W ubiegłym roku miał miejsce prawdziwy wysyp interesujących serialowych debiutów wakacyjnych. W tym niestety tak dobrze nie było, a przynajmniej mało nowości mnie zaciekawiło. Ograniczyłam się do poznania trzech tytułów. Okazało się, że całkiem dobrze trafiłam, dlatego czuję się w obowiązku je Wam przedstawić. Zaczniemy od mojego osobistego faworyta.
Wrecked (TBS)
Lecimy samolotem, lecimy, lecimy o BOOM! Samolot spada, a Ci, którzy przetrwali budzą się na bezludnej wyspie. Wokół panuje chaos - coś się pali, coś tonie, ktoś się wykrwawia, coś w oddali wybucha. Panika, rozpacz, strach i ogólnie nie fajnie, a ja głupia się śmieję. Nawet nie dlatego, że jestem nie do końca normalna. To wina serialu oraz jego bohaterów, którzy nawet w takiej sytuacji zachowują się dość specyficznie. Zresztą sami zobaczcie, jakiego Rambo nam zaserwowano:
|
Z takim bohaterem można się rozbijać. |
Rozbitkowie nagle muszę zmierzyć się z problemami, z którymi nigdy nie musieliby się mierzyć w cywilizowanym świecie. Brak zasięgu, przyzwoitej toalety, czy zapasów żywności to tylko jedno, a przecież do tego dochodzi trauma z zapomnieniem nazwiska aktora lub słabą baterią odtwarzacza, który pozwoli nam na obejrzenie tylko jednego filmu. Wyobrażacie sobie, jak ciężko wybrać tytuł najprawdopodobniej ostatniego filmu, jaki obejrzycie w życiu?! Ciężka sprawa, prawda? Nie jest tak kolorowo, jak to przedstawili w "Zagubionych", a skoro o tym mowa uznaje się, że "Wrecked" jest parodią "Lost" i to widać. Jednak to go nie definiuje, bo twórcy mimo żartów z produkcji ABC, sprawili, że bohaterowie rozwinęli swoje własne historie. Niemniej postawię sprawę jasno: w "Wrecked" nie chodzi o bohaterów, czy ich los, lecz o humor, a ten chociaż nie jest żenujący, jak w większość parodii, to jednak bywa momentami odrobinę wulgarny. Mimo tego, a może raczej po części przez to przez większość czasu śmiałam się, jak nienormalna. Dlatego niezależnie od tego, czy oglądaliście "Lost", czy nie, to powinniście dać serialowi szansę.
Guilt (Freeform)
Czułam, że to będzie dobra i przemyślana pozycja, gdy tylko zobaczyłam zapowiedź. "Guilt" to dramat kryminalny, który kręci się wokół morderstwa Molly Ryan - pozornie porządnej Irlandki studiującej w Anglii, a w rzeczywistości prostytutki w najbardziej ekskluzywnym i tajnym klubie dla zamożnych i bardzo wpływowych mężczyzn. Szybko okazuje się, że najbardziej prawdopodobnym sprawcą morderstwa jest współlokatorka ofiary - amerykańska studentka Grace (Daisy Head). Jednak sprawa wcale nie jest taka oczywista, jak mogłoby się wydawać. Muszę przyznać, że właśnie to mi się najbardziej podoba w tej produkcji, że nie mimo przekonywujących dowodów wskazujących na winę (lub niewinność) danej postaci, ciężko być w 100% przekonanym, że to właśnie ona jest odpowiedzialna.
|
- Dzień dobry, czy jest pani winna morderstwa współlokatorki? |
Co ciekawe scenarzyści nawiązują w swoim scenariusz do prawdziwej historii morderstwa Meredith Kercher, które miało miejsce we Włoszech w 2007 roku, a jedną z oskarżonych była Amanda Knox. To dodaje odrobinę smaku całej historii. Przy okazji zdradzę Wam, że choć w pierwszym sezonie poznajemy tożsamość mordercy Molly, to i tak wszystkie znaki wskazują na to, że dostaniemy kolejną serię. Na chwilę obecną daję zielone światło, więc jeśli lubicie taki gatunek to oglądajcie śmiało!
Dead Of Summer (Freeform)
Przenosimy się w czasie do końca lat '80 XX wieku nad jezioro Stillwater, obok którego ponownie otwarto letni obóz dla dzieciaków. Co z pewnością byłoby wspaniałe, gdyby nie to, że grasują tam siły nieczyste, sataniści i podwodne demony, a opiekunowie, czyli nasi nastoletni bohaterowie padają jak muchy składani w ofierze siłą ciemności. Wiem jak to brzmi, ale nie żartuję! Człowieki w czarnych szatach i przekomicznych maskach w kształcie głowy kozła wykonanych z... bo ja wiem, trzciny? Słomy? Przydrożnych badyli? Nie ważne, w każdym razie ta parodia satanistów kryje się po lesie i szuka nastolatka, który będzie idealnym naczyniem dla demona. Oczywiście mamy też ducha, który nawiedza dzieci, bo przecież nie można byłby się bez tego obejść.
|
Widzicie tych kolesi w lesie - jak reagujecie: balibyście się, czy śmiali? |
Jeśli mam być szczera, to zawsze uważałam, że nie da się zrobić serialowego horroru i ten serial jest kolejnym potwierdzeniem tej teorii. I chociaż niektóre odcinkowe slashery (jak "Wyspa Harpera", czy drugi sezon "Scream") są moim zdaniem całkiem ciekawe fabularnie, to i tak straszenie widzów im zwyczajnie nie wychodzi. Za to "Dead of Summer" nie jest nawet specjalnie interesujące pod względem fabuły, ani bohaterów, więc w tym przypadku możecie sobie spokojnie obejrzeć oglądanie. Jeśli jednak jesteście ciekawi tego tytułu i chcecie go obejrzeć, to na pocieszenie poinformuję, że przynajmniej pierwszy sezon stanowi zamkniętą całość bez bezsensownych cliffhangerów.
Ps. A Wy co dobrego oglądaliście w te wakacje?
0 Komentarze