Cześć dzieciaki!
Zapewne wiecie, że dziś jest piątek 13-tego. Porozmawiajmy dziś o zabobonach! Niby dzień, jak co dzień (przynajmniej dla Gosiarelli), a jednak zewsząd słychać najczęściej używane w Polsce słowa niezadowolenia. Część ludzi lubi wierzyć, że źródłem pecha w ten dzień jest… no cóż właśnie piątek 13. Jeśli zaś jest normalny dzień to za pech może odpowiadać czarny kot, wysypana sól, czy zbite 3 lata temu lusterko. Seriously? Zastanawiam się czy przesądnym ludziom nigdy nie przyszło do głowy, że upatrywanie się w nieszczęściach ingerencji kota, dnia, czy drabiny nie jest odrobinę niepoważne? Albo wręcz negatywne myślenie przyciąga nieszczęścia?
Zapewne wiecie, że dziś jest piątek 13-tego. Porozmawiajmy dziś o zabobonach! Niby dzień, jak co dzień (przynajmniej dla Gosiarelli), a jednak zewsząd słychać najczęściej używane w Polsce słowa niezadowolenia. Część ludzi lubi wierzyć, że źródłem pecha w ten dzień jest… no cóż właśnie piątek 13. Jeśli zaś jest normalny dzień to za pech może odpowiadać czarny kot, wysypana sól, czy zbite 3 lata temu lusterko. Seriously? Zastanawiam się czy przesądnym ludziom nigdy nie przyszło do głowy, że upatrywanie się w nieszczęściach ingerencji kota, dnia, czy drabiny nie jest odrobinę niepoważne? Albo wręcz negatywne myślenie przyciąga nieszczęścia?
Jak już zapewne się domyśleliście ze wstępu, Gosiarella nie jest osobą przesądną. Uważam, że za całe zło tego świata są odpowiedzialni ludzie, a reszta to nieszczęśliwe wypadki. Żaden kot mi nie zawinił. Zresztą jako była właścicielka czarnego kota musiałabym być strasznie pechową osobą, a nie jestem. Chyba, że liczyć to, jak skończyła moja biedna Foczka. Jestem dużym fanem czarnych kotów (są takie piękne!), piątek 13-tego to kolejny dzień w kalendarzu, a rozbitym lustrem mogę się co najwyżej pociąć. Niemniej jest cała masa ludzi, którzy odczyniają te złe uroki. Wiecie sypią solą przez ramię, czy chodzą do tyłu. Znam właściciela dużej firmy, który nie dość, że nie wychodzi 13-tego (nie tylko w piątek) z domu i nie odbiera telefonów, to w dodatku NIGDY NIGDZIE nie wpisuje liczby 13 (co jest dość trudne, gdy prowadzi się firmę).
Friday the 13th
Piątek trzynastego jest uznawany za pechowy w tylu kulturach, że aż nie chce mi się ich wymieniać. Podobnie sprawa się ma z pochodzeniem tego przesądu. Jedne źródła podają, że ma coś wspólnego z Żydami, wymordowaniem Templariuszy, czy innymi złymi wydarzeniami., ale nie było mnie tak, więc nie mogę być pewna, jak było naprawdę. Niemniej zastanówmy się, czy najgorsze wydarzenia w historii miały miejsce w piątek 13-tego? Jeśli dobrze pamiętam najkrwawsze wojny nie wybuchały tą pechowy dzień. 1 września 1939 (w sumie piątek wybuchła II Wojna Światowa), 28.07.1914 (wtorek przyniósł nam I Wojnę Światową), 11.07.1943 (krwawa niedziela Rzezi Wołyńskiej), czy największe ludobójstwa i zbrodnie przeciwko ludzkości zaczęły się w ten przeklęty piątek 13-tego? Nie! Powinniśmy się bać wyjść z domu codziennie albo wcale, bo nieszczęścia nie kumulują się i nie czekają, aż nadejdzie jeden konkretny dzień. Mam nadzieję, że tymi słowami sprawię, że choć kilka osób przestanie cierpieć na paraskewidekatriafobię – tak lęk przed piątkiem 13 ma swoją własną nazwę.
Piątek trzynastego jest uznawany za pechowy w tylu kulturach, że aż nie chce mi się ich wymieniać. Podobnie sprawa się ma z pochodzeniem tego przesądu. Jedne źródła podają, że ma coś wspólnego z Żydami, wymordowaniem Templariuszy, czy innymi złymi wydarzeniami., ale nie było mnie tak, więc nie mogę być pewna, jak było naprawdę. Niemniej zastanówmy się, czy najgorsze wydarzenia w historii miały miejsce w piątek 13-tego? Jeśli dobrze pamiętam najkrwawsze wojny nie wybuchały tą pechowy dzień. 1 września 1939 (w sumie piątek wybuchła II Wojna Światowa), 28.07.1914 (wtorek przyniósł nam I Wojnę Światową), 11.07.1943 (krwawa niedziela Rzezi Wołyńskiej), czy największe ludobójstwa i zbrodnie przeciwko ludzkości zaczęły się w ten przeklęty piątek 13-tego? Nie! Powinniśmy się bać wyjść z domu codziennie albo wcale, bo nieszczęścia nie kumulują się i nie czekają, aż nadejdzie jeden konkretny dzień. Mam nadzieję, że tymi słowami sprawię, że choć kilka osób przestanie cierpieć na paraskewidekatriafobię – tak lęk przed piątkiem 13 ma swoją własną nazwę.
Czarny kot
Naprawdę nie wiem co ludziom zawiniło to piękne stworzenie, że utożsamiają go z pechem albo z czarownicami (chociaż gdybym była czarownicą z pewnością sprawiłabym sobie takiego futrzaka). Podobno to właśnie przez te nieszczęsne czarownice powstał koci zabobon. Uważano, że skoro pieszczoch niemal wbiega nam pod nogi, to z całą pewnością gdzieś czai się jego właścicielka. Zakładam, że podobnie ma się sprawa ze znanym nam środkiem zapobiegawczym, czyli cofanie się od 3 kroki – bo jaki inny sens miałoby to, gdyby nie po prostu odsuwanie się od czarownicy? Tak na marginesie przypomnę, że wierzy się również, że kociaki odpędzają od swoich właścicieli złą energię i klątwy, które w efekcie wracają do nadawcy. Także tego… Potencjalni hejterzy mogą mi skoczyć!
Inne nieszczęścia
Pozostałe zabobony są dla mnie tak niedorzeczne, że nawet nie chce mi się poświęcać im oddzielnego miejsca. Owszem nieszczęściem jest stłuczone lustro, bo trzeba kupić nowe, a przy sprzątaniu można się przeciąć. Rozsypana sól to takie marnotrawstwo, a przechodzenie pod drabiną jest po prostu nie zawsze bezpieczne. Jeśli kawa wyleje się na spodek filiżanki to faktycznie pech, bo trzeba będzie zmyć. Jeśli obraz spadnie ze ściany to zły znak – trzeba będzie szukać młotka i gwoździ a do tego prawidłowo je wbić. Tak ogólnie powiem (napiszę), że robiąc research dowiedziałam się, że wszystko robię na opak. Ustawienie mojego łóżka, krzesła, a nawet jedzenie jajka powinno już dawno mnie wykończyć. W dodatku nieustannie uciekam przed szczęściem i rozkazuje je zgładzić – mowa tu o pająkach, które wedle wierzeń mają przynosić owo szczęście. Czy nasi pra, pra, pra, pra i jeszcze trochę praprzodkowie nie mogli sobie ubzdurać, że to słodkie kociaki lub szczeniaki przynoszą szczęście, a nie to małe obrzydliwe kreatury?
Pozostałe zabobony są dla mnie tak niedorzeczne, że nawet nie chce mi się poświęcać im oddzielnego miejsca. Owszem nieszczęściem jest stłuczone lustro, bo trzeba kupić nowe, a przy sprzątaniu można się przeciąć. Rozsypana sól to takie marnotrawstwo, a przechodzenie pod drabiną jest po prostu nie zawsze bezpieczne. Jeśli kawa wyleje się na spodek filiżanki to faktycznie pech, bo trzeba będzie zmyć. Jeśli obraz spadnie ze ściany to zły znak – trzeba będzie szukać młotka i gwoździ a do tego prawidłowo je wbić. Tak ogólnie powiem (napiszę), że robiąc research dowiedziałam się, że wszystko robię na opak. Ustawienie mojego łóżka, krzesła, a nawet jedzenie jajka powinno już dawno mnie wykończyć. W dodatku nieustannie uciekam przed szczęściem i rozkazuje je zgładzić – mowa tu o pająkach, które wedle wierzeń mają przynosić owo szczęście. Czy nasi pra, pra, pra, pra i jeszcze trochę praprzodkowie nie mogli sobie ubzdurać, że to słodkie kociaki lub szczeniaki przynoszą szczęście, a nie to małe obrzydliwe kreatury?
Na sam koniec chciałabym dodać, że nigdy nie śmieję się z ludzi cofających przed kotem, ani przeklinających piątek 13-tego. Moja mama, czy moja babcia, choć są z zupełnie innego pokolenia (tego, który wierzy) niż ja, nie są przesądne, jednak z samego szacunku do starszych nigdy, ale to nigdy nie wyśmiewam osób przesądnych, dlatego proszę was o to samo. Co innego jest starać się wyedukować, a co innego jawnie szydzić. Wiem, bo sama mam swoje małe „zboczenia” zupełnie niezwiązane z ogólnie przyjętymi przesądami, ale jednak one istnieją. Pewnie zastanawiacie się jakie? Otóż wielka, nieustraszona Gosiarella boi się …krakać. Uważam się za zdrowo poglądową realistkę, a przy tym wierzę w karmę i to, że nasze myśli i słowa potrafią przyciągać pewne zdarzenia, ale to temat na przyszłość.
A wy? Jesteście przesądni? A może macie swoje własne, prywatne przesądy?
P.S. W trakcie pisania tej notki nieustannie chodziła mi po głowie stary kawałek Kaliber 44 - Gruby czarny kot. Znacie?
A wy? Jesteście przesądni? A może macie swoje własne, prywatne przesądy?
P.S. W trakcie pisania tej notki nieustannie chodziła mi po głowie stary kawałek Kaliber 44 - Gruby czarny kot. Znacie?
26 Komentarze
A ja unikam czarnych kotów przecinających drogę i to chyba mój jedyny przesąd, ale zakodowany dość mocno i tu nie chodzi o edukowanie kogoś, że przesądy istnieją czy nie istnieją. Po prostu część ludzi w nie wierzy, a część nie i ja to przyjmuję za naturalny porządek świata, są różni ludzie, więc wierzą w różne rzeczy. Może to będzie mocny przykład, ale negowanie przesądów to tak jak negowanie różnych religii przez ateistów, okej na religie są namacalne dowody, przynajmniej na część jej tez, ale są tacy ludzie, którzy uważają ją za wymysł innych i tak samo można podejść do przesądów, jedni w nie wierzą, inni uważają za wymysł:) Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi:)
OdpowiedzUsuńWiem o co Ci chodzi;) Jednak z doświadczenia wiem, że ludzie, którzy wiedzą skąd dana wiara się wzięła lub zmusza się ich do przemyślenia z jakiego powodu coś robią, zaczynają się zastanawiać, a nie tylko robią coś bezmyślnie. I o to właśnie mi chodzi. O zastanowienie się, czy naprawdę warto nie wychodzić dziś z domu lub ryzykować spóźnienie na ważne spotkanie by usiąść na krześle po tym, jak się po coś wrócisz, tylko dlatego, że coś się przyjęło od kogoś.
UsuńDobre! Podoba mi się! Mam podobne poglądy, choć jak to ujęłaś własne "zboczenia" mam. Czarne koty są zbyt piękne by ich unikać, a dzisiejszy dzień jest piątkiem, więc cholernie się cieszę, bo weekend już za moment!
OdpowiedzUsuńCholernie się cieszę, że zaczełaś publikować więcej tekstów, które nie są recenzjami, choć i je w twoim wykonaniu bardzo lubię.
P.S. A tego "Gubego czarnego kota" nie słyszałam od wieków, więc dzięki Ci Gosiarello za przypomnienie!
Dziękuję pięknie:) Tak miłe słowa zawsze podnoszą na duchu!
UsuńP.S. Cieszę się, że mam tu fankę Kalibra 44!
Jakbym była taka przesądna to chyba popełniłabym samobójstwo, bo urodziłam się 13 tego, a dziś - bach - wypada w piątek! A ja sobie spokojnie świętuję :D
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego (nie)pechowa solenizantko:*! I faktycznie nie byłoby zabawnie, gdybyś była przesądna ;)
UsuńRównież uwielbiam czarne koty i nie rozumiem, co one zawiniły, że utożsamia się je z pechem... Sama miałam mieć czarnego kota, ale jednak wyszedł beżowy :D Ogólnie wierzę w przesądy, ale tylko w te, które przepowiadają coś dobrego, to chyba najlepsze podejście
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
Beżowy? I tak pewnie jest przepiękny, zwłaszcza, że to dość rzadko spotykany kolor sierści u kotów ;) Też wolę wierzyć w czterolistną koniczynę, czy też inne zwiastujące szczęście zabobony, choć jak już pisałam Pająki sobie odpuszczam ;/
UsuńW takie dni najlepiej zwalać swoje niepowodzenia na ten nieszczęsny piatek 13 :) Ja tam o dziwo miałam dość pozytywny dzień, bez żadnych przykrych niespodzianek :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! Nie ma to jak piątek 13-tego bez nieszczęść:) Oby sobota 14-tego i kolejne dni były równie pozytywne!
UsuńSama czarnego kota mam i pałam do takich zwierzątek ogromniastą sympatią ;) One, że tak powiem - jeszcze bardziej kochają swojego Pana :) Z kolei co do przesądów z 13nastym w "tytule" - kilka razy natknęłam się na "takiego" pecha no i chcąc nie chcąc przez wydarzenia w rodzinie itd. w ten przesąd wierzę i staram się unikać jakiś ważniejszych decyzji czy działań tego dnia. Dziś "pech" objawił się np. na niemieckim, gdzie podłączaliśmy przez całą lekcję projektor i na matematyce, gdy sprawdzian, który leżał przede mną i czekał na rozwiązane, okazał się trudny (choć mam piątki i czwórki z matmy) ;) Ależ się rozgadałam z tym "moim piątkiem". A moim prywatnym zabobonem, który (chyba) nigdzie nie istnieje wśród innych jest omijanie studzienek, gdy idę chodnikiem przez miasto. Raz zdarzyło mi się dość poważnie zahaczyć i przewrócić przez jedną i do dziś obchodzę je, nawet wtedy, gdy się spieszę ;)
OdpowiedzUsuńCzyli koty i klątwy Ci nie straszne, zwłaszcza, że kociak wedle wierzeń wszystkie je odbija do nadawcy:) Przykro mi, że dzisiejszy dzień nie okazał się całkiem pozytywny. Niemniej ze studzienkami Cie rozumiem. Czasem są one tak "położone", że się dziwię, że nikt jeszcze tam nie wpadł.
UsuńJa tam byłabym dobrą czarownicą, bo kocham koty, a czarne to już w ogóle :-) W dzieciństwie byłam dumną posiadaczką kotki o takowym kolorze sierści i mam nadzieję, że przez moje życie jeszcze niejeden czarny kociak się przewinie :-)
OdpowiedzUsuńA Piątek 13-nastego to fajny powód, żeby świętować - w końcu każdy powód do świętowania jest dobry :D a mnie przypomina o tym, że do tej pory nie udało mi się obejrzeć w całości tego horroru...hm...
Bycie czarownicą musiałoby być ciekawe, a w tych czasach również łatwe ;) Szkoda, że to nie miłość do kotów czyni magię, bo wtedy Gosiarella też by nią była! Haha:) Faktycznie - w końcu jest jakiś powód by świętować ;P A czarnego kota życzę!
Usuńraczej nie jestem przesądna - do czarnych kotów, do soli i drabin nic nie mam, ale gdybym zbiła lustro to jednak 7 lat nieszczęścia... chyba jednak każdy jest tak odrobinkę przesądny. do piątku 13 też w sumie nic nie mam, chociaż wczoraj - nomen omen - rozchorowałam się, rozłożyłam i - jak mi się w nocy wydawało - mało nie umarłam. a w czwartek byłam jeszcze zupełnie zdrowa, hmm.
OdpowiedzUsuńw każdym razie taki piątek trzynastego jest zawsze dobrym argumentem w szkole, żeby nie pisać kartkówki, więc czasem to go nawet lubię :)
I ten argument przechodzi? Szkoda, że u mnie by to nie przeszło. Brzydkie zarazki w brzydki piątek! Mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia i nawet nie waż się nam tu umierać! Gosiarella nie zezwala i kropka!
UsuńZ natury nie jestem przesądna. Jeśli coś ma się zdarzyć, to się zdarzy i nieważne kiedy. Gdybym wierzyła we wszystkie przesądy, to bym chyba już miała nieszczęście do trzydziestki co najmniej, bo nie moja wina, że te lusterka się tak tłuką... Jednak jak coś się zdarzy w taki ,,pechowy'' piątek, to czasem sobie zażartuję, że to przez ten nieszczęsny piątek 13 (mam niebywałą zdolność do potykania się na prostej drodze :P). Co do czarnych kotów - są super! Znaczy parę razy taki jeden chciał mnie zjeść w całości i skakał mi nad głową, ale to już zupełnie inna historia ;)
OdpowiedzUsuńOoo! Chciałabym poznać powyższą historię z kotem!
UsuńAna gratuluję zdrowego podejścia do rzeczywistości:)
Moja ciocia jest właścicielką pewnej czarnej kotki. Wyjątkowo wrednej i zaborczej czarnej kotki. Usiadłam sobie w złym miejscu, za które uchodzi jej ulubiony fotel. Tego dnia chyba musiała być bardzo humorzasta i zapewne podpadłam jej tym, że odganiałam ją wcześniej od mojej torebki, którą zaczęła podgryzać. Zaczęła powoli krążyć po pokoju, a ja nie zwracałam na nią uwagi. Przez przypadek zastawiłam jej drogę swoją osobą i zaczęła na mnie syczeć. Chwilę potem zaczęła się wspinać po meblach, coś zwróciło jej uwagę i skoczyła mi nad głową. Teraz się wystrzegam tego fotela, jak ognia xD Morał z tej historii jest prosty: nie wkurzaj kota! :D
UsuńHaha:) Wiem, że nie powinnam się śmiać, ale koty są właśnie takie. Jak moja Kreduszka patrzy na mnie to mam wrażenie, że chce mi przekazać "Drap po pyszczuk, pastuchu!" - wredne te koty, ale i tak zachwycają ;)
UsuńZnam ten kawałek :D
OdpowiedzUsuńPisać dwa sprawdziany z języków w piątek trzynastego, brr.
To dobrze świadczy o twoim guście muzycznym :D
UsuńDaj znać jak poszły, gdy dostaniesz wyniki!
Teoretycznie eM nie wierzy w takie pierdoły. Jeśli coś ma się zdarzyć to się zdarzy i w inny dzień.
OdpowiedzUsuńAle wczoraj eM otrzymała chyba maksymalną dawkę pechowych wiadomości.
Dlatego piątkowi 13 eM mówi stanowcze : NIE!
No dobra, ale 5 w usosie jest, więc nie ma tego złego...
No ale jednak!
Co się biednej eM przydarzyło? 13.12.13 był do kitu dla eM - niech będzie wyjątkiem potwierdzającym regułę!
UsuńŻycie się przytrafiło!
UsuńeM dostała denerwujące informacje i z Uczelni i z pracy i miała ochotę wszystkich powybijać kapciem.
Niech eM poda datę i miejsce to Gosiarella dołączy z drugim kapciem!
Usuń