* Czy "Morza szept" faktycznie jest pierwszym tomem porywającej morskiej trylogii, jaką został okrzyknięty, sprawdziłam sama.
Minęło półtora tygodnia od momentu, w którym skończyłam czytać "Morza szept". Z recenzją się nie śpieszyłam by dać sobie dużo czasu na ochłonięcie po lekturze, a wiadomo, że czasem lepiej pisać, gdy emocje opadną. Muszę przyznać, że z upływem czasu moje zdanie na temat tej powieści się nie zmieniło i w dalszym ciągu nie jestem nią zachwycona...
Tytuł: Morza szept
Autor: Patricia Schröder
Wydawca: Dreams
Data wydania: 07.2013
Liczba stron: 336
Elodie nie może się pogodzić ze śmiercią swojego ojca. Jej matka dochodzi do wniosku, że zmiana otoczenia dobrze dziewczynie zrobi, dlatego postanawia wysłać ją na pół roku do jej ciotecznej babki, która mieszka na wyspie Guernsey na Kanale La Manche. Wszystko mogłoby być dobrze, gdyby nie fakt, że dziewczyna od urodzenia odczuwa paniczny lęk przed wodą. Już w samolocie dziewczyna odczuwa pierwsze symptomy swojej fobii, jednak z pomocą przychodzi jej tajemniczy mężczyzna. Po przybyciu do domu ciotki, dziewczyna spotyka Ruby, która od pierwszego wejrzenia zostaje jej nową przyjaciółką. Elodie szybko poznaje kolejnych znajomych, w tym nieziemsko przystojnego Cyrila, który zdradza duże zainteresowanie nowo przybyłą. Błoga atmosfera nie trwa długo, ponieważ już kilka dni po przybyciu Elodie na wyspę, dochodzi do tajemniczego morderstwa.
A jak ta historia przedstawia się w oczach Gosiarelli? Matka wysyła córkę do krewnej, której nie widziała od dzieciństwa, by u niej otrząsnęła się ze śmierci ojca? Rozwiązanie trochę nie typowe, bo dziewczyna przez to będzie musiała powtarzać klasę, ale najwidoczniej niemieckie dzieciaki nie muszą być dobrze wykształcone, dopóki umieją się podpisać i znają mitologię jest dobrze. Dziewczyna odczuwa paniczny strach przed wodą od dzieciństwa, ale przecież na malutkiej wyspie otoczonej ze wszystkich stron Morzem od razu jej przejdzie! Faktycznie przeszło i to do tego stopnia, że mała uparciucha nie chce się ruszyć z wody i nawet utonięcie jej nie straszne! Ot prawdziwa fobia, w której nawet mycie się ją przeraża i nagle taaaki cud! Później jest coraz dziwniej. Dziewczyna tak się zakręciła na punkcie wody, że tam szuka swojego potencjalnego nowego chłopaka. Znajduje nieziemskiego faceta, którego notabene podejrzewa o zamordowanie pewnej nastolatki, ale nie zraża ją to w przymilaniu się do niego.
"O, mój Boże, jak to dobrze, że Siny teraz nie ma ze mną i nie musi słuchać tych głupot!"
- Szkoda, że ja musiałam te głupoty czytać!
"Morza szept" nie został wydany w języku polskim, a co najwyżej pseudopolskim. Ja tu nawet nie mówię o błędach stylistycznych, tylko o poprzestawianym szyku zdań. Wyrazy wyrastają w miejscach, w których kompletnie bym się ich nie spodziewała. Język potoczny miesza się z wymyślnym. Innymi słowy pomieszanie z poplątaniem, co przypominało mi bardzo tekst z translatora. Nie wierzycie i chcecie przykładów? Ależ proszę bardzo: "Po tym wszystkim , co przeżyłam tego dnia, nie powinnam była jeszcze koniecznie jej wysłuchać" (str. 82), czy też "weszłam krok na balkon", a takimi językiem niemal cała książka jest napisana. Nie wiem, czy to jest wina autorki, czy też tłumaczki, ale moim skromnym zdaniem "Morza szept" powinien przejść porządną korektę. Przez pierwsze 100 stron tak mnie to irytowało, że nie mogłam się skupić na treści. Później starałam się ze wszystkich sił ten dziwny styl ignorować przez co zaczęłam zauważać, jak niedorzeczna jest sama książka, a jej bohaterowie... cóż aż słów brakuje. Nie jestem do końca pewna, jak opisać wam postacie stworzone przez Patricie Schröder. Z całą pewnością są infantylni, a ich zachowania niedorzeczne i absurdalne. Rozumiem, że bohaterowie mają naście lat, ale dajcie spokój! Sama stosunkowo niedawno byłam nastolatką i pamiętam, że to, że ktoś jest młody nie znaczy od razu, że nie potrafi zachowywać się racjonalnie! Łatwiej będzie to wyjaśnić na konkretnych przykładach. Elodie jest główną bohaterką, pogrążona w żałobie po straciła ojca (czego nie da się odczuć), wylądowała w obcym miejscu, wśród ludzi, których nie zna, a dodatkowo ze wszystkich stron jest otoczona żywiołem, który ją przeraża. Jest niezdarna, niezdecydowana, zapominalska, a wręcz ciapowata, bo nawet śniadanie stanowi dla niej nie lada problem. Czy do takiej dziewczyny pasuje przeprawianie się przez wodę, na drugi brzeg, tylko po to by szukać wskazówek dotyczących morderstwa dziewczyny, którą widziała dwa razy na oczy? Nie wykluczam, że głos w jej głowie kazał jej to zrobić. A tak! Bo widzicie, Elodie słyszy w głowie głos swojej najlepszej przyjaciółki, ale przecież to całkiem normalne, prawda? Dobrze, więc nasza główna bohaterka jest infantylną nastolatką z zaburzeniami słuchowymi i psychozą, ale może postacie drugoplanowe są lepiej skonstruowane (Nie, nie są).
Przyjrzyjmy się Ashtonowi, który cierpi na zespół Touretta. Szczerze mówiąc nie jestem ekspertem, ani lekarzem, jednak moim skromnym zdaniem laika autorka odrobinę przesadziła. Objawy Ashtona nie tylko sugerują, że cierpi on na zespół Touretta w ciężkiej postaci, to dodatkowo cierpi na koprolalię, która dotyka mniej niż 15% wszystkich chorych na powyższy zespół. Jak widać autorka nie mogła się ograniczyć do zwykłej i mniej efektownej odmiany tego schorzenia, a przy okazji przyczyniła się do rozpowszechniania takiego wizerunku choroby w popkulturze.
Dialogi mnie osłabiały. Bohaterowie wplatali w swoje wypowiedzi niezrozumiałe wstawki lub zaczynali się kłócić o nic, a przy tym ich reakcje były często nieadekwatne do wypowiadanych słów. Takie wymiany zdań przyprawiały mnie o ból głowy, ale to wewnętrzne przemyślenia Elodie, która (o zgrozo!) jest narratorką książki, sprawiały, że wątpiłam w dalszy sens czytania tej powieści. Czytając o jej rozterkach nie można mieć złudzeń, że jej postać może mieć w sobie coś wartościowego. Tak naprawdę Elodie jest płytka, nierozsądna i irytująca, a jej zachowanie całkowicie nielogiczne. Przeżywanie z nią przygód nie było niczym przyjemnym. Szkoda, zwłaszcza, że fabuła przy większym dopracowaniu mogła by być całkiem dobra. Może nie nadzwyczajna, ale dobra.
Dla odmiany napiszę o książce coś miłego. Hmmmm... Okładka wręcz zapiera dech! Na żywo robi niesamowite wrażenie. Innym plusem są niezwykle barwne opisy krajobrazów Wysp Normandzkich. Zazwyczaj opisy mnie odstraszają, jednak w tym przypadku byłam zachwycona. Nie wykluczam, że tak pozytywny odbiór tych opisów był spowodowany po części wybawieniem mnie od ciężkostrawnych rozterek wewnętrznych bohaterki. Niestety, choć bardzo się staram, więcej plusów w tej pozycji nie znajduję.
W skrócie: Moim zdaniem "Morza szept" jest niedopracowaną książką z licznymi minusami, infantylnymi bohaterami, kiepskimi dialogami, przyprawiającą o zawrót głowy korektą, ale za to z zachwycającą okładką, czyli książka jest dla mnie pięknie oprawionym bublem. Ze swojej strony nikomu nie polecam! Widziałam kilka pozytywnych recenzji, więc wiem, że można ją odebrać także pozytywnie. Istnieje szansa, że część z was może pokochać tę książkę, jednak Gosiarella nie zarekomenduje Wam "Morza szept", koniec i kropka.
Ocena: 1+/6 (plusik za piękną okładkę)
~~~~
Egzemplarz otrzymałam dzięki uprzejmości wyd. Dreams
58 Komentarze
Chyba pierwszy raz czytam aż tak negatywną opinię tej książki, lecz przyjemnie mi się ją czytało.
OdpowiedzUsuńFakt, bardziej już się chyba nie da... Niemniej cieszę się, że recenzja się podobała ;)
Usuń:) Zabawnie napisane choć morał jest smutny, tym bardziej, że już przeczytałam bardzo pozytywne opinie tej ksiązki. Nawet nie chce mi się pisać o czym to świadczy. Ja już od dawna jestem załamana naszym społeczeństwem, które daje się karmić niestrawną popkulturalna papkę, która tylko ogłupia.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że szczerze ;) Nie chcę nikogo oceniać przez to, że taka książka mu się podobała, jednak mam nadzieję, że Ci, którzy jeszcze nie czytali tego będą się mieli na baczności.
Usuń"Niestrawna popkulturalna papka" pasuje tu jak ulał!
Wspaniała recenzja, wszystkie wady książki wyraźnie i rzeczowo opisane. Przyznam, że to mój ulubiony blog z recenzjami - zawsze piszesz wszystko szczerze i nie pod publiczkę ;)
OdpowiedzUsuńAaaaa Mysza! Właśnie podbiłaś (i roztopiłaś) moje małe blogowe serduszko:) Normalnie czuję się, jakbyś dodała do mojej samozajebistości +100 :) Dziękuję!
UsuńNa szczęście nie mój gatunek. Ale jako polonistę i edytora osłabia mnie korekta tej książki.
OdpowiedzUsuńNa szczęście ;) Na nieszczęście mój :C
UsuńJako czytelnika osłabia mnie każde zdanie tej książki.
Jezu, nie widziałam jeszcze tak ostrej recenzji tej książki. Fajnie!
OdpowiedzUsuńWidzę, że negatywne recenzje mają ciepłe przyjęcie ;)
UsuńRozumiem negatywne emocje - to samo przeszłam kilka dni temu po lekturze najnowszej powieści Mastertona "Panika" - dramat :/
OdpowiedzUsuńZapisuję "Panikę" na listę "absolutnego NIE" ;)
UsuńCzyli dno i wodorosty... Masakra, nie tknę nawet patykiem przez szmatę!
OdpowiedzUsuńHaha, patykiem przez szmatę, Sol uwielbiam Cię!
UsuńI <3 "dno i wodorosty"!
UsuńTeż was uwielbiam :D
UsuńHahha. Świetna , a jakże zabawna recenzja. ;d
OdpowiedzUsuńnie zmaierzam przeczytać tej książki ;p
Paylla dziękuję;) I masz racje, nie czytaj tego.
UsuńOkładka naprawdę jest cudowna. Gdybym miała oceniać po okładce, to brałabym w ciemno. ;) Mam wrażenie, że książki dla i o młodzieży mają to do siebie, że są pisane w taki sposób, jakby nastolatkowie mieli problemy z myśleniem, a infantylność była ich cechą dominującą. Nie wszystkie oczywiście, ale trafiłam już na kilka takich książek i teraz staram się omijać ten rodzaj powieści szerokim łukiem, obawiając się sporych niedoróbek.
OdpowiedzUsuńHaha;) Dobrze to podsumowałaś. Jak pisałam pamiętam jeszcze czasy, gdy sama byłam nastolatką i bardzo bym się wtedy zdenerwowała, że autorzy biorą mnie za kompletną ignorantkę pisząc takie książki dla młodzieży i licząc, że tego oczekuję.
UsuńNo po takiej recenzji będę ją omijała szerokim łukiem ! :P
OdpowiedzUsuńOmijaj, bo okładka będzie kusić!
UsuńDobrze, że weszłam na twojego bloga, bo bym uległa wszechobecnym reklamom i pozytywnym recenzją tej książki. Teraz już wiem że ma on wady zmierzchu (przepraszam jeśli jesteś fanką!): Naiwną fabułę, zły język i płaskich bohaterów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię!
Cieszę się, że mogłam się do czegoś przydać. I tak jestem fanką Zmierzchu, więc proszę bez takich :P A tak całkowicie poważnie (omijając fakt, że "Zmierzch" mi się podobał) to "Morza szept" jest zły na każdy możliwy sposób.
UsuńSkoro Gosiarella jest fanką Zmierzchu, a Morza szept uważa za dno, to zastanawiam się jak słaba musi być ta książka?
UsuńMagda, ja Cię proszę nie przeginaj mi tu! "Zmierzch" jest dobry i nic innego na tym różowym blogu nie można mówić, basta!
UsuńCzytałam już wcześniej pozytywną recenzję tej książki, ale i tak nie chciałam jej czytać. Powodem było... czy ja wiem? Intuicja? Teraz wiem dlaczego mi poradziła trzymanie się z daleka od tej ksiażki.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie to chyba najlepsza recenzja jaką czytałam. :D
Trzeba słuchać swojej intuicji! Cieszę się, że trzymała Cię ona od książki z daleka, dopóki ja nie mogłam jej wesprzeć ;)
UsuńDziękuję, bardzo miło to czytać
I tak nie miałam na nią ochoty. Ale recenzja genialna <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci ślicznie Blueberry! ;)
UsuńWidziałam książkę bodajże w Matrasie na wystawie i fakt, okładka jest piękna, a jeszcze, jak się ją weźmie do ręki, to już nic więcej nie trzeba. ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie nie lubię, takich ,,morskich" opowieści. Nie wiem czemu, ale nie mogę się do nich przekonać, a po przeczytaniu recenzji jeszcze bardziej mnie do książki nie ciągnie. Pewnie też tylko wynajdywałabym powody, żeby nie czytać dalej:)
Ja z kolei nie miałam jeszcze wiele do czynienia z tymi morskimi opowieściami, ale na razie odnoszę nie najlepsze wrażenie.
UsuńCzytałam kiedyś ,,Boginię oceanu" P.C. Cast i jakoś nie przypadły mi do gustu tego typu historię:)
UsuńPozamiatałaś ;D
OdpowiedzUsuńA książka i tak nie w moim guście ;P
Szkoda, nawet bardzo, bo dzisiaj książka ta do mnie przyszła z wygranej w konkursie. No nic, zobaczymy. Mam nadzieję, że nie rozczaruję się aż tak bardzo. :)
OdpowiedzUsuńNo dobra. To dziwne. Dziwne, że wszyscy się nią tak zachwycają.. a tu buuum! To daje mi do myślenia, że chyba nie warto. Zastanawiałam się nad nią, bo to moje klimaty itd. Ale nie byłam przekonana. Chyba sobie odpuszczę, chociaż kto wie, co mi do tego łba strzeli?
OdpowiedzUsuńJa też powinnam zacząć pisać recenzję jak ochłonę, bo po przeczytaniu książki, jestem strasznie nią zachwycona, a później.. później mi przechodzi.
A i zapomniałam dodać, ze mi się okładka nie podoba!
Poważnie okładka Ci się nie podoba? Haha, to ja nie wiem, czy znalazłabyś tam w takim razie jakikolwiek plus :P
UsuńCoś w tym pisaniu na chłodno jest. Niestety złe książki nie robią się przez to lepsze :C
Poważnie mi się nie podoba. Jest dla mnie taka zimna i hmm.. dziwnie nieprzyjemna. Ta dziewczyna ma zmutowane oczy i nie wiem po co jej ta sól na ustach.. o ile to sól oczywiście :P
UsuńJa to nawet nie umiem pisać złej oceny.. może dlatego, że za rzadko czytam złe książki? :D
Zmutowane oczy -> nie, no padłam XD
UsuńBosze, hahahaha no nie wierzę... to wydawnictwo jest coraz śmieszniejsze! I jeszcze znajdą się tacy, co ten tytuł będą wychwalali, zgroza! A to właśnie dlatego, że gówno jest wydawane i promowane, młodzież je czyta i pojęcia o dobrych książkach nie ma za grosz. Nie tknę nawet jakby mi mieli za to zapłacić.
OdpowiedzUsuńA recenzja bardzo dobra. Nareszcie ktoś napisał kilka słów prawdy o takich gównianych, infantylnych publikacjach.
Tirindeth poważnie muszę się w końcu z Tobą zgadać na piriv i pogadać tak od serca ;)
UsuńCytat i dopisek 'szkoda, że ja to musiałam czytać' mnie rozwalił! Powinnaś pisać więcej negatywnych recenzji :D
OdpowiedzUsuńJa książkę czytałam, lecz mi się podobała. Może szału nie było, tak jak niektórzy ją opiewają 'niezaprzeczalnym hitem wakacji' i tak dalej, ale było nawet znośnie :)
Haha:) Masz racje! Widzę, że wszyscy wolą, gdy po książce jadę, niż gdy się zachwycam ;) Cóż chyba narzekanie lepiej mi wychodzi.
UsuńI tak! Słyszałam tekst "niekwestionowana książka tego lata" i aż mnie zatkało! No bo przecież ja kwestionuję.
Łohohoho;) Muszę przyznać, ze poprawiłaś mi nastrój, negatywną recenzją, ale bardzo zabawną;3
OdpowiedzUsuńWięc: ostatnio czytałam "Głębie"...hmmm, czytałam to za dużo powiedziane. Zaczęłam czytać, ale książka okazała się totalną klapą, więc zrezygnowałam;( No i teraz jestem zrażona do tego typu książek.
Gratuluje udanej recenzji, bo widzę, że nie tylko mi się podobała;D
Dziękuję Ci ślicznie;) Mi chyba naprawdę lepiej wychodzi gderanie!
UsuńTo "Głębia" też jest dnem? Czy nie ma dobrej książki o morskich istotach?
No to skutecznie ostudziłaś mój zapał względem tej powieści. Zaczynam nawet żałować, że mam ją na półce i tak czy tak, będę musiała się w końcu za nią zabrać :/
OdpowiedzUsuńPrzyznam sie, ze troche zaskoczyla mnie twoja opinia, poniewaz az tak negatywnej recenzji nie czytalam. Teraz to juz nie wiem, czy oplaca sie sienac po ta pozycje.
OdpowiedzUsuńPodchodziłam do niej z neutralnym nastawieniem - miałam ochotę na lekką historię na wakacje - to zadanie spełniła :)
OdpowiedzUsuńGdy zaczęłam czytać wstęp do Twojej recenzji, spodziewałam się, że trafię na pochlebną recenzję i kolejną dobrą książkę. Muszę jednak przyznać, że pojechałaś po niej nieźle, ale z jakiegoś powodu tak mi się miło czytało Twoją recenzję... Bardzo dobrze napisana :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że okładka jest ładna, tytuł również wiele zapowiada - jakiś romans? może coś z gatunku fantasy? Nie wątpię, że na półce prezentowałaby się pięknie. Przeczytałam opis fabuły - pomyślałam "Będzie ciekawie". Ale z tego, co widzę na tym kończą się plusy.
Przypuszczam, że mogłabym przeczytać ją z ciekawości, żeby przekonać się, jak ja bym ją odebrała i czy zachowanie bohaterów (i błędy) bardziej by mnie irytowały czy śmieszyły.
Dziękuję. Wydaje mi się, że znacznie lepiej wychodzi mi narzekanie i jechanie po czymś ;)
UsuńOj! Masz racje! Na półce pięknie wyglądała, ale teraz nawet patrzeć na nią nie mogę, po tym co mi zrobiła (tzn. zbiła, zawiodła, zmarnowała czas, dobiła, skatowała mój mózg itp.). Z tym, że ja liczyłam na dobrą książkę, więc jeśli nastawisz się na gniota, z którego możesz się pośmiać to może najgorzej nie będzie ;)
Dobrze, że trafiłam na Twoją recenzję. Jedno wielkie NIE. Nie sięgnę po tę książkę. Te przykłady są tak straszne, że sama nie wiem czy się śmiać, czy raczej płakać.
OdpowiedzUsuńTeż nie mogłam się zdecydować, więc najnormalniej w świecie się załamałam.
UsuńŚwietna recenzja, ale po "Morza szept" na pewno nie sięgnę. :) No i naprawdę, komu chce się pisać takie nieogarnięte książki? ;)
OdpowiedzUsuńHihi;) Querida podejrzewam, że autorka wierzy, że jest genialna :P W końcu ktoś ją wydał, przetłumaczył na inny język i sprzedał :P Szkoda, że przy tym mało kto przeczytał, bo by sobie darowali część z tych rzeczy.
UsuńOkładka faktycznie śliczna. Ostrzeżenie przyjmuję do wiadomości, ale jak wpadnie mi w ręce to z pewnością skusze się na lekturę :)
OdpowiedzUsuńNie sięgnę po nią z pewnością ;)
OdpowiedzUsuńZ większością się absolutnie zgadzam. Korekta, język.. porażka. Szkoda, bo książka świetnie się zapowiadała, a tak wiele straciła :/
OdpowiedzUsuńBardzo chciałam przeczytać tę książkę, ale teraz w sumie doszłam do wniosku, że to dlatego, iż... po prostu ogromnie podoba mi się okładka ;|
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest bardzo precyzyjna i dobitna i właśnie takie opinie lubię. Raczej nie sięgnę po tę książkę, a jeśli już to tylko wtedy, gdy trafi się jakaś okazja.
Pozdrawiam :)