
Gdy Gosiarella była małą dziewczyneczką, babcia opowiadała jej bajkę o Czerwonym Kapturku. Bajeczka była przyjemna, miała morał i happy end. Gdy Gosiarella podrosła i poznała inną wersję bajki, była bardzo wdzięczna swojej babci za przedstawienie wersji, w której pod koniec wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Na wasze nieszczęście Gosiarella nie jest tak wspaniałomyślna, jak jej babcia, dlatego opowie Wam prawdziwą wersję bajki.
Czerwony Kapturek nigdy nie dostał od Disneya szansy, a i tak jest jedną z najczęściej przerabianych bajek. Pierwotnie bajka funkcjonowała, jako baśń ludowa opowiadana z ust do ust, a z tymi ustami wiadomo, jak jest. Każdy coś od siebie doda, albo coś przekręci. Ze słowem pisanym też bywa różnie. Gosiarella postara się opowiedzieć Wam najbardziej wierną oryginałowi wersję, jednak zakończenia będą alternatywne.
Czerwony Kapturek nigdy nie dostał od Disneya szansy, a i tak jest jedną z najczęściej przerabianych bajek. Pierwotnie bajka funkcjonowała, jako baśń ludowa opowiadana z ust do ust, a z tymi ustami wiadomo, jak jest. Każdy coś od siebie doda, albo coś przekręci. Ze słowem pisanym też bywa różnie. Gosiarella postara się opowiedzieć Wam najbardziej wierną oryginałowi wersję, jednak zakończenia będą alternatywne.
Bajka o dwóch zbyt wygadanych istotach
Dawno, dawno temu, w czasach gdy wilki można było jeszcze spotkać w lasach, a odległość między lasem, a miejscem zamieszkania była mniejsza niż kilkadziesiąt kilometrów, żyła sobie śliczna dziewczynka, która lubiła zakładać czerwoną pelerynkę z kapturem. Z braku lepszych określeń wszyscy nazywali ją Czerwonym kapturkiem (Gosiarella uważa, że to za długie imię dla małej dziewczynki, nie lepiej byłoby ją nazywać Red). Podobno rodzice Czerwonego Kapturka bardzo ją kochali, dlatego Gosiarelli w głowie się nie mieści, że wysłali ją z koszykiem jedzenia i flachą wina w las. Nawet gdyby była starsza to rodzicom nie przystoi dawać dzieciom flachy (kartonu z winem też nie!) i puszczać na łono natury. Tak czy inaczej wysłali ją z misją dostarczenia przesyłki do rąk babci Kapturkowej. Dziewczynka mijała drzewa i krzaki, aż zza jednego wyskoczył wilki. Wilk nie był zbyt głodny, dlatego zamiast rozszarpać dziewczynkę na miejscu, postanowił z nią pogadać. Spytał ją dokąd zmierza, a ta mała głuptaska zamiast walnąć go kamieniem, czy jakimś grubym kijem, postanowiła powiedzieć mu, że idzie odwiedzić chorą babcię. Wilk pozwala dziewczynce odejść, a sam biegiem rusza do domku babci (Kapturek dał sam podał mu adres? Czy może wilk wiedział gdzie mieszka babcia, ale wcześniej nie wpadło mu do głowy by ją wpaść do niej na obiad?). Jako, że wilki są szybkie i nie wdają się w miłą pogawędkę z każdym zwierzakiem, które je zaczepi, dotarł pierwszy do domku babci.
To co się stało po przybyciu wilka do babci, pewnie już sobie wyobrażacie. Głodny drapieżnik rozszarpał swoją ofiarę i pożarł wszystko co z niej zostało, poza kośćmi rzecz jasna. Zaraz się jednak zmitygował by powrócić do swojego planu pożarcia dwóch pokoleń Kapturkowej rodzinki. Znalazł w szafie ciuchy babci i przebrany w jej fatałaszki skrył się w łóżku udając schorowaną babcię. Nie musiał czekać długo by rozległo się pukanie do drzwi. Red weszła do chatki, a następnie zachęcony przez pseudo babcię podszedł bliżej jej łóżka (Gosiarella dalej nie ma pojęcia czemu w niektórych wersjach ten psi perwer zachęcał ją do legnięcia z nim w łożu), by tam przeprowadzić najbardziej legendarny dialog w historii baśni:


"- O moja babko, jakie to masz wielkie ręce!
- Żeby cię mocniej uścisnąć, moja ty dziecino!
- O moja babko, jakie to masz długie nogi!
- Aby cię prędko schwytać, moja ty dziecino!
- O moja babko, jakie to masz wielkie uszyska!
- Aby cię dobrze słyszeć, moja ty dziecino!
- O moja babko, jakie ty masz wielkie oczy!
- Aby cię lepiej widzieć, moja ty dziecino!
- O moja babko, jakie ty masz wielkie zęby!
- Aby cię smacznie zjeść!”
(Gosiarella powiedziałaby, żeby lepiej pogryźć)
- Żeby cię mocniej uścisnąć, moja ty dziecino!
- O moja babko, jakie to masz długie nogi!
- Aby cię prędko schwytać, moja ty dziecino!
- O moja babko, jakie to masz wielkie uszyska!
- Aby cię dobrze słyszeć, moja ty dziecino!
- O moja babko, jakie ty masz wielkie oczy!
- Aby cię lepiej widzieć, moja ty dziecino!
- O moja babko, jakie ty masz wielkie zęby!
- Aby cię smacznie zjeść!”
(Gosiarella powiedziałaby, żeby lepiej pogryźć)
I nagle BANG! I nagle BENG! I nagle BOOM! Wilk rzucił się na Czerwonego Kapturka i ją pożera! The End!
Dokładnie tak skończyła się bajka Le Petit Chaperon Rouge spisana w XVII wieku przez Charlesa Perraulta. No dobra, był jeszcze rymowany morał, który wyjaśnia młodym kobietkom by niereagowały na zaczepki obcych mężczyzn, a dzieci nie rozmawiały z obcymi.
Inne The Endy
Gosiarella obiecała, że przedstawi inne wersje baśni, a Gosiarella zawsze dotrzymuje słowa (jeśli tylko pamięta, że je złożyła). Uwaga! Każde z alternatywnych zakończeń jest absurdalne! Zakończenie nr 2 z 1863 rok, przewiduje ukąszenie pszczoły, która zaalarmowała ptaka, który zaalarmował (poważnie czy w tym lesie wszystkie zwierzaki gadają?) myśliwego, który popędził do chatki i zabił złego wilka, nim ten pożarł Czerwonego Kapturka. Zakończenie nr 3 z 1880 roku, mówi, że wilk połknął babcie i Kapturka w całości, a później uciął sobie drzemkę. Tak zastał go myśliwy, który rozpruł mu brzuch i uratował niewiasty. W ich miejsce naładował kamieni, które utopiły wilka, gdy ten ociężały poszedł nad rzekę. Serio? Wilk miałby się nie obudzić, gdy go patroszono? Zakończenie nr 4 z kolei mówi o tym, że po zjedzeniu babci Wilk zostawiał jej krew i mięso by Kapturek je zjadł. Dziewczynka nieświadomie skonsumowała własną babcię, choć tajemnicze głosy próbowały ją przed kanibalizmem ostrzec. Żeby było ciekawiej popija wszystko krwią babci, a następnie wilk namawia ją do striptizu (Gosiarellowy facepalm!), w którym wrzuca swoje fatałaszki do ognia, wskakuje pod pierzynkę do wilka, który ją pożera. Najmłodszym zakończeniem, spisanym w 1980 roku przez Angelę Carter, jest nr 5. Zakłada ono, że wilk wcale wilkiem nie był, tylko wilkołakiem, a Kapturek wcale nie był małą dziewczynką tylko młodą dziewczyną, która zmienia się w wilkołaka. Oboje się w sobie zakochują i żyją razem długo i szczęśliwie. O.o
Rzecz jasna alternatywnych wersji „Czerwonego Kapturka” jest od groma i zmieniają się w zależności od czasów i miejsc ich opowiadania. Uogólniając Gosiarella widzi to mniej więcej tak:
![]() |
[Źródło] |
Gosiarella o „Czerwonym Kapturku”
Co tu dużo mówić, skoro gdy rozkłada się tę bajkę na czynniki pierwsze jest kompletnie niedorzeczna, chociaż raz bardziej, raz mniej, w zależności od wersji. Gosiarella nie łapie, dlaczego rodzice wysłali dziewczynkę samą do lasu, w którym są wilki? I dlaczego schorowana babcia mieszka sama w takiej głuszy? Czyżby ktoś nie chciał opiekować się teściową? Gadające wilki, które lubią się bawić w kotka i myszkę z jedzeniem, Gosiarella nawet nie skomentuje. Chociaż wilk mógł zjeść babcie i Kapturka od razu. I po co ta cała przebieranka w babcie? Jeśli chciał ją zjeść w odosobnionym od ludzi miejscu to nie musiał bawić się w transwestytę (czy ten termin jest adekwatny w przebierankach między gatunkowych?).Nawet morał bajki jest absurdalny! Jeśli faktycznie wszystkim chodzi o unikanie obcych i olewanie ludzi zaczepiających małe dziewczynki (pedofilią to zalatuje) to czemu za przykład dali dziewczyneczkę pożartą przez wilka? Przecież nawet jakby nie dała się złapać w wilczą pułapkę to wilk najprawdopodobniej by się wkurzył i od razu ją/je zjadł! Jeśli już chcieli jakiś morał dać na tym przykładzie to taki: Drodzy rodzice, jeśli wysyłacie dzieci z żarciem do lasu to liczcie się z tym, że zostaną wtranżolone przez dzikie zwierzęta! Gad Demet!
Gosiarella stara się jednak zakończyć swoje marudzenie pozytywnym akcentem, dlatego przedstawi inne morały: Po pierwsze nie przynoś babci sama jedzenia – od tego są restaurację z dowozem! Kto to widział, żeby małe dziewczątka same miały dźwigać prowiant po lasach! Po drugie nie gadaj ze zwierzętami w inne dni, niż Wigilia, bo to źle wróży!
P.S. Gosiarella przewiduję zatrzęsienie Czerwono kapturkowych obrazków na FB, dlatego zaprasza do lajkowania.
P.S.2 Dajcie znać, które zakończenie jest według Was najciekawsze lub najbardziej creepy. A może słyszeliście o innych, które miałyby sens?
P.S.3 I ogólnie dzielcie się z Gosiarellą spostrzeżeniami!
![]() |
[Źródło] |
Gosiarella stara się jednak zakończyć swoje marudzenie pozytywnym akcentem, dlatego przedstawi inne morały: Po pierwsze nie przynoś babci sama jedzenia – od tego są restaurację z dowozem! Kto to widział, żeby małe dziewczątka same miały dźwigać prowiant po lasach! Po drugie nie gadaj ze zwierzętami w inne dni, niż Wigilia, bo to źle wróży!
P.S. Gosiarella przewiduję zatrzęsienie Czerwono kapturkowych obrazków na FB, dlatego zaprasza do lajkowania.
P.S.2 Dajcie znać, które zakończenie jest według Was najciekawsze lub najbardziej creepy. A może słyszeliście o innych, które miałyby sens?
P.S.3 I ogólnie dzielcie się z Gosiarellą spostrzeżeniami!