Looking For Anything Specific?

Header Ads

E. L. James - Pięćdziesiąt twarzy Greya

Tytuł: Pięćdziesiąt twarzy Greya
Autor: E. L. James
Wydawca: Sonia Draga
Data wydania: 2012
Liczba stron: 608
Wersja: Audiobook

"Młoda, niewinna studentka literatury Anastasia Steele jedzie w zastępstwie koleżanki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z rekinem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Mężczyzna od pierwszych sekund spotkania fascynuje ją i onieśmiela. W powietrzu wisi coś elektryzującego, czego dziewczyna nie potrafi nazwać, a może tylko się jej wydaje? Z prawdziwą ulgą kończy rozmowę i postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku.
Plan spala jednak na panewce, bo Christian Grey zjawia się nazajutrz w sklepie, w którym Anastasia dorywczo pracuje. Przypadek? I do tego proponuje kolejne spotkanie. W tym miejscu kończy się „disneyowskie”  love story(…) "
--------------------------------------------------------------------------

„Jesteśmy świadomymi swych czynów dorosłymi i to, co robimy za zamkniętymi drzwiami, jest wyłącznie naszą sprawą.”

Książka zyskała sławę na długo przed tym, nim trafiła na nasz rodzimy rynek wydawniczy. Już wtedy obiecywałam sobie, że dam sobie z nią święty spokój. Dlaczego? Znajoma czytała ją w wersji angielskiej i na bieżąco relacjonowała mi niedorzeczność tej historii. Później pojawiły się recenzje polskiego wydania, które też wcale nie zachęcały. Dlaczego więc złamałam się i sięgnęłam po nią? Po pierwsze siła marketingu jest olbrzymia! Po drugie jestem fanką Zmierzchu. Po trzecie może jestem masochistką, ale chciałam się przekonać, czy książka jest naprawdę tak zła, jak mówią wszyscy dookoła. 


„Nekrofilia mnie nie pociąga. Lubię kiedy moje kobiety czują i odbierają bodźce”
"Pięćdziesiąt twarzy Greya" opowiada historię niewinnej i niedoświadczonej studentki Anastasi Steele. Nasza dotąd niezbrukana Ana postanawia pomóc przyjaciółce i zastąpić ją w przeprowadzeniu wywiadu dla gazety studenckiej. Jej celem jest prezes prężnie rozwijającej się firmy - Christian Grey. Oczywiście jest niesamowicie przystojny i onieśmielający, dlatego nasza mała Ana zawala wywiad. Nie jest jednak tak źle, jak dziewczynie się wydaje, ponieważ przystojny bogacz zaczyna się nią interesować. Po pewnym czasie zaczynają ich łączyć stosunki seksualne oraz uczucie, które jest równie nietypowe, jak seks. Można również pokusić się o stwierdzenie, że tak naprawdę książka opowiada o głębokim uczuciu, które rodzi się między Panem, a jego uległą. 

„Czasami się zastanawiam, czy przypadkiem coś jest ze mną nie tak. Być może za dużo czasu spędzam w towarzystwie moich bohaterów literackich i, co za tym idzie, moje ideały i oczekiwania są zdecydowanie zbyt wysokie.”
"Pięćdziesiąt twarzy Greya" pierwotnie było fanficiem inspirowanym Sagą Zmierzch. Aby wydać książkę, autorka musiała jednak pozbyć się elementów zapożyczonych od Stephenie Meyer. Niemniej wciąż widać pewne cechy łączące te dwie powieści. Najbardziej widoczne jest podobieństwo w kreacji bohaterów. O ile filmowy obraz Edwarda zniechęcił mnie do tej postaci, to Christian Grey całkowicie go uśmiercił w moich oczach. Christian nie jest zdrowy psychicznie i nie chodzi mi tu wcale o jego upodobania seksualne. E. J. James stworzyła prześladowce, człowieka, których chce zdominować kobietę w każdym możliwym aspekcie jej życia i kocha ją upokarzać (znów nie nawiązuję do sypialni, ani czerwonego pokoju bólu). Jeśli ktokolwiek uważał, że Twilight'owa Bella jest typową literacką sierotką Marysią to nie poznał Anastasi. Ta dziewczyna jest jeszcze bardziej rozbrajająca niż sam Grey! Nawet nie mówię o jej zachowaniu, ale o jej wewnętrznych monologach. Niektórzy wariaci słyszą głosy, a jej nieustannie towarzyszą niewidzialne postacie: niezmiernie irytująca "wewnętrzna bogini" fikająca koziołki, czy też chowająca się za kanapą "Podświadomość". Zdumiewa mnie, jak zaawansowane są jej wizualizacje oraz jak niedorzecznie się one zachowują. Z drugiej strony kto z nas potrafiłby się zachowywać normalnie, gdyby nieustannie towarzyszyły im wizualizacje alter ego?
Oczywiście w książce możemy znaleźć pozostałych bohaterów ze Zmierzchu i łatwo da się ich rozpoznać.

„Tego bólu nie da się opisać. Fizyczny... duchowy... metafizyczny... jest wszędzie, wsącza się do mego szpiku.”
Przejdźmy jednak do najważniejszej części książki, bo przecież cóż znaczy jakaś tam miłosna fabuła, czy bohaterowie w erotyku. Phi! Opisy zbliżeń seksualnych, czy tam jak woli autorka po prostu "pieprzenia" młodej absolwentki przez młodego biznesmena są zdominowane przez BDSM. Istotą BDSM najogólniej rzecz ujmując jest wiązanie, dyscyplina, dominacja i uległość. W przypadku Christiana mamy do czynienia z rządzą dominacji, wprowadzania dyscypliny, niewoli i wymierzaniem kar, co jest jego fetyszem. Oczywiście wszystko to odbywa się za zgodą Any. Książka nie jest jednak całkowicie zdominowana przez BDSM. Pojawiają się też opisy scen "waniliowego seksu". 
„- Co to jest waniliowy seks?
 - Czysty seks, Anastasio. Żadnych zabawek ani dodatków (...) 
-Och.- Myślałam, że nasz seks był czekoladowy z sosem karmelowym i wisienką na wierzchu. Ale co ja tam mogę wiedzieć..”
Historię Any i Christiana poznałam słuchając audiobooka. Joanna Koroniewska początkowo kompletnie mi nie pasowała do tej książki. Jej głos był sztywny i absolutnie się nie zmieniał w trakcie czytania. Po kilku rodziałach zauważyłam poprawę. Choć w dalszym ciągu nie umiałam odróżnić w jej tonie, czy Ana właśnie mówi, czy myśli, ponieważ zlewało się to w jedną całość. Ale czy mogę się jej dziwić, że nie wczuwała się w czytany tekst? Zwłaszcza, że opisywane czynności seksualne (i nie tylko) były nieustannie przerywane wstawkami typu "O święty Barnabo", "Kurcze" itp. Nawet nie śmiem tego komentować...

„Trzeba pocałować wiele żab, nim trafi się na księcia.”
"Pięćdziesiąt twarzy Greya" byłaby bardzo dobra, gdyby nie była taka zła. Momentami nie byłam zmęczona i widziałam sens w książce. Było to jednak ulotne. Ostatni rozdział mnie zaskoczył i sprawił, że podniosłam ocenę książki. Przywrócił moją wiarę w inteligencje kobiet - może nawet dla głównej bohaterki jest nadzieja? Ten ostatni rozdział jest tak inny od pozostałych, że aż zastanawiam się, czy w proces tworzenia nie zaangażowała się osoba trzecia, zirytowana poczynaniami bohaterów i chcąca przywrócić światu porządek! Wyznam wam, że przez niego aż chciałabym przeczytać kolejne części, jednak wiem, że to tylko pułapka, więc będę twarda i postaram się ze wszystkich sił nie dać się nabrać. Wam samym książki ani nie polecam, ani nie odradzam. Ten tytuł jest tak rozpoznawalny, że moje zdanie nic nie zmieni, jednak uważam, że książka nie jest tak zła, jak mówią. Czytałam gorsze...
Ocena: 2/6
~~~~
Za możliwość przekonania się na własnej skórze ile warta jest historia Grey'a dziękuję:
--------------------------------

Prześlij komentarz