Tytuł: Gra. Dolina
Autor: Kuhn Krystyna
Wydawnictwo: TELBIT
Data wydania: 2011
Ilość stron: 296
Przyciągnęła mnie okładka, a następnie opis
„Gdzieś w ciemności
w samym środku pustkowia
skrywa się mroczna tajemnica...
Skąd tyle tabliczek ostrzegawczych wokół uczelni?
I dlaczego Google Earth nie lokalizuje tego miejsca na mapie?
Gdy Robert – brat Julii – widzi dziewczynę samotnie skaczącą ze skały do jeziora Lake Mirror, nikt mu nie wierzy, nawet siostra. Mimo to rusza na ratunek. Nie ma pojęcia, że oto, chcąc nie chcąc, staje się pionkiem w grze – fragmentem czyjegoś misternego planu…”
Zapowiadało się dobrze. Liczyłam na dobry, trzymający w napięciu thriller z wartką akcją. Zawiodłam się, ale wszystko po kolei.
Na dzień dobry rozpoczęło się od przydługich opisów krajobrazu, architektury i rozmyślań głównej bohaterki Julii. Jestem świadomość tego, że bez dokładnych opisów ciężko jest sobie wyobrazić miejsce akcji, ale w wypadku tej książki miałam wrażenie, że nic poza opisami nie ma. Krystyna Kuhn zalewała mnie swoimi wypocinami krajobrazu ze wszystkich stron, aż w końcu się poddałam i je opuszczałam. Już przez to byłam zirytowana, więc tym bardziej irytowały mnie angielskie wstawki, które nie miałam pojęcia czemu służyły. Polski język jest piękny i bogaty, więc można było to przetłumaczyć i o wiele lepiej by to wyglądało. Opis wewnętrznych rozterek (ciągle tych samych) również bardziej mnie nudził, niż ciekawił, a gdy po raz czwarty (na różnych etapach książki) czytałam „Dopiero teraz sobie to uświadomiła. Tak jakby dolina była martwa” to zastanawiałam się czy walnąć o ścianę książką, czy też głową. Ile razy sobie można coś „dopiero teraz uświadomić” ? Ja wiem, ja rozumiem, że się czepiam głupot, ale po przeczytaniu zdania „oto skutki naoglądania się „Akademii” Greya” ręce opadają. Ogóle rzeczy ujmując minusów jest dużo – mniejszych i większych. Z tych większych to to, że książka wciąga jedynie na początku. Później akcja nie toczy się wcale, a wręcz ucieka z krzykiem, że już nie wróci. Z 10 ostatnich stron można się dopiero czegoś dowiedzieć, a jakieś 5 stron na całą książkę jest dobrych.
Zastanawiam się co mogę powiedzieć dobrego? Jakby nie patrzeć szybko się czyta (jeśli omija się rozległe opisy) i jest różnorodność postaci. Niestety żadna poza Julią i Robertem nie jest dopracowana, a szkoda, bo Chris i Rose mogliby być całkiem niezłym plusem Doliny. Skoro już o bohaterach mowa, to dalej nie mogę pojąc jakim cudem autorka nie zmusiła swoich postaci do kopnięcia Debbie w jej 4 litery! To tak mało prawdopodobne, żeby wytrzymać w jednym pomieszczeniu z tak irytującą osobą bez użycia przemocy, że się wierzyc nie chce.
Ocena: 1 / 6
2 Komentarze
Okładka faktycznie ciekawa. Ale z tego co piszesz, chyba nie będe czytać tej książki. Ale piszesz fajnie, sprawnie i prosto. Obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńA dziękuję :) A co do książki to masz rację nie czytaj - zaoszczędzisz sobie czas, który można przeznaczyc na coś o wiele lepszego ;)
OdpowiedzUsuń