Pewnie jesteście ciekawi, jak wyszło to Gosiarellowe popiersie? Gosiarella sama była okropnie ciekawa, jak to będzie wyglądać, jaki będzie miał rozmiar, czy będzie całkiem małe, czy w skali 1:1. Próbowałam zgadywać, czy będzie wydrukowane w pełnej gamie barw, czy też w jednym kolorze, jeśli w jednym to w jakim? Same pytania, żadnych odpowiedzi. W końcu stwierdziłam, że lepiej nastawić się na najgorsze, zacisnąć zęby i przekonać się na własne oczy co to ze mnie wyszło.
W poprzedniej notce ("Jak Gosiarella weszła do drukarki...") opisywałam, jak wyglądało to całe wpuszczanie mnie do maszyny wypuszczające druk 3D - cała masa zdjęć specjalnym aparatem, zapowiedziana przeróbka itp. To wszystko mogło sugerować, że moja mała plastikowa Gosiarella będzie bardzo wysokiej jakości. Teraz przedstawię Wam moje zdjęcie zestawione z małą Gosiarellą abyście mogli mnie sobie porównać i ocenić efekt:
Po lewej żywa i kolorowa Gosiarella, po prawej czarno-białe Gosiarellowe popiersie |
I jak? Jesteśmy podobne? Rozpoznaje kolczyki, ale jestem trochę zdziwiona, że mała Gosiarella ma kręcone włosy, gdy ta normalna ma proste. Ogólnie moim zdaniem na żywo robię lepsze wrażenie. Przyznam, że to nie jest dokładnie to, czego się spodziewałam i jest trochę lepiej niż w moich najgorszych przypuszczeniach, ale moim skromnym zdaniem większe podobieństwo widać na poniższym obrazku.
Po lewej Gosiarellowe popiersie 3D, a po prawej Lilith z serialu "Czysta Krew" |
Ubolewam nad tym, że oblana krwią bogini wampirów z True Blood jest bardziej podobna do Gosiarellowego popiersia, niż Gosiarella we własnej osobie. Nie wiem, czy ktoś z was oglądał ten serial, ale Lilit wyłaniała się kałuży krwi i dlatego przeważnie widywano ją obciętą wpół, nagą we krwi i może dlatego skojarzyła mi się z moim mały czerwonym popiersiem. Z drugiej strony może ona też zamówiła swoje popiersie i coś się w zamówieniu pomieszało? Jeśli tak to ma dobry gust odnośnie kolczyków.
Na koniec jeszcze kilka zdjęć:
Na koniec jeszcze kilka zdjęć:
Mam nadzieję, że was zbytnio nie zraziłam do wydruku 3D. Postaram się podreperować jego wizerunek w kolejnej notce poświęconej bardziej udanym tworom oraz kilku ciekawym informacją odnośnie samego procesu tworzenia. Niemniej mam nadzieję, że od dnia 20 sierpnia mogę się tytułować, jako pierwsza blogerka z popiersiem drukowanym w 3D! Tytuł musi być taki długi, bo wiem, że z normalnymi popiersiami niektórzy blogerzy mnie wyprzedzili.
A wam jak się podobam w małej czerwonej pół wersji?
Gosiarella
24 Komentarze
Uuu... spodziewałam się czegoś trochę innego... no ale tragedii nie ma- chociaż..śmieszna sprawa z tymi włosami :)
OdpowiedzUsuńJa również ;) Tragedii nie ma, popiersie jest jakie jest, ale jednak jest. W sumie niemal całe życie chciałam mieć kręcone włosy, wiec też narzekać nie będę ;)
UsuńFakt, liczyłam na nieco lepszy efekt, ale mimo wszystko swoja podobizna w 3D to jednak coś!
OdpowiedzUsuńP.S. Masz rację, zastanawiające jest, że popiersie ma kręcone włosy. Może drukarka nie była wyposażona w prostownicę? ;)
Też tak myślę i fajnie mieć takie dziwne cuś;)
UsuńMyślę, że funkcja lokówki była włączona ;]
Trochę szkoda, że to popiersie jest takie niewyraźne. Myślałam, że będzie tam więcej szczegółów i wgl. Ale może za kilka, kilkanaście lat ta metoda będzie dokładniejsze, i wtedy każdy takie cudo będzie chciał mieć. :D
OdpowiedzUsuńSandra powiem Ci, że przeglądałam inne figury 3D i one są naprawdę świetnej jakości. Zastanawiam się nawet czy nie stworzyć notki z ciekawszymi tworami, bo to piękne cudeńka! :)
UsuńDomyślam się. To jest coś zupełnie innego. Uwiecznienie zdjęć w formacie 3D to świetna sprawa. Taka przyszłościowa, nie? ;p
UsuńMasz w 100% racje;) Podejrzewam, że domowe drukareczki 3D pojawią się szybciej, niż myślimy. Szkoda, że brakuje mi umiejętności tworzenia ;(
UsuńSpodziewalam się czegoś innego, ale i tak wyszło fajnie! :-)
OdpowiedzUsuńDzięki;)
UsuńNaprawdę mało podobna... Właśnie te włosy najbardziej psują efekt. Hi, hi, porównanie z boginią wampirów mnie zniszczyło.
OdpowiedzUsuńW końcu moje skojarzenie zostało docenione! :)
UsuńNie powiem, zabawne mieć takie swoje popiersie. A potem najlepsze: jak przyjdzie kto w odwiedziny czy rozpozna, że to Ty. :)
OdpowiedzUsuńTylko myślałam, że takie popiersie jest jednak bogatsze w szczegóły.. Ale i tak fajny pomysł.
Przyznaje, że odrobinę się martwiłam, że wyjdą na nim wszystkie moje niedoskonałości np. jakiś pryszczy, czy blizna po ospie, a tu proszę - nic ;P
UsuńZnajomi twierdzą, że nos jest podobny ;)
Spodziewałam się czegoś innego, według mnie podobieństwo jest znikome- prawie żadne, aczkolwiek nie jest najgorzej :). Ciesz się, że jako pierwsza blogerka masz swoje drukowane w 3D popiersie!
OdpowiedzUsuńDzięki, Klaudia! Fajnie jest myśleć, że jest się w czymś pierwszym, choćby to miało być popiersie ;) Czekam teraz na propozycje wywiadów z telewizji, ale jakoś nie dzwonią. Myślałam, że im to tam brak ciekawych tematów ;(
Usuńno faktycznie, średnio jesteście podobne ;p ale i tak musi być całkiem fajnie, mieć swoje popiersie :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie fajnie. Teraz, gdy mnie nie ma, ktoś pilnuje książek ;)
Usuńmyślałam, że whyjdzie inaczej- ale to i tak coś, że im się to udało!
OdpowiedzUsuńHaha;) W sumie racja. Mogłam chyba wyglądać gorzej ^^
UsuńEm... Nie no, zrazić to może nie zraziłaś... Ale... że tak powiem... nie no... Brak mi słów.
OdpowiedzUsuńHahahaha. Wybacz. Ale po tym, jak zobaczyłam na Twoim blogu Yodę, no to spodziewałam się czegoś bardziej realistycznego :D
Ale tak, racja. Mogło być gorzej :D
Hahaha;) Mi też długo ich brakowało. Zwłaszcza po tym, gdy zobaczyłam te wszystkie wspaniałości wychodzące z drukarek. Muszę się w końcu zabrać za ten post.
UsuńW zestawieniu z Nefretete całkiem fajnie się prezentuje :-)
OdpowiedzUsuńTak, w większej odległości jest bardziej wyraźne.
Usuń