Po wrzuceniu notki o serialu „Dziewięć żyć Chloe King” Gosiarella doszła do dwóch wniosków. Po pierwsze nie ma co zwlekać z poznaniem dalszego ciągu wydarzeń. Po drugie fajnie byłoby oceniać książkę wraz z jej filmowym odpowiednikiem. Obie myśli sprowadzały się do przeczytania papierowej wersji przygód Chloe. Miało być fajnie, ciekawie i ogólnie cacy, a wcale tak nie było. Ta książka to zło! Gosiarella żałuje, że to serial anulowano, a nie ten cykl wydawniczy! Ostrzegam, że recenzja jest napisana przez pryzmat serialu.

Dziewczyna woli się zajmować flirtem z facetami, a tych jej nie brakuje. Mamy miłego Greka, któremu prawie się oddała na parkingu, a którego później olała po całości. Mamy Aleka, którego uważa za niesamowicie przystojnego, aczkolwiek tępego Rosjanina. Na końcu mamy cichego Briana z ciekawą osobowością (dla mnie jest równie ciekawy, jak konik polny - interesuje mnie tylko przez 10 sekund). W serialowej wersji obu panów przyciągało moją uwagę, choć Aleka darzyłam większymi względami. W papierowej odsłonie obaj byli nieciekawi i nudni, choć Alek odrobinę mniej, dlatego powiem raz: na taki paranormal romanse to ja gwiżdżę!
Opisy ubrań i innych rzeczy nic nie wnoszących do fabuły stanowiły połowę tej niesamowicie infantylnej książki Relacja między Chloe a jej matką wydawała mi nie nieco patologiczna, co bardzo kontrastuje z ich mocna więzią z serialu. Istnieje szansa, że wyolbrzymiam fakt i może każda amerykańska matka wpada do pokoju swojej córki-dziewicy, wrzeszcząc, że pewnie się puszcza. Nie oceniam.
Przed przeczytaniem książki spotkałam się z opiniami, że język którym operuje Liz Braswell jest łatwy w odbiorze i potoczny. Ogólnie muszę się z tym zgodzić, jednak bez dodania swoich 3 groszy się nie obejdzie. Język faktycznie jest potoczny, często ociera się o wulgarność, która na ogół nie przeszkadzają mi w książkach, jednak w przypadku historii skierowanej dla młodszych nastolatek jakoś mnie irytuje, razi i wydaje się sztuczna. Zresztą oceńcie sami: "Toż znaczy, co prawda kocham się w tobie od czasu, kiedy mieliśmy po dziewięć lat, i mija już trzeci rok, jak każdej nocy masturbuje się przed twoim zdjęciem z albumu klasowego, ale..." lub "Jeśli jestem superbohaterką, rozmyślała leniwie Chloe, to powinnam sobie zorganizować jakieś lepsze ciuchy. Bardziej obcisłe. Z lycry. Top bez rękawów i obcisłe spodnie. A swoją drogą, ciekawe, gdzie superkobiety trzymają zapasowe tampony." - stawiam, że w swojej superłazience, ale co ja tam wiem. Niemniej po takich tekstach autorka udowadniała mi, że Chloe jak stodoła na wiosnę. Podejrzewam, że jej postać miała być zabawna, drapieżna i obdarzona ciętym językiem, ale została wykreowana na siłę. Dla mnie ma osobowość równie błyskotliwa, jak zderzaki w starym aucie.
Przed przeczytaniem książki spotkałam się z opiniami, że język którym operuje Liz Braswell jest łatwy w odbiorze i potoczny. Ogólnie muszę się z tym zgodzić, jednak bez dodania swoich 3 groszy się nie obejdzie. Język faktycznie jest potoczny, często ociera się o wulgarność, która na ogół nie przeszkadzają mi w książkach, jednak w przypadku historii skierowanej dla młodszych nastolatek jakoś mnie irytuje, razi i wydaje się sztuczna. Zresztą oceńcie sami: "Toż znaczy, co prawda kocham się w tobie od czasu, kiedy mieliśmy po dziewięć lat, i mija już trzeci rok, jak każdej nocy masturbuje się przed twoim zdjęciem z albumu klasowego, ale..." lub "Jeśli jestem superbohaterką, rozmyślała leniwie Chloe, to powinnam sobie zorganizować jakieś lepsze ciuchy. Bardziej obcisłe. Z lycry. Top bez rękawów i obcisłe spodnie. A swoją drogą, ciekawe, gdzie superkobiety trzymają zapasowe tampony." - stawiam, że w swojej superłazience, ale co ja tam wiem. Niemniej po takich tekstach autorka udowadniała mi, że Chloe jak stodoła na wiosnę. Podejrzewam, że jej postać miała być zabawna, drapieżna i obdarzona ciętym językiem, ale została wykreowana na siłę. Dla mnie ma osobowość równie błyskotliwa, jak zderzaki w starym aucie.
W szybkim podsumowaniu napisze tylko, że książka nie nadaje się do czytania. Akcji praktycznie nie ma. Bohaterowie są mdli, jak żygi na chodniku, a słownictwo dokładnie takie, jak zaprezentowałam w tym zdaniu. Jedyną zaletą tej książki jest to, że czyta się ją szybko i nie trzeba się długo męczyć! Jestem pełna szacunku dla osób, które z tego gniota stworzyły taki dobry serial.
Jeśli nie chcecie mi wierzyć to zróbcie coś dla mnie i zminimalizujcie szkody. Pożyczcie od kogoś lub z biblioteki, a dzięki temu zmarnujecie jedynie czas, ratując przy tym pieniądze(które można wydać na bardziej sensowna książkę) i wolna przestrzeń na regale. Nie polecam!
Ocena: 1+/6
Jeśli nie chcecie mi wierzyć to zróbcie coś dla mnie i zminimalizujcie szkody. Pożyczcie od kogoś lub z biblioteki, a dzięki temu zmarnujecie jedynie czas, ratując przy tym pieniądze(które można wydać na bardziej sensowna książkę) i wolna przestrzeń na regale. Nie polecam!
Ocena: 1+/6