Słodkości Wy Gosiarellowe!
Mamy dziś tłusty czwartek – dzień, który większość z nas uważa za iście magiczny. Gosiarella jest przekonana, że wszystkie zjedzone dziś pączusie i inne słodkości mają mniej kalorii nić Tic-tac! Sądząc po ilościach pączków, które znikają w ekspresowym tempie ze sklepów, wiele osób podziela to zdanie. Magiczne moce, czy nie, temat trzeba zbadać! Gosiarella przeprowadziła słodkie śledztwo, przesuchała kilka pączków i przedstawia rezultaty.

Mamy dziś tłusty czwartek – dzień, który większość z nas uważa za iście magiczny. Gosiarella jest przekonana, że wszystkie zjedzone dziś pączusie i inne słodkości mają mniej kalorii nić Tic-tac! Sądząc po ilościach pączków, które znikają w ekspresowym tempie ze sklepów, wiele osób podziela to zdanie. Magiczne moce, czy nie, temat trzeba zbadać! Gosiarella przeprowadziła słodkie śledztwo, przesuchała kilka pączków i przedstawia rezultaty.

Z tłustym czwartkiem kojarzą się nam pączki różnego rodzaju słodkości, dlaczego więc nazywamy ten dzień „tłustym”, a nie najzwyczajniej w świecie „Słodkim” czwartekiem? Ha! Teraz to Was Gosiarella zaskoczy, bo ideą tego święta wcale nie jest objadanie się słodkościami tylko tłustościami (Gosiarella nie trzyma teraz słoniny w ręku i wcale nie dlatego, że ją zjadła!). Mięcho i słonina, a nie batoniki jakieś! Pączki są zaliczane, bo w końcu na głębokim tłuszczu się je robi. A to, że robi się je coraz to mniej tłuste, a bardziej słodkie to… no cóż Gosiarella nie ma pojęcia, ale wie takie fanaberie sięgają XV wieku. XV wieku mieli lukier i posypkę?
No dobra, ale po co komu tyle pustych kalorii pożartych jednego dnia? Teoretycznie wiąże się to z tym, że jest to ostatni czwartek przed wielkim postem, a dodatkowo zaczyna ostatni tydzień karnawału (zapusty/rozpusty i te sprawy). To czyni go świetną okazją do objadania się przed głodówką. Trochę jak z dziewczyną przechodzącą na dietę – gdy ustali termin głodówki, musi wpierw zaliczyć jakiś porządny Fast food, popić colą (bynajmniej nie zero), przegryźć batonami, nim zamówi pizzę oblaną nutellą. Ma dzięki temu nadzieje, że szybko nie spojrzy ze smakiem na te pyszności, a rozciągnięty żołądek zapcha marchewką
No dobra, ale po co komu tyle pustych kalorii pożartych jednego dnia? Teoretycznie wiąże się to z tym, że jest to ostatni czwartek przed wielkim postem, a dodatkowo zaczyna ostatni tydzień karnawału (zapusty/rozpusty i te sprawy). To czyni go świetną okazją do objadania się przed głodówką. Trochę jak z dziewczyną przechodzącą na dietę – gdy ustali termin głodówki, musi wpierw zaliczyć jakiś porządny Fast food, popić colą (bynajmniej nie zero), przegryźć batonami, nim zamówi pizzę oblaną nutellą. Ma dzięki temu nadzieje, że szybko nie spojrzy ze smakiem na te pyszności, a rozciągnięty żołądek zapcha marchewką
Co by było, gdyby nie było Chrześcijan?
Tyle razy Gosiarella pisała o tym, że wszyscy znani (Chrześcijanie i Disney nie mają sobie równych pod tym względem) to podpierniczacze pomysłów, że nawet nie powinno Was dziwić, to co przeczytacie. Skąd tak naprawdę wziął się pomysł jedzenia tłustości? Werble proszę! … Oczywiście, że ze Starożytności! Poganie uwielbiają (a może uwielbiali?) świętować zmiany pór roku. Wraz odejściem zimy i nadejściem wiosny (w tym roku wyjątkowo klimat się dostosował), tłusto ucztowali. Wychodziło im to znacznie kaloryczniej niż nam, bo niczym się nie przejmowali. Brali ociekający tłuszczem kawał mięcha, popijali winem i zagryzali pączkiem! Szczerze? Fuj! Ale co kto lubi, a Rzymianie wyjątkowo lubi… zwłaszcza w tłusty dzień.
Tyle razy Gosiarella pisała o tym, że wszyscy znani (Chrześcijanie i Disney nie mają sobie równych pod tym względem) to podpierniczacze pomysłów, że nawet nie powinno Was dziwić, to co przeczytacie. Skąd tak naprawdę wziął się pomysł jedzenia tłustości? Werble proszę! … Oczywiście, że ze Starożytności! Poganie uwielbiają (a może uwielbiali?) świętować zmiany pór roku. Wraz odejściem zimy i nadejściem wiosny (w tym roku wyjątkowo klimat się dostosował), tłusto ucztowali. Wychodziło im to znacznie kaloryczniej niż nam, bo niczym się nie przejmowali. Brali ociekający tłuszczem kawał mięcha, popijali winem i zagryzali pączkiem! Szczerze? Fuj! Ale co kto lubi, a Rzymianie wyjątkowo lubi… zwłaszcza w tłusty dzień.
Zagraniczne tłuste dni
Gosiarella mogłaby wam opisać, jak jej ziomy – Krakusy, obchodziły tłusty czwartek, ale tylko wspomni o istnieniu combrowego czwartku (zainteresowaniu sobie wyszukają). Z chęcią opowie wam o tym, jak objadają się inne narody.
Francuzi mają tłusty wtorek, nazywany czasami naleśnikowym wtorkiem (dobrze, że nie żabim), jeśli dalej nic wam to nie mówi to może kojarzycie nazwę Mardi Gras? Gosiarella wie, że tak! Zbyt często dzikie imprezy urządzane m.in. w Nowym Orleanie są pokazywane w amerykańskich filmach i serialach! Gosiarella kojarzy ich tradycję z łańcuszkami, ale naleśniki rzadko zajmują cenne kadry!
Pancake Tuesday obchodzą również Brytyjczycy, którzy może i nie balują później, jak Francuzi, ale i tak mają własną metodę spalania kalorii dzięki Pancake Race (naleśnikowemu wyścigowi), w którym zawodnicy biegają podrzucając na patelni naleśnika…tiaaaa…
Chociaż i tak trochę lepsze to niż niemiecka tradycja ganiania z nożyczkami. Gosiarella już wyjaśnia. Otóż w dniu babskiego karnawału, Niemki obcinają panom… krawaty! Bo co mieliby innego do obcięcia? Nasi zachodni sąsiedzi również przenoszą imprezę na ulice, na których obywają defilady (czy tylko Polacy nie spalają kalorii?). Nawet dzieciaki mają dzień wolny od zajęć. Poza tym zajadają się słodkościami, jeśli tylko mają odwagę wejść do cukierni, w której można spotkać (przebranego) diabła.
W Norwegii przebierają się dzieci, ale skandynawski tłusty dzień to niedziela. Wówczas na Finlandzkich stołach poza słodyczami pojawia się zupa groszkowa.
My mamy pączki i dobrze nam z tym! Pączki jednak też się różnią w zależności od kraju, w którym się je robi. Najpoważniejszą konkurencją dla Polish donuts (tak nazywają pączki bez dziury wśrodku) są donaty, ale to o pączkach dziś mowa, więc trzymajmy się tematu.

Gosiarella mogłaby wam opisać, jak jej ziomy – Krakusy, obchodziły tłusty czwartek, ale tylko wspomni o istnieniu combrowego czwartku (zainteresowaniu sobie wyszukają). Z chęcią opowie wam o tym, jak objadają się inne narody.
Francuzi mają tłusty wtorek, nazywany czasami naleśnikowym wtorkiem (dobrze, że nie żabim), jeśli dalej nic wam to nie mówi to może kojarzycie nazwę Mardi Gras? Gosiarella wie, że tak! Zbyt często dzikie imprezy urządzane m.in. w Nowym Orleanie są pokazywane w amerykańskich filmach i serialach! Gosiarella kojarzy ich tradycję z łańcuszkami, ale naleśniki rzadko zajmują cenne kadry!
Pancake Tuesday obchodzą również Brytyjczycy, którzy może i nie balują później, jak Francuzi, ale i tak mają własną metodę spalania kalorii dzięki Pancake Race (naleśnikowemu wyścigowi), w którym zawodnicy biegają podrzucając na patelni naleśnika…tiaaaa…
Chociaż i tak trochę lepsze to niż niemiecka tradycja ganiania z nożyczkami. Gosiarella już wyjaśnia. Otóż w dniu babskiego karnawału, Niemki obcinają panom… krawaty! Bo co mieliby innego do obcięcia? Nasi zachodni sąsiedzi również przenoszą imprezę na ulice, na których obywają defilady (czy tylko Polacy nie spalają kalorii?). Nawet dzieciaki mają dzień wolny od zajęć. Poza tym zajadają się słodkościami, jeśli tylko mają odwagę wejść do cukierni, w której można spotkać (przebranego) diabła.
W Norwegii przebierają się dzieci, ale skandynawski tłusty dzień to niedziela. Wówczas na Finlandzkich stołach poza słodyczami pojawia się zupa groszkowa.
My mamy pączki i dobrze nam z tym! Pączki jednak też się różnią w zależności od kraju, w którym się je robi. Najpoważniejszą konkurencją dla Polish donuts (tak nazywają pączki bez dziury wśrodku) są donaty, ale to o pączkach dziś mowa, więc trzymajmy się tematu.

Pączka! Pączka! Daj pączka!
Gosiarellowe śledztwo nie wykazało by tłusty dzień posiadał magiczną właściwość niwelowania zjedzonych kalorii. Co ważniejsze nie wykazało również by tej właściwości nie miało (głównie dlatego, że Gosiarella to czasem straszna ignorantka). Co więcej, w jego trakcie, wyszedł na jaw pewien przesąd! Według niego, jeśli ktoś w tłusty czwartek nie zje ani jednego pączka – w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło. Dlatego moi drodzy, czas na skonsumowanie pączusia! Pamiętajcie jednak, że jeden ma średnio 300-400 kalorii, dlatego oficjalnie przyznawajcie się do zjedzenia tylko 3 pączków! Nie zapomnijcie też iść na imprezę karnawałową by wytańczyć cały (pączkowy) tłuszczyk!
Dobra, a teraz przyznawać się ile pączusiów już wpałaszowaliście! Były tradycyjne? A może z polewą i posypką? Narobicie Gosiarelli smaka?

Gosiarellowe śledztwo nie wykazało by tłusty dzień posiadał magiczną właściwość niwelowania zjedzonych kalorii. Co ważniejsze nie wykazało również by tej właściwości nie miało (głównie dlatego, że Gosiarella to czasem straszna ignorantka). Co więcej, w jego trakcie, wyszedł na jaw pewien przesąd! Według niego, jeśli ktoś w tłusty czwartek nie zje ani jednego pączka – w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło. Dlatego moi drodzy, czas na skonsumowanie pączusia! Pamiętajcie jednak, że jeden ma średnio 300-400 kalorii, dlatego oficjalnie przyznawajcie się do zjedzenia tylko 3 pączków! Nie zapomnijcie też iść na imprezę karnawałową by wytańczyć cały (pączkowy) tłuszczyk!
Dobra, a teraz przyznawać się ile pączusiów już wpałaszowaliście! Były tradycyjne? A może z polewą i posypką? Narobicie Gosiarelli smaka?