
Doskonale pamiętam moment, w którym zrozumiałam, że znane baśnie zmieniają się w zależności kto, komu je opowiada. Miało to miejsce kilka lat temu, podczas jednej z rozmów z moją przyjaciółką, która zaczęła się zachwycać „Małą syrenką”. Zawsze miała dusze romantyczki, dlatego bardzo mnie to wyznanie zdziwiło. Odpowiedziałam jej, że faktycznie podobała mi się owa bajka, ale zakończenie było strasznie smutne. Patrzyła na mnie jakoś dziwnie, dlatego zaczęłam wyjaśniać dlaczego tak myślę. Do tej pory pamiętam, jak z pełną powagą na twarzy powiedziała mi, że jestem głupia. Okazało się, że znamy dwie różne wersje, więc by rozstrzygnąć spór przepytywałyśmy znajomych ze znajomości „Małej syrenki”. Domyślacie się, że wszyscy znali wersję z Happy Endem? Jako że od dziecka byłam bardzo uparta, dowiodłam swojej racji po tygodniu, tym samym niszcząc bajkę przyjaciółki. Powtórzymy to!
Arielka – mała syrenka, która żyła długo i szczęśliwie
Mała syrenka, córka potężnego władcy mórz i oceanów – Trytona, jest niesamowicie zafascynowana światem lądowym. Założyła swoje potajemne muzeum wszystkich przedmiotów ludzkich, które udało jej się odnaleźć w zatopionych statkach. Jednak ta piękna kolekcja to za mało dla Arielki. Postanawia wypłynąć na powierzchnie i przypatrywać się ludziom na statku płynącym po morzu. Syrenka dostrzega przystojnego księcia Eryka i z miejsca się zakochuje. Rozpętuje się sztorm, który najpewniej pozbawił by życia Eryka, gdyby nie pewna mała syrenka. Gdy wraca, trafia na rozzłoszczonego ojca, który kategorycznie zabrania córce wypływania na powierzchnie i kontaktu z ludźmi. Arielka rozpacza i nie wie, co mogła by zrobić, dzięki czemu sługusy wiedźmy morskiej nakłaniają ją do wizyty u swojej Pani. Na miejscu Ursula namawia Arielkę by ta przehandlowała swój piękny głos za dwie nóżki, ale nie na stałe. Układ jest taki, że jeśli w ciągu 3 dni, książę nie pocałuje Ariel to ta zostaje pozbawiona nóg i przechodzi na własność Ursuli. Niby nic trudnego, zwłaszcza, że Eryk szuka dziewczyny, która go uratowała. Na brzegu spotykają się książę i była syrenka, jednak przez utratę głosu, dziewczyna nie może mu zdradzić kim jest, ale i bez tego rozpoczyna się Love story. Wtem zjawia się wiedźma morska, która udaje wybawicielkę księcia i nakłania go do natychmiastowego ślubu. Arielka się załamała, jednak ostatkiem sił stara się walczyć o swoje. Nie udaje się jej zdążyć przed zachodem słońca, Ursula wygrywa i porywa "swoją" syrenkę w głąb morza. Przehandlowuje ją za jej ojca, później szaleje z trójzębem, wariuje, a Eryk zabija ją kawałkiem spróchniałego wraku (Seriosouly?). Wszystkie ofiary Ursuli wracają do kształtów syren (Tryton również), Eryk wraca na ląd, a Arielka wzdycha z oddali. Trytonowi robi się żal córki, więc obdarowuję ją nogami. Po chwili już mamy ślub i pełne błogosławieństwo wszystkich zebranych. Happy End!
Mała syrenka, córka potężnego władcy mórz i oceanów – Trytona, jest niesamowicie zafascynowana światem lądowym. Założyła swoje potajemne muzeum wszystkich przedmiotów ludzkich, które udało jej się odnaleźć w zatopionych statkach. Jednak ta piękna kolekcja to za mało dla Arielki. Postanawia wypłynąć na powierzchnie i przypatrywać się ludziom na statku płynącym po morzu. Syrenka dostrzega przystojnego księcia Eryka i z miejsca się zakochuje. Rozpętuje się sztorm, który najpewniej pozbawił by życia Eryka, gdyby nie pewna mała syrenka. Gdy wraca, trafia na rozzłoszczonego ojca, który kategorycznie zabrania córce wypływania na powierzchnie i kontaktu z ludźmi. Arielka rozpacza i nie wie, co mogła by zrobić, dzięki czemu sługusy wiedźmy morskiej nakłaniają ją do wizyty u swojej Pani. Na miejscu Ursula namawia Arielkę by ta przehandlowała swój piękny głos za dwie nóżki, ale nie na stałe. Układ jest taki, że jeśli w ciągu 3 dni, książę nie pocałuje Ariel to ta zostaje pozbawiona nóg i przechodzi na własność Ursuli. Niby nic trudnego, zwłaszcza, że Eryk szuka dziewczyny, która go uratowała. Na brzegu spotykają się książę i była syrenka, jednak przez utratę głosu, dziewczyna nie może mu zdradzić kim jest, ale i bez tego rozpoczyna się Love story. Wtem zjawia się wiedźma morska, która udaje wybawicielkę księcia i nakłania go do natychmiastowego ślubu. Arielka się załamała, jednak ostatkiem sił stara się walczyć o swoje. Nie udaje się jej zdążyć przed zachodem słońca, Ursula wygrywa i porywa "swoją" syrenkę w głąb morza. Przehandlowuje ją za jej ojca, później szaleje z trójzębem, wariuje, a Eryk zabija ją kawałkiem spróchniałego wraku (Seriosouly?). Wszystkie ofiary Ursuli wracają do kształtów syren (Tryton również), Eryk wraca na ląd, a Arielka wzdycha z oddali. Trytonowi robi się żal córki, więc obdarowuję ją nogami. Po chwili już mamy ślub i pełne błogosławieństwo wszystkich zebranych. Happy End!
Syrenka, której marzenia pękły niczym bańka mydlana
Wydaje mi się, że dużo osób zna oryginalną baśń „Mała syrenka” napisaną przez Hansa Christiana Andersena , opublikowaną w 1837 roku. Na wszelki wypadek, jednak sprawdźcie swoją znajomość oryginału. Mała Gosiarella oglądała bajkę na podstawie tego opowiadania, więc nie nastawiajcie się na zbyt krwawe sceny! Początek jest z grubsza podobny: Dawno, dawno temu, w głębinach oceanu żył sobie władca podwodnego Królestwa, który miał sześć córek. Gdy najmłodsza z nich skończyła 15 lat, wypłynęła na powierzchnię by zobaczyć okręty pływające po morskich falach. Na jednym z okrętów ujrzała ona przystojnego księcia. Gdy rozpoczął się sztorm, syrenka uratowała księcia pozostawiając go na brzegu, gdzie pomocy udzieliła mu, przechodząca dziewczyna. To wydarzenie zmieniło naszą małą syrenkę, która zdradza wszystkie symptomy tęsknoty za obiektem westchnień. Pragnęła zostać człowiekiem. Babka syrenki powiedziała jej, że jest to możliwe, ale tylko wtedy, gdy chłopiec ją pokocha i ją poślubi (śluby to jakieś magiczne hokus pokus?). Problem polegał jednak na tym, że królewicz zapewne gustował w kobietach z dwoma nogami, a nie jedną płetwą, dlatego syrenka udała się do jedynej osoby, która mogła jej pomóc. Tam tararam! Powitajcie na scenie morską czarownicę, która raz dwa zmieniła niechciany ogonek w dwie zgrabne kończyny, które były bardziej niewygodne niż najmodniejsze buty! Gdy syrenka stawiała krok, czuła, jakby stąpała po rozbitym szkle, co zresztą świetnie podkreślały krwawiące stopy (krew ciągnąca się za syrenką jest wątpliwym szczegółem, ale jak dramatycznym!). Opłata za taką usługę była standardowa: jeden obcięty język.

Nie było terminu, w którym syrenka miała zdobyć serce księcia. Morska czarownica ostrzegła ją jedynie, że od chwili przemiany, nie będzie mogła już wrócić do morza w swej prawdziwej postaci, a jeśli nie przekona królewicza do ślubu nie dostanie nieśmiertelnej duszy i człowieczeństwa na stałe. O zgrozo, jeśli obiekt jej westchnień poślubi inną to biednej małej syrence pęknie jej rybie serduszko i PUF! Zmieni się w pianę morską! Syrenka nie specjalnie się przejęła tymi ostrzeżeniami (może naoglądała się za dużo Disneyowskich bajek z happy endem i wierzyła, że miłość wszystko zwycięży?), dlatego dobiła targu z wiedźmą. Wypłynęła syrenka na brzeg, napiła się eliksiru od czarownicy i zmieniła w kobietę. Nazajutrz, gdy młody książę przechadzał się brzegiem morza, napotkał nagą, olśniewająco piękną dziewczynę, którą postanowił się zaopiekować (Idę o zakład, że wasze myśli są teraz włochate! Za dużo Śpiącej Królewny się naczytaliście?). Książę postanowił zaopiekować się swoją "małą znajdką" (jakie to urocze! FUJ!) i potraktował tak, jak każdy celebryta traktuje swojego psa: kazał uszyć jej ubranie, zabierał ze sobą wszędzie i pozwolił spać jej na aksamitnych podusiach pod swoimi drzwiami. Syrenka nie była traktowana przez księcia, jak wybranka serca, a jedynie jak zabaweczka. Całował ją, tuli, a przy tym ciągle powtarzał, że jest całkiem ładna, bo podobna do olśniewającej dziewczyny, która go uratowała (ta druga, a nie syrenka). Trochę to bezlitosne, gdy z ust ukochanego słyszy się "Mam zobaczyć piękną księżniczkę, moi rodzice tego pragną, ale nie zmuszą mnie nigdy, abym ją wprowadził do domu jako moją żonę; nie mogę jej kochać, bo nie jest podobna do pięknej dziewczyny ze świątyni, do której ty jesteś podobna; gdybym miał się ożenić, wolałbym raczej ciebie, moja ty mała, niema znajdko" - Prawdziwa miłość, nie ma co! A tak przy okazji królewicz okazał się hipokrytą, bo to owa piękna księżniczka, do której płyną za radą rodziców, okazała się dziewczyną, do której wzdychał. W imię starej dobrej ironii, to nasza główna bohaterka trzymała welon panny młodej w dniu zaślubin. Ta noc miała być jej ostatnią.
Tymczasem w morskiej toni, czarownica zawierała kolejną umowę handlową z syrenkami. Tym razem jej klientkami były siostry naszej głównej bohaterki, które oddały swoje piękne włosy w zamian za sztylet. Chyba nie wierzyliście, że rodzinka małej syrenki zostawi ją na pastwę dwunogów? Pod osłoną nocy, łyse syreny, odwiedziły swoją najmłodszą siostrę. Wręczyły jej nóż, który będzie musiała zatopić w sercu księcia, tak by krew obryzgała jej nóżki, dzięki czemu ona odzyska swój ogonek i będzie mogła powrócić do domu. Syrenka posłusznie przyjęła sztylet i podreptała do sypialni młodej pary. Jak na tragiczną bohaterkę przystało, nie potrafiła odebrać życia swojemu ukochanemu. Rzuciła się w morze i zmieniła w pianę morską. The End.
Teoretycznie mała syrenka nie miała szczęśliwego zakończenia, ale są w tej bajce postacie, którym wiedzie się dobrze. Spójrzcie na księcia! Ma piękną żonę i jest zadowolony. Spójrzcie na wiedźmę morską! Zyskała cudny głos i piękne włosy! Myślę, że oni nie narzekają na swój los!

Nie było terminu, w którym syrenka miała zdobyć serce księcia. Morska czarownica ostrzegła ją jedynie, że od chwili przemiany, nie będzie mogła już wrócić do morza w swej prawdziwej postaci, a jeśli nie przekona królewicza do ślubu nie dostanie nieśmiertelnej duszy i człowieczeństwa na stałe. O zgrozo, jeśli obiekt jej westchnień poślubi inną to biednej małej syrence pęknie jej rybie serduszko i PUF! Zmieni się w pianę morską! Syrenka nie specjalnie się przejęła tymi ostrzeżeniami (może naoglądała się za dużo Disneyowskich bajek z happy endem i wierzyła, że miłość wszystko zwycięży?), dlatego dobiła targu z wiedźmą. Wypłynęła syrenka na brzeg, napiła się eliksiru od czarownicy i zmieniła w kobietę. Nazajutrz, gdy młody książę przechadzał się brzegiem morza, napotkał nagą, olśniewająco piękną dziewczynę, którą postanowił się zaopiekować (Idę o zakład, że wasze myśli są teraz włochate! Za dużo Śpiącej Królewny się naczytaliście?). Książę postanowił zaopiekować się swoją "małą znajdką" (jakie to urocze! FUJ!) i potraktował tak, jak każdy celebryta traktuje swojego psa: kazał uszyć jej ubranie, zabierał ze sobą wszędzie i pozwolił spać jej na aksamitnych podusiach pod swoimi drzwiami. Syrenka nie była traktowana przez księcia, jak wybranka serca, a jedynie jak zabaweczka. Całował ją, tuli, a przy tym ciągle powtarzał, że jest całkiem ładna, bo podobna do olśniewającej dziewczyny, która go uratowała (ta druga, a nie syrenka). Trochę to bezlitosne, gdy z ust ukochanego słyszy się "Mam zobaczyć piękną księżniczkę, moi rodzice tego pragną, ale nie zmuszą mnie nigdy, abym ją wprowadził do domu jako moją żonę; nie mogę jej kochać, bo nie jest podobna do pięknej dziewczyny ze świątyni, do której ty jesteś podobna; gdybym miał się ożenić, wolałbym raczej ciebie, moja ty mała, niema znajdko" - Prawdziwa miłość, nie ma co! A tak przy okazji królewicz okazał się hipokrytą, bo to owa piękna księżniczka, do której płyną za radą rodziców, okazała się dziewczyną, do której wzdychał. W imię starej dobrej ironii, to nasza główna bohaterka trzymała welon panny młodej w dniu zaślubin. Ta noc miała być jej ostatnią.
Tymczasem w morskiej toni, czarownica zawierała kolejną umowę handlową z syrenkami. Tym razem jej klientkami były siostry naszej głównej bohaterki, które oddały swoje piękne włosy w zamian za sztylet. Chyba nie wierzyliście, że rodzinka małej syrenki zostawi ją na pastwę dwunogów? Pod osłoną nocy, łyse syreny, odwiedziły swoją najmłodszą siostrę. Wręczyły jej nóż, który będzie musiała zatopić w sercu księcia, tak by krew obryzgała jej nóżki, dzięki czemu ona odzyska swój ogonek i będzie mogła powrócić do domu. Syrenka posłusznie przyjęła sztylet i podreptała do sypialni młodej pary. Jak na tragiczną bohaterkę przystało, nie potrafiła odebrać życia swojemu ukochanemu. Rzuciła się w morze i zmieniła w pianę morską. The End.
Teoretycznie mała syrenka nie miała szczęśliwego zakończenia, ale są w tej bajce postacie, którym wiedzie się dobrze. Spójrzcie na księcia! Ma piękną żonę i jest zadowolony. Spójrzcie na wiedźmę morską! Zyskała cudny głos i piękne włosy! Myślę, że oni nie narzekają na swój los!
Gosiarella o Małej syrence
Oryginalna wersja „Małej syrenki” nie odbiega zbytnio od cukierkowej wersji Disneya, choć Andersen się zapewne w grobie przewraca. Jeśli zastanawiacie się dlaczego, to śpieszę z wyjaśnieniem. Życie uczuciowe Andersena była w kiepskiej formie, dlatego uwielbiał tworzyć historie tragicznych miłości, choć „Mała syrenka” opowiada bardziej o poświęceniu oraz igraniu z przeznaczaniem. Na całe szczęście nie będę was zanudzać swoimi przemyśleniami na temat pierwowzoru, lecz ponarzekam na wersję z dodatkowym lukrem. Zauważyliście, jaki morał płynie z tej bajki? Gosiarella widzi taki: Drogie dziecko, jeśli będziesz wystarczająco nieposłuszne, uparte i rozwydrzone, a przy tym zapomnisz o wyrażaniu skruchy i uczuciach innych osób to twoje marzenia się spełnią! Coś pominęłam? Moim zdaniem wystarczyłaby szczera rozmowa Arielki z ojcem i byłoby po sprawie (czy nie to samo zalecałam przy okazji poprzedniej omawianej bajki?). W końcu Tryton jest równym gościem z potężną mocą, więc wchodzenie w konszachty z Ursulą było całkiem zbędne. Rozumiem, że dąsy, nieposłuszeństwo i tupanie płetwą są rekomendowane przez Disneya? Dobrze, że ta cała Arielka ma przynajmniej jakiś charakter (nie tak, jak co niektóre księżniczki), a przy okazji entuzjazmu nie można jej odmówić, bo biedna Gosiarella by się już całkiem załamała. A teraz czas na ciekawostkę! Wiecie skąd wytwórnia wzięła imię dla bohaterki? Od nazwy specjalnej farby używanej przez twórców filmu do kolorowania włosów syrenki -> Czujecie, jak magia pryska?
Oryginalna wersja „Małej syrenki” nie odbiega zbytnio od cukierkowej wersji Disneya, choć Andersen się zapewne w grobie przewraca. Jeśli zastanawiacie się dlaczego, to śpieszę z wyjaśnieniem. Życie uczuciowe Andersena była w kiepskiej formie, dlatego uwielbiał tworzyć historie tragicznych miłości, choć „Mała syrenka” opowiada bardziej o poświęceniu oraz igraniu z przeznaczaniem. Na całe szczęście nie będę was zanudzać swoimi przemyśleniami na temat pierwowzoru, lecz ponarzekam na wersję z dodatkowym lukrem. Zauważyliście, jaki morał płynie z tej bajki? Gosiarella widzi taki: Drogie dziecko, jeśli będziesz wystarczająco nieposłuszne, uparte i rozwydrzone, a przy tym zapomnisz o wyrażaniu skruchy i uczuciach innych osób to twoje marzenia się spełnią! Coś pominęłam? Moim zdaniem wystarczyłaby szczera rozmowa Arielki z ojcem i byłoby po sprawie (czy nie to samo zalecałam przy okazji poprzedniej omawianej bajki?). W końcu Tryton jest równym gościem z potężną mocą, więc wchodzenie w konszachty z Ursulą było całkiem zbędne. Rozumiem, że dąsy, nieposłuszeństwo i tupanie płetwą są rekomendowane przez Disneya? Dobrze, że ta cała Arielka ma przynajmniej jakiś charakter (nie tak, jak co niektóre księżniczki), a przy okazji entuzjazmu nie można jej odmówić, bo biedna Gosiarella by się już całkiem załamała. A teraz czas na ciekawostkę! Wiecie skąd wytwórnia wzięła imię dla bohaterki? Od nazwy specjalnej farby używanej przez twórców filmu do kolorowania włosów syrenki -> Czujecie, jak magia pryska?
Prawdziwa syrenka!
Wiem, że dzisiaj Gosiarella nie zniszczyła wam dzieciństwa, dlatego ma dla was prezent. Panie i Panowie o to prawdziwa syrenka: Hannah Fraser (oficjalna strona). Opowiem wam teraz prawdziwą historię dziewczynki, która pragnęła zostać syrenką. Hannah dała radę bez pomocy wiedźm morskich, dobrych wróżek i krasnoludków, bo wzięła sprawy w swoje ręce (Co ja wam mówiłam o spełnianiu marzeń)! Gdy miała 9 lat, zaprojektowała swój pierwszy ogonek, dzięki któremu zaczęła ćwiczyć ruchy, które miały naśladować delfina. Musiała również ćwiczyć wstrzymywanie oddechu pod wodą. Dziś syrenka Hannah jest dorosła, posiada profesjonalny ogonek i zarabia na swojej pasji. Występuje w filmach, pozuje do zdjęć, pływa w akwarium (Gosiarella musi załatwić sobie większe akwarium by syrenka się zmieściła) oraz w większych akwenach wodnych(ten tekst zawsze mnie rozwala) z żółwiami, delfinami, rekinami i innymi rybkami, które nie raz są znacznie większe od niej i bez problemu połknęłyby ją w całości. Na świecie jest więcej syrenek, ale to Hannah urzekła mnie najbardziej. Pewnie nie podejrzewaliście, że wyskoczę wam z czymś takim!
Na koniec jeszcze kilka zdjęć prawdziwych syrenek:Wiem, że dzisiaj Gosiarella nie zniszczyła wam dzieciństwa, dlatego ma dla was prezent. Panie i Panowie o to prawdziwa syrenka: Hannah Fraser (oficjalna strona). Opowiem wam teraz prawdziwą historię dziewczynki, która pragnęła zostać syrenką. Hannah dała radę bez pomocy wiedźm morskich, dobrych wróżek i krasnoludków, bo wzięła sprawy w swoje ręce (Co ja wam mówiłam o spełnianiu marzeń)! Gdy miała 9 lat, zaprojektowała swój pierwszy ogonek, dzięki któremu zaczęła ćwiczyć ruchy, które miały naśladować delfina. Musiała również ćwiczyć wstrzymywanie oddechu pod wodą. Dziś syrenka Hannah jest dorosła, posiada profesjonalny ogonek i zarabia na swojej pasji. Występuje w filmach, pozuje do zdjęć, pływa w akwarium (Gosiarella musi załatwić sobie większe akwarium by syrenka się zmieściła) oraz w większych akwenach wodnych(ten tekst zawsze mnie rozwala) z żółwiami, delfinami, rekinami i innymi rybkami, które nie raz są znacznie większe od niej i bez problemu połknęłyby ją w całości. Na świecie jest więcej syrenek, ale to Hannah urzekła mnie najbardziej. Pewnie nie podejrzewaliście, że wyskoczę wam z czymś takim!
Ps. Wszystkie grafiki użyte w tym poście pochodzą z tej strony.