Looking For Anything Specific?

Header Ads

Warsaw Shore - Seriously?


Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy Gosiarella ma (a jeśli ma to gdzie) swoją granicę masochizmu? Myślałam, że Polska edycja "Ekipy z..." będzie poza tą mistyczną granicą, jednak Catalinka rzuciła mi wyzwanie i to jej możecie podziękować za namówienie mnie do popełnienia tego tekstu. Wszystko zaczęło się kilka dni temu na blogowym FB, gdzie dyskutowałyśmy o niskiej jakości seriali i Gosiarellowej wysokiej odporności na chłam. Od słowa do słowa zeszło na Warsaw Shore i jego arcyniskim poziomie. Catalinka, challenge accepted!  

U góry ekipa z Warszawy, poniżej Ekipa z New Jersey
O co w tym całym Shore naprawdę chodzi? Ogólnie to kolejne reality show przekopiowane ze Stanów – po Polacy nie mają mózgu by samodzielnie coś wymyślić. Oryginalny amerykański program nosi nazwę "Jersey Shore". 8 obcych sobie osób wprowadza się do jednego domu i spędzają wspólnie imprezy. Obecnie zostało wyemitowanych 8 odcinków Warsaw Shore – obejrzałam wszystkie i wierzę, że więcej już nie zdzierżę. Od razu zaznaczę, że nikogo nie chcę jechać personalnie, więc postaram się opowiedzieć o moim wątpliwym zachwycie najogólniej, jak się da. Na samym początku programu, widzowie mogą podziwiać piękną willę z basenem. Na tym etapie Gosiarella się ślini i chce w niej zamieszkać. Ogólnie cuda na kiju: piękne wnętrza, wspomniany basen, jakaś rzeźba świni i syrenki, choć nie wiem czym się kreowano przy doborze dekoracji. Na ścianie wisi nawet neonowy napis "ZOO", więc podejrzewam, że to taki mały żart producentów programu, choć chyba nawet oni nie spodziewali się, jak świetnie będzie oddawać zachowanie nowych gości. Muszę wspominać, że niemal tuż po wprowadzeniu uczestników do willi, bardziej przypomina ona chlew niż luksusową rezydencje? 


Po chwili pojawiają się pierwsi goście! Pierwszą Gosiarellową myślą jest, że do złudzenia przypominają oryginalnych Jerseyowych imprezowiczów! Wszyscy opaleni, z ciemnymi oczami, włosami itp. oraz taką jakąś plastikowością. Chociaż w Polskiej edycji pojawia się blondyna. Uczestniczka opisuje się, jako "naturalna piękność" i jestem prawie pewna, że jej definicja "naturalności" różni się od mojej, bo w mojej farbowane włosy, tipsy, opalenizna z solarium i tona tapety po prostu nie występuje oraz pokazali ją bez makijażu i wtedy nawet drugie słowo z jej opisu nie potrafi się obronić, ale może chodziło jej o to, że przed tymi wszystkimi zabiegami była prawdziwą naturalną pięknością? Z tym mogę się zgodzić, bo wydaje mi się, że była śliczna przed tymi zabiegami. Skoro już o ludziach z tej Ekipy mowa to osobowości są dość niesamowite. Jest jedna mała laleczka, która specjalnie mnie nie irytuje niczym poza kompletnym brakiem znajomości języka polskiego. To nawet nie chodzi o to, że myli czasy, bo przy wypowiedziach typu "I wiecie! Ten tamtego Elizka to tego tego to! Hahaha! Tego tam Śmietany to tego hehehe wiecie?" - to jest bełkot, w którym wymienia się imiona, a opis nadrabia minami i gestykulacją. Poważnie! Jak można nie znać słów w ojczystym języku?! Tę dziewuszkę lepiej oglądać, gdy wyłączy się głos, bo przynajmniej nie włącza się w głowie wielkie WTF? Kolejną uczestniczką jest dość piskliwa dziewojaktóra w sumie nic nie robi ciekawego poza byciem problematyczną i nieco obłudną. Zdziwiło mnie, że krzycząc pod drzwiami (czy tam rzępoląc) obraźliwe wyzwiska pod adresem współlokatorki, tłumaczyła nazajutrz, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bo śpiewała "piosenki z Firmy". Seriously? Seeeeeriouuusly? 
Ostatnią dziewczyną w willi jest Ania (po raz pierwszy użyłam imienia!) i mimo iż nie jest to wzór wszystkich cnót, ani materiał na zakonnice to jednak ta dziewczyna jest bardziej świadoma swoich działań i myśli przyszłościowo. Zauważyliście może dlaczego nie napisałam, że jest mądrzejsza, czy tam porządniejsza od reszty? Już wyjaśniam. Nie znam tych ludzi, wódki z nimi nie piłam i nigdy nie widziałam, jak się zachowują poza kamerami. Wolę wierzyć, że to co pokazują w telewizji nie jest 100% odzwierciedleniem ich normalnych zachowań. Może zachowują się tak a nie inaczej, bo chcą zabłysnąć? Albo wymaga tego od nich program? Nie jestem w stanie uwierzyć, że tak uwłaczający poziom mogą reprezentować sobą na co dzień. To jest po prostu nie możliwe. Koniec. Kropka!

Skoro obgadałam dziewczyny, wypadałoby obgadać również facetów. Z tym, że poza tym, że pozują na tępe korzenie (bo to musi być poza, prawda?) to nic ciekawego nie wnoszą. Bylejakość i nieciekawość tępych korzeni (buraki są nad korzeniami). I Ci młodzi ludzie piją, klną, wyrywają partnerów na jednorazowe numerki i kolekcjonują materiał do puszczania dzieciom w święta z równą intensywnością, z jaką Henryk VIII kolekcjonował choroby weneryczne. Nie klnę na blogu, ale Ci którzy mnie znają wiedzą, że nie jestem osobą pruderyjną i raczej ciężko mnie zgorszyć. Warsaw Shore też się to nie udało. Naprawdę nie mam nic do tego jak się bawią, z kim się bawią, ani jak często się z kimś bawią – nie moja sprawa, bo ja się z nimi nie bawię. Mam za to dużo do zarzucenia wzorcom zachowań, które MTV promuje. Program nie ma żadnej wartości, nic nie da się z niego wynieść. Moje poczucie humoru jest spaczone, śmieszą mnie nieraz całkowicie obrzydliwe rzeczy, a w Warsaw Shore nic mnie nie śmieszy i nic mnie nie oburza (poza poziomem wypowiedzi), bo to jest całkowicie żenujące. A MTV sprzedaje naszemu społeczeństwu, a właściwie pokoleniu, które „słoneczko” uważało za świetną zabawę, taki wzorzec udanej imprezy. Brawo MTV! W naszym kraju będzie teraz zatrzęsienie prostaków i idiotów! A można było tych ludzi pokazać, jako ludzi, którzy robią coś więcej niż picie, wymiotowanie, kopulowanie i dawanie sobie po mordzie. Ostatecznie udają, że bzykają figurkę świni. Nawet nie wiem, jak to interpretować! To już nawet nie ZOO tylko plastikowa zoofilia. Brakuje, żeby jeszcze kradli i zabijali – Ups! Chyba poddałam twórcom programu pomysł! 


Rozpisałam się, więc teraz krótko. Przez Warsaw Shore ledwo przebrnęłam. Program nie przedstawia żadnej wartości. Nie nadaje się dla widzów niepełnoletnich (bo to akurat kogoś powstrzyma). Przekazuje złe wzorce i upodla postawy moralne. Obwiniam o to MTV, a nie uczestników. Jeśli jesteście wytrzymali psychicznie to oglądajcie, choć Gosiarella nie poleca, bo po chwili z mózgu zostaje sieka. Jeśli chcecie być hardcorami to nie zapomnijcie tu wrócić i napisać, jak wam się podobało (a raczej co wam się nie podobało, bo lubię długie komentarze).
P.S. Jeśli mi nie wierzycie to posłuchajcie Majewskiego.


Prześlij komentarz

26 Komentarze

  1. Piękny tekst! I gratuluję wytrzymałości! Ja obejrzałam jeden cały odcinek i fragmenty dwóch innych i miałam dość. Poziom to nawet poniżej dna i wodorostów się nie trzyma. Co do Ani wymienionej z imienia zgadzam się z Tobą całkowicie. Co do pozostałych uczestników obawiam się, że jesteś mocno optymistyczna, że to tylko poza na potrzeby programu. Śmiem twierdzić, że ludzkość, w sensie cały świat zmierza do takiego poziomu jaki prezentuje Jersey Shore (6 sezonów w USA!!!) i jemu pokrewne. Poziom zachowania, wychowania i wiedzy niebezpiecznie szybuje w dół, a takie programy jeszcze tylko ten 'trend' upowszechniają. I będzie jak w tym filmie co wczoraj oglądałam "Idiocracy", za 500 lat ludzie będą tak głupi, że my obecnie nie jesteśmy w stanie sobie tego wyobrazić, a ja nie umiem tego opisać słowami. Ale cóż, im głupsi poddani tym łatwiej nimi rządzić. W ramach podsumowania Jersey Shore i podobnych mu programów polecam odcinek "South Park" pt. "It's a Jersey thing".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha:) Dzięki!
      Jestem idealistką i naiwniaczką, ale nie potrafię się pogodzić z myślą, że oni są tacy na co dzień. Dziwie się, że ich nauczyciele języka polskiego nie popełnili masowego samobójstwa! Zgadzam się z Tobą w pełni, jeśli chodzi o to, że ludzkość z pokolenia na pokolenie (czy tam z rocznika na rocznik) coraz bardziej się upodla i dlatego największe zastrzeżenia mam do stacji MTV, że takie postawy upowszechnia, promuje i nagradza.
      Odcinek South Park z pewnością dziś lub jutro obejrzę i dam znać ;)

      Usuń
    2. Tylko od razu uprzedzam, że zrozumieć South Park musisz mieć jakiekolwiek pojęcie o programie Jersey Shore, a zwłaszcza o najbardziej znanej uczestniczce Snookie czy Sookie czy jakoś tak. Wystarczy, że na necie o niej poczytasz.

      Usuń
    3. Oglądałam Jersey Shore (udało mi się cały sezon ogarnąć) nim zabrałam się do Warszawskiej odsłony, więc nie powinno być problemu.

      Usuń
  2. Byłam, obejrzałam, brak komentarza. A właściwie komentarz by się znalazł, ale napisałaś chyba wszystko co najważniejsze na ten temat! :) Zgadzam się w 100%. Jestem tylko ciekawa jak tam oglądalność i czy będzie sezon drugi, bo nie wiedzieć czemu, takie programy bardzo dobrze się sprzedają.

    A co śmieszy mnie najbardziej, np. u mnie na uczelni, wszyscy leją z tego programu, nikt nie ogląda, ale wiedzą kto co zrobił i powiedział w każdym odcinku i się z tych ludzi tam nabijają, ale drugi raz zaznaczę, oni tego nie oglądają! Podejrzewam, że ludzi takich jak oni są setki, tysiące a nawet dziesiątki tysięcy, więc kontynuacja i tak i tak się pojawi :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci tu mogę odpowiedzieć, przeczytałam gdzieś, że oglądalność przekroczyła 150 tys. odbiorców. I w przypadku tego typu programów nieważne czy Big Brother czy Warsaw Shore czy Taniec z gwiazdami zawsze jest mniejsza lub większa grupa społeczeństwa, która twierdzi, że nie ogląda i się nabija, a jednocześnie doskonale wie, co było w którym odcinku i co kto powiedział. Tak było jest i będzie, dlatego twierdzę, że ludzkość zmierza ku zagładzie, przynajmniej tej intelektualnej.

      Usuń
    2. I to mnie boli, Paulino. Oglądalność jest niesamowicie wysoka - potwierdzam słowa Magdy.

      Jeśli nie oglądają to skąd wiedzą? Taka wiedza nie pojawia się znikąd - na całe szczęście!

      Usuń
    3. Ooooo, jestem po prostu z Ciebie dumna, myślałam że po kilku minutach, najdalej jednym odcinku padniesz, a tu widzę, że bardzo ładnie się przygotowałaś :). Jak zdrowie psychiczne? :)

      Dziewczyny, jakaś część ludzi może kojarzyć wypowiedzi bohaterów z facebooka, bo sama widzę, ile moich znajomych lubi strony typu "coś tam Warsaw Shore", na których takie "złote myśli", zwłaszcza Trybsona się pojawiają. Może ta oglądalność jest na zasadzie, że skoro wszyscy o tym mówią, to trzeba koniecznie obejrzeć. A przyznać się, że się to ogląda niektórym jest głupio :)

      Usuń
    4. Haha:) Zdrowie psychiczne umarło w agonii już dawno temu, więc nie miałam czego ryzykować :P Ale przyznać muszę, że sieka z mózgu była straszna już po kilku minutach.

      To jak z "Ona tańczy dla mnie". Jeśli gdzieś akurat leci to wszyscy nucą i śpiewają, ale po chwili już twardo zaprzeczają "JA?! JA tego nie słucham i nie lubię" :P Podejrzewam, że połowa z nieoglądających rzucających tekstami z WS, tak naprawdę ogląda ;)

      Usuń
  3. Brawo Gosiarella, brawo Majewski! Tak, Warsaw Shore to gówno. Skąd to wiem? Z opinii podobnych do Twojej :) Nie widziałam ani jednego odcinka i nie zamierzam na to marnować czasu, aby się na własne oczy przekonać, jak nisko można upaść. Oni chyba upadają tak, że przebiliby beton, twórcy i uczestnicy. Jest mi naprawdę przykro, że ktoś to ogląda i czerpie takie paskudne wzorce...
    Także - nie oglądam i się nie nabijam. Nie będę raczyć się gównem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiarella i Majewski pewnie też serdecznie dziękują za oklaski!
      "Oni chyba upadają tak, że przebiliby beton, twórcy i uczestnicy" - Made my day!

      Faktycznie nie ma co się gównem raczyć, choć ja się teoretycznie upaprać nim musiałam. Pocieszam się tym, że zrobiłam to w dobrym celu, choć sieka z mózgu została.

      Usuń
  4. Nigdy nie oglądałam żadnego CośTam Shore, ale wiem na czym polega ten 'program'. Wszyscy o nim gadają i to bez przerwy więc kiedyś pewnie z ciekawości zobaczę chociaż jeden odcinek. Jestem jednak przekonana, że na tym jednym się skończy, bo wolę poświęcić swój wolny czas na jakieś ciekawsze rzeczy jak chociażby czytanie książek :)
    Podsumowując - ekipy z Warszawy, New Jersey czy jakiejś innej nie oglądałam, ale podpisuję się pod tym co napisałaś nawet w ciemno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mówią, że wszyscy o tym gadają i to jest niesamowite. Gosiarella żyje chyba w jakimś alternatywnym uniwersum, bo do czasu wyzwania od Catalinki nie miałam o nim pojęcia, ale chyba tak to jest, gdy się żyje bez telewizora.
      Martyna jeśli obejrzysz cały odcinek to jesteś hardcorem! Jeśli 6 odcinków jesteś masochistką :P Na chwilę obecną z pewnością masz zdrowe podejście, bo czas można lepiej spożytkować ;)
      Dzięki Ci za zaufanie:*

      Usuń
  5. Dla mnie to jest prawdziwy debilizm. Obejrzałam dwa odcinki i już miałam dość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak byłaś bardzo dzielna, Alice! 2 odcinki Warsaw Shore to dużo!

      Usuń
  6. Boże, jaka dokładna analiza! Nie jestem zainteresowana takimi programami i generalnie podziwiam, że chciało Ci się oglądać tyle odcinków. Mnie wystarczyły filmy promocyjne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa, trochę mnie poniosło. Podejrzewam, że większość widzów nie zrozumiałaby połowy słów :P
      Wyzwanie trzeba było przyjąć, więc nie miała wielkiego wyboru. Żałuję jedynie, że dalej nie znalazłam swojej granicy wytrzymałości.

      Usuń
  7. Hahah, muszę chociaż jeden odcinek obejrzeć i ocenić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, tylko później wróć i opowiedz Gosiarelli o tym traumatycznym przeżyciu ;)

      Usuń
  8. Widziałam całą połowę pierwszego odcinka, resztę znam z memów ze ,,złotymi myślami" i migawek z zapowiedziami. Cóż można powiedzieć - ostry przypadek betonu mentalnego i tępoty postępującej. Szkoda tylko, że TV lansuje taką postawę organizowaniem tego typu programów - ot, zachowuj się jak bezmózg to trafisz do telewizji, będziesz sławny i może bogaty. A jeśli występujące w Warsaw Shore osoby ,,tylko" grają, udając dla pieniędzy i zwiększonej oglądalności, to i tak mam o nich niewiele lepsze zdanie - uwłaczać sobie samemu dla pieniędzy? W tak skrajny sposób sprzedawać swoją prywatność i ośmieszać się? Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Gdzie takie memy można znaleźć, bo chętnie bym się pośmiała?
      Teoretycznie jeśli tylko udają dla kasy to nie powinnyśmy być wobec nich tak surowi, bo normalni aktorzy robią to samo (grają w filmach i serialach idiotów, morderców czy gwałcicieli - taki zawód). Jeśli by tak było to MTV powinno dostać jeszcze cięższe baty za swój program.

      Usuń
  9. Niestety zdarzyło mi się oglądać ten program :| Normalnie ręce opadają :/ Szkoda mi nawet słów :P

    OdpowiedzUsuń
  10. ,,Ostatecznie udają, że bzykają figurkę świni."
    W tym momencie umarłam. A myślałam, że niżej nie da się upaść. Najgorsze jest to, że ja takich ludzi znam.
    Tak, seks w wannie w porównaniu do tego jest szczytem subtelności i cudowności.
    Osiem odcinków, gratuluję mocnego umysłu, mnie zabiło kilka minut :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że się da... Ludzie codziennie przekraczają nowe granice i jeszcze są z tego dumni. Poważnie znasz takich? Współczuje.
      Dzięki, to chyba jakaś supermoc: odporny masochistyczny umysł.

      Usuń
  11. Zobaczyłam urywki kilka dni temu, ale podobnie jak Ty mam tylko nadzieję, że to, co sobą prezentują uczestnicy jest podyktowane czymkolwiek, ale nie tym, że tacy są naprawdę. Smutna by to była rzeczywistość.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Trybson ma 126 IQ. Myślisz ze masz więcej?
    Sprawdź teraz!
    pobijtrybsona.end.pl

    OdpowiedzUsuń