Niemiecki reżyser i producent filmowy, Werner Herzog powiedział kiedyż, że "film nie jest sztuką uczonych, lecz analfabetów", skoro tak, to chyba właśnie piszę tekst dla złej grupy docelowej. Na szczęście postanowiłam nie przejmować się takimi drobiazgami i stworzyć słowniczek, gdzie poznacie alfabet filmowy. Zaczynamy od A jak Adaptacja.
Adaptacja to termin, który pozornie znają i rozumieją wszyscy. To nic innego, jak przełożenie książki na film. Wydaje się proste, prawda? Jednak bardzo często adaptację mylimy z ekranizacją lub używamy obu terminów zamiennie. Niemniej różnice są. Zacznijmy od zapoznania się z definicją:
Adaptacja – rozumiana jest jako obróbka materiału, najczęściej literackiego, choć także przedstawienia teatralnego lub słuchowiska radiowego, przeznaczonego do sfilmowania. W praktyce jednak adaptacja filmowa często wykracza poza tę definicję, poszerzając lub nawet zupełnie zmieniając kontekst oryginalnego dzieła.
Zatem czym różni się adaptacja od ekranizacji? Przede wszystkim tym, że ekranizacja jest bardzo wiernym przeniesieniem książki na film. Wszystkie wątki są w niej zgodne z literackim pierwowzorem, a czytelnicy wychodzą z kina stosunkowo zadowoleni (choć takie rzeczy są równie niespotykane, jak jednorożce). Mówiąc najprościej adaptacja to ten film, po którego obejrzeniu rwiecie sobie włosy z głowy zastanawiając się, czy scenarzysta i reżyser w ogóle zadali sobie trud przeczytania książki. Świat byłby o wiele przyjaźniejszym miejscem dla moli książkowych, gdyby przed pojawieniem się nowego filmu opartego o książkę pojawiał się jasny komunikat czego się spodziewać - luźnej adaptacji, czy wiernej ekranizacji.
Niemniej są takie adaptacje, które zachwycają, a interpretacja oryginalnego dzieła przez filmowców powoduje, że dostajemy praktycznie nową historię osadzoną w świecie, który my-czytelnicy dobrze znamy. Jedną z całkiem niezłych twórczych adaptacji jest "Nerve", które stworzono na bazie powieści Jeanne Ryan o tym samym tytułem. "Nerve" w obu formatach ma ze sobą niewiele wspólne. Podstawą jest główny wątek opierający się na istnieniu gry online, w której można zostać graczem lub obserwatorem niebezpiecznej rozgrywki. Imiona bohaterów również pozostały niezmienne, jednak cała reszta była wizją reżysera i scenarzystów, którzy inspirowali się powieścią. Przykładowymi zmianami były m.in. zadania, które musieli wykonać gracze, ich historie, a nawet samo zakończenie. Część wątków została rozbudowana, część zbagatelizowana, a część była całkiem nowa. Plusem adaptacji tak różniącej się od oryginału jest to, że dzięki temu możemy potraktować oba twory jako samodzielne dzieła i poznawać je niezależnie od siebie, mimo że temat pozostaje ten sam.
Warto również wspomnieć o swobodnej adaptacji, która zasadniczo dalej skupia się na luźnym przeniesieniu powieści na film i stara się zachować główny wątek, jednak jest wariacją dzieła lub aktualizacją. Oglądając adaptacje tego typu musicie być przygotowani na to, że filmowcy mogą przenieść akcje w inną epokę. Jednym z najbardziej znanych przykładem jest "Romeo i Julia" z 1996 roku w reżyserii Baza Luhrmanna, w której bohaterowie zostali przeniesieni z XVI wiecznej Werony do lat '90 na Florydę. Szpady zostały zastąpione przez pistolety, a rumaki na samochody.
Na koniec wypadałoby również podać przykład ekranizacji i do tych moglibyśmy swobodnie zaliczyć m.in. "Zieloną milę" z 1999 roku w reżyserii Franka Darabonta jest bardzo wiernym przełożeniem książki Stephena Kinga, a także "Igrzyska Śmierci" pasują do tego, co możemy przeczytać w trylogii Suzanne Collins.
Ps. A jakie są Wasze ulubione adaptacje/ekranizacje?
Ps2. Jeśli będziecie w Krakowie w weekend majowy wpadnijcie na Serialcon, gdzie Gosiarella będzie gadać o m.in. o serialowych adaptacjach Young Adult!
Adaptacja to termin, który pozornie znają i rozumieją wszyscy. To nic innego, jak przełożenie książki na film. Wydaje się proste, prawda? Jednak bardzo często adaptację mylimy z ekranizacją lub używamy obu terminów zamiennie. Niemniej różnice są. Zacznijmy od zapoznania się z definicją:
Adaptacja – rozumiana jest jako obróbka materiału, najczęściej literackiego, choć także przedstawienia teatralnego lub słuchowiska radiowego, przeznaczonego do sfilmowania. W praktyce jednak adaptacja filmowa często wykracza poza tę definicję, poszerzając lub nawet zupełnie zmieniając kontekst oryginalnego dzieła.
Zatem czym różni się adaptacja od ekranizacji? Przede wszystkim tym, że ekranizacja jest bardzo wiernym przeniesieniem książki na film. Wszystkie wątki są w niej zgodne z literackim pierwowzorem, a czytelnicy wychodzą z kina stosunkowo zadowoleni (choć takie rzeczy są równie niespotykane, jak jednorożce). Mówiąc najprościej adaptacja to ten film, po którego obejrzeniu rwiecie sobie włosy z głowy zastanawiając się, czy scenarzysta i reżyser w ogóle zadali sobie trud przeczytania książki. Świat byłby o wiele przyjaźniejszym miejscem dla moli książkowych, gdyby przed pojawieniem się nowego filmu opartego o książkę pojawiał się jasny komunikat czego się spodziewać - luźnej adaptacji, czy wiernej ekranizacji.
Podobnie mogą się czuć czytelnicy oglądający adaptację, gdy sądzili, że wybierają się do kina na ekranizację. |
Niemniej są takie adaptacje, które zachwycają, a interpretacja oryginalnego dzieła przez filmowców powoduje, że dostajemy praktycznie nową historię osadzoną w świecie, który my-czytelnicy dobrze znamy. Jedną z całkiem niezłych twórczych adaptacji jest "Nerve", które stworzono na bazie powieści Jeanne Ryan o tym samym tytułem. "Nerve" w obu formatach ma ze sobą niewiele wspólne. Podstawą jest główny wątek opierający się na istnieniu gry online, w której można zostać graczem lub obserwatorem niebezpiecznej rozgrywki. Imiona bohaterów również pozostały niezmienne, jednak cała reszta była wizją reżysera i scenarzystów, którzy inspirowali się powieścią. Przykładowymi zmianami były m.in. zadania, które musieli wykonać gracze, ich historie, a nawet samo zakończenie. Część wątków została rozbudowana, część zbagatelizowana, a część była całkiem nowa. Plusem adaptacji tak różniącej się od oryginału jest to, że dzięki temu możemy potraktować oba twory jako samodzielne dzieła i poznawać je niezależnie od siebie, mimo że temat pozostaje ten sam.
Patrząc na takich Montekich, by Szekspir się zdziwił. |
Ps. A jakie są Wasze ulubione adaptacje/ekranizacje?
Ps2. Jeśli będziecie w Krakowie w weekend majowy wpadnijcie na Serialcon, gdzie Gosiarella będzie gadać o m.in. o serialowych adaptacjach Young Adult!
0 Komentarze