Looking For Anything Specific?

Header Ads

Dylemat wariata by Gosiarella


Absolutnie nie chcę tu pisać o szaleństwie Gosiarelli – nikomu nie udało się jej jeszcze zdiagnozować! Dylemat wariata jest roboczą nazwą wymyśloną przez Gosiarellę, w celu nazwania pewnego zjawiska, z którym spotykamy się w fikcyjnym świecie książek i filmów. Zwłaszcza tych z elementami paranormalnymi. Prawdopodobnie ma to swoją fachową nazwę i ktoś mądrzejszy od Gosiarelli, już to opisał, ale nie wysłał mi linka. Kto chce poszturać chorych psychicznie bohaterów literackich wraz z Gosiarellą, proszony jest o czytanie dalej. Ostrzegam jednak, że poniższy tekst może zmienić wasz sposób myślenia.

Pierwszy raz zaczęłam zastanawiać się nad tym niepokojącym zjawiskiem, gdy całe wieki temu oglądałam serial Buffy – postrach wampirów. W jednym z odcinków („Normal again”) tytułowa bohaterka została bodajże zraniona przez demona, efektem czego miała omamy. I to nie byle jakie omamy, ponieważ przeniosła się do szpitala psychiatrycznego, w którym lekarze tłumaczyli jej, że świat wampirów, potworów i jej, jako wielkiej pogromczyni jest wytworem choroby psychicznej. W między czasie jej przyjaciele z Sunnydale znajdują lekarstwo i Buffy wraca. W tym momencie jest rewelacyjna scena, w której lekarze patrzą pogrążające się w transie ciało Buffy i mówią „Tracimy ją”. Dziewczyna wraca do świata wampirów. Niby wszystko fajnie, bo przyjaciele uratowali dziewczynę przed obłędem spowodowanym raną demona, ale czy na pewno? Może szaleństwo przejęło kontrolę? W końcu uczciwie przyznajmy, że przez sześć sezonów uganiania się Buffy za nadprzyrodzonymi potworkami, wsiąkliśmy dość mocno w ten fikcyjny świat. Z drugiej strony, czy bardziej prawdopodobna jest Buffy – z silnymi zaburzeniami psychicznymi, czy Buffy – pogromczyni wampirów?

Co jeśli ona jednak zwariowała? Dopingujemy chorą na umyśle bohaterkę do pogłębiania swojego szaleństwa i cieszymy się, gdy całkowicie straci kontakt z rzeczywistością? Ziarno niepewności zostało zasiane w odbiorcy.

Źródło
Nieco inna sytuacja została opisana przez Katarzynę Miszczuk w „Drugiej szansie”. Główna bohaterkę poznajemy, gdy już znajduje się w ośrodku terapeutycznym, w którym terapeutka podaje jej leki by dziewczyna nie słyszała głosów i nie widziała rzeczy, których inni nie dostrzegają. [Uwaga teraz pojawi się garstka spoilerów!]. Na kartach książki dziewczyna prowadzi wewnętrzną walkę, w której musi zdecydować, komu wierzyć: głosom, czy lekarzom. Po podjęciu teoretycznie słusznej decyzji, dziewczyna zdrowieje, jednak Gosiarella, jako czytelnik ma spore wątpliwości, czy świat, w którym żyje jest tym realnym? W końcu ostateczna walka (kruki) była tak absurdalna, że mogła mieć miejsce jedynie w owładniętym obłędem umyśle. Dodatkowo w nowej rzeczywistości jest zbyt wiele przebłysków z poprzednich urojeń. Czy w takim razie nasza bohaterka nie utknęła w sidłach własnej chorej psychiki?

Fikcyjni bohaterowie nie raz wciągają nas w swoje zwariowane światy, a my jak te błędne owce przyzwyczajamy się do ich reguł. Wyznaczamy granice fantastycznych elementów. Rozumiemy, że w utworach o czarownicach może się pojawić magia, ale smoki to już nie ta bajka. W światach opanowanych przez wampiry, łatwiej spotkać wilkołaka, niż ogra. Tam gdzie są smoki, statki kosmiczne się nie pojawiają. Budujemy granice tego, co nazywamy rzeczywistością w odniesieniu do fikcji literackiej/filmowej. Jednak, gdy do supernaturalnych światów, wkrada się nasza racjonalna rzeczywistość sprawa się komplikuje, a wspomniane granice zacierają się. Pojawia się pytania: Czy w takim razie nasza bohaterka nie utknęła w sidłach własnej chorej psychiki?; Czy trzymamy kciuki za osobę chorą na umyśle, walczącą z własnymi urojeniami?

Najważniejsze na koniec: w realnym świecie dylemat wariata nie ma racji bytu. Jeśli ktoś zastanawia się, czy powinien walczyć z własnym obłędem, odpowiedź jest jedna: TAK! Słuchaj psychiatrów i bierz grzecznie pigułki. 

P.S. Komentujcie i dajcie znać, jakie inne fikcyjne twory kojarzą się Wam z „dylematem wariata”?

Prześlij komentarz