Wikingowie zawsze kojarzyli mi się z wielkimi chłopami, uzbrojonymi po pachy, ubranymi w skóry i śmieszne hełmy. Oczyma wyobraźni widzę ich, jak wysiadają z ogromnego statku by w ciągu kilkudziesięciu minut złupić miasta, gwałcić kobiety i nawiać z łupem. Innymi słowy mieliby to być twardzi wojownicy o znikomej inteligencji i brakiem moralności. Zaprzysiężeni Roberta Lowa nie do końca pasują do moich wyobrażeń, ale przekonajcie się sami czytając dalej.
Tytuł: Zaprzysiężeni. Skarb Attyli
Autor: Robert Low
Wydawca: Książnica
Data wydania: 04.2013
Ilość stron: 320
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem całej opowieści jest młody Orm, który przez pomyłkę został nazwany Zabójcą Niedźwiedzia. Chłopak od małego wychowywał się u wuja, ponieważ matka umarła, a ojciec włóczył się po świecie z Zaprzysiężonymi. Pewnego dnia sytuacja zmusiła ojczulka do powrotu z zabrania syna ze sobą na statek. Chłopak okazał się całkiem pomocny, ponieważ umiał czytać chrześcijańskie teksty i wykazywał się sporą inteligencją, co raczej nie było powszechną cechą u wikingów. Chłopiec również bardzo się zdziwił, jak różne od jego wyobrażeń jest życie wielkich wojowników zwanych Zaprzysiężonymi (o tym później). Wkrótce załoga wyrusza na poszukiwanie wielkiej przygody i bogactwa, którym okazuje się znany im z sag legendarny skarb Attyli, władcy Hunów.
Jak już wspominałam, moje wyobrażenia o wikingach i ich wielkich podbojach nie pokrywa się z wersją zaprezentowaną w książce. O ile spodziewałam się, że inteligencją nie grzeszyli to nie miałam pojęcia, jak bardzo bogobojni byli. Oczywiście to nic złego, do czasu, gdy umierając z głodu, oddajesz jedynego królika na ofiarę dla boga, zamiast go zjeść. Przekłada się to również na przysięgę, która sprawia, że jesteś wierny wobec mordercy swojego przyjaciela. Z tym uzbrojeniem też nie do końca było tak, jak myślałam, choć zdecydowanie największym zdziwieniem było dla mnie zrozumienie, jak nudne, ciężkie i monotonne bywało życie wikingów przemierzających morza wzdłuż i wszerz. Pomyślcie tylko ile oni czasu spędzili w drodze, czy to na piechotę (nie mieli aut, tramwajów, pociągów, samolotów itp.), czy co gorsza w podróży morskiej. Pływali sobie tam i z powrotem w lichych łódeczkach, bez lepszego zadaszenia, dobrego jedzenia i suchych rzeczy, a pasażerami byli w większości mężczyźni. Właściwie nawet się nie dziwię, że gdy tylko wchodzili na ląd to przez swoją frustrację mordowali, rabowali i chędożyli wszystko co się rusza (opór niespecjalnie im przeszkadzał).
Zastanawiam się, czy warto wspominać o samych bohaterach, skoro wszyscy są całkiem podobni, a ich imiona brzmią, jak seria mebli z Ikei, przez co całkowicie się w nich gubię? Haring, Skapti, Ketil, Gudleif, Sigtrygg, Vigfus. Valknut – ani tego wymówić, ani zapamiętać. Podobnie zresztą jest z nazwami: Sakrel, Serkland, Skirringsall, czy Aldeigjuborg. Coś okropnego!
Mamy oczywiście Orma – naszego głównego, nastoletniego bohatera, którego imię jest w miarę znośne. On sam też nie jest najgorszy, choć idealny wcale. Postawy moralne ma słabo rozwinięte, przez co niespecjalnie zapałałam do niego sympatią, ale przynajmniej jest bystry i spostrzegawczy.
Mamy oczywiście Orma – naszego głównego, nastoletniego bohatera, którego imię jest w miarę znośne. On sam też nie jest najgorszy, choć idealny wcale. Postawy moralne ma słabo rozwinięte, przez co niespecjalnie zapałałam do niego sympatią, ale przynajmniej jest bystry i spostrzegawczy.
Największą zaletą książki jest bogaty opis świata wikingów z X wieku. Rober Low zgrabnie połączył praktyki religijne (nie ograniczając się przy tym jedynie do wierzeń skandynawskich), z sytuacją polityczną i społeczną tamtych czasów, bazując na wiedzy, jaką do tej pory zgromadzili historycy. Jednak „Zaprzysiężeni” nie są książką historyczną, bowiem zawierają w sobie elementy fantastyczne, dzięki czemu całość jest dodatkowo urozmaicona.
Niemniej książka nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia, nie zaparła mi tchu i nie wywołała emocji. Zabrała mi za to dużo czasu, który mogłam przeznaczyć na coś, co wycisnęłoby ze mnie łzy wzruszenia, smutku lub atak gniewu. Przeciętność tylko mnie nudzi. Myślę, że mogłaby się bardziej spodobać mężczyznom, niż kobietom, choć czytałam opinie czytelniczek, która porwała przygoda ze skarbem Attyli.
Niemniej książka nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia, nie zaparła mi tchu i nie wywołała emocji. Zabrała mi za to dużo czasu, który mogłam przeznaczyć na coś, co wycisnęłoby ze mnie łzy wzruszenia, smutku lub atak gniewu. Przeciętność tylko mnie nudzi. Myślę, że mogłaby się bardziej spodobać mężczyznom, niż kobietom, choć czytałam opinie czytelniczek, która porwała przygoda ze skarbem Attyli.
Ocena: 3/6
9 Komentarze
Zastanawiam się, ile w tej powieści jest faktów, a ile fikcji literackiej?
OdpowiedzUsuńStawiam, że pół na pół. Wiele nazw i tło historyczne raczej się zgadza, jednak przygody Zaprzysiężonych to już czysta fikcja.
UsuńHm. O czasach wikingów jakoś nigdy nie czytałam za dużo, ponieważ zwyczajnie się tym nie interesowałam, choć nie powiem - ciekawi są ci faceci, wiecznie żądni przygód i tak dalej, i tak dalej. Umiejscowienie fabuły w takim, a nie innym czasie naprawdę rozpala zmysły, intrygując... ale później... później... te nazwy... NIENAWIDZĘ jak nie umiem zapamiętać imion bohaterów. NIENAWIDZĘ. To jest po prostu okropne. Już teraz nie wiem, którą to ja książkę czytałam co co chwilę dochodzili jacyś nowi bohaterowie (a przynajmniej tak mi się zdawało), a później się okazywało, że byli od samego początku... :o SZOK!
OdpowiedzUsuńLektura raczej nie dla mnie, ale cóż. Różne są gusta ^^
Pozdrawiam!
Sherry
Wydaje się ciekawe, ale nie wiem, czy sięgnęłabym po nią... :C
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anath
Czytałam ,,Skarb Attyli'' w wakacje i mnie osobiście się książka podobała. Przeczytałam ją dosyć szybko, chociaż czasem rąbałam się w tych imionach ,,z Ikei''. Ale w sumie, to ja lubię tego typu książki, a gusta bywają różne ;) Do tej pory się śmieję, gdy sobie przypominam tekst o Prawie Pięknym :P
OdpowiedzUsuńCieszę się, że miło wspominasz czas spędzony z tym tytułem. Widziałam dużo pozytywnych recenzji i ocen na blogach i LC, niemniej mnie jakoś nie potrafiło to zainteresować. Uwielbiam książki historyczne, elementy fantasy, wikingów, ale te elementy w całości, jakoś mnie nie przekonały :(
UsuńTak to już się niestety zdarza, że to, co podoba nam się osobno, niekoniecznie nas powalają w całości. Ze swojej strony życzę Ci jak najmniej niewypałów, bo osobiście nie lubię trwonić czasu na coś, co mi się zwyczajnie nie podoba, gdy mogłabym go poświęcić na coś innego.
UsuńTym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńTym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuń