Kilka lat temu, mniej więcej w okresie, gdy "Zmierzch" Stephenie Meyer znajdował się na szczycie list bestsellerów, pojawił się prawdziwy wysyp powieści o wampirach. Większość z nich była skierowana do młodzieży i wyjątkowo nieudana, dlatego odnoszę wrażenie, że osoby szukające dobrych tytułów z krwiopijcami w rolach głównych, chodzą po księgarniach, jak po polu minowym - nie pewni z której strony wybuchnie im w twarz śmierdząca wypocina grafomana. Na całe szczęście Gosiarella przychodzi z pomocą i wyjaśnieniem, które tytuły są złe, a które warte wypróbowania.
Wspominałam o nagrodzie dla największego wampirzego shitu? Oto kolejny poważny kandydat to jej otrzymania! O Geez! Jakie to było złe! Gibbs stworzyła bohaterkę, która wplątała się w sprawy wampirów, które później ją porwały, przetrzymywały w swojej rezydencji, poniżały, a ona się zakochała w jednym z nich. Seriously?! Bohaterowie są niedorzeczni, fabuła absurdalna, nawet styl pisarki jest męczący i toporny. Naprawdę nie da się tego czytać, a cały nakład powinien iść na przemiał. Śmierdząca MINA!
Dla przeciwwagi w końcu dobra powieść - zabawna, pełna ciętych ripost i niesamowicie wciągająca. Główną bohaterką jest Jessica, amerykańską nastolatką z widłami w rękach, która nagle dowiaduje się, że jako dziecko została zaręczona z rumuńskim księciem/wampirem. Więcej na jej temat możecie przeczytać tutaj, ale zapewniam, że to jedna z nielicznych powieści o krwiopijcach, która nie dość, że ma ciekawych bohaterów, to jest także naprawdę interesująca, a wręcz odświeżająca. Gwarantuję, że będziecie się bawić wyśmienicie pod czas czytania! To prawdziwy brylant pośród setek min!
Z tą serią mam problem, bo dla mnie bohaterowie nie są pełnoprawnymi wampirami, lecz upadłymi, a raczej wygnanymi z nieba aniołami, które przybrały postać ludzi, ale wysysają krew. Ogólnie ci krwiopijcy średnio się mają do stereotypu, ale może zajmijmy się oceną książek. Właściwie nie są takie złe, choć nie powalają na łopatki. Klimat trochę z Plotkary, a przy tym w serii aż się roi od postaci snobów z wyższych sfer, dla których jedyną przeciwwagą jest Schuyler, która i tak niczym Dan Humphrey szybko zyskuje swoją przepustkę do świata bogactwa i elegancji. Mina to nie jest, ale gwarancji, że Wam się spodoba też nie mam.
Być może macie ochotę przeczytać o wampirzycy, która robi karierę aktorską? Książką o Ovsannie Moore - królowej horroru idealnie wpasowuje się w to, ale czy warto? Pierwsze dwa tomy czytałam lata temu. Nie uznałam ich za tragicznych, ale dziś też nikomu nie polecałabym tego. Na pocieszenie nie jest to kolejna powieść dla nastolatków.
Mroczny romans paranormalny z całkiem ładną okładką. Co mogłoby pójść źle? Jak się okazało wszystko! Książka opowiada o bardzo dziwnej nastolatce, która nie jest odważna, ani bystra, ani zabawna, ani towarzyska, ani nawet interesująca, więc jakie mogą być jej przygody? Równie mdłe i bezbarwne. Książka jest źle napisana, fabuła źle skonstruowana, a wątki niezrozumiałe. To mina bryzgająca odchodami - wystrzegajcie się tego badziewia!
Dopiero dziesięć powieści za nami, a mi już zaczyna brakować epitetów do obrażania kolejnych, a tu coraz gorsze i gorsze. Teraz uwaga: opowiada głównie o złączonych ze sobą losach Michaiła i Raven, którzy poznali się dzięki swoim telepatycznym zdolnością. Można powiedzieć, że właściwie Raven odnalazła jego umysł, gdy on sam był samotny i pozbawiony chęci do życia. Od pierwszego ich kontaktu sprawa była przesądzona, ponieważ karpatianin postanowił zrobić z amerykanki swoją życiową partnerkę i koniec kropka. Nikt i nic nie miał prawa powiedzieć, że mogłoby być inaczej. Właściwie ona też nie miała wiele na ten temat do powiedzenia. Para bardzo szybko konsumuje swój związek, a później ponownie i ponownie. Właściwie głównym tematem książki są poczynania łóżkowe tej dwójki, które delikatnie mówiąc są trochę nietypowe. Zresztą jak i cały ich związek. Gdzie on całkowicie dominuje nad swoją partnerką, a ona pomimo swojej "niezależności" i tak jest uległa, jak baranek. Gdzieś po drodze natykamy się również na morderców polujących na Karpatianów, którzy zabili siostrę Michaiła. Brzmi niedorzecznie? Zdecydowanie nagroda za najbardziej żenującą powieść o wampirach trafia do Christine Feehan! Brawo! Mina wybuchła!
Mam nadzieję, że nie jesteście zmęczeni, bo to nie koniec żenady! Na całe szczęście mój mózg wyparł z pamięci wspomnienia po tej lekturze, więc zamiast obrzucać ją nowymi wyzwiskami, podrzucę tekst, który kiedyś o tym pisałam. Ze swojej strony dodam tylko, że książka jest wydmuszką - piękna okładka, ciekawy styl autorki, opisy pięknej bohaterki, a wszystko po to, by sprzedać nam bylejakość w najnudniejszym wydaniu. Mina! Biedne drzewka umarły na darmo!
Kolejna książka o wampirach ze słowem 'mrok' w tytule. Oryginalność jest passe. A fabuła? Wampirzyca i łowca wampirów walczą w ramię w ramię ze wspólnym wrogiem, a potem łączy ich coś więcej, niż walka. To też takie zaskakujące! Najgorsze jest to, że tę książkę kiedyś wcale nie uznałam za złą, ale musicie mi wybaczyć, bo młoda byłam, głupia byłam. Dziś mówię: mina!
Podsumowując dwanaście książek o wampirach dochodzę do wniosku, że albo autorzy nie potrafią opisać krwiopijców w ciekawy w sposób, albo wydawnictwa wydają tylko słabe historie. Nie wiem co gorsze! Jedno jest pewne. Musicie uważnie kroczyć wśród półek księgarni, bo łatwiej wyciągnąć z nich okropnego gniota, niż prawdziwą perłę z kłami.
Ps. Jeśli będziecie chcieli to stworzę kolejną parszywą dwunastkę, bo niestety półki książek o wampirach, aż się uginają.
Ps2. Jakie są Wasze doświadczenia z tego typu książkami? Dołożycie jakieś tytuły?
Saga Zmierzch, Stephenie Meyer
Chyba nikomu nie muszę wyjaśniać o czym jest ta książka. Za to na wstępie stracę w Waszych oczach wiarygodność, bo nie mam zamiaru pisać, że "Zmierzch" jest efektem knowań Szatana z Amiszami, czyli zły i nudny. Właściwie jest jeszcze gorzej, bo będę całkiem szczera i przyznam, że seria Meyer naprawdę mi się podobała, chociaż kompletnie nie potrafię jej obronić. Akcja jest... jaka akcja? Tam prawie nic się nie dzieje, ambitne to to nie jest, postacie są mniej lub bardziej irytujące, a jednak książkę czyta się tak przyjemnie i wciąga niesamowicie. Strony wręcz same przelatują przez palce, a kac książkowy zawsze mam pewny! Dalej trzymam się tego, że ten tytuł został ośmieszony przez fatalne ekranizacje.
Seria Pamiętniki Wampirów, L.J. Smith
Najprawdopodobniej widzieliście lub słyszeliście o serialu pod tym samym tytułem, który nakręcono na motywach tej serii. Może nawet ta produkcja Wam się podobała i chcecie przeczytać pierwowzór? Moja rada: Nie róbcie tego! Gdyby przyznawano nagrody za najgorsze książki o wampirach to ta seria byłaby poważnym kandydatem, choć konkurencja jest spora! Pomijają już fakt, że książka nie jest specjalnie ciekawa, za to bohaterowie są mdli, to w dodatku tam się dzieją cuda na kiju. Elena raz jest człowiekiem, raz wampirem, raz trupem, potem aniołem, potem się zgubiłam. Na domiar złego, jeśli dobrze pamiętam mamy tam inne światy, a po Mystic Falls biegają kitsune. To papierowa MINA!Wspominałam o nagrodzie dla największego wampirzego shitu? Oto kolejny poważny kandydat to jej otrzymania! O Geez! Jakie to było złe! Gibbs stworzyła bohaterkę, która wplątała się w sprawy wampirów, które później ją porwały, przetrzymywały w swojej rezydencji, poniżały, a ona się zakochała w jednym z nich. Seriously?! Bohaterowie są niedorzeczni, fabuła absurdalna, nawet styl pisarki jest męczący i toporny. Naprawdę nie da się tego czytać, a cały nakład powinien iść na przemiał. Śmierdząca MINA!
Dla przeciwwagi w końcu dobra powieść - zabawna, pełna ciętych ripost i niesamowicie wciągająca. Główną bohaterką jest Jessica, amerykańską nastolatką z widłami w rękach, która nagle dowiaduje się, że jako dziecko została zaręczona z rumuńskim księciem/wampirem. Więcej na jej temat możecie przeczytać tutaj, ale zapewniam, że to jedna z nielicznych powieści o krwiopijcach, która nie dość, że ma ciekawych bohaterów, to jest także naprawdę interesująca, a wręcz odświeżająca. Gwarantuję, że będziecie się bawić wyśmienicie pod czas czytania! To prawdziwy brylant pośród setek min!
Z tą serią mam problem, bo dla mnie bohaterowie nie są pełnoprawnymi wampirami, lecz upadłymi, a raczej wygnanymi z nieba aniołami, które przybrały postać ludzi, ale wysysają krew. Ogólnie ci krwiopijcy średnio się mają do stereotypu, ale może zajmijmy się oceną książek. Właściwie nie są takie złe, choć nie powalają na łopatki. Klimat trochę z Plotkary, a przy tym w serii aż się roi od postaci snobów z wyższych sfer, dla których jedyną przeciwwagą jest Schuyler, która i tak niczym Dan Humphrey szybko zyskuje swoją przepustkę do świata bogactwa i elegancji. Mina to nie jest, ale gwarancji, że Wam się spodoba też nie mam.
Seria Wampiry z Morganville, Rachel Caine
Za to w tym przypadku mogę być pewna, że "Wampiry z Morganville" raczej nie przypadną Wam do gustu. Zresztą zamiast krytykować książkę, zwyczajnie przybliżę Wam o czym jest - to powinno wystarczyć. Claire jest kujonką-popychadłem, która po przeprowadzce do Morganville odkrywa, że nie tylko dzieciaki na uczelni stanowią dla niej zagrożenie, ale także wampiry, które przejęły miasto i po zmroku wyruszają na żer. Tak, to jest tak złe, jak Wam się właśnie wydaje. 100% mina!Być może macie ochotę przeczytać o wampirzycy, która robi karierę aktorską? Książką o Ovsannie Moore - królowej horroru idealnie wpasowuje się w to, ale czy warto? Pierwsze dwa tomy czytałam lata temu. Nie uznałam ich za tragicznych, ale dziś też nikomu nie polecałabym tego. Na pocieszenie nie jest to kolejna powieść dla nastolatków.
Cykl Dom Nocy, Kristin Cast, P.C. Cast
W przedstawionym przez panie Cast świecie, każdy może okazać się wampirem. Nyks wybiera swoje dzieci obdarzając je znakiem, a gdy on się ujawni powinny znaleźć się wśród swoich. I tak oto dostajemy nocną szkołę pełną nastoletnich wampirów, które praktykują mitologiczne obrzędy na cześć swojej bogini. Trochę dziwne, ale nie takie złe, jak mogłoby się wydawać. To jednak wcale nie znaczy, że również dobre. Jeśli mam być szczera, cykl potrafi wciągnąć, jednak z tomu na tom jest coraz gorzej. Osobiście nie polecałabym po sięgnięcie po tą serię, ale na tle pozostałych powieści nie wypada bardzo źle. Mroczny romans paranormalny z całkiem ładną okładką. Co mogłoby pójść źle? Jak się okazało wszystko! Książka opowiada o bardzo dziwnej nastolatce, która nie jest odważna, ani bystra, ani zabawna, ani towarzyska, ani nawet interesująca, więc jakie mogą być jej przygody? Równie mdłe i bezbarwne. Książka jest źle napisana, fabuła źle skonstruowana, a wątki niezrozumiałe. To mina bryzgająca odchodami - wystrzegajcie się tego badziewia!
Dopiero dziesięć powieści za nami, a mi już zaczyna brakować epitetów do obrażania kolejnych, a tu coraz gorsze i gorsze. Teraz uwaga: opowiada głównie o złączonych ze sobą losach Michaiła i Raven, którzy poznali się dzięki swoim telepatycznym zdolnością. Można powiedzieć, że właściwie Raven odnalazła jego umysł, gdy on sam był samotny i pozbawiony chęci do życia. Od pierwszego ich kontaktu sprawa była przesądzona, ponieważ karpatianin postanowił zrobić z amerykanki swoją życiową partnerkę i koniec kropka. Nikt i nic nie miał prawa powiedzieć, że mogłoby być inaczej. Właściwie ona też nie miała wiele na ten temat do powiedzenia. Para bardzo szybko konsumuje swój związek, a później ponownie i ponownie. Właściwie głównym tematem książki są poczynania łóżkowe tej dwójki, które delikatnie mówiąc są trochę nietypowe. Zresztą jak i cały ich związek. Gdzie on całkowicie dominuje nad swoją partnerką, a ona pomimo swojej "niezależności" i tak jest uległa, jak baranek. Gdzieś po drodze natykamy się również na morderców polujących na Karpatianów, którzy zabili siostrę Michaiła. Brzmi niedorzecznie? Zdecydowanie nagroda za najbardziej żenującą powieść o wampirach trafia do Christine Feehan! Brawo! Mina wybuchła!
Mam nadzieję, że nie jesteście zmęczeni, bo to nie koniec żenady! Na całe szczęście mój mózg wyparł z pamięci wspomnienia po tej lekturze, więc zamiast obrzucać ją nowymi wyzwiskami, podrzucę tekst, który kiedyś o tym pisałam. Ze swojej strony dodam tylko, że książka jest wydmuszką - piękna okładka, ciekawy styl autorki, opisy pięknej bohaterki, a wszystko po to, by sprzedać nam bylejakość w najnudniejszym wydaniu. Mina! Biedne drzewka umarły na darmo!
Kolejna książka o wampirach ze słowem 'mrok' w tytule. Oryginalność jest passe. A fabuła? Wampirzyca i łowca wampirów walczą w ramię w ramię ze wspólnym wrogiem, a potem łączy ich coś więcej, niż walka. To też takie zaskakujące! Najgorsze jest to, że tę książkę kiedyś wcale nie uznałam za złą, ale musicie mi wybaczyć, bo młoda byłam, głupia byłam. Dziś mówię: mina!
Podsumowując dwanaście książek o wampirach dochodzę do wniosku, że albo autorzy nie potrafią opisać krwiopijców w ciekawy w sposób, albo wydawnictwa wydają tylko słabe historie. Nie wiem co gorsze! Jedno jest pewne. Musicie uważnie kroczyć wśród półek księgarni, bo łatwiej wyciągnąć z nich okropnego gniota, niż prawdziwą perłę z kłami.
Ps. Jeśli będziecie chcieli to stworzę kolejną parszywą dwunastkę, bo niestety półki książek o wampirach, aż się uginają.
Ps2. Jakie są Wasze doświadczenia z tego typu książkami? Dołożycie jakieś tytuły?
0 Komentarze