Każdy z nas w dzieciństwie poznał popularne bajki, czy to w wersji Disneya, czy Grimmów, czy Gosiarellowego True Story, czy jakiejkolwiek innej. Historie te były proste, a postacie jednowymiarowe, przedstawiane jako "dobra wróżka", "nikczemna czarownica", "zła królowa", "szlachetny książę", czy "piękna księżniczka", przy czym wygląd postaci też jest ściśle powiązany z charakterem, by dzieci mogły z łatwością wskazać, kto jest dobry, a kto zły.
Tylko czy takie postrzeganie nie jest odrobinę krzywdzące dla bohaterów bajek? Dlaczego pozwalamy, by ktoś na starcie uprzedzał nas do kogoś, zamiast pozwolić sobie samodzielnie wyrobić o nim opinię? W końcu skąd mamy wiedzieć, czy Zła Królowa nie chciała zabić Śnieżki, bo ta była np. socjopatką ukrywającą się za śliczną buzią i w rzeczywistości miała w planach wymordować wszystkich mieszkańców Królestwa, które może nie istnieje współcześnie tylko dlatego, że jej się to udało? Może w młodości Śnieżka znęcała się nad zwierzątkami, które wcześniej wabiła swym melodyjnym głosem? W końcu zmuszała je do pomocy w obowiązkach domowych (toż to czysty wyzysk!), więc kto wie co jeszcze wymyśliła? My z pewnością nie wiemy, bo bajki urywają się po "I żyli długo i szczęśliwie".
Faktem jest, że w bajkach bohaterowie są zazwyczaj tacy, jak ich twórcy narysują. To, co piękne jest dobre i szlachetne, a to co brzydkie lub zwyczajnie posiadające coś złowieszczego, jak krzaczaste brwi jest automatycznie nikczemne i złe. Trudno ukryć, że w bajkach wygląd zewnętrzny jest cechą niezmiernie istotną. Matka Śnieżki nawet chodząc po ogrodzie marzyła: "Chciałabym mieć dziecko białe jak śnieg, rumiane jak krew i o włosach czarnych jak heban". Wróżki zaproszone na chrzest Śpiącej Królewny podarowały Aurorze niezwykłą urodę i wspaniały głos, bo tylko to się w życiu liczy, prawda? Po co komukolwiek dobre zdrowie, bystry umysł, dobre serce, empatia, czy zdolność dobrego rządzenia krajek (z racji tego, że obie bohaterki były królewnami wypadałoby o tym także pomyśleć), skoro by się w życiu ustawić wystarczy uroda. Jeśli o mnie chodzi to pozytywni bohaterowie bajek są niesamowicie płytcy.
Właściwie trochę trudno się im dziwić, skoro żyją w świecie, w którym wszystko jest oceniane po pozorach, co widać jak na dłoni w "Pięknej i Bestii", gdzie całe miasteczko wielbiło Gastona, choć ten był zwykłym wiejskim burakiem (dalej uważam, że Gaston nie był Złoczyńcą). Zresztą jego niezdrowa obsesja na punkcie Belli też dobrze obrazuje działanie bajkowego świata, ponieważ nie fascynował go jej umysł, czy charakter, a jedynie piękno. Jeśli sądzicie, że tylko bohater negatywny może kierować się tak niskimi pobudkami, to proszę przypomnieć sobie co kierowało ukochanymi Śnieżki, Aurory, Kopciuszka, czy Arielki. Bynajmniej panów nie ciągnęło do nich ze względu na wspólne zainteresowania (chyba, że liczymy taniec i śpiew), czy fascynującą osobowość. Wyciągając takie wnioski można sądzić, że morały w bajkach kuleją.
Piękno jest dobre, więc brzydkie musi być złe. Oczywiście ta cała brzydota jest sprawą dość umowną i nie każdy złoczyńca musi być opasłym Ratcliffem z beznadziejną fryzurą, małymi, przebiegłymi oczkami i kartoflem zamiast nosa. Czasami wystarczy jedna skaza na pięknym licu, by charakter bohatera zaczął się psuć. Jeśli dobrze pamiętam bajkę o "Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach" (a pamiętam dobrze!), to Zła Królowa zeszła na ścieżkę zła, gdy na jej pięknie zaczęły się pojawiać pierwsze skazy starości, a magiczne lustereczko uznało, że nie jest już godna miana najpiękniejszej w świecie. Zresztą zwróćcie uwagę, że wielu złoczyńców Disneya jest już dość sędziwa: Lady Tremaine - macocha Kopciuszka mogłaby spokojnie być już babcią. Nie jestem pewna ile żyją mieszkańcy podwodnego królestwa, ale Ursula zdecydowanie pamiętała początki jego istnienia. Yzma mogłaby nam wyjaśnić, dlaczego dinozaury wyginęły. Frollo też już jest dość sędziwy. U Claytona też pojawiły się pierwsze oznaki siwizny. Cruella mocno pomarszczona. Można wymieniać i wymieniać, a wciąż ciężko znaleźć pięknych i młodych złoczyńców (okey, poza Hansem).
Wracając jednak do samych skaz, które uniemożliwiałyby czarnym charakterom wygrania konkursów piękności, należy wspomnieć nie tylko o zmarszczkach. Czasami niedoskonałością jest kolor skóry np. zielony jak u Maleficent, czy Nikczemnej Wiedźmy z Zachodu (właściwie nawet Shrek bardzo długo był postrzegany jako negatywna postać przez swoich kolegów z bajki). Innym razem może to być nadwaga, brzydki makijaż, za duży nos lub za małe oczy.
Naprawdę smutnym wydaje się fakt, że przez te niedoskonałości bajkowe postacie są z góry skazane na bycie postrzeganym jako czarne charaktery. Albo inaczej: smutne jest to, że bajki każdą nam wierzyć, że ludzie "brzydcy" muszą być nikczemni i knuć przeciwko tym młodym i pięknym. Nie taki morał chciałabym sprzedawać dzieciom na całym świecie. I niestety nie jestem w stanie obwiniać za taki stan rzeczy jedynie Disneya i jego rywali, bo po części sami jesteśmy sobie winni. W końcu wystarczy przeczytać komentarze pod filmami, gdzie ocenia się wygląd aktorów, a każdą ich najdrobniejszą niedoskonałość zjadliwie się wyszydza. W świecie bajek bardzo oberwało się Meridzie Walecznej, która w porównaniu do swoich księżniczkowych koleżanek nie jest tak szczupła i doskonała. Rude włosy, piegi, okrągła buzia nie były najwyraźniej zadowalające. Nic więc dziwnego, że rok po premierze Disney zdecydował się nadać jej nowy wygląd przy okazji ceremonii wstąpienia w szeregi oficjalnych księżniczek Disneya. Dziewczyna stała się szczuplejsza w tali, zyskała bardziej wypukły biust, przywdziała święcący strój, poszła do fryzjera, a nawet jej oczy stały się większe. Co ciekawe i to nie spotkało się z przychylną reakcją widzów, którzy nagle stwierdzili, że jej wady były zaletami. Dziwny jest ten świat, ale i tak podkreśla to znaczenie zewnętrznej powłoki.
Ps. Zastanawia mnie, czy w świecie bajek to zło wywołuje brzydotę, czy co bardziej prawdopodobne brzydota powoduje zło. Jak sądzicie?
Ps2. Na kanale Gosiarella Show pojawił się nowy film bardzo w klimacie, więc koniecznie sprawdźcie! I dajcie suba, by nie przeoczyć kolejnego!
Tylko czy takie postrzeganie nie jest odrobinę krzywdzące dla bohaterów bajek? Dlaczego pozwalamy, by ktoś na starcie uprzedzał nas do kogoś, zamiast pozwolić sobie samodzielnie wyrobić o nim opinię? W końcu skąd mamy wiedzieć, czy Zła Królowa nie chciała zabić Śnieżki, bo ta była np. socjopatką ukrywającą się za śliczną buzią i w rzeczywistości miała w planach wymordować wszystkich mieszkańców Królestwa, które może nie istnieje współcześnie tylko dlatego, że jej się to udało? Może w młodości Śnieżka znęcała się nad zwierzątkami, które wcześniej wabiła swym melodyjnym głosem? W końcu zmuszała je do pomocy w obowiązkach domowych (toż to czysty wyzysk!), więc kto wie co jeszcze wymyśliła? My z pewnością nie wiemy, bo bajki urywają się po "I żyli długo i szczęśliwie".
Wgląd w świecie dobra
Dobrze, przyznaję, że Aurorze piękny głos się przydał do wyhaczenia królewicza. |
Właściwie trochę trudno się im dziwić, skoro żyją w świecie, w którym wszystko jest oceniane po pozorach, co widać jak na dłoni w "Pięknej i Bestii", gdzie całe miasteczko wielbiło Gastona, choć ten był zwykłym wiejskim burakiem (dalej uważam, że Gaston nie był Złoczyńcą). Zresztą jego niezdrowa obsesja na punkcie Belli też dobrze obrazuje działanie bajkowego świata, ponieważ nie fascynował go jej umysł, czy charakter, a jedynie piękno. Jeśli sądzicie, że tylko bohater negatywny może kierować się tak niskimi pobudkami, to proszę przypomnieć sobie co kierowało ukochanymi Śnieżki, Aurory, Kopciuszka, czy Arielki. Bynajmniej panów nie ciągnęło do nich ze względu na wspólne zainteresowania (chyba, że liczymy taniec i śpiew), czy fascynującą osobowość. Wyciągając takie wnioski można sądzić, że morały w bajkach kuleją.
Wygląd w świecie zła
Piękno jest dobre, więc brzydkie musi być złe. Oczywiście ta cała brzydota jest sprawą dość umowną i nie każdy złoczyńca musi być opasłym Ratcliffem z beznadziejną fryzurą, małymi, przebiegłymi oczkami i kartoflem zamiast nosa. Czasami wystarczy jedna skaza na pięknym licu, by charakter bohatera zaczął się psuć. Jeśli dobrze pamiętam bajkę o "Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach" (a pamiętam dobrze!), to Zła Królowa zeszła na ścieżkę zła, gdy na jej pięknie zaczęły się pojawiać pierwsze skazy starości, a magiczne lustereczko uznało, że nie jest już godna miana najpiękniejszej w świecie. Zresztą zwróćcie uwagę, że wielu złoczyńców Disneya jest już dość sędziwa: Lady Tremaine - macocha Kopciuszka mogłaby spokojnie być już babcią. Nie jestem pewna ile żyją mieszkańcy podwodnego królestwa, ale Ursula zdecydowanie pamiętała początki jego istnienia. Yzma mogłaby nam wyjaśnić, dlaczego dinozaury wyginęły. Frollo też już jest dość sędziwy. U Claytona też pojawiły się pierwsze oznaki siwizny. Cruella mocno pomarszczona. Można wymieniać i wymieniać, a wciąż ciężko znaleźć pięknych i młodych złoczyńców (okey, poza Hansem).
Nawet los zwierząt w bajkach jest z góry przesądzony, jeśli mają skazę. |
Wracając jednak do samych skaz, które uniemożliwiałyby czarnym charakterom wygrania konkursów piękności, należy wspomnieć nie tylko o zmarszczkach. Czasami niedoskonałością jest kolor skóry np. zielony jak u Maleficent, czy Nikczemnej Wiedźmy z Zachodu (właściwie nawet Shrek bardzo długo był postrzegany jako negatywna postać przez swoich kolegów z bajki). Innym razem może to być nadwaga, brzydki makijaż, za duży nos lub za małe oczy.
Naprawdę smutnym wydaje się fakt, że przez te niedoskonałości bajkowe postacie są z góry skazane na bycie postrzeganym jako czarne charaktery. Albo inaczej: smutne jest to, że bajki każdą nam wierzyć, że ludzie "brzydcy" muszą być nikczemni i knuć przeciwko tym młodym i pięknym. Nie taki morał chciałabym sprzedawać dzieciom na całym świecie. I niestety nie jestem w stanie obwiniać za taki stan rzeczy jedynie Disneya i jego rywali, bo po części sami jesteśmy sobie winni. W końcu wystarczy przeczytać komentarze pod filmami, gdzie ocenia się wygląd aktorów, a każdą ich najdrobniejszą niedoskonałość zjadliwie się wyszydza. W świecie bajek bardzo oberwało się Meridzie Walecznej, która w porównaniu do swoich księżniczkowych koleżanek nie jest tak szczupła i doskonała. Rude włosy, piegi, okrągła buzia nie były najwyraźniej zadowalające. Nic więc dziwnego, że rok po premierze Disney zdecydował się nadać jej nowy wygląd przy okazji ceremonii wstąpienia w szeregi oficjalnych księżniczek Disneya. Dziewczyna stała się szczuplejsza w tali, zyskała bardziej wypukły biust, przywdziała święcący strój, poszła do fryzjera, a nawet jej oczy stały się większe. Co ciekawe i to nie spotkało się z przychylną reakcją widzów, którzy nagle stwierdzili, że jej wady były zaletami. Dziwny jest ten świat, ale i tak podkreśla to znaczenie zewnętrznej powłoki.
Merida z 2012 roku kontra Merida z 2013 roku. |
Ps. Zastanawia mnie, czy w świecie bajek to zło wywołuje brzydotę, czy co bardziej prawdopodobne brzydota powoduje zło. Jak sądzicie?
Ps2. Na kanale Gosiarella Show pojawił się nowy film bardzo w klimacie, więc koniecznie sprawdźcie! I dajcie suba, by nie przeoczyć kolejnego!
0 Komentarze