"Nasza kolej, by jeszcze przez chwilę śmiać się i płakać, nasza kolej, by kochać i być kochanym, nasza kolej, by marzyć i urzeczywistniać marzenia."
Na początku była myśl - znacie to, prawda? Jak potężne są myśli? Moim zdaniem niezwykle potężne, gdyż to właśnie one są początkiem każdej przygody. To one są impulsem, który skłania nas do podjęcia działań i urzeczywistnienia tejże myśli. Ta również jest wynikiem myśli, co udowadnia, że myśli mogą stać się namacalnymi rzeczami. Teraz najważniejsze: Skoro myśli są potężne i często zostają urzeczywistnione, to czy za ich pomocą możemy spełnić nasze marzenia?
Mike Dooley w swoich licznych prelekcjach, wykładach i książkach stara się pokazać swoim odbiorcom, w jaki sposób można spełnić swoje marzenia przez niemal samo myślenie o nich. Za proste, by mogło być prawdziwe? Czy na pewno? Jego marzenia się urzeczywistniły, więc dlaczego nasze by nie miały? Sama doskonale zdaje sobie sprawę, że wszystko co udało mi się osiągnąć miało swój początek w mojej wyobraźni, dlatego bardzo podoba mi się promowanie takiej idei.
Według teorii autora, gdy myślimy o marzeniach tak, jakby już się urzeczywistniły, otwieramy się na nowe możliwości. Wręcz pozwalamy by Wszechświat sam zadbał o ich spełnienie. My musimy jedynie wizualizować swoje pragnienia i wykorzystywać nadarzające się okazje. Szkoda tylko, że albo autor sam się pogubił w swoich radach. Przedstawiając nam Macierz i mówił, że powinniśmy się skupić na myśleniu o ogólnym szczęściu, a nie szczegółach w jaki sposób możemy je osiągnąć, innymi słowy lepiej mieć przed oczami zadowoloną wizję samego siebie, otoczonego dostatkiem, przyjaciółmi i czym dusza zapragnie, jednak przede wszystkim obraz ten powinien być ogólny by Wszechświat miał większe pole do działania. Nie możemy też być przy tym bezczynni! Całkiem logiczne prawda? A jednak Mike Dooley już kilka stron później opowiada, jak sam skupił swoje myśli na czerwonym Fiacie Spider i pracy w PricewaterhouseCoopers. Brzmi mi to na bardzo szczegółowe pragnienie. Co ciekawsze, gdy w salonie oferowali mu już jedynie zielone Spidery - odrzucił je. Pozostając długo jako świeżo upieczony absolwent/ bezrobotny, odrzucił ofertę pracy innej firmy z tej branży. Oczywiście, jak to w bajkach bywa niedługo potem dostał od ojca swoje czerwone autko i upragnioną posadę. Niemniej jednak czytelnicy mają nie skupiać się na szczegółach, takich jak marka samochodów, a co dopiero kolor! Zalatuje mi tu hipokryzją.
Nie do końca zgadzam się ze wszystkimi teoriami autora. Część wydaje mi się wątpliwa, a niektóre wręcz absurdalne, jak np. że złe rzeczy nie mają miejsca we Wszechświecie, jeśli spojrzy się na to z szerszej perspektywy. Takie podejście przyprawia mnie o zgrzytanie zębami i wręcz oczywisty staje się fakt, że autor jest Amerykaninem, choć i tam nie brakuje nieciekawych sytuacji. Mimo wszystko nie potrafię zgodzić się, z tym, że wszystkie okropne sytuacje, czy to osobiste, czy to dotykające całe społeczeństwa, mogą z szerszej perspektywy okazać się zbawienne i właściwe! Niech mi ktoś powie, co dobrego było w obozach koncentracyjnych? Co dobrego jest w gwałcie? A może ofiary powinny być jeszcze wdzięczne, że przysłużyły się większemu dobru? Litości!
Tak czy inaczej mimo kilku zgrzytów, przez które aż cierpła mi skóra, książka posiada proste, a zarazem ważne przesłanie. Powinniśmy wyobrażać sobie spełnianie marzeń, które stanowią nie odległe fantazje, a cele! Dużym plusem całości jest dodawanie czytelnikowi otuchy. Pisarz umie to robić i wie kiedy należy go motywować, a kiedy wspierać w działaniu. To ważna cecha w tego typu poradnikach.
Podsumowując uważam "Sztukę kreacji marzeń" za wartościową lekturę, która może się przyczynić do tworzenia lepszego jutra.
Ocena: 4/6 -> Jeśli niebawem okaże się, że jestem najbardziej rozchwytywaną blogerką to zmienię na 6/6
12 Komentarze
No, no...jestem marzycielką więc chętnie poszukam tej książki u siebie :)
OdpowiedzUsuńU mnie na myśleniu najczęściej się kończy - zresztą bardzo sprawnie sobie wszystko wizualizuje, ale już z działaniami bywa gorzej :P
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię :P
UsuńOho, jeśli będziesz tak rozchwytywana to i książkę powinnaś przestać reklamować, co by inni nie wzięli z Ciebie przykładu:P
OdpowiedzUsuńScathach przyda mi się kilku znajomych twarzy w pobliżu, gdy będę na szczycie listy popularności i brylować wśród gwiazd ;)
UsuńCoś mi się zdaje, że to nie dla mnie książka.
OdpowiedzUsuńNie wierzysz w pozytywne myślenie, czy spełnianie marzeń za pomocą myśli?
UsuńCiekawa pozycja:)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa, jednak nie wiem, czy chciałabym się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńPomoc w urzeczywistnianiu celów zawsze się przyda :)
OdpowiedzUsuńkiedys lektura takiej ksiazki byla dla mnie nie do pomyslenia, dzisiaj lakne takich pozycji :)
OdpowiedzUsuńCo się zmieniło?
Usuń