Wyobraźcie sobie, że Ziemia pogrąża się w chaosie. Śmiertelny wirus harcuje po świecie, ludzkość zostaje zdziesiątkowana, wszędzie walają się trupy, ale jednak wam i waszym najbliższym udało się w porę przyjąć właściwą szczepionkę i teraz siedzicie sobie grzecznie w jakimś schronieniu wraz z resztą ocalałych ludzików. Wprowadźmy mały zwrot akcji: jesteście w posiadaniu kilku ostatnich strzykawek z cudownym lekiem. Wypadałoby uratować kogoś, kto naprawdę na ocalenie zasługuje. Gdyby Gosiarella miała wybrać jedną osobę spośród wszystkich żyjących Azjatów to bezsprzecznie załadowałaby swój tyłek do Korei Południowej i wręczyła szczepionkę Yirumie. Oczywiście w dowód wdzięczności mogłaby posłuchać prywatnego koncertu.
Tym z Was, którzy jeszcze nie znają Lee Ru-Ma, szczerzej rozpoznawanego pod pseudonimem Yiruma, Gosiarella chciałaby powiedzieć, że oto nadszedł dla Was ważny moment. Może wasze życie nie zmieni się diametralnie, ale wasza playlista najprawdopodobniej tak (tylko nie wciskajcie tu Gosiarelli, żadnych wyświechtanych tekstów, że słuchacie tylko jednego określonego gatunku muzyki, a reszta się dla Was nie nadaje, bo to brednie!). Nim cokolwiek przeczytacie, kliknijcie w ten link i posłuchajcie River Flows In You, które działa na Gosiarellę, jak najlepsze katharsis. No już! Zmykać słuchać i czytać dalej dopiero, gdy utwór się skończy. Ani mi się ważcie wykonuwać obie czynności jednocześnie! Gosiarella, ani jej blog nigdzie nie ucieknie. Słowo!
Tym z Was, którzy jeszcze nie znają Lee Ru-Ma, szczerzej rozpoznawanego pod pseudonimem Yiruma, Gosiarella chciałaby powiedzieć, że oto nadszedł dla Was ważny moment. Może wasze życie nie zmieni się diametralnie, ale wasza playlista najprawdopodobniej tak (tylko nie wciskajcie tu Gosiarelli, żadnych wyświechtanych tekstów, że słuchacie tylko jednego określonego gatunku muzyki, a reszta się dla Was nie nadaje, bo to brednie!). Nim cokolwiek przeczytacie, kliknijcie w ten link i posłuchajcie River Flows In You, które działa na Gosiarellę, jak najlepsze katharsis. No już! Zmykać słuchać i czytać dalej dopiero, gdy utwór się skończy. Ani mi się ważcie wykonuwać obie czynności jednocześnie! Gosiarella, ani jej blog nigdzie nie ucieknie. Słowo!
Pamiętam moment, gdy po raz pierwszy usłyszałam Yirumę (nawet Gosiarella wtedy nie istniała). Był wieczór, YT automatycznie przerzucał kawałki na internetowych składankach, a ja aż usiadłam z wrażenia, gdy usłyszałam pierwsze dźwięki. Przez trzy minuty niemal nie drgnęłam, jeśli nie liczyć kanalików łzowych. Do tej pory to chyba jedyny utwór, który potrafi tak mnie wzruszyć (o dziwo, puszczony odpowiednio cicho jest dla mnie świetnym remedium na bezsenność), a przy okazji moim ulubionym, mimo przesłuchania 11 płyt (Love Scene, First Love, From The Yellow Room, Nocturnal lights...they scatter, Destiny of Love., Poemusic, H.I.S. Monologue, P.N.O.N.I, Missing You, Stay In Memory, Live at HOAM Art Hall, Oasis and Yiruma). Genialne są również The Things I Really..., Kiss the Rain, Moonlight, I First Love.
Najlepsze w twórczości Yirumy jest to, że potrafi wpływać na mój nastrój. Raz mnie wzrusza, innym razem daje mi wiarę, uspokaja, by kolejnym zasiać we mnie radość. Trochę psychopatycznie to brzmi, ale założę się, że po pewnym czasie spędzony z jego muzycznym dorobkiem, załapiecie o co mi chodzi. Yiruma komponuje piosenki, które bez słów opowiadają historię. Znajdują drogę do poharatanej duszy i koją nerwy. Świat bez Yirumy byłby dla Gosiarelli nie do zniesienia i to czyni go idealnym #OnlyOne do ocalenia!
Teraz coś dla tych, którzy już Yirumę znają, kochają i mieliby odłożoną dla niego szczepionkę na wypadek epidemii wirusa:
Gosiarella zaczyna się wzruszać, a gdy zaczyna się wzruszać przestaje być zabawna, dlatego najwyższy czas skończyć. Zostawiam was z ogromną ilością utworów do nadrobienia i jednym wspaniałym Azjatom do poznania, a sama idę beczeć wsłuchując się w kolejne nuty wypływające z głośników.
Nie martwcie się, bo to jednorazowa przygoda z rozbeczaną Gosiarellą. Dodatkowo już niebawem sięgnie po broń ostateczną by gładzić w #KillThemAll !
Najlepsze w twórczości Yirumy jest to, że potrafi wpływać na mój nastrój. Raz mnie wzrusza, innym razem daje mi wiarę, uspokaja, by kolejnym zasiać we mnie radość. Trochę psychopatycznie to brzmi, ale założę się, że po pewnym czasie spędzony z jego muzycznym dorobkiem, załapiecie o co mi chodzi. Yiruma komponuje piosenki, które bez słów opowiadają historię. Znajdują drogę do poharatanej duszy i koją nerwy. Świat bez Yirumy byłby dla Gosiarelli nie do zniesienia i to czyni go idealnym #OnlyOne do ocalenia!
Teraz coś dla tych, którzy już Yirumę znają, kochają i mieliby odłożoną dla niego szczepionkę na wypadek epidemii wirusa:
Gosiarella zaczyna się wzruszać, a gdy zaczyna się wzruszać przestaje być zabawna, dlatego najwyższy czas skończyć. Zostawiam was z ogromną ilością utworów do nadrobienia i jednym wspaniałym Azjatom do poznania, a sama idę beczeć wsłuchując się w kolejne nuty wypływające z głośników.
Nie martwcie się, bo to jednorazowa przygoda z rozbeczaną Gosiarellą. Dodatkowo już niebawem sięgnie po broń ostateczną by gładzić w #KillThemAll !
Ps. Jeśli znacie już Yirumę, to może opowiecie Gosiarelli, jak na Was działa lub jaki jest wasz jego ulubiony utwór?
Ps.2 Jakiego Azjatę uratowalibyście przed epidemią mordeczego wirusa?
Ps.3 Gosiarella niebawem wyprowadza się na nową domenę. By być nabierząco sprawdzajcie fanpejdża i twittera.
Ps.4 Gosiarella życzy Wam udanych Świąt Wielkanocnych! Odpoczywajcie, czytajcie, słuchajcie i relaksujcie się!
Ps.2 Jakiego Azjatę uratowalibyście przed epidemią mordeczego wirusa?
Ps.3 Gosiarella niebawem wyprowadza się na nową domenę. By być nabierząco sprawdzajcie fanpejdża i twittera.
Ps.4 Gosiarella życzy Wam udanych Świąt Wielkanocnych! Odpoczywajcie, czytajcie, słuchajcie i relaksujcie się!
27 Komentarze
nie znam! :)
OdpowiedzUsuńWesołego Jajka życzę :)
i zapraszam na przeraźliwie słodkiego mazurka, na ostatnią chwilę! :)
Yiruma poznałam (a raczej jego muzykę) po tym jak obejrzałam po raz pierwszy Zmierzch. I szczerze powiedziawszy to na samym początku uznałam, że nie będę słuchała niczego, co nie śpiewa. Jednak jak zaczęłam, to przeskakiwałam z kawałka na kawałek jak pisałam różne prace do szkoły, a potem się wkręciłam i przepadałam do reszty. River Flows In You chociaż Letter wywołuje u mnie skrajne emocje, ponieważ kojarzy mi się zarazem z czymś miłym, a z drugiej strony wpadam w stan przygnębienia.
OdpowiedzUsuńDawno, dawno temu też tak miałam, a może nawet gorzej, bo zamykałam się w kilku gatunkach. Na szczęście to już stare dzieje.
UsuńLetter też jest cudne:) Zresztą jest mało utworów Yirumy, których bym nie lubiła.
Nie znałam Yirumy, ale mam nadzieję, że do jego muzyki będę wracać częściej. Ja bym wybrała Kanadyjczyka (ale azjatyckiego pochodzenia) Kana Gao. Za ciekawe historie i piękną muzykę w swoich grach. Więcej nie będę pisać. Niech Gosiarella sama posłucha i zdecyduje czy chodź w małym stopniu zasługuje na szczepionkę:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=S1IlynCjYj8
https://www.youtube.com/watch?v=9QfPDmzpC2Q
SweetLady dzięki Ci za linki! Właśnie muzycznie zaprzyjaźniam się z Gao i muszę przyznać, że ta znajomość zapowiada się obiecująco. Nie wiem skąd go wytrzasnęłaś, ale jest niezły! Trafiłam też na info o grze To the Moon i czytając opinie poważnie rozważam jej zakup.
UsuńAch, a więc to przez przenosiny ta podjerzana zmiana nagłówka? Wszystko jasne :)
OdpowiedzUsuńNie znałam Yirumy, ale myślę, że chętnie posłucham. Zwłaszcza na odstresowanie. I żeby się zrelaksować.
Jakiego Azjatę chciałabym uratować? Pierwszym, który przyszedł mi do głowy był Hiro Nakamura, ale to się chyba nie liczy :D
Tak;) Walczyłam z ostatnimi szlifami w nowym szablonie i kilka rzeczy musiałam przetestować tutaj. Muszę się przynać, że chciałabym, żeby w końcu wszystko było już gotowe!
UsuńGdyby tylko Hiro był realny to bez wahania pomogłabym Ci go uratować ;)
Jaj przegapiłam wczoraj wpis przez te święta i dopiero teraz przeczytałam. I teraz wychodzi na to, że ja jestem nieczuła, bo kiedy Gosiarella powiedziała mi pierwszy raz o Yirumie i podesłała ten utwór to stwierdziłam, że owszem piękny, ale mnie nie rusza:) Ha jestem twardsza od Gosiarelli:)
OdpowiedzUsuńA ja nie mam Azjaty do uratowania, kiedyś dawno temu byłaby to zapewne popularna wówczas Vanessa Mae, ale to było z 15 lat temu co najmniej:)
Teraz mi się bardziej podoba nagłówek:) różowy a jednocześnie taki poważny:)
Kto by się spodziewał, że tak będzie! Na szczęście mało rzeczy mnie rozczula, więc się nie przyzwyczajaj :P
UsuńAzja jest najgęściej zaludnionym kontynentem, żyje tam ponad 4,2 miliarda ludzi, a ty nie wybrałaś nawet jednego, nieczuła kobieto?
Swoją drogą prawie zapomniałam o Mae.
Do nagłówka jeszcze się nie przyzwyczajaj, bo dopiero (najprawdopodobniej jutro) nastąpi wielkie odsłonięcie nowego wyglądu ;)
Cudo. Zdecydowanie wart ocalenia. Przepiękna muzyka, a jako, że kocham instrumenty smyczkowe, najbardziej podobał mi się ostatni filmik. Na pewno dorzucę tego pana do mojej stałej play listy. A Azjata, którego ja bym wybrała... Jason Yang. Cud, miód i orzeszki. Wpisz nazwisko na YT, a gwarantuję, że przepadnie, facet na niezwykły talent.
OdpowiedzUsuńA wracając do muzyki granej na fortepianie... Nie znam narodowości, ale jest taki ktoś o pseudonimie BrunuhVille. Również znajdziesz na YT. Nie podam linków, bo piszę z komórki, ale znajdziesz bez problemu. ;)
Smacznego jajka!
Cieszę się, że przypadł Ci do gustu. Przysiadłam teraz nad Jasonrm Yangiem i muszę przyznać, że jego muzyka jest tak ciekawa, jak jego fryzura. Do tego ma rozbrajający uśmiech ;) BrunuhVille też jest całkiem, całkiem.
UsuńWesołych;)
Zga dzam się. Yiruma wpływa na mnie tak samo jak Jim Brickman i Brian Crain :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci w sekrecie, że potrafię grać na fortepianie wszystkie utwory Yirumy i do tej pory uważałam to za swoją słodką tajemnicę, bo nie sądziłam, że ktoś jeszcze może znać tegoż artystę :)
Wesołych Świąt :)
Znam i doceniam! Pierwszy raz puściła mi jego utwór przyjaciółka, której już z nami nie ma... Dlatego poza tym, że Yiruma wzrusza mnie do łez, wywołuje także wspomnienia, które chcę codziennie pielęgnować. Utwór, który działa na Ciebie jak katharsis działa też tak i na mnie. Cenię sobie także Moonlight. Często piszę teksty przy jego utworach, bo dodają mi weny. Zasypiam, bo uspokajają zszargane nerwy. Uczę się, bo pozwalają się skupić. A także rozmyślam, bo pomagają ułożyć myśli w całość, nadają im swoisty kształt, wywołują wspomnienia. :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, że przy Kiss the Rain zawsze, ale to zawsze uronię choć jedną łzę. To ona wywołuje najwięcej wspomnień związanych z przyjaciółką...
OdpowiedzUsuńWchodzę dziś do Ciebie a tu szok! Ze względu na święta trochę mnie nie było :) Świetne zmiany. A ten temat muzyczny (River Flows...) uwielbiam, wiesz, że to temat z ekranizacji "Zmierzchu"? :)
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się twój blog :)
OdpowiedzUsuńbyło, o ile dobrze pamiętam podczas sceny "łóżkowej" Belli I Edka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie;) Co prawda trzeba jeszcze poprawić to i owo (zwłaszcza te złowieszcze dzikie komentarze) i by było idealnie! A i niebawem nowy adres: gosiarella.pl
OdpowiedzUsuńSerio to było w Zmierzchu? Nie widziałam go na liście z oficjalnego soundtracku, ale nie jestem wielką fanką tej ekranizacji, chociaż książkę uwielbiam :)
Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę! Zawsze chciałam się nauczyć grać na fortepianie! Jakbym kiedyś jakimś cudem załatwiła sobie fortepian, będę do Ciebie uderzać po lekcje gry.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem. Też często zdarza mi się pisać przy Yirumie. Niesamowicie zachwycającym jest jak wiele pozytywnych uczuć może dostarczyć nam zwykłe pobrzdękiwanie na pianinie. Jestem ciekawa, czy Yiruma jest świadom, jak wiele dobrego wnosi do życia innych, jego muzyka :)
OdpowiedzUsuńDawno, dawno temu też tak miałam, a może nawet gorzej, bo zamykałam się w kilku gatunkach. Na szczęście to już stare dzieje.
OdpowiedzUsuńLetter też jest cudne:) Zresztą jest mało utworów Yirumy, których bym nie lubiła.
Tak;) Walczyłam z ostatnimi szlifami w nowym szablonie i kilka rzeczy musiałam przetestować tutaj. Muszę się przynać, że chciałabym, żeby w końcu wszystko było już gotowe!
OdpowiedzUsuńGdyby tylko Hiro był realny to bez wahania pomogłabym Ci go uratować ;)
SweetLady dzięki Ci za linki! Właśnie muzycznie zaprzyjaźniam się z Gao i muszę przyznać, że ta znajomość zapowiada się obiecująco. Nie wiem skąd go wytrzasnęłaś, ale jest niezły! Trafiłam też na info o grze To the Moon i czytając opinie poważnie rozważam jej zakup.
OdpowiedzUsuńKto by się spodziewał, że tak będzie! Na szczęście mało rzeczy mnie rozczula, więc się nie przyzwyczajaj :P
OdpowiedzUsuńAzja jest najgęściej zaludnionym kontynentem, żyje tam ponad 4,2 miliarda ludzi, a ty nie wybrałaś nawet jednego, nieczuła kobieto?
Swoją drogą prawie zapomniałam o Mae.
Do nagłówka jeszcze się nie przyzwyczajaj, bo dopiero (najprawdopodobniej jutro) nastąpi wielkie odsłonięcie nowego wyglądu ;)
Cieszę się, że przypadł Ci do gustu. Przysiadłam teraz nad Jasonrm Yangiem i muszę przyznać, że jego muzyka jest tak ciekawa, jak jego fryzura. Do tego ma rozbrajający uśmiech ;) BrunuhVille też jest całkiem, całkiem.
OdpowiedzUsuńWesołych;)
Tak się składa, że to mój ulubiony utwór... Cierpię, że ten najpiękniejszy z najpiękniejszych większości ludzi kojarzy się z ekranizacją Zmierzchu, której nie cierpię:(
OdpowiedzUsuńTo mam dla Ciebie świetną wiadmość! W połowie listopada Yiruma będzie miał dwa koncerty w Polsce! Nie wiem, jak Ty, ale mi było słabo, gdy sie dowiedziałam :) Nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuń