Ta recenzja się wam nie spodoba. Zawsze czytam cykle książkowe po kolei, od A do Zet, a przy tym dość często zapewniam, że można czytać nie po kolei i wszystko będzie dobrze. Postanowiłam poeksperymentować i wypróbować swoją teorie w praktyce. Pech chciał, że trafiłam na nieodpowiednią ku temu książkę i nieco się pogubiłam. Piąta księga cyklu Kroniki Żelaznego Druida okazała się zbyt ciężka by czytać ją bez znajomości pierwszego tomu. Chociaż?
Wydawca: Rebis
Data wydania: 07.2013
Ilość stron: 386
Ilość stron: 386
„-No nie, ale... może. Szczerze, to pojęcia nie mam, co jest grane. A w razie wątpliwości upewnij się, że masz drogę ucieczki. Zawsze to powtarzam. - Zawsze powtarzasz: "W razie wątpliwości zrzucaj winę na mroczne elfy".”
„Kijem i mieczem” jest piątą częścią Kronik Żelaznego Druida, która opowiada o losach najstarszego, najzabawniejszego i najdzielniejszego Druida świata. Równie dobrze mogłabym tu napisać, że jest on najprzystojniejszy, najlepiej zbudowany, najbardziej owłosiony, czy też najbardziej coś tam, bo jest on jednym druidem. Ta sytuacja ma się szybko zmienić, ponieważ jego piękna uczennica lada moment ma zostać splątana z ziemią. Bogowie lubią jednak przeszkadzać, zwłaszcza teraz gdy dowiedzieli się, że Druid żyje, a 12 lat wcześniej sfingował swoją śmierć. Niektórzy żądają wyjaśnień, inni pragną wyginięcia druidów. Sam Druid chce jedynie w spokoju zwiększyć populacje swojego gatunku, jednak na chwilę oddechu nie ma co liczyć.
„Kijem i mieczem” jest nietypową książką. Mamy tu misz-masz mitologiczno fantastyczny. Greccy, rzymscy i nordyccy bogowie mieszają się z żywiołkami, mrocznymi elfami, wampirami, czyli najprościej mówiąc z czym popadnie. Takiego pomieszania z poplątaniem już od dawna nie widziałam, ale to dobrze, choć muszę przyznać, że początkowo nie miałam pojęcia co się dzieje. Podejrzewam, że czytając od pierwszego tomu nie było by takich problemów, a tak zostałam wrzucona na głęboką wodę.
Za największy atut książki uważam jej bohaterów i ich poczucie humoru. Wymiany zdań pomiędzy Atticusem i jego psem Oberonem (tak, oni się między sobą porozumiewają) są pierwszorzędne! Nieustanne narzekanie psa na brak ponętnych pudlic, martwych wiewiórek i soczystego mięcha rozbrajał mnie momentalnie. Śmiałam się niemal przez całą książkę. Głównym Bohaterem nie jest jednak pies, a druid. Atticus O'Sullivan jest ostatnim z druidów. Żyje już około 2 ty. lat, co z jego talentem do pakowania się w kłopoty jest dość niezwykłe. Jak na takiego starego pryka wygląda dość młoda, a przy tym nie zachowuje się poważnie. Jest niesamowicie zabawny, bystry i zaradny, choć jest z niego niesamowicie uroczy paranoik, który wszędzie widzi niebezpieczeństwo – zresztą słusznie. Tuż obok niego dumnie kroczy jego uczennica Granuaile, w której Atticus jest zakochany. Dziewczyna jest całkiem ciekawą postacią, choć dla mnie mało znaczącą. Umie się bronić i walczyć (głównie się kijem i nożami do rzucania), a przy tym jest oczywiście piękna.
Mimo świetnego humoru, wspaniałego Atticusa i rozbrajającego Oberona, książka nie dostarczyła mi takiej rozrywki, na jaką liczyłam. Masa dziwnie wyglądających (i jeszcze gorszych do wymówienia) nazw, imion itp. mnie załamała. Wykreowany świat był zbyt zagmatwany i nie raz i nie dwa się w nim pogubiłam. Zrzucam to na zbyt dużą dawkę fantastyczno-mitologicznych stworzeń. W Akademii Mitu było to dla mnie zaletą, jednak w Kronikach Żelaznego Druida to było to zbyt pogmatwane (co za dużo to nie zdrowo). Z drugiej jednak strony samo przedstawienie bogów, tak jak postrzegali ich wyznawcy jest fenomenalne. W końcu oni nie mieli być dobrzy, a ludzcy - złośliwi, knujący i podli.
Podsumowując fani mitologii znajdą tu coś dla siebie, ale radziłabym im nie popełniać moich błędów i zacząć od pierwszego tomu Kronik Żelaznego Druida. Będzie wam łatwiej się odnaleźć w świecie Kevina Hearne'a. Humor i druid was podbije, więc możecie zacząć z nim przygodę. Ja sama zaczynam polować na 1 tom, mimo iż ten oceniam jedynie na:
Ocena: 3+/6
„Kijem i mieczem” jest nietypową książką. Mamy tu misz-masz mitologiczno fantastyczny. Greccy, rzymscy i nordyccy bogowie mieszają się z żywiołkami, mrocznymi elfami, wampirami, czyli najprościej mówiąc z czym popadnie. Takiego pomieszania z poplątaniem już od dawna nie widziałam, ale to dobrze, choć muszę przyznać, że początkowo nie miałam pojęcia co się dzieje. Podejrzewam, że czytając od pierwszego tomu nie było by takich problemów, a tak zostałam wrzucona na głęboką wodę.
Za największy atut książki uważam jej bohaterów i ich poczucie humoru. Wymiany zdań pomiędzy Atticusem i jego psem Oberonem (tak, oni się między sobą porozumiewają) są pierwszorzędne! Nieustanne narzekanie psa na brak ponętnych pudlic, martwych wiewiórek i soczystego mięcha rozbrajał mnie momentalnie. Śmiałam się niemal przez całą książkę. Głównym Bohaterem nie jest jednak pies, a druid. Atticus O'Sullivan jest ostatnim z druidów. Żyje już około 2 ty. lat, co z jego talentem do pakowania się w kłopoty jest dość niezwykłe. Jak na takiego starego pryka wygląda dość młoda, a przy tym nie zachowuje się poważnie. Jest niesamowicie zabawny, bystry i zaradny, choć jest z niego niesamowicie uroczy paranoik, który wszędzie widzi niebezpieczeństwo – zresztą słusznie. Tuż obok niego dumnie kroczy jego uczennica Granuaile, w której Atticus jest zakochany. Dziewczyna jest całkiem ciekawą postacią, choć dla mnie mało znaczącą. Umie się bronić i walczyć (głównie się kijem i nożami do rzucania), a przy tym jest oczywiście piękna.
Mimo świetnego humoru, wspaniałego Atticusa i rozbrajającego Oberona, książka nie dostarczyła mi takiej rozrywki, na jaką liczyłam. Masa dziwnie wyglądających (i jeszcze gorszych do wymówienia) nazw, imion itp. mnie załamała. Wykreowany świat był zbyt zagmatwany i nie raz i nie dwa się w nim pogubiłam. Zrzucam to na zbyt dużą dawkę fantastyczno-mitologicznych stworzeń. W Akademii Mitu było to dla mnie zaletą, jednak w Kronikach Żelaznego Druida to było to zbyt pogmatwane (co za dużo to nie zdrowo). Z drugiej jednak strony samo przedstawienie bogów, tak jak postrzegali ich wyznawcy jest fenomenalne. W końcu oni nie mieli być dobrzy, a ludzcy - złośliwi, knujący i podli.
Podsumowując fani mitologii znajdą tu coś dla siebie, ale radziłabym im nie popełniać moich błędów i zacząć od pierwszego tomu Kronik Żelaznego Druida. Będzie wam łatwiej się odnaleźć w świecie Kevina Hearne'a. Humor i druid was podbije, więc możecie zacząć z nim przygodę. Ja sama zaczynam polować na 1 tom, mimo iż ten oceniam jedynie na:
Ocena: 3+/6
„Jeśli chcesz, żeby mroczne elfy złożyły ci wizytę w starym dobrym Midgardzie, to zrzucaj na nie wszystkie winy przez dobre piętnaście wieków - w końcu cię usłyszą.”
~~~~
~~~~
Recenzja została napisana dla portalu Sztukater.pl
19 Komentarze
Ja zawsze czytam cykle od początku, nawet jeśli nie trzeba, ot tak, dla zasady, psychicznego komfortu :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory też, a tu proszę coś mi odstrzeliło i sama sobie w stopę strzeliłam.
UsuńOkładka przypomina mi trochę te z "Miasta kości", ale może to tylko tak mi się wydaje :)?
OdpowiedzUsuńHa! Nie tylko mi się tak wydaję! :D
Usuńeeech może ja zacznę od pierwszej? Ale w sumie nie wiem czy mam ochotę ;p
Dołączam się ;) To było moje pierwsze, drugie i 10 skojarzenie, ale Dary Anioła mają ładniejsze okładki :)
UsuńA ja pokochałam tę serię.
OdpowiedzUsuńPewnie zrobiłaś to po Bożemu, a nie jak ostatni łoś (czyt. Gosiarella)
UsuńJa chyba sobie daruję tą serię, przynajmniej na razie:)
OdpowiedzUsuńNie namawiam nie odradzam. Jak w końcu zacznę czytać po kolei dam znać ;)
UsuńChciałabym czytać, ale te mroczne elfy...
OdpowiedzUsuńCzekaj, czekaj, to znaczy, że mnie odwiedzą kosmici?!
Weź tę książkę, wyrzuć wszystkie mroczne elfy, wstaw kosmici i witaj w moim świecie...
Haha:) Zastanawiałam się gdzie uciekłaś, brakowało mi tych twoich komentarzy :P
UsuńTyle się złych rzeczy działo, przepraszam :D
UsuńJej, miło mi!
Niech zgadnę! To wszystko przez te mroczne elfy... eeee tzn. przez kosmitów ;)
UsuńNie ciągnie mnie do tej książki i uważam, że to dobrze ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy namawiać, czy odradzać. Chyba wpierw przeczytam tom 1.
UsuńJa zaczęłam od pierwszego tomu i jak na razie jest dobrze :P Zobaczymy jak to się wszystko dalej rozwinie :D
OdpowiedzUsuńGdzieś tam czytałam, że dalej również trzyma poziom, ale muszę to wpierw na sobie sprawdzić, by tak pisać ;)
UsuńImię Atticusa jednoznacznie kojarzy mi się ze strychem :D
OdpowiedzUsuńAle skoro jest najprzystojniejszym i najbardziej owłosionym, i w ogóle najbardziej naj druidem, to chętnie o nim poczytam :D
XD W sumie może być też najbrzydszym i najmniej owłosiony - takie ma się przywileje, gdy jest się jedynym w swoim gatunku :P Hihi:)
Usuń