Looking For Anything Specific?

Header Ads

Dorotea de Spirito - Anioł


Dorotea de Spirito jest jeszcze nastolatką, a już ma na swoim koncie dwie książki. Pierwsza jest o Tokio Hotel (czym by to nie było), a drugą jest "Anioł". Do przeczytania tej książki doszło z dwóch powodów: 1) Lubię powieści o aniołach i  2) bardzo spodobała mi okładka z tym pięknym, płaczącym, skrzydlatym aniołem. No właśnie skrzydlatym! Nie rozumiem czemu dziewczyna na okładce ma skrzydła, skoro najprawdopodobniej miała symbolizować główną bohaterkę - piękną anielicę o kasztanowych włosach i  bez skrzydeł.  Widocznie ten mały szczegół został pominięty, ale przecież nie dla okładki kupujemy książkę, więc przejdę do rzeczy.


Autorka bez żadnych problemów wprowadza nas do swojego świata, gdzie w otoczonej przez góry i przez to praktycznie odciętej od świata mieścinie Viterbo żyją anioły. Anioły egzystują wśród mieszkańców miasteczka i wszyscy na terenie miasta wiedzą o ich istnieniu, jednak poza murami pilnują swojego sekretu.  Narratorką książki jest główna bohaterka 17-letnia Vittoria, która jak wspominałam, jest jedynym aniołem bez skrzydeł, a to trochę izoluje ją zarówno od świata ludzi, jak i od świata aniołów. Później do miasta przyjeżdża chłopak i historia leci swoim trybem.

Dorotea stworzyła bardzo piękną miłość pomiędzy bojaźliwą idiotką (a przynajmniej tak ja ją odbieram) oraz romantycznym i idealnym chłopcem o głupim imieniu - Guglielmo.  Można zakochać się w tej miłości i to jest minusem powieści, ponieważ tak to w rzeczywistości nie wygląda. Nie ma takich mężczyzn! Facet jest skonstruowany w taki sposób, że może dla ukochanej góry przenosić, smoki zabijać, czy nawet udawać, że lubi jej przyjaciółki, ale nie jest w stanie tak wyrażać miłości, jak pokazuje "Anioł". Ta cała kreacja Gugliemo jest dla mnie zbyt wyidealizowana i przesłodzona. Miłość ukazana w ten sposób jest bajką, ale taka bajka dla młodych dziewczyn nieznających jeszcze dobrze świata może i jest piękną wizją. o której można marzyc, ale jest też ich osobistym wrogiem, ponieważ nie przetrwa zderzenia z rzeczywistością. Może pozostać po niej poczucie pustki, braku czegoś. Uważam, że miłość należy pokazywac z każdej strony - z tej której rani oraz z tej, z której uskrzydla,  jednak należy przedstawia ją też taką jaka jest.


„Miłość nie jest aniołem- jest demonem, pięknym i uwodzicielskim, ale jednak demonem”

Ogólnie cała książka opiera się  tylko na wątku miłosnym. Miłość, przyjaźń i koniec. Pozostałe wątki są systematycznie pomijane. Denerwowało mnie też takie sztuczne, wręcz wymuszone poczucie humoru. Książka nie jest zabawna, ale autorka chyba tego nie zauważyła. Cóż jest młoda, więc jej odpuszczę. Co do postaci to można się domyśleć, że nie Vichi nie przypadła mi do gustu, ponieważ odbieram ją jako niezdecydowaną, rozchwianą emocjonalnie i denerwującą dziewczynkę, która nie wie co ma ze sobą zrobić.  Co do Guglielmo to jestem nim w pełni zauroczona. Zaś przyjaciele Vichi są dla mnie trochę popaprani, a Eva? Eva wyszła z historii tak samo szybko, jak się w niej pojawiła. Tak to jest, gdy olewa się wątki poboczne. Oczywiście był też Parys! To co ten chłopak robił "z miłości" jest chore, ale i tak bardziej mnie dziwi, że nikomu nawet do głowy nie przyszło, żeby w jakikolwiek sposób interweniować - bo i po co, jak można się schować?  Czyżby w Anielskim mieście prawa nie było? A może tam rodzice nie dają swoim małym aniołkom zakazu znęcania się nad innymi? 


Autorka poza miłością właściwie skupiła się jeszcze na jednym aspekcie, a mianowicie na filozofii. Było bardzo dużo odwołań do Platona. I w końcu dużym plusem książki jest wiele bardzo ciekawych, a nawet momentami mądrych zdań i cytatów. A co mi tam wrzucę wam tutaj jeden z najciekawszych:

„Kiedy czytasz, świat przestaje istnieć, możesz udawać, że to, co jest w książce, jest rzeczywistością, albo że rzeczywistość po prostu znika. Możesz być tym, kim chcesz, dobrowolnym bohaterem książki...”
 
Ocena: 5/10 Książka ani nie jest zła, ani nie jest dobra. Jest przeciętna.

Prześlij komentarz