Powieść futurystyczna zazwyczaj nie łączy się z podróżami w czasie, jednak nie tym razem. Muszę przyznać, że to wyjątkowo zaskakujące i udane połączenie, dzięki któremu mamy okazję uczestniczyć w przygodzie osadzonej w realiach naszych czasów, jak i tych do których być może zmierzamy. Ciężko przyjąć do wiadomości, że kiedyś będziemy należeć do przeszłości świata, przedmioty naszego codziennego użytku będą antykami, a bieżące wydarzenia trafią do podręczników historii. Co gorsza wielu z nas zostanie zapomnianych, gdyż nie byliśmy zbyt ważni by zostawić po sobie długotrwały ślad.
Tytuł: Nieskończoność
Autor: Holly-Jane Rahlens
Wydawca: Egmont
Data wydania: 11.2013
Ilość stron: 456
„(...) pomijając czystą przyjemność płynącą z lektury, czytanie historii sprawia, że ten czytelnik nie czuje się samotny, wiedząc, że jego myśli i uczucia zostały już kiedyś pomyślane i przeżyte. Czytanie sprawia, że człowiek czuje się połączony z doświadczeniami innych i dzięki temu mniej dziwny.”
W „Nieskończoności” poznajemy XXIII wiek, w którym ludzie żyją średnio 150 lat i coraz bliżej im do nieśmiertelności. Potrafią tworzyć klony, zgrywają swoje wspomnienia, zwyczajne czynności wykonują za nich roboty, odbywają podróże międzyplanetarne, a także posługują się mózgołączem, który kojarzy mi się z systemem Nexusa (klik). Zaprzestano również używania zaimka „ja”. Obok tych niezwykłych ludzi przyszłości, żyją Leśni, których postrzegam, jako nowoczesnych Amiszów, którzy zamiast odcięcia się od elektryczności i udawania, że żyją w ciemnych wiekach, mają komórki i komputer (oczywiście w ich czasach to antyki). Oczywiście nie korzystają z nowoczesnej technologii, jak mózgołącza, czy zgrywanie wspomnień. Leśni żyją dokładnie tak, jak my teraz. Muszę przyznać, że taka wersja przyszłości jest dość ciekawa i pozwala zrozumieć, jak szybko to, co dla nas jest codziennością, niebawem stanie się historią.
Wydarzenia rozgrywają się również w XXI wiecznych Niemczech, które stają się wizytówką naszej współczesności – światem Hubby Bubby, spalin, kakofonii, różnorodności i miłości. Zresztą doskonale wiecie, jak wygląda nasz świat, więc nie będę do opisywać.
Finn żyje w XXIII wieku. Jest młodszym historykiem ze specjalizacją w niemieckiej kulturze z XXI wieku. W pewnym sensie różni się od swoich kolegów i koleżanek – ma bardziej romantyczną duszę. Na co dzień zajmuje się tłumaczeniem jednego z dziedzictw kultury, sprawozdań finansowych Deutsche Banku. Momentem przełomowym jego kariery i życia może się stać najnowsze zadanie, któremu musi stawić czoło: przetłumaczeniem pamiętnika niemieckiej trzynastolatki. Pozornie niewart ościowa lektura staje się podstawą to tworzenia niezwykłego przedsięwzięcia: Projektu Czas. Finn wierzy, że jest to praca nad nową grą, pozwalającą bliżej poznać realia XXI wieku, jednak po pewnym czasie zaczyna dostrzegać niesamowitą realność tej gry…
Muszę przyznać, że na samym początku książki czułam, że to będzie kolejny gniot. Wizja przyszłości nie powalała, język powieści był dość drętwy, a sam bohater zwyczajnie nijaki. Byłam pewna, że ta recenzja nie będzie pozytywna. Po kilku rozdziałach dałam się jednak wciągnąć by już w połowie książki, nie móc się od niej oderwać. Nie wyobrażacie sobie, jak niesamowicie zaskoczyło mnie, że wywołała u mnie emocje. Tak długo na to czekałam! „Nieskończoność” mnie pochłonęła! Teraz mogę śmiało napisać, że niezbyt wciągający wstęp jest atutem powieści, gdyż dzięki niemu możemy pojąć, jak wyzuta z emocji mentalność przyszłości, odbiega od tego co znamy.
„Nieskończoność” jest pod pewnym względem surowa, bo wszystkie wydarzenia zostały z góry zaplanowane. Jest również ciepła i pełna emocji, ponieważ misja to zakładała. Jest zaskakująca, bo spisek był skomplikowany. Przyznaję, że podróż w czasie nie była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Uczucie rodzące się między dwojgiem ludzi z różnych epok także była do przewidzenia. Zaskakujące były za to małe szczegóły, które składają się na całość. Niezwykłe jest również połączenie podróży w czasie ze światem futurystycznym. Zazwyczaj, gdy sięgamy po książkę, która opiera się na podróżach w czasie, możemy być pewni, że cofniemy się do przeszłości, poznamy historyczne postacie i/lub wydarzenia, które zmieniły nasz świat. Nie zdarzyło mi się poznawać „naszego czasu” oczami bohatera z przeszłości. Działa to zazwyczaj inaczej: Gdy czytamy powieści futurystyczne, to my sami oceniamy i porównujemy wykreowaną rzeczywistość do tego, co znamy. Takie niecodzienne połączenie jest wyjątkowo ciekawe i zmusza do refleksji.
Powieść Holly-Jane Rahlens uważam za dobrą książkę. Pozwala się zrelaksować, wczuć się w klimat, zastanowić nad ulotnością i znaczeniem naszego życia. Zaskakuje i wyzwala emocje, czyli dała mi to, czego od dawna poszukiwałam w książce. Gosiarella poleca!
Ocena: -5/6
Powieść Holly-Jane Rahlens uważam za dobrą książkę. Pozwala się zrelaksować, wczuć się w klimat, zastanowić nad ulotnością i znaczeniem naszego życia. Zaskakuje i wyzwala emocje, czyli dała mi to, czego od dawna poszukiwałam w książce. Gosiarella poleca!
Ocena: -5/6