Cześć, jestem Hołka. W wolnych chwilach piszę Dyrdymały, a dzisiaj chciałam z wami porozmawiać o ebookach. Musicie wiedzieć, że mnie i Gosiarellę dzieli poważna różnica zdań: ona woli papierowe książki (choć czasem używa ebooków), a ja książki elektroniczne (choć nie pogardzam tymi papierowymi). Nie toczymy co prawda wojny na miarę fanbojów Appla i Androida (która jest zupełnie bez sensu, bo przecież najlepszy jest Windows Phone), jedynie czasem przekomarzamy się podobnie, jak Profesor X z Magneto. Jeśli oglądaliście któryś z filmów o X-Menach to wiecie, jak taka dyskusja wygląda: najpierw demolujemy pół miasta, by udowodnić swoją rację, a potem odkrywamy, że łączy nas miłość do literatury i na koniec radośnie gramy w szachy na gruzach zrównanej z ziemią metropolii.
Dzisiaj Gosiarella popełniła błąd. Oddała mi klucze do swojego Różowego Królestwa i pozostawiła bez nadzoru. Dlatego spróbuję wykorzystać sytuację i przekabacić was na Ciemną Stronę Mocy, czyli zmienić w wielbicieli ebooków. A tak na serio, ten wpis nie ma na celu udowodnienia, że ebooki są lepsze od książek papierowych, tylko pokazanie, że nie są od nich gorsze. Obalę więc pięć mitów dotyczących książek elektronicznych i przy okazji opowiem o zaletach ebooków, o których być może nie wiecie.
Wiele osób swoją przygodę z ebookami zaczęło i skończyło na czytaniu książki elektronicznej na ekranie komputera, tabletu lub smartfona. W przypadku z tych urządzeń mit rzeczywiście jest prawdziwy – ebooków nie czyta się na nich wygodnie.
Wszystkie wymienione wyżej urządzenia mają ekrany składające się z milionów mikroskopijnych lampek. Dlatego korzystanie z nich męczy oczy (zwłaszcza przy czytaniu), które nieustannie wpatrują się w bezpośrednio w źródło światła. To trochę tak, jakby przez długi czas patrzyć prosto na żarówkę.
Czy to oznacza, że mit jest prawdziwy? Nie! Istnieją specjalne urządzenia przeznaczone do czytania ebooków (nazywane czytnikami ebooków ;) Posiadają one specjalny ekran w technologii e-ink, który nie świeci*. Dzięki temu czytanie ebooków nie męczy oczu, które odbierają lekturę książki na takim urządzeniu tak samo, jak czytanie jej papierowego odpowiednika.
*Co prawda istnieją czytniki z podświetlanym ekranem, ale są one skonstruowane tak, by światło nie świeciło bezpośrednio w oczy, tylko było skierowane na ekran.
Dzisiaj Gosiarella popełniła błąd. Oddała mi klucze do swojego Różowego Królestwa i pozostawiła bez nadzoru. Dlatego spróbuję wykorzystać sytuację i przekabacić was na Ciemną Stronę Mocy, czyli zmienić w wielbicieli ebooków. A tak na serio, ten wpis nie ma na celu udowodnienia, że ebooki są lepsze od książek papierowych, tylko pokazanie, że nie są od nich gorsze. Obalę więc pięć mitów dotyczących książek elektronicznych i przy okazji opowiem o zaletach ebooków, o których być może nie wiecie.
Tak na marginesie, czy Magneto potrafi przewracać strony w ebooku przy pomocy swojej mocy? |
Mit 1: Ebooki czyta się niewygodnie
Wiele osób swoją przygodę z ebookami zaczęło i skończyło na czytaniu książki elektronicznej na ekranie komputera, tabletu lub smartfona. W przypadku z tych urządzeń mit rzeczywiście jest prawdziwy – ebooków nie czyta się na nich wygodnie.
Wszystkie wymienione wyżej urządzenia mają ekrany składające się z milionów mikroskopijnych lampek. Dlatego korzystanie z nich męczy oczy (zwłaszcza przy czytaniu), które nieustannie wpatrują się w bezpośrednio w źródło światła. To trochę tak, jakby przez długi czas patrzyć prosto na żarówkę.
Czy to oznacza, że mit jest prawdziwy? Nie! Istnieją specjalne urządzenia przeznaczone do czytania ebooków (nazywane czytnikami ebooków ;) Posiadają one specjalny ekran w technologii e-ink, który nie świeci*. Dzięki temu czytanie ebooków nie męczy oczu, które odbierają lekturę książki na takim urządzeniu tak samo, jak czytanie jej papierowego odpowiednika.
*Co prawda istnieją czytniki z podświetlanym ekranem, ale są one skonstruowane tak, by światło nie świeciło bezpośrednio w oczy, tylko było skierowane na ekran.
[Źródło] Niby świeci, ale inaczej niż tablet. |
Mit 2: Ebooki są drogie
Tak, ale często są w promocji! Wielką zaletą polskiego rynku ebookowego jest to, że posiadamy wiele księgarni internetowych (a nie tylko jednego hegemona-Amazona) i te muszą walczyć o klienta – oczywiście ceną. Co więcej, jeśli nie lubicie włóczyć się po prawdziwych księgarniach w poszukiwaniu przecenionych książek, to ebooki są stworzone właśnie dla takich leniwców, jak wy! Czemu? Ponieważ nie musicie szukać ebooków w promocji – istnieją strony internetowe, które zrobią to za was. Na blogu Świat Czytników codziennie pojawia się wpis o aktualnych promocjach na ebooki. Istnieje także serwis Upoluj ebooka, który poinformuje was, że poszukiwana przez was książka jest akurat w promocji. A słyszeliście o ebookowym Spotify, czyli abonamencie w Legimi? Dzięki miesięcznej opłacie dostajecie dostęp do całej biblioteki ebooków. No i nie zapominajmy o darmowych ebookach! W internecie roi się od legalnych, dostępnych za darmo książek. Najpopularniejsze strony, na których możecie znaleźć takie materiały to Projekt Gutenberg (głównie literatura angielska), Wiki Źródła oraz Wolne Lektury.
No dobrze,
książki elektroniczne może i są tanie (a czasem darmowe), ale
czytnik ebooków już nie. Tylko czy aby na pewno? Dobry czytnik
kupimy za nieco ponad 300 zł (to znaczy, istnieją tańsze
urządzenia, ale nie warto wydawać na nie kasy, bo są kiepskie).
Czy to dużo? Myślę, że w podobnej cenie kupimy niezbyt dobry
tablet lub smartfon. Co więcej, wspomniane Legimi ma w swojej
ofercie także abonament z czytnikiem.
Innymi słowy: korzystanie z ebooków na pierwszy rzut oka może wydawać się drogie, ale prawda jest taka, że dużo więcej pieniędzy zapłacicie za papierowe książki oraz regał, na którym będziecie musieli je trzymać.
Mit 3: Tablet jest lepszy od czytnika
Niektórzy uważają, że zamiast czytnika ebooków lepiej kupić tablet, który jest urządzeniem bardziej wielofunkcyjnym. Racja, ale to trochę tak, jakby powiedzieć „nie potrzebujesz roweru, skoro masz samochód”.
Jak już pisałam, ekran czytnika ebooków nie świeci, przez co jest przyjaźniejszy dla oczu. Co więcej, jest też bardziej energooszczędny – znajdźcie mi tablet, który podobnie, jak czytnik ebooków na jednym ładowaniu wytrzyma kilka tygodni częstego używania!
Największą wadą tabletu jest natomiast to, co jest wskazywane jako jego największa zaleta – czyli wielozadaniowość. Na czytniku ebooków możecie tylko (i aż) czytać książki (to znaczy na upartego można np. przeglądać internet, ale jest to dość trudne i niewygodne). Dzięki temu możecie cieszyć się lekturą wolną od „rozpraszaczy”. Nie będzie was kusiło, żeby sprawdzić facebooka (lub nowy wpis u Gosiarelli), nie będzie dekoncentrowało powiadomienie o nowej wiadomości na czacie i tak dalej.
Największą wadą tabletu jest natomiast to, co jest wskazywane jako jego największa zaleta – czyli wielozadaniowość. Na czytniku ebooków możecie tylko (i aż) czytać książki (to znaczy na upartego można np. przeglądać internet, ale jest to dość trudne i niewygodne). Dzięki temu możecie cieszyć się lekturą wolną od „rozpraszaczy”. Nie będzie was kusiło, żeby sprawdzić facebooka (lub nowy wpis u Gosiarelli), nie będzie dekoncentrowało powiadomienie o nowej wiadomości na czacie i tak dalej.
Wydaje się wam, że to, o czym napisałam, to bzdury? W takim razie sami sobie odpowiedzcie na pytanie, ile razy do tej pory oderwaliście się od lektury tego tekstu, by zerknąć na inną stronę internetową?
Problem
pierwszego świata: chciałam poczytać książkę, ale zamiast tego
zaczęłam przeglądać coś innego.
|
Mit 4: Ebooków nie można pożyczać innym
Tutaj tak
naprawdę jedyną przeszkodą jest to, czy wasi znajomi posiadają
czytnik ebooków. I jak bardzo im (znajomym, nie czytnikom) ufacie.
Prawo mówi, że
w ramach dozwolonego użytku osobistego możecie:
- wykonać kopię
utworu, który kupiliście (w grę wchodzą filmy, muzyka, ebooki
i... gry)
- dać taką
kopię waszemu znajomemu
Niestety, jak już
pisałam – musicie swojemu znajomemu ufać. Bo jeśli on „poda
dalej” ebooka, którego dostał od was, wtedy prawo zostanie już
złamane. I co więcej – to wy możecie potem mieć przez to
przechlapane. Nie będę się tutaj rozpisywać, dlaczego tak jest,
ale jeśli chcecie zagłębić się w temat, zerknijcie na dyrdymała,którego na ten temat napisałam.
Jeśli jednak
zaufanie nie jest problemem, to ebooki znów zyskują przewagę nad
papierowymi książkami. Czemu? Bo płacicie tylko raz, a potem
możecie jednym kliknięciem, za darmo wykonać nieograniczoną ilość
kopii ebooka i przesłać je (mailowo, a nie pocztą, jak w
przypadku papierowej książki) mieszkającym na drugim końcu świata
rodzicom, rodzeństwu i najlepszej przyjaciółce. A potem czytać
taką książkę w tym samym czasie, co bliską wam osobą (i przez
telefon na bieżąco dyskutować o lekturze). Spróbujcie dokonać
czegoś podobnego z papierowym egzemplarzem.
Być może zapytacie: po co się tak bawić, skoro można całość przeczytać na komputerze lub smartfonie. Tak, ale na czytniku jest wygodniej. Ja w obecnej chwili wszystkie blogi (w tym Gosiarellę) czytam właśnie za pośrednictwem czytnika ebooków. Uwierzcie mi, jeśli raz spróbujecie czytania w taki sposób, to potem nie będziecie potrafili wrócić do lektury na komputerze lub smartfonie.
PS.
Znacie jakieś inne mity dotyczące ebooków, które należałoby
obalić?
PS2. #TeamProfesorX, czy #TeamMagneto? Eee, to znaczy: #TeamPapier, czy #TeamEbook?
Mit 5: Na czytniku ebooków ciężko jest przeglądać internet
Chwila, moment, czy właśnie zaprzeczyłam samej sobie? Przecież chwilę temu napisałam, że surfowanie po sieci na czytniku ebooków jest niewygodne. Tak, ale istnieje sposób, dzięki któremu można obejść to ograniczenie. Wystarczy skonwertować stronę www do formatu epub, wrzucić na czytnik i czytać, jak każdą inną książkę. Takiej konwersji można dokonać albo za pośrednictwem strony internetowej, np. web2fb2 albo przy pomocy wtyczki do przeglądarki (np. takiej lub takiej.Być może zapytacie: po co się tak bawić, skoro można całość przeczytać na komputerze lub smartfonie. Tak, ale na czytniku jest wygodniej. Ja w obecnej chwili wszystkie blogi (w tym Gosiarellę) czytam właśnie za pośrednictwem czytnika ebooków. Uwierzcie mi, jeśli raz spróbujecie czytania w taki sposób, to potem nie będziecie potrafili wrócić do lektury na komputerze lub smartfonie.
Gosiarella w ebooku |
Ok,
wystarczy mojego dyrdymalenia. Mam nadzieję, że nie uciekliście
gdzieś, w połowie lektury (z resztą: na czytniku ebooków
czytałoby się wam lepiej! i że udało mi się was przekonać do czytania ebooków.
PS2. #TeamProfesorX, czy #TeamMagneto? Eee, to znaczy: #TeamPapier, czy #TeamEbook?
***
[Gosiarella: W końcu udało mi się dojść do głosu, więc tylko szybciutko napiszę, że wydania papierowe rządzą! Niemniej muszę przyznać, że Hołka naprawdę rzetelnie przedstawiła swoje racje, ale ona ogólnie bardzo rzetelna i skrupulatna jest w dochodzeniu swoich racji. Sami możecie się o tym przekonać udając się na bloga Hołki]
0 Komentarze