarzystów "Reign".
Za to Franciszek był jak najbardziej prawdziwy. Poznał swoją narzeczoną, gdy miała prawie sześć lat, a on niemal pięć, więc zdecydowanie nie miał wcześniej żadnej innej dziewczyny. Chociaż okres narzeczeństwa trochę trwał, bo pobrali się, gdy Maria miała piętnaście lat, a delfin czternaście. Ona była wedle ówczesnych standardów równie piękna, jak w serialu - podziwiali ją wszyscy. On nie tak bardzo pociągający (chyba, że nosem) - od dziecka chorowity, strasznie niski, do tego ciągle zakatarzony, z egzemą i nieustającymi zawrotami głowy, a przy tym wielu historyków podejrzewało, że był również bezpłodnym impotentem (biorąc pod uwagę, że przez kilka miesięcy Maria myślała, że jest w ciąży to albo się mylą albo edukacja seksualna w ówczesnej Francji nie istniała). Biedny chłopak i biedna jego żona. Jednak z pewnością się kochali! Prawdopodobnie bardziej, jak rodzeństwo, niż jak para, ale who cares! Niestety dzieci z tego nie było i chyba nikt się ich nie spodziewał, co raczej nie było dobre ani dla Francji, ani dla Szkocji, skoro ta dwójka miała nimi rządzić, a ich potomek otrzymałby dwie korony w spadku.
Rok po ślubie Marii i Franciszka zginął Henryk II (podobnie, jak w serialu było to spowodowane wypadkiem w czasie turnieju rycerskiego), a młoda para została koronowana. Niemniej nie znaczyło to, że niepełnoletni Francis faktycznie rządził krajem, bo tak nie było. Władza została w rękach jego matki Katarzyny, która została mianowana regentką. Niestety Franciszek nie dożył momentu, w którym mógłby zostać samodzielnym władcą, ponieważ zmarł na infekcję ucha tuż przed swoimi siedemnastoma urodzinami. Domyślam się, że już rozumiecie, dlaczego tak zdziwiło mnie stworzenie serialu na podstawie historii związku Marii i Franciszka. Właściwie dalej pozostaje dla mnie zagadką, jak twórcy mają zamiar zrobić finał, bo szczerze wątpię, by prawdziwa historia przypadła widzom do gustu.
Oczywiście byłoby okropnie nudno, gdy po ślubie z Franciszkiem Maria była ślepo w niego wpatrzona i nie zwracała uwagi na nikogo innego, więc dostaliśmy na dokładkę księcia Conde, czyli Ludwika I Burbona. Tak, on zdecydowanie istniał i część informacji o nim się pokrywa, tylko romansu z Marią nikt nie zarejestrował. Zresztą raczej nie była jego fanką, skoro to właśnie on w czasie pokazanych w serialu spięć między katolikami i protestantami był jednym z inspiratorów spisku mającego na celu porwanie Franciszka i osłabienie katolików. Zresztą w czasie, gdy Maria była narzeczoną, a później żoną Franciszka, Conde był mężem Eleonory de Roucy de Roye, z którą miał ośmioro dzieci. Chyba to kolejny ślepy zaułek i romansu się nie dopatrzymy.
Podobało mi się wplątanie w akcję serialu Dona Carlosa, który faktycznie był kandydatem do ręki owdowiałej królowej Marii. Nie doszło jednak do żadnych zaręczyn, a przynajmniej nie z królową Szkotów. Z dworu francuskiego Don był zaręczony z siostrą Franciszka, Elżbietą de Valois, jednak do małżeństwa nie doszło, bo... ostatecznie dziewczyna została jego macochą. Myślicie, że to jest dziwne? W takim razie pomyślcie, że nowy mąż jego byłej narzeczonej, czyli jego ojciec najprawdopodobniej zlecił zamordowanie dwudziestotrzyletniego Dona Carlosa. Poza tym w "Reign" ciekawie podeszli do jego urazu głowy, bo w rzeczywistości chłopak był chory umysłowo, jednak przyczyną nie był wypadek, lecz geny - u Habsburgów zawieranie związków z członkami rodziny było standardem.
Mężczyźni w życiu Marii byli dziwni. Począwszy od upiornego, nachalnego prześladowcy Henryka VIII, który chciał ją porwać, aż po ostatniego adoratora. Maria naprawdę działała na facetów, jak magnes. Wszyscy ją podziwiali, adorowali i ciągle się w okół niej kręcili. Męża też miała nie jednego, ale o tym opowiem Wam innym razem. Chciałam Wam również opisać, jak w rzeczywistości przebiegał konflikt z Elżbietą I, jednak w "Reign" on dopiero się rozkręca, dlatego wstrzymam się z tym do czasu, gdy stacja wyemituje do końca trzeci sezon. Wierzcie mi, dopiero zaczyna się robić ciekawie.
Ps. Macie swojego ulubieńca wśród serialowych adoratorów Marii?
Ps2. W ostatnim czasie mieliście okazję przeczytać na Różowym Blogu kilka rodzajów tekstów historycznych. Powiedzcie mi, która forma podoba Wam się najbardziej.
Rzeczywistość wyglądała nieco inaczej. Zacznę jednak od tego dlaczego nasza Mary musiała zbiec ze swojej ojczyzny. Maria została królową, gdy miała tydzień. Poważnie, nie żartuję! Siódmego dnia po urodzeniu była najważniejszą osobą w Szkocji. Z oczywistych względów nie mogła samodzielnie władać krajem, więc przez długi czas w jej imieniu rządzili regenci. Jednak i tak była bardzo smakowitym kąskiem dla wszystkich młodych królewiczów państw europejskich, a szczególnie upodobał ją sobie Henryk VIII - oczywiście nie dla siebie, lecz dla swojego syna. Ku jego rozdrażnieniu Szkoci nie byli przychylni takiemu mariażowi, więc jak nasz angielski nerwusek postanowił ich do siebie przekonać? Oczywiście siłą! Regularnie urządzał najazdy na Szkocję z nadzieją, że uda mu się porwać niemowlaka. Kto, jak kto, ale Henio potrafił uciec się do wszystkiego, gdy chodziło o zawarcie małżeństwa! Raz zmieni wyznanie całego kraju i obwoła się głową kościoła, czasem zetnie żonie głowę, a innym razem stwierdzi, że uprowadzenie niemowlaka to rewelacyjny pomysł. Z tego powodu nie można się dziwić, że gdy Maria de Guise (matka Marii Stuart) dostała od króla Francji propozycje wydania córki za delfina to nie zastanawiała się długo. Nie żeby w jakikolwiek sposób te zaręczyny przeszkadzał Heniowi VIII w próbach zdobycia dziewczynki. Skąd! Dlatego, gdy Maria miała pięć lat matka wysłała ją do Henryka II (króla Francji i przyszłego teścia) na wychowanie. Z moich informacji wynika, że przebywała na dworze francuskim, a nie w klasztorze, więc to całe serialowe wielkie przybycie było tylko na potrzeby ładnego wstępu w odcinku pilotażowym - swoją drogą całkiem ładnym.
Ta scena zgadzałaby się z faktami, gdyby wszystkie były pięciolatkami. |
Mario, masz omamy! Tam nikogo nie ma! |
Rok po ślubie Marii i Franciszka zginął Henryk II (podobnie, jak w serialu było to spowodowane wypadkiem w czasie turnieju rycerskiego), a młoda para została koronowana. Niemniej nie znaczyło to, że niepełnoletni Francis faktycznie rządził krajem, bo tak nie było. Władza została w rękach jego matki Katarzyny, która została mianowana regentką. Niestety Franciszek nie dożył momentu, w którym mógłby zostać samodzielnym władcą, ponieważ zmarł na infekcję ucha tuż przed swoimi siedemnastoma urodzinami. Domyślam się, że już rozumiecie, dlaczego tak zdziwiło mnie stworzenie serialu na podstawie historii związku Marii i Franciszka. Właściwie dalej pozostaje dla mnie zagadką, jak twórcy mają zamiar zrobić finał, bo szczerze wątpię, by prawdziwa historia przypadła widzom do gustu.
Ta para nie tańczyła na własnym weselu, bo Franciszek się wstydził. |
Mario, on ma żonę, gromadkę dzieci i chciał porwać Ci męża! Zostaw go w tej chwili! |
Mario, to się robi coraz dziwniejsze! |
Ps. Macie swojego ulubieńca wśród serialowych adoratorów Marii?
Ps2. W ostatnim czasie mieliście okazję przeczytać na Różowym Blogu kilka rodzajów tekstów historycznych. Powiedzcie mi, która forma podoba Wam się najbardziej.
0 Komentarze