Seria: Wojny światów
Autor: S.J. Kincaid
Wydawca: Egmont
Data wydania: 2.2013
Liczba stron: 432
"Tom Raines chciałby być kimś wyjątkowym. Niestety jego życie jest wyjątkowo… nudne – to nieustająca wędrówka od kasyna do kasyna z ojcem, pechowym hazardzistą. Tom zarabia na nich obu, wyzywając innych na pojedynki w grach komputerowych. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Ktoś dostrzega jego osiągnięcia w świecie wirtualnych potyczek. Tom dostaje propozycję – może zostać kadetem w Wieży Pentagonu, elitarnej akademii wojskowej. Jeśli przetrwa, stanie się członkiem Sił Układu Słonecznego i poprowadzi swój kraj do zwycięstwa w III wojnie pozaziemskiej. Wreszcie będzie kimś ważnym, nadludzką maszyną bojową obdarzoną możliwościami, o jakich marzy każdy wirtualny wojownik. Życie w Wieży daje Tomowi wszystko, czego zawsze pragnął – przyjaciół, zainteresowanie dziewczyn, szacunek rywali."
-------------------------------------------------------------------------------
„Przepraszam, stary. Nie chciałem cię zabić.”
W swojej książce stworzyła przyszłość, w której ludzie bez problemu mogą przenosić się do cyberświata i funkcjonować w nim, jako swoje awatary. Moim zdaniem nie jest to zbyt odległa przyszłość i jesteśmy coraz bliżej jej osiągnięcia. Trochę inaczej wygląda sprawa z mapą polityczną tej przyszłości. Światem nie rządzą już mocarstwa, czy unie zawarte pomiędzy nimi, lecz 12 największych korporacji, które posiadają "patent" nawet na wodę i żywność, i tylko one mogą udzielać pozwolenia krajom na korzystanie z tych dóbr, oczywiście za odpowiednią opłatą.
Ziemię znów podzielił konflikt, w którym Stany Zjednoczone sprzymierzyły się z Indiami i blokiem euro-australijskim, z kolei Rosja z Chinami oraz federacją południowoamerykańską. Koalicja Międzynarodowych Korporacji podzieliła się po równo między dwie strony konfliktu. Wojna prowadzona między nimi jest o tyle ciekawa, że została przeniesiona w przestrzeń kosmiczną i żaden człowiek przy tym nie ginie. W walce udział biorą jedynie maszyny, które są sterowane przez ludzi znajdujących się na Ziemi.
„- Tom - powiedział Vik, gdy weszli do Kwatery Stonewalla. - Jesteśmy tak beznadziejni, że aż mi przykro.”
Tom jest czternastolatkiem, który nie ma stabilnego życia, a normalnego domu. Jego ojciec jest hazardzistą, ciągającym swojego syna od kasyna do kasyna. Matka mieszka z nowym mężczyzną i nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Fortuna od lat odwraca się od ojca Toma, dlatego to on musi kombinować by zapewnić im miejsce do spania. Taki styl życia niestety doprowadził do zaniedbania edukacji nastolatka, który przez to nie ma przed sobą świetlanej przyszłości. Wszystko zmienia się, gdy przed chłopcem staje generał Marsh i zaprasza w szeregi kosmicznych wojowników. Pomysł na polityczno-wojnne tło wydarzeń jest bardzo ciekawe i myślałam, że na tym oryginalne pomysły się zakończą. Nie miałam racji, co odkryłam już w Wieży Pentagonu. Przyznam, że początkowo kojarzyła mi się ona odrobinę z Hogwardem z Harrego Pottera, gdzie również nastąpił podział na grupy ze względu na cechy jakie posiadają, posiadali oni niezwykłe zdolności, które w przypadku Insygnii zawdzięczali procesorowi neuronowemu oraz porucznik od programowania przywodził mi na myśl Snape'a. Zdaje sobie sprawę, że takie porównanie jest naciągane, ale w moim przypadku tym bardziej zadziałało na korzyść książki przez przywołanie przyjemnych skojarzeń.
„Teraz zaczął jednak rozumieć, od czego są przyjaciele: przypominają, że w gruncie rzeczy nie jest tak źle. Że trzeba umieć śmiać się z samego siebie.”
Tom, jak już wspominałam jest czternastolatkiem, jednak nie da się tego wyczuć, gdy czyta się o jego poczynaniach. Zachowuje się wyjątkowo dojrzale, jak na przepełnionego gniewem i ambicjami chłopca. Podoba mi się jego logiczne i sceptyczne podejście do otoczenia oraz zaciekłość. Pozostałe postacie tworzą doskonałe dopełnienie. Mamy bohaterów nieskazitelnych, dobrych, złych, całkowicie zdeprawowanych oraz tych, którzy są jeszcze zagadką. Samo to pokazuje, z jaką dbałością autorka podeszła do budowania swoich postaci, które są złożone, a zarazem wyraziste.Urzekły mnie dowcipne dialogi i przemyślana, wartka akcja. "Insygnia" nie są tym, czego się spodziewałam, gdy pierwszy raz usłyszałam o książce. Wojny Światów są połączeniem fantasy z niedalekiej przyszłości z problemami świata, które znamy od wieków. Chciwość, ambicja, intrygi i pragnienie władzy przeplata się tutaj z przyjaźnią, lojalnością, patriotyzmem i moralnością. Jestem bardzo ciekawa kolejnych tomów Wojny Światów, dalszych losów Toma, Meduzy, KomCam i mam przeczucie, że Unia Afrykańska odegra w nich większą rolę. Zazdroszczę przy okazji tym, którzy będą mieli okazję przeczytać "Insygnia" po raz pierwszy!
Ocena: 5+/6
„W tym samym momencie doskoczył do niego z tyłu jeden z wojowników ninja i przebił go mieczem. Vik spojrzał na swój brzuch. - Żartujesz sobie ze mnie? Nigdy nie umieram na ćwiczeniach fizycznych! – Potem opadł na ziemię obok Toma. – No dobra, jestem tu. Co chciałeś mi powiedzieć? - Za tobą był. – Tom uśmiechnął się do zabitego przyjaciela, który leżał z nim w ruinach Stalingradu, wśród nazistowskich ninja. – Ostrzec ciebie zapomniałem.”
18 Komentarze
recenzje "Insygni", recenzje "Insygni" wszędzie - można by rzec. i mimo tego, że na razie napotkałam się na tylko jedną negatywną opinię, to wciąż się do tej książki nie potrafię przekonać. nie mam nic do literatury sci-fi (choć nie jestem jej jakąś wielką fanką), ale po prostu - nie ciągnie mnie do "Insygni". jestem osobą upartą, więc żadna pozytywna recenzja pewnie mnie już nie przekona; przyznam jednak, że Twoja napisana jest naprawdę sympatycznie :))
OdpowiedzUsuńO matko, piąta recenzja tej książki, którą dziś czytam, a na dokładkę "Insygnia" dziś dostałam z wymiany ^U^
OdpowiedzUsuńBardzo fajna opinia, po jej przeczytaniu spodziewam się przyjemnej, zabawnej lektury. Polegam na Twoim zdaniu :D
Książka wciąż przede mną, ale pozytywne opinie zachęcają do szybkiej lektury:)
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana tą książką.
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała! Wyczekuję z niecierpliwością kontynuacji! :)
OdpowiedzUsuńMatko, która to już pozytywna recenzja tej książki jaką mam okazję czytać? Jestem jak najbardziej na tak :D
OdpowiedzUsuńpozycja wydaje się zaciekawiać, ale ja odpuszczę :) dziś na blogach plaga recenzji tej książki :)
OdpowiedzUsuńSama tematyka mnie nie przyciągała, ale po twojej recenzji... No cóż, chętnie się skuszę! :)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna opinia tej książki i nie mam wyboru, jak tylko ją przeczytać i, mam nadzieję, dołączyć do grona osób nią zachwyconych ;D
OdpowiedzUsuńTy zazdrościsz tym, którzy dopiero będą ją czytać po raz pierwszy, a ja Tobie, że już ją przeczytałaś :P Och, chętnie przygarnęłabym ją teraz do siebie i zagłębiła się w lekturze...
Sf to nie moja bajka, podobnie jak czternastoletni chłopcy, dlatego raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńSF to nie moja bajka -)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńKsiążka z pewnością dla mnie, tylko czekać na to kiedy przeczytam.
OdpowiedzUsuńPomimo świetnej recenzji i pozytywnej opinii nie mam zamiaru przeczytać tej książki, ponieważ nie mam na nią ochoty. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją czytam i strasznie mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim! Książka jest świetna;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Ci się spodoba. :D Świetna książka. Oj też zazdroszczę tym, którzy mają jej lekturę dopiero przed sobą. :)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania i mile zaskoczona ;) Oby tak było do końca ;)
OdpowiedzUsuń