Premiera: 14 luty 2013
Reżyseria: Sam Raimi
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Czas trwania: 2 godz. 07 min.
Ocena: bardzo dobry
Ocena: bardzo dobry
Iluzjonistą kryjącym się pod pseudonimem Oz jest Oscar Diggs (James Franco). Mężczyzna jest kobieciarzem o wątpliwej moralności, co zazwyczaj ma swoje konsekwencje, które w przypadku Oscara, zmuszają go do ucieczki balonem przed rozwścieczonym mięśniakiem. Ratowanie własnej skóry wyszło Ozowi, tak jak i jego przedstawienia cyrkowe, czyli słabo. Balon wleciał prosto w tornado... Akcje toczącą się w Kansas przedstawia nam mały czarno-biały kwadracik, jednak gdy niesiony tornadem, balon trafia do Krainy Oz, obraz powiększa się, a czarno-białe, smutne kadry ustępują miejsca nowemu, wspaniałemu światu. Oczarowanego nieznaną i piękną krainą odnajduje Theodora (Mila Kunis), która wierzy, że iluzjonista jest długo oczekiwanym czarnoksiężnikiem z prastarej przepowiedni, dzięki któremu w baśniowym świecie zapanuje pokój i szczęście.

Muszę was jednak uprzedzić, że to co dla innych jest olbrzymią, lepką dawką lukru, dla mnie jest miłą odskocznią od strasznych i szarych filmów, które zazwyczaj oglądam. Obraz, na realizację którego przeznaczono 200 mln dolarów mnie zachwycił swoją głębią, barwą i pięknem. Dla mnie prostego widza efekty są fenomenalne. Niestety nie sposób nie dostrzec wielu błędów w filmie, choć są to szczegóły, jak np. znikająca i pojawiająca się torba.
Podzielę się z wami jedną z ciekawostek, jakie znalazłam na temat filmu: "Pewne elementy filmu podyktowane były wymaganiami prawnymi. Produkująca film wytwórnia Disney nie posiadała praw autorskich do wszystkich elementów ekranizacji powieści, na podstawie której powstał film. Część z nich bowiem należała do Warner Bros., właściciela praw do musicalu "Czarnoksiężnik z Krainy Oz". Dlatego też np. brak na podbródku Theodory pieprzyka, a jej skóra po przemianie ma inny kolor zieleni niż skóra Złej Czarownicy z filmu z 1939 r."
Ogólnie film momentami zapierał mi dech w piersiach swoim pięknem. Zachwycał zabawnymi tekstami i stworzeniami. Zaskakiwał i ciekawił. Sama fabuła spadła na drugi plan, a również mnie nie zawiodła. Moim skromnym zdaniem "Oz Wielki i Potężny" jest warty obejrzenia!