Looking For Anything Specific?

Header Ads

Pewnego razu za złotym kapciem


Kopciuszek jest jedną z tych bardziej kłopotliwych bajek, ponieważ jest jedną z najstarszych, a przez to dotarcie do oryginału jest niemal niewykonalne. Główny trzon baśni powstał już w starożytności (Ach! Jak Gosiarella chciałaby zobaczyć filmową adaptację Kopciuszka w wersji starożytnego Egiptu lub Grecji!). Z kolei pierwsza zapisana wersja pochodzi z ok. roku 860 n.e. (dynastia Tang), ze zbioru Chińskich opowiadań Duan Chengshi. Istnieją setki, jeśli nie tysiące, różnych wersji baśni. Teraz bądź tu Blogerze mądry i wybierz najlepszą… Gosiarella najdłużej zastanawiała się między wersją Charlesa Perraulta z XVII w. oraz braci Grimm z XIX w., ale Perrault był tak często maglowany w poprzednich True Story, że wyjątkowo Gosiarella da mu odpocząć. Sprawdźcie, czy wybór jest słuszny.
Umazani we krwi i popiele
Dawno, dawno temu umarła kobieta, która pozostawiła córkę pod opieką ojca. Ojciec Kopciuszka postanowił, że lepiej wychować córkę w otoczeniu kobiet, niż samemu się męczyć, toteż poślubił kobietę z dwoma niebrzydkimi córkami. Jak to jednak w bajkach zazwyczaj bywa, pod jednym dachem można znaleźć jedynie jedną dziewkę o czystym sercu. Gosiarella może i jest matematycznym nieudacznikiem, ale nawet ona rozumie, że siłą rzeczy przybrane siostry Kopciuszka musiały być ostatnimi piczami. Tatuś Kopciuszka też nie zasłużył na medal „Ojca roku”, ponieważ pozwolił swoim pasierbicom rozkraść piękne suknie swej córeczki, odziać ją w szmaty i zrobić z niej niewolnika (tłumaczenie: sługa, który nie pobiera wynagrodzenia), który tyra od rana do nocy, przy akompaniamencie kpin, złośliwości i wyszydzania. UWAGA teraz scena, którą znacie z Bestialskiego True Story: (Nie)Ojciec Roku jadąc na targ przyjmuje zamówienia od swych księżniczek, pasierbice chcą piękne suknie i drogą biżuterię, a nasz głupi i lekko chory psychicznie Kopciuch prosi o pierwszą gałązkę, która trąci ojczulkowy kapelusz (litości!). Papa, który najwidoczniej nie ma za grosz instynktu rodzicielskiego, ani oleju w głowie, dostarcza zakupy wedle zamówienia. Kopciuch dostał gałązkę leszczyny i poleciał posadzić ją na grobie matki, która pewnie przewraca się w trumnie. Oczywiście dziewczątko zamiast zgłosić sprawę nękania i maltretowania nieletnich (tj. siebie) odpowiednim organom, woli wypłakiwać oczy na cmentarzu (Och! Jakie to wzruszające irytujące!). O dziwo, gałązka z czasem zmieniła się w drzewo, na którym siadał biały ptaszek i spełniał życzenia cmentarnej płaczki.


Tum trurum! Do mieszkańców Królestwa dotarła nowina, od której aż słońce mocniej zaświeciło! Król zaprosił wszystkie piękne panny na wielki bal, który miał trwać trzy dni. Młodym niewiastom szybciej zabiły serca, gdy dowiedziały się, że w czasie imprezy książę będzie szukał przyszłej żony (portali randkowych wówczas nie było). Wszystkie lalunie zaczęły szykować suknie i pindrzyć się do lusterek. Nawet Kopciuch wpadł na pomysł by wytrzeć sadzę z policzków, a może nawet wziąć prysznic! Macocha nie mogła jej zakazać pójścia na bal, więc uciekła się do podstępu. Powiedziała swej pasierbicy, że pójdzie, jeśli wykona zadanie: oddzielenie ziarna od soczewicy, czas wykonania 2h. Kopciuszek po raz pierwszy w swym godnym pożałowania życiu, wykazał się sprytem i poprosił ptaszki o pomoc. Zszokowana efektem macocha (głupia nie wpadła na to, że to ptaków robota. DA!!), kazała jej powtórzyć zadanie, lecz tym razem dostała dwa wiadra i tylko 1 godzinę. Znów się udało, lecz mimo tego macocha stwierdziła, że może i nawet dziewczyna mogłaby pójść na bal, ale nie ma sukni, więc tylko wstyd by im przyniosła, po czym zabrała swe córki i udała się do pałacu. Podejrzewacie co się teraz stanie? Kopciuszek zostanie w domu i wysprząta pokój, jak na pokornego niewolnika przystało?

Kopciuszek tym razem się uparła (musiała mieć jakiś wyjątkowy dzień, bo w końcu zaczęła kombinować) i poleciała na grób swej matki, prosić drzewko o obsypanie jej złotem i srebrem („Drzewko, drzewko, wstrząśnij się, złotem, srebrem obsyp mnie!” – Mnie: Gosiarellę). Panie i Panowie i oto stał się cud! Nadleciał ptaszek i rzucił jej pod nogi suknię złotą i srebrną i trzewiczki wyszywane jedwabiem i srebrem. Tym magicznym sposobem nasz kocmołuch mógł ruszyć na bal! Na wielkim balu wszyscy zwrócili uwagę na niezwykle piękną nieznajomą. Nawet macocha nie rozpoznała dziewczyny (No niezwykłe! Zupełnie, jak Clark Kent i Supermen!), a książę chciał tańczyć jedynie z nią. Roztańczony Kopciuszek postanowił nie drażnić swej potwornej rodzinki, dlatego zniknął z balu przed nimi. Książę podążał za nią, lecz wymknęła mu się chowając w gołębniku. Gołębnik ścięto, a w środku pusto. Następnego dnia sytuacja się powtórzyła: Kopciuch + nowa kiecka = taniec z księciem. Kopciuch na balu + macocha = ucieczka. Ucieczka + książę = gołębnik. Gołębnik + siekiera = pusto. W trzecim i zarazem ostatnim dniu balu, dziewczyna dostała od ptaszka złote pantofelki. Książę nauczony poprzednimi nieudanymi pościgami, rozkazał wysmarować schody smołą, przez co w trakcie #WielkiejUcieczki Kopciuszek zgubił złotego(!) kapcia.


Nazajutrz królewicz ruszył na poszukiwanie swej tajemniczej wybranki ze złotym bucikiem w ręce. Stwierdził bowiem, że kobieta, na którą bucik będzie pasował, pasować będzie też korona. Gdy przyszła pora na starszą przyrodnią siostrę naszej bohaterki i okazało się, że but jest za ciasny, matka podała jej nóż by obcięła sobie palca. Córka spełniła jej rozkaz, a zadowolony królewicz wepchnął ją na konia i szybko ruszył w stronę zamku (lub najbliższej kaplicy, kto go tam wie). Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ostrzegły królewicza ptaszki (czy oni wszyscy tam gadają z ptakami?), a ten spojrzał na nogę dziewczyny i zobaczył, że krew płynie (No proszę Was! Chyba każda kobieta miała kiedyś buty przez które krwawiła!). Natychmiast odwiózł fałszywą narzeczoną do domu (szpital byłby rozsądniejszą opcją) i powiedział, żeby druga przymierzyła trzewiczek. Sytuacja się powtórzyła: But za mały, matka z nożem, kawałek pięty znikł, książę zabrał dziewuchę ze sobą, ptaki namieszały, wielki come back i pytanie o kolejną córkę. Wyobrażacie sobie, że nawet ojczulek powiedział, że więcej córek nie mają, choć jest tam jeden Kopciuch, ale on się nie nada. Królewicz się uparł i Kopciuszek ubrał buta, który pasował i mamy Happy End i weselicho, a złym przyrodnim siostrom, ptaki oczy wydziobały.


Inne wersje
Jak Gosiarella wspominała na początku, istnieje cała masa różnych wersji Kopciuszka. Jeśli chcielibyście poznać część z nich, to teraz macie okazję. Gosiarellę najbardziej zafascynowała włoska wersja „Kotka przy piecu” Giovana Battiste Basile z 1634 roku. Jego Kopciuszek nosi imię Zezolla (Gosiarella turla się ze śmiechu) i nie jest tak bierna, jak bohaterka, którą znamy. Zwierza się swej niani, jaka jej macocha jest denerwująca, a ta radzi jej by uśmierciła swój problem. Zezolla usłużnie przygniata kark złośliwej baby ciężkim wiekiem skrzyni. Skutecznie. Później namawia ojca by ożenił się z nianią. Skutecznie. Wtem okazuje się, że niania jest jeszcze gorszym złem, bo przyprowadza do domu szóstkę swoich córek (jak ona w tamtych czasach przeżyła poród 6 dzieci?), które gotują dziewczynie piekło. Cała reszta bajki leci mniej więcej podobnie, a morderczy Kopciuch ma swój HappyEnd. 
Inna wersja (ta sprzed tysiąca lat!) opowiada o chińskim Kopciuszku imieniem Je-sien, który zamiast ptaszka miał ogromną gadającą rybę. Macocha ze złości zabiła rybę i podała na obiad. Je-sien zachowała rybie ości, które od tamtej pory spełniają jej życzenia (Po części na tej wersji wzorowała się Marissa Meyer pisząc sagę księżycową: Cinder). A bal? Nie było żadnego balu. Bucik sam się zgubił, znalazł go pustelnik, który go sprzedał osobie, która znów go sprzedała itd. aż w końcu trafił do wielkiego wodza, który przemierza kraj w poszukiwaniu tej jednej jedynej stópki.


Gosiarella o Kopciuszku 
Kochane dzieciaczki, Gosiarella będzie z Wami szczera i już teraz przyzna, że „Kopciuszek” to chyba jedyna bajka, której szczerze nienawidzi (Gosiarella już czuje na plecach baty). Dlaczego? Powód jest prosty: Bo żadna wersja nie jest dobra. Kopciuszek od samego początku jest niesamowicie, wręcz boleśnie bierna. O ile, równie bierna Śpiąca Królewna była księżniczką z urodzenia (tj. przywykła do bierności), o tyle Kopciuszek nie ma w sobie błękitnej krwi, a wpajanie ludziom, że mogą znosić wszystkie upokorzenia, a dzięki temu dostaną księcia z bajki, tysiące wielbiących ich poddanych i skarbiec ociekający złotem, jest najzwyczajniej w świecie okrutne! Nieuprzywilejowane dzieciaki (czyli zasadnicza większość) powinna zdawać sobie sprawę, że ich los leży w ich własnych rękach i żaden gadający ptaszek, ości ryby, czy dobra wróżka tego nie zmienią. Szkrabki, wasze życie leży w waszych rękach! Jeśli wasi rodzice każą Wam taplać się w popiele i brudzie (chociaż skoro czytacie ten tekst, to macie Internet, a skoro macie Internet to nie jest źle!), ewidentnie mają was głęboko (nie mylcie tego z młodzieńczym buntem!) to takimi sprawami zajmują się różne instytucje! A jeśli ptaki zaczną z Wami ucinać pogawędki to… no cóż od tego też są pewne instytucje.
Sprawa buta jest równie irytująca, co główna bohaterka. Czy twórcom bajek przyszło do głowy, że wiele osób nosi ten sam rozmiar buta, czy to jeszcze całkowita abstrakcja? Ludzie kupują obuwie online, nawet mierzyć nie muszą, a ten królewicz, z Bożej łaski, łazi i szuka odpowiedniej stopy… Litości! Jeśli ktoś teraz Gosiarelli wyjedzie, że but został zrobiony ze specjalnym przeznaczeniem na Kopciuszkowe stopy to Gosiarella z mordem w oczach zapyta: To dlaczego w Disneyowskiej wersji spadł, gdy zbiegała ze schodów? Absurd! Gosiarella kupuje buty, biega w nich i nigdy nie spadł ze stopy (japonki i klapki się nie liczą!). Przynajmniej bracia Grimm mieli na tyle przyzwoitości, że dali nam smołę, która skrada pantofelek.

Ps. Gosiarelli wyszedł post pełen nienawiści do Kopciuszka, jednak chętnie pozna Wasze zdanie na temat tej bajki, nawet jeśli jest ono odmienne. 
Ps2. Mimo swej awersji do baśni o Kopciuszku, Gosiarella lubi jej książkowe i filmowe adaptacje. Znacie jakieś godne polecenia? 
Ps3. Wszystkie grafiki użyte w tym poście pochodzą z tej strony
Ps4. Gosiarella wie, że najwięcej czytelników wraca na bloga, gdy pojawia się True Story, dlatego perfidnie wykorzysta ten fakt by podziękować Wam serdecznie za wszystkie dotychczasowe odpowiedzi konkursowe (konkurs: Wyznaj Tajemnicę Gosiarelli dalej trwa)! Gosiarella jest wstrząśnięta waszą kreatywnością i zdolnościami detektywistycznymi! Gosiarellę aż serce boli, że nie może Wam natychmiast odpisać na komentarze konkursowe (przynajmniej do końca konkursu) i napisać, jak zachwycająco pomysłowi i genialni jesteście! Gosiarella chyli przed Wami czoło i dziękuje, że jesteście jej czytelnikami (napawa ją to dumą!), bo żaden inny Bloger nie ma lepszych Blogowiczów!

Prześlij komentarz