Autor: Julita Grodek
Wydawca: Helion, Edito
Data wydania: 2012
Liczba stron: 344
"Ram Dass Thatcher (Sługa Boży Thatcher) to trzydziesty ósmy baronet O’Kirk i były agent tajnych służb Jej Królewskiej Mości. Po ojcu odziedziczył zawód i awanturniczą naturę, po matce wysoki stopień zdolności paranormalnych… To mieszanka, która gwarantuje, że Ram Dass nie pozostanie długo bezczynny, choć w momencie, gdy go poznajemy, przebywa na wcześniejszej emeryturze w jakimś miejscu na Ziemi i prowadzi spokojne życie prowincjusza - z żoną, dziećmi i wujem Seanem. Jednak wkrótce znów wyruszy w drogę, na pomoc planecie Niburu, w poszukiwaniu Króla Zachodnich Smoków. Podróż zacznie się dość banalnie, od jazdy pociągiem w towarzystwie szalonego wuja i androida XC, dawniej nauczyciela chemii w miejscowej szkole."
----------------------------------------------------------------------
"Moja koncepcja jest następująca: świat to nie żadne fiu bździu, tylko jeden wielki obóz koncentracyjny, popędzany batem okrutnego Wszechkata, który stworzył go w ramach jakiegoś zboczonego eksperymentu."
Daleka przyszłość naszej cywilizacji. W wizji Julity Grodek składają się na nią androidy, mutanci i oczywiście kosmici. Cały świat się zmienia, a jednak wszystko pozostaje tak samo. Dzieci dalej chodzą do szkoły, jednak część ich nauczycieli to androidy. Ludzie dalej prowadzą wojny, jednak teraz w kosmosie z obcymi. Gospodarka dalej się chwieje, a ludzkość zmierza ku upadkowi, jednak upaść nie może. Jak do tego wszystkiego mają się smoki?
Ram Dass (Sługa Boży) Thatcher to trzydziesty ósmy baronet O’Kirk i były agent tajnych służb Jej Królewskiej Mości. Aktualnie odpoczywa na "emeryturze", ciesząc się leniwym życiem w małej mieścinie wraz z ukochaną żoną Mary, trójką córek i wujem Seanem. W momencie, w którym go poznajemy mamy wrażenie, że przebudził się z długiego, leniwego snu, gdyż nagle zaczyna zwracać większą uwagę na życie swoje, swojej rodziny i otoczenie. Odwożąc dziewczynki do szkoły, zaczyna się uważnie przyglądać instytucji, a to co odkrywa poważnie go niepokoi. W między czasie w jego domu zjawia się trzech przystojnych nieznajomych, którzy okazują się przybyszami z planety Niburu. Gdy zjawia się pan domu wyjawiają mu prawdę o upadku ich społeczeństwa i zniszczeniu planety. Ich jedyną nadzieją jest odnalezienie Króla Zachodnich Smoków, jednak to nie takie łatwe. Wyrocznia przepowiedziała, że jedynie Ram Dass jest w stanie przekonać smoka do pomocy. Tym sposobem nasz główny bohater wyrusza na misję, a jego kompanami zostaje waleczny, lecz specyficzny wujaszek oraz nieco dziwaczny, zbiegły ex-nauczyciel, który jest androidem.
Początkowo ciężko było mi sobie w pełni wyobrazić świat stworzony przez autorkę, gdyż smoki momentalnie przywodzą mi na myśl klimat bardziej średniowieczny, gdzie ludzie walczą za pomocą mieczy, a przemieszczają się za pomocą powozów. Kompletnie nie pasowała mi tutaj elektryczność, a co dopiero podróże w kosmos. Spodziewałam się magii, a nie androidów, dlatego długo zajęło mi przyzwyczajenie do takich realiów. Powiem jednak, że byłam zachwycona pomysłem! A wy już wiecie jak bardzo lubię być zaskakiwana! Całkowicie zauroczona tym innowacyjnym połączeniem z zabójczym tempem przedzierałam się przez kartki by poznać go lepiej.
Podobnie działo się w przypadku bohaterów, którzy już na wstępie mnie oczarowali. Ram Dass zaprezentował się, jako dobry, dzielny, silny, a zarazem uduchowiony mężczyzna, który lubi wyzwania. Niestety później okazało się, że miewa humorki i bywa nudny. Książka przedstawia również przebieg wydarzeń z życia rodziny bohatera, dlatego mamy okazję poznać bliżej jego żonę i córki. Przyznam, że żonka nie jest idealna, a wręcz daleko jej do tego. Najgorszy z nich wszystkich był "niebezpieczny i zabójczy" mutant morderca w meloniku. Gdy "próbował" kogoś zabić puls mi nie przyśpieszał, a jedynie ziewałam i nie dowierzałam w to, co czytam. Dobrze wyszkolona mrówka byłaby bardziej zabójcza, niż stworzony w tym celu mutant. Po głębszej lekturze nie umiem wskazać, ani jednego bohatera, który zdobyłby, a co ważniejsze utrzymał moją sympatię. A przecież duszą książki są jej postacie, zaś jej sukces w dużej mierze zależy od tego, czy uda się czytelnikowi z nimi utożsamić. W moim przypadku nic takiego nie miało miejsca.
Po dobrym wstępie oraz słabych bohaterach przyszedł czas na ogólne odczucia. Akcja książki wlecze się tak powoli, że momentami miałam wrażenie, że już zdechła i się nie podniesie. Autorka zaczęła książkę z impetem by później męczyć swoich czytelników opisami, opisami i opisami. Opisy dotyczyły wszystkiego i niczego. Mamy tu całą gamę nużących opisów życia wewnętrznego bohaterów, szczegółowe nakreślenie ich wzajemnych relacji, czy też opisy kompletnie nic nie wnoszących nieudanych poszukiwań. Te liczne momenty, w których autorka całkowicie odchodzi od głównego wątku są utrapieniem. Książkę czytałam ponad tydzień, choć ma niecałe 350 stron, czyli tyle ile w wypadku dobrej książki zajmuje mi pół dnia. Dla poszukujących w tym zalet: choć treść jest nudna to język, którym operuje autorka jest piękny.
Szczerze? Nie polecam. Oczywiście istnieje spora szansa, że się nie znam i w rzeczywistości książka jest majstersztykiem, ale ja się pod taką opinią nie podpiszę. Gdyby nie genialny pomysł w tej historii nie było by niczego godnego uwagi i tylko dlatego ocena jest w miarę wysoka.
Ram Dass (Sługa Boży) Thatcher to trzydziesty ósmy baronet O’Kirk i były agent tajnych służb Jej Królewskiej Mości. Aktualnie odpoczywa na "emeryturze", ciesząc się leniwym życiem w małej mieścinie wraz z ukochaną żoną Mary, trójką córek i wujem Seanem. W momencie, w którym go poznajemy mamy wrażenie, że przebudził się z długiego, leniwego snu, gdyż nagle zaczyna zwracać większą uwagę na życie swoje, swojej rodziny i otoczenie. Odwożąc dziewczynki do szkoły, zaczyna się uważnie przyglądać instytucji, a to co odkrywa poważnie go niepokoi. W między czasie w jego domu zjawia się trzech przystojnych nieznajomych, którzy okazują się przybyszami z planety Niburu. Gdy zjawia się pan domu wyjawiają mu prawdę o upadku ich społeczeństwa i zniszczeniu planety. Ich jedyną nadzieją jest odnalezienie Króla Zachodnich Smoków, jednak to nie takie łatwe. Wyrocznia przepowiedziała, że jedynie Ram Dass jest w stanie przekonać smoka do pomocy. Tym sposobem nasz główny bohater wyrusza na misję, a jego kompanami zostaje waleczny, lecz specyficzny wujaszek oraz nieco dziwaczny, zbiegły ex-nauczyciel, który jest androidem.
Początkowo ciężko było mi sobie w pełni wyobrazić świat stworzony przez autorkę, gdyż smoki momentalnie przywodzą mi na myśl klimat bardziej średniowieczny, gdzie ludzie walczą za pomocą mieczy, a przemieszczają się za pomocą powozów. Kompletnie nie pasowała mi tutaj elektryczność, a co dopiero podróże w kosmos. Spodziewałam się magii, a nie androidów, dlatego długo zajęło mi przyzwyczajenie do takich realiów. Powiem jednak, że byłam zachwycona pomysłem! A wy już wiecie jak bardzo lubię być zaskakiwana! Całkowicie zauroczona tym innowacyjnym połączeniem z zabójczym tempem przedzierałam się przez kartki by poznać go lepiej.
Podobnie działo się w przypadku bohaterów, którzy już na wstępie mnie oczarowali. Ram Dass zaprezentował się, jako dobry, dzielny, silny, a zarazem uduchowiony mężczyzna, który lubi wyzwania. Niestety później okazało się, że miewa humorki i bywa nudny. Książka przedstawia również przebieg wydarzeń z życia rodziny bohatera, dlatego mamy okazję poznać bliżej jego żonę i córki. Przyznam, że żonka nie jest idealna, a wręcz daleko jej do tego. Najgorszy z nich wszystkich był "niebezpieczny i zabójczy" mutant morderca w meloniku. Gdy "próbował" kogoś zabić puls mi nie przyśpieszał, a jedynie ziewałam i nie dowierzałam w to, co czytam. Dobrze wyszkolona mrówka byłaby bardziej zabójcza, niż stworzony w tym celu mutant. Po głębszej lekturze nie umiem wskazać, ani jednego bohatera, który zdobyłby, a co ważniejsze utrzymał moją sympatię. A przecież duszą książki są jej postacie, zaś jej sukces w dużej mierze zależy od tego, czy uda się czytelnikowi z nimi utożsamić. W moim przypadku nic takiego nie miało miejsca.
"Wpadł w pułapkę wizerunku. To znana historia: po pierwsze, jeśli masz fanów, nie możesz ich zawieść, a po drugie tam, gdzie są fani, znajdą się i przeciwnicy..."
Po dobrym wstępie oraz słabych bohaterach przyszedł czas na ogólne odczucia. Akcja książki wlecze się tak powoli, że momentami miałam wrażenie, że już zdechła i się nie podniesie. Autorka zaczęła książkę z impetem by później męczyć swoich czytelników opisami, opisami i opisami. Opisy dotyczyły wszystkiego i niczego. Mamy tu całą gamę nużących opisów życia wewnętrznego bohaterów, szczegółowe nakreślenie ich wzajemnych relacji, czy też opisy kompletnie nic nie wnoszących nieudanych poszukiwań. Te liczne momenty, w których autorka całkowicie odchodzi od głównego wątku są utrapieniem. Książkę czytałam ponad tydzień, choć ma niecałe 350 stron, czyli tyle ile w wypadku dobrej książki zajmuje mi pół dnia. Dla poszukujących w tym zalet: choć treść jest nudna to język, którym operuje autorka jest piękny.
Szczerze? Nie polecam. Oczywiście istnieje spora szansa, że się nie znam i w rzeczywistości książka jest majstersztykiem, ale ja się pod taką opinią nie podpiszę. Gdyby nie genialny pomysł w tej historii nie było by niczego godnego uwagi i tylko dlatego ocena jest w miarę wysoka.
Ocena: -2/6
~~~~~
Za egzemplarz dziękuję grupie wydawniczej Helion
8 Komentarze
Dzięki za cynk. Będę omijać tę książkę z daleka, gdyż po co się niepotrzebnie irytować bylejakością? Zresztą i tak tematyka tej książki mnie nie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńksiążka nie dla mnie, ale tak niska nota też odrzuca :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę będę mijała szerokim łukiem ;)
OdpowiedzUsuńTym razem spasuję.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce jeszcze, lecz raczej tego nie żałuję.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńO matko, a zapowiadało się tak ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWątpię żebym sięgła po tę powieść. Szczególnie, że Twoja opinia raczej nie brzmi zbyt obiecująco, a i klimaty science - fiction to nie moja bajka :P
OdpowiedzUsuń