Temat śmierci jest bardzo bolesny, drażliwy i delikatny. Wszyscy w jakiś sposób się jej boimy, czy to w odniesieniu do nas samych, czy to w przypadku naszych najbliższych. Gosiarellę aż wzdryga na samo pisanie o tym. Niemniej ma wrażenie, że najbardziej bolesną rzeczą poza brakiem obecności tej osoby, jest brak możliwości pożegnania się. Jason Mott w swojej książce "Przywróceni" oddał zmarłych światu, a jak on zareagował, przekonajcie się sami.
„Dobrze wiemy, że umiera się raz. Na tym koniec.”
Na świecie dochodzi do dziwnego i dość osobliwego zjawiska - osoby zmarłe przed wielu laty powracają do życia (lecz nie jako zombie). Głównymi bohaterami książki jest małżeństwo, które przed laty straciło synka. Nigdy tak naprawdę nie pogodzili się ze stratą, choć lata mijały, a ich głowy pokryły siwe włosy, dalej w ich sercach gościł ból. Pewnego dnia, w ich drzwiach pojawił się agent biura do spraw Przywróconych, który zwrócił im Jacoba. Chłopiec nie postarzał się ani o dzień mimo upływu lat. Jego powrót przywrócił Lucille chęć do życia, jednak Harold, w przeciwieństwie do niej, nie widział w tej istocie swojego syna. W między czasie do życia powracało coraz więcej Przywróconych, a to wywołało niepokój Prawdziwie Żywych.
„Człowiek nie może się bać,gdy postępuje właściwie.”
Jason Mott w "Przywróconych" nie skupia się jedynie na rodzinie ośmioletniego Jacoba. Pojawiają się historię innych ludzi i Przywróconych. Jedną z najbardziej zaskakujących była dla mnie historia przywróconych do życia niemieckich żołnierzy, którzy umarli w trakcie II Wojny Światowej. Ich powrót przysporzył im wrogów, a tłum chciał ich śmierci. Schronienia im żydowska rodzina. Niesamowity w tej historii jest fakt, że osoby, które z założenia powinny życzyć swoim byłym oprawcom śmierci, musiały bronić ich przed zwykłymi amerykanami, którzy z tamtą wojną nie mieli nic wspólnego. Autor w godny podziwu sposób ukazuje, jak reagują ludzie w trudnych i niespodziewanych sytuacji. Osoby pogrążone w żałobie marzą by móc spędzić ze swoimi zmarłymi bliskimi jeszcze trochę czasu by w odpowiedni sposób się pożegnać, jednak w świecie wykreowanym przez Jasona Motta, nie wielu z pośród nich stanęło na wysokości zadania. Rodzicie nie chcieli mieć nic wspólnego z niegdyś martwymi dziećmi, nie rzadko nikt nie chciał spotkać się z przywróconym ukochanym, rodzicem, czy przyjacielem. Były jednak takie przypadki, gdy było zupełnie odwrotnie, ludzie porzucali swoje dotychczasowe życie i ponownie wcielali się w rolę dzieci swoich zmarłych rodziców lub nawiązywali więzi z Przywróconymi, którzy nie mieli do kogo powrócić.
Autor nie skupia się na odpowiedziach na pytania Skąd przybyli? W jakim celu? Kim są? Czym jest śmierć? Mott stara się za pomocą opisywanych historii pokazać, w jaki sposób ludzie radzą sobie z tak spektakularnym powrotem. Mimo wszystko wydaje mi się, że temat nie został wyczerpany nawet w połowie i liczyłam na znaczenie więcej. Liczyłam również na większą dawkę emocji, czy to strachu, czy to wzruszenia. W ostatecznym rozrachunku nie poczułam żadnych emocji czytając "przywróconych", co było dla mnie dużą wadą książki.
Niezaprzeczalną zaletą "Przywróconych" jest ich tematyka i sposób przedstawienia problemu. Oryginalna, dramatyczna, momentami niepokojąca i zmuszająca do refleksji - tak najprościej ją podsumować. Gdyby książka wywołała u mnie jakiekolwiek emocje uznałabym ją za bardzo dobrą, jednak w tym przypadku mogę napisać, że była jedynie dobra. Niemniej warto ją przeczytać, choćby dlatego, że zmusza czytelnika by odpowiedział sobie na kilka ważnych pytań.
Ocena: 3+/6
Za "Przywróconych" dziękuję wyd. Mira
23 Komentarze
Może ją sobie daruję... Chciałam spróbować, ale miałam nadzieję na właśnie emocje, ale skoro tu ich brak, to może kiedy indziej... Cóż, w końcu pewnie spróbuję, ale na razie podziękuję :)
OdpowiedzUsuńNie było łez, płaczu, ani nawet mrowienia, więc pod względem emocjonalnym wysiadła ;/
UsuńPodpisuje się pod twoją recenzją w zupełności. Miałam niemal takie same odczucia po tej lekturze, jak ty.
OdpowiedzUsuńNawet mnie to specjalnie nie dziwi :) Podejrzewam, że również nastawiałaś się na porządną dawkę emocji, może jakiś atak płaczu lub palpitacje serca, a tu Mott niestety zawiódł, choć temat i pomysł jest bardzo dobry!
UsuńA zapowiadało się tak dobrze.. No cóż, chyba jednak dam jej szansę i sprawdzę to na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńSprawdź ;) Książka nie jest zła, a spodoba Ci się bardziej, jeśli nie nastawisz się na dawkę porządnych emocji.
UsuńOj, a ja liczyłam, że to będzie coś bardzo dobrego - jeśli o samą historię chodzi. Skoro nie wywołuje emocji to odpuszczę - miałam już ostatnio parę takich dobrych książek, które jednak emocjonalnie mnie nie zaangażowałby w żaden sposób.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio miałam same złe książki, więc ta była miłą odmianą, choć chciałabym by była lepsza. Już nawet nie pamiętam, kiedy lektura zmusiła mnie do płaczu lub w jakikolwiek inny sposób zawładnęła emocjonalnie... Ech trzeba będzie Sparksa lub Evansa przeczytać.
UsuńO nie nie nie... Jeśli książka nie wywołuje żadnych emocji, to nie ma co szukać miejsca w moim sercu... Szkoda, wielka szkoda, bo tak czekałam na tą recenzję, liczyłam, że opiszesz cudowną książkę a tu... niestety. Ale dobrze, że jej nie słodzisz, przynajmniej wiem, że nie warto jej kupować. Poczekam, aż ukaże się inna ale podobna tematycznie powieść. A z pewnością się jeszcze pojawi ;) Rynek pełen jest klonów :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wierz mi Patka - ja też! Tak bardzo chciałam się nią zachwycać, a wcześniej przy niej płakać. No cóż... nie udało się :C
UsuńZgadzam się co do klonów tematycznych. Póki co "Przywróceni" są całkiem oryginalni, ale również wierzę, że to tylko kwestia czasu i w tym przypadku się cieszę, bo chciałabym przeczytać coś podobnego, a przy tym znaczenie lepszego.
Czyli tak średnio... Ale dla mnie ogromnym minusem jest fakt, że książka nie wywołuje emocji!! Nie chcę jej teraz czytać. Nie po takiej informacji...
OdpowiedzUsuńPrzełom listopada i grudnia to taki czas, gdy ludzie pragną się wzruszać - widzę to po sobie i widzę po komentarzach. Szkoda, że ta pozycja zawiodła i nie można w niej znaleźć tego, co się chce. Myślę, że na inną porę roku bardziej się nada.
UsuńLektura na weekend ...
OdpowiedzUsuńA ja mimo wszystko jestem ciekawa - strasznie intryguje mnie sam pomysł na historię :)
OdpowiedzUsuńJa osobiście pierwszy raz o niej słyszę... Jednak kiedy czytam opis, mam na nią ochotę ;)
OdpowiedzUsuńHa! To miło, że w końcu udało mi się czymś cię zaskoczyć ;)
UsuńFabuła tej książki przypomina mi fabułę jednego filmu tez o ludziach, którzy powracali do życia po śmierci. Ale nie ukrywam, ta lektura jakoś nie bardzo mnie przekonuje - czegoś mi tu brakuje...
OdpowiedzUsuńPamiętasz może tytuł?
UsuńNo i mnie właśnie wspomniana przez ciebie orginalna tematyka najbardziej do tej pozycji zachęca i pomimo tych paru wad, jestem gotowa do tej lektury :)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki, że przypadnie Ci do gustu (w co nie wątpię) i wywoła choć trochę emocji :)
UsuńZaciekawiłaś mnie tą książką, może się skuszę!
OdpowiedzUsuńMyBooks - Nasze Recenzje
Ocena niższa niż w moim przypadku. Szkoda, że książka Cię jednak zawiodła. Czasami tak jest, że im bardziej nagłośniona powieść, tym więcej po niej oczekujemy a potem czujemy się zawiedzeni. Ja liczę za to, że film będzie jeszcze lepszy niż wersja książkowa:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Myśli skrzętnie ukryte...
Brakowało mi emocji, a tego ostatnio bardzo potrzebuję od książek. Ekranizacji jestem ogromnie ciekawa i wierzę, że będzie bardzo udana :)
Usuń