Wieloświat z założenia jest zbiorem wszelkich możliwych wszechświatów. Ich liczba może być nieskończona, dlatego istnieje duże prawdopodobieństwo, że w wielu z nich istnieją kopie nas samym, z tym, że pewne szczegóły mogą się różnić. Nasze alternatywne osobowości podjęły inne decyzje, lub żyją w świecie, w którym decyzje innych wpłynęły na ich życie. Przykładowo gdzieś tam może istnieć Gosiarella, która ma czarno-fioletowego bloga, nie przeczytała ani jednej książki i piszę o muzyce. Może istnieć również Gośka, która nigdy nie stworzyła Gosiarelli i nie ma bloga, ale ten pomysł mi się nie podoba! Wolałabym już by gdzieś tam istniała Gosiarella, która jest jedną z najbardziej popularnych blogerek, pisałaby notki ze swojej willi w Grecji, którą kupiła dzięki blogowej działalności, a wszystko dlatego, że w jej uniwersum ludzie są zakręceni na punkcie książek, tak jak nasze świat szaleje na punkcie np. mody.
Tytuł: Wszechświaty
Alex mieszka ze swoimi rodzicami w Mediolanie. Jest kapitanem drużyny koszykówki. Jego najlepszy przyjaciel Marco jest geniuszem komputerowym. Jenny wraz ze swoją rodziną mieszka w Melbourne, gdzie chodzi do liceum i jest jedną z najlepszych pływaczek. Każde z nich ma pewien problem - od dłuższego czasu niespodziewanie i z niewiadomej przyczyny tracą przytomność. Ta dwójka nigdy się nie spotkała, a jednak łączy ich coś wyjątkowego - mentalne porozumienie. Ich więź narodziła się, gdy byli nieprzytomni, dlatego początkowo wzajemnie kwestionowali swoje istnienie. Stopniowo stali się sobie najbliższymi osobami, dlatego w końcu postanowili się spotkać. Czekali na siebie na molo w Melbourne, jednak żadne nie mogło dostrzec drugiego.
Teoretycznie oboje są bohaterami pierwszoplanowymi, jednak to z perspektywy Alexa poznajemy większość wydarzeń. Zarówno Alex, jak i Jenny są dość przeciętnymi bohaterami. Nie odznaczają się niczym szczególnym. Są dobrymi sportowcami i mają swój dar, ale poza tym są jak miliony innych nastolatków. Niespecjalnie odważni, zabawni, czy inteligentni - ot zwyczajne dzieciaki i taki właśnie jest ich urok. Gdyby za każdym razem niezwykłe przygody przeżywali jedynie idealni w każdym calu bohaterowie, czytelnicy w końcu wpadliby w depresje. Za zwyczajność bohaterów przyznaję solidnego plusa. Jedynie Marco nie jest przeciętny. Błyskotliwy geniusz na wózku inwalidzkim, posiadający świetnie dopracowane mieszkanie i wierzący w wieloświaty nie może być typową postacią. Marco jest strasznie sympatyczny i stanowi świetną przeciwwagę dla głównych bohaterów.
"Wszechświaty" są najbardziej oczekiwaną przeze mnie książką tego lata. Już sama okładka przyciągnęła moją uwagę. Ma w sobie odpowiedni klimat i obietnicę, że po jej otwarciu przeniesiesz się do niezwykłego świata. Pomysł wykonania okładki również mnie zachwycił. Drugim wabikiem był dla mnie opis: "Według teorii wieloświatów, istnieje nieskończona liczba światów, jak i nieskończone są możliwości naszego w nich istnienia. Przypuszcza się, że te rzeczywistości nie komunikują się wzajemnie." Książek, filmów, czy seriali ocierających się o tematykę multiświatów jest niewiele, dlatego z dużym entuzjazmem oczekuję każdej nowości. Na "Wszechświaty" nałożyłam wysokie wymagania, które w większości zostały spełnione. Pragnęłam ciekawej wizji alternatywnych światów - dzięki podróżom Alexa dostałam ich troszkę. Chciałam nieco nietypowego pomysłu i jestem przekonana, że Pamięć jest dokładnie tym, czego potrzebowałam.
Przejdźmy jednak do minusów. Jestem jedynym czytelnikiem, któremu wydawało się, że książka zawiera produkty lokowane? Laptop musiał być od Maca, napój koniecznie Coca-colą i tym sposobem połowa przedmiotów była opatrzona nazwą firmy. Podpowiem, że nie miało to w większości związku z fabułą. Swoją drogą dobrze wiedzieć, że Apple istnieje w każdym uniwersum.
Po przeczytaniu "Wszechświatów" czułam swego rodzaju niedosyt. Wiele wątków i pytań musi zaczekać do wydania kontynuacji, a przyznaję, że ciekawość zżera. Niedosyt czuję też z innego powodu. Obawiam się, że zabrakło mi czegoś w klimacie powieści. Z pozoru wszystko buło jak trzeba: książkę czytało się przyjemnie, szybko i łatwo, fabuła była wciągająca, bohaterowie odpowiedni, a jednak myślałam, że przeżyję książkę intensywniej. Niemniej jestem pewna, że gdy zostanie wydany ostatni tom, przeczytam cały cykl od początku. Pewnie się zastanawiacie, czy polecam? Owszem polecam. Książkę uważam za świetny debiut, na który warto było czekać. Podejrzewam, że wam również przypadnie do gustu.
Tytuł: Wszechświaty
Cykl: Multiversum
Autor: Leonardo Patrignani
Wydawca: Dreams
Data wydania: 08.2013
Liczba stron: 272
Teoretycznie oboje są bohaterami pierwszoplanowymi, jednak to z perspektywy Alexa poznajemy większość wydarzeń. Zarówno Alex, jak i Jenny są dość przeciętnymi bohaterami. Nie odznaczają się niczym szczególnym. Są dobrymi sportowcami i mają swój dar, ale poza tym są jak miliony innych nastolatków. Niespecjalnie odważni, zabawni, czy inteligentni - ot zwyczajne dzieciaki i taki właśnie jest ich urok. Gdyby za każdym razem niezwykłe przygody przeżywali jedynie idealni w każdym calu bohaterowie, czytelnicy w końcu wpadliby w depresje. Za zwyczajność bohaterów przyznaję solidnego plusa. Jedynie Marco nie jest przeciętny. Błyskotliwy geniusz na wózku inwalidzkim, posiadający świetnie dopracowane mieszkanie i wierzący w wieloświaty nie może być typową postacią. Marco jest strasznie sympatyczny i stanowi świetną przeciwwagę dla głównych bohaterów.
"Wszechświaty" są najbardziej oczekiwaną przeze mnie książką tego lata. Już sama okładka przyciągnęła moją uwagę. Ma w sobie odpowiedni klimat i obietnicę, że po jej otwarciu przeniesiesz się do niezwykłego świata. Pomysł wykonania okładki również mnie zachwycił. Drugim wabikiem był dla mnie opis: "Według teorii wieloświatów, istnieje nieskończona liczba światów, jak i nieskończone są możliwości naszego w nich istnienia. Przypuszcza się, że te rzeczywistości nie komunikują się wzajemnie." Książek, filmów, czy seriali ocierających się o tematykę multiświatów jest niewiele, dlatego z dużym entuzjazmem oczekuję każdej nowości. Na "Wszechświaty" nałożyłam wysokie wymagania, które w większości zostały spełnione. Pragnęłam ciekawej wizji alternatywnych światów - dzięki podróżom Alexa dostałam ich troszkę. Chciałam nieco nietypowego pomysłu i jestem przekonana, że Pamięć jest dokładnie tym, czego potrzebowałam.
Przejdźmy jednak do minusów. Jestem jedynym czytelnikiem, któremu wydawało się, że książka zawiera produkty lokowane? Laptop musiał być od Maca, napój koniecznie Coca-colą i tym sposobem połowa przedmiotów była opatrzona nazwą firmy. Podpowiem, że nie miało to w większości związku z fabułą. Swoją drogą dobrze wiedzieć, że Apple istnieje w każdym uniwersum.
Po przeczytaniu "Wszechświatów" czułam swego rodzaju niedosyt. Wiele wątków i pytań musi zaczekać do wydania kontynuacji, a przyznaję, że ciekawość zżera. Niedosyt czuję też z innego powodu. Obawiam się, że zabrakło mi czegoś w klimacie powieści. Z pozoru wszystko buło jak trzeba: książkę czytało się przyjemnie, szybko i łatwo, fabuła była wciągająca, bohaterowie odpowiedni, a jednak myślałam, że przeżyję książkę intensywniej. Niemniej jestem pewna, że gdy zostanie wydany ostatni tom, przeczytam cały cykl od początku. Pewnie się zastanawiacie, czy polecam? Owszem polecam. Książkę uważam za świetny debiut, na który warto było czekać. Podejrzewam, że wam również przypadnie do gustu.
Ocena: -5/6
~~~~