Cześć dzieciaki!
Wiem, że wyniki konkursu miały pojawić się wczoraj i porządnie się wybatożyłam za zawłokę, która trzymała was w niepewności o jeden dzień dłużej. Jeszcze tylko odrobinę sobie powzdycham, jeśli pozwolicie:
Gosiarella jest okropnym narcyzem (i wszyscy o tym dobrze wiecie), dlatego jest niesamowicie wstrząśnięta faktem, że przyćmiliście jej samo zachwyt i teraz zachwyca się WAMI! Waszą kreatywnością, zdolnościami szpiegowskimi i wyobraźnią! Gosiarella chyli przed Wami czoło i dziękuje, że jesteście jej czytelnikami (napawa ją to dumą!), bo żaden inny Bloger nie ma lepszych czytelników (może powinniście pomyśleć nad jakąś nazwą, którą Gosiarella będzie wam opisywać?)! Gosiarellę przez cały czas trwania konkursu, aż serce bolało, że nie mogła Wam natychmiast odpisać na komentarze konkursowe i napisać, jak zachwycająco pomysłowi i genialni jesteście! Zachywcaliście, zdumiewaliście, czasem nawet straszyliście, a niekiedy byliście zbyt blisko prawy! Jednak zwycięzca miał być jeden, więc Gosiarella gratuluje:
Wiem, że wyniki konkursu miały pojawić się wczoraj i porządnie się wybatożyłam za zawłokę, która trzymała was w niepewności o jeden dzień dłużej. Jeszcze tylko odrobinę sobie powzdycham, jeśli pozwolicie:
Gosiarella jest okropnym narcyzem (i wszyscy o tym dobrze wiecie), dlatego jest niesamowicie wstrząśnięta faktem, że przyćmiliście jej samo zachwyt i teraz zachwyca się WAMI! Waszą kreatywnością, zdolnościami szpiegowskimi i wyobraźnią! Gosiarella chyli przed Wami czoło i dziękuje, że jesteście jej czytelnikami (napawa ją to dumą!), bo żaden inny Bloger nie ma lepszych czytelników (może powinniście pomyśleć nad jakąś nazwą, którą Gosiarella będzie wam opisywać?)! Gosiarellę przez cały czas trwania konkursu, aż serce bolało, że nie mogła Wam natychmiast odpisać na komentarze konkursowe i napisać, jak zachwycająco pomysłowi i genialni jesteście! Zachywcaliście, zdumiewaliście, czasem nawet straszyliście, a niekiedy byliście zbyt blisko prawy! Jednak zwycięzca miał być jeden, więc Gosiarella gratuluje:
LittleAngel:
„Myślałam i myślałam, jaką to mogłaby Gosiarella skrywać tajemnicę. Przecież tyle rzeczy mówi nam o sobie, a resztę doczytać możemy między wierszami. Przychodziło mi nawet do głowy, że Gosiarella tak naprawdę może być przystojnym, mądrym i bardzo niegrzecznym mężczyzną. A ten cały zachwyt nad innymi przystojniakami to tylko badanie gruntu, żeby nas, biedne czytelniczki, uwieść i skraść nasze serca. Ale nie...
Gosiarella wie za dużo o kobietach jak na mężczyznę. Dlatego postanowiłam przeprowadzić swe małe śledztwo w innym kierunku, chociaż nieco podobnym. Te zachwyty nad tymi wszystkimi boskimi facetami i zaklepywanie ich...Nie, to nie może być przypadek.
Było ciężko, ale w końcu udało mi się znaleźć w środowisku serialowo-filmowo-książkowych przystojniaków informatora. Nie będę zdradzać jego imienia, bo było by to dla niego zbyt niebezpieczne, a swoje już w życiu przeszedł. Nie chcę dokładać mu cierpień. Ach, biedny on. Przy następnym spotkaniu na pewno go pocieszę i...Ale nie, to nie o tym miało być.
Informator ten zdradził mi, że w jego środowisku ostatnio panuje bardzo nerwowa atmosfera. Wszyscy przystojniacy zaczęli się bać. Dlaczego? Bo wielu z nich zaczęło znikać w niewytłumaczalnych okolicznościach. Podobno nawet Sherlock zaczął węszyć w tej sprawie, a Watson nie spuszcza go z oka, bo boi się, że i jego przyjaciela spotka taki los. Spotkałam się z Sherlockiem (najpierw wzięłam środki uspokajające, żeby przypadkiem nie dostać zawału, gdy wejdę w blask jego wspaniałości) i razem znaleźliśmy pewną konkluzję: otóż każde zniknięcie miało miejsce zaraz po tym, gdy pewna osoba (dla bezpieczeństwa nadaliśmy jej kryptomin Różowa Blogerka) umieszczała na swym Różowym Blogu informację, że zaklepuje tego a tego. Bardzo, bardzo podejrzane...
Podstępem udało nam się odkryć, gdzie będzie przebywać pewnego dnia, a była to sobota. Śledziliśmy ją w przebraniu Zwyczajnych Krakowiaków całą dobę. Wreszcie, około godziny 22, Różowa Blogerka udała się Niebieskim Tramwajem gdzieś na obrzeża miasta. Szliśmy za nią przez ciemne lasy i porośnięte suchą trawą łąki, aż natrafiliśmy na ogromne zamczysko z czarnej cegły. Cudem udało nam się przedrzeć przez mur, wbiegliśmy na dziedziniec, jednak Różowa Blogerka zniknęła. Rozdzieliliśmy się, chociaż nie chciałam zostawiać Sherly'ego samego. W końcu on też był zagrożony nagłym zniknięciem. Błąkałam się po korytarzach tego pięknego zamczyska, wewnątrz którego panowała wręcz upiorna cisza. Z pewnym zdziwieniem minęłam portret Henryka VIII (wyglądał jak Jonathan Rhys Meyers...podejrzane) i skierowałam się w kierunku światła, które nagle zamajaczyło przede mną. Moim oczom ukazała się wspaniała sala balowa, pełna świateł i...samych mężczyzn! Schowałam się szybko za jedną z kolumn i patrzyłam na rozgrywającą się przede mną scenę wielkimi ze strachu oczami.
Oto bowiem w samym środku sali siedziała na tronie sama Różowa Blogerka. Muszę przyznać, wyglądała olśniewająco. Na krzesełku obok niej siedział Henryk-Jonathan i podawał jej różowe winogrona ze srebrnej tacy. Dopiero gdy tuż przede mną przeszedł pół nagi Damon Salvatore, otrząsnęła się z otępienia, w które wpadłam i mój umysł na powrót stał się jasny. Wszyscy mężczyźni, którzy (w różnycb strojach. lub bez.) kręcili się po sali, byli tymi zaginionymi przystojniakami! I patrzyli na Różową Blogerkę z takim uwielbieniem! Ciekawe, jak ona to zrobiła?
Przypomniałam sobie nagle o Sherlocku i stwierdziłam, że muszę go poszukać. On na pewno będzie wiedział, jak to się dzieje. Cichutko wyszłam zza kolumny, majac nadzieję, że Różowa Blogerka mnie nie zauważyła. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby wiedziała, że odkryłam jej tajemnicę...
Gosiarella wie za dużo o kobietach jak na mężczyznę. Dlatego postanowiłam przeprowadzić swe małe śledztwo w innym kierunku, chociaż nieco podobnym. Te zachwyty nad tymi wszystkimi boskimi facetami i zaklepywanie ich...Nie, to nie może być przypadek.
Było ciężko, ale w końcu udało mi się znaleźć w środowisku serialowo-filmowo-książkowych przystojniaków informatora. Nie będę zdradzać jego imienia, bo było by to dla niego zbyt niebezpieczne, a swoje już w życiu przeszedł. Nie chcę dokładać mu cierpień. Ach, biedny on. Przy następnym spotkaniu na pewno go pocieszę i...Ale nie, to nie o tym miało być.
Informator ten zdradził mi, że w jego środowisku ostatnio panuje bardzo nerwowa atmosfera. Wszyscy przystojniacy zaczęli się bać. Dlaczego? Bo wielu z nich zaczęło znikać w niewytłumaczalnych okolicznościach. Podobno nawet Sherlock zaczął węszyć w tej sprawie, a Watson nie spuszcza go z oka, bo boi się, że i jego przyjaciela spotka taki los. Spotkałam się z Sherlockiem (najpierw wzięłam środki uspokajające, żeby przypadkiem nie dostać zawału, gdy wejdę w blask jego wspaniałości) i razem znaleźliśmy pewną konkluzję: otóż każde zniknięcie miało miejsce zaraz po tym, gdy pewna osoba (dla bezpieczeństwa nadaliśmy jej kryptomin Różowa Blogerka) umieszczała na swym Różowym Blogu informację, że zaklepuje tego a tego. Bardzo, bardzo podejrzane...
Podstępem udało nam się odkryć, gdzie będzie przebywać pewnego dnia, a była to sobota. Śledziliśmy ją w przebraniu Zwyczajnych Krakowiaków całą dobę. Wreszcie, około godziny 22, Różowa Blogerka udała się Niebieskim Tramwajem gdzieś na obrzeża miasta. Szliśmy za nią przez ciemne lasy i porośnięte suchą trawą łąki, aż natrafiliśmy na ogromne zamczysko z czarnej cegły. Cudem udało nam się przedrzeć przez mur, wbiegliśmy na dziedziniec, jednak Różowa Blogerka zniknęła. Rozdzieliliśmy się, chociaż nie chciałam zostawiać Sherly'ego samego. W końcu on też był zagrożony nagłym zniknięciem. Błąkałam się po korytarzach tego pięknego zamczyska, wewnątrz którego panowała wręcz upiorna cisza. Z pewnym zdziwieniem minęłam portret Henryka VIII (wyglądał jak Jonathan Rhys Meyers...podejrzane) i skierowałam się w kierunku światła, które nagle zamajaczyło przede mną. Moim oczom ukazała się wspaniała sala balowa, pełna świateł i...samych mężczyzn! Schowałam się szybko za jedną z kolumn i patrzyłam na rozgrywającą się przede mną scenę wielkimi ze strachu oczami.
Oto bowiem w samym środku sali siedziała na tronie sama Różowa Blogerka. Muszę przyznać, wyglądała olśniewająco. Na krzesełku obok niej siedział Henryk-Jonathan i podawał jej różowe winogrona ze srebrnej tacy. Dopiero gdy tuż przede mną przeszedł pół nagi Damon Salvatore, otrząsnęła się z otępienia, w które wpadłam i mój umysł na powrót stał się jasny. Wszyscy mężczyźni, którzy (w różnycb strojach. lub bez.) kręcili się po sali, byli tymi zaginionymi przystojniakami! I patrzyli na Różową Blogerkę z takim uwielbieniem! Ciekawe, jak ona to zrobiła?
Przypomniałam sobie nagle o Sherlocku i stwierdziłam, że muszę go poszukać. On na pewno będzie wiedział, jak to się dzieje. Cichutko wyszłam zza kolumny, majac nadzieję, że Różowa Blogerka mnie nie zauważyła. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby wiedziała, że odkryłam jej tajemnicę...
3 członków jury (Gosiarella, Gosiarellowy Chłopak i Magda, która miała dwie faworytki) zagłosowało na LittleAngel. Aniołki świetny tekst Ci wyszedł! Skontaktuj się z Gosiarellą mailowo (gosiarella@gmail.com).
Gosiarella chciałaby podziękować raz jeszcze wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i szczerze wierzy, że już niebawem zostaniecie obsypani nagrodami, bo już niebem pojawią się kolejne konkursy.
27 Komentarze
test
OdpowiedzUsuńNoż kurcze pieczone! Wiedziałam, że o czymś zapomniałam. To wszystko przez około świąteczne braki internetu :( Zapomniałam opisać Gosiarellową tajemnicę, która wymiotłaby LittleAngel.
OdpowiedzUsuńTeraz pozostaje mi jej serdecznie pogratulować, bo faktycznie świetnie się spisała. Uśmiałam się nieźle :)
Genialne! I nie dziwię się, że Damona sobie zaklepałaś. Młody i piękny bóg, że tak powiem ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne to jest! Tylko eM jak zawsze musi przypomnieć, że ona też tu jest! I TEŻ ZAKLEPUJE.
OdpowiedzUsuńA DAMON JEST EM I CO TU SIĘ W OGÓLE WYPRAWIA, HĘĘĘĘĘĘ?
Niech Gosiarella ma dobre wytłumaczenie, bo eM zła jest!
Dziękuję! Cieszę się strasznie :D
OdpowiedzUsuńMail już poszedł :)
Dziękuję! Cieszę się strasznie :D
OdpowiedzUsuńMail już poszedł :)
Niech eM już nie udaje oburzenia! Skoro Różowa Blogerka została zdemaskowana, to eM czeka podobny los! Mała wskazówka: Skoro Damon jest zaklepany przez eM i gdzieś pomknął, gdy LittleAngel zaczeła się wycofywać to jak myślicie gdzie szedł Damon i co było w innych pomieszczeniach?
OdpowiedzUsuńGosiarella nie chce wskazywać palcem, która blogerka bawiła się w prywatnych komnatach :P
Nie sposób się nie zgodzić ;) Nie chcę nic mówić, ale to eM się z Damonem bawi i ledwo go czasem komuś wypożycza :(
OdpowiedzUsuńTrzeba było od razu, a nie zwlekać! Niemniej braków internetów serdecznie współczuje, gdybym miała go trochę w wiaderku to z pewnością bym pożyczyła!
OdpowiedzUsuńHej, to przecież nie moja zasługa :)
OdpowiedzUsuńNo wreszcie mój głos został wzięty pod uwagę, choć raz zgodziłyśmy się co do werdyktu:)
OdpowiedzUsuńZnasz Damona i sama wiesz, że on zawsze znajdzie czas dla innej. ;) Masz szansę. Ale dopiero po mnie! :P
OdpowiedzUsuńNo wiesz! Jestem przekonana, że w wynikach ostatniego konkursu też maczałaś palce :P
OdpowiedzUsuńeM - 1, Aneta - 2, Gosiarella - 3, hmmm Damon już będzie trochę zmęczony, ale co mi tam! Zgoda! Tylko nie mów nic eM, bo znowu będzie ziała ogniem.
OdpowiedzUsuńMaczałam, ale zdaje się, że zostałam pobita:P
OdpowiedzUsuńDamon nigdy się nie męczy! On ma niewyczerpane pokłady energii :D
OdpowiedzUsuńJa! Ja! Przyznaję się! Gdy Wy się kłóciłyście, do której po zabawie Damon miał pójść, ja go sobie podebrałam :D Taki już los, gdzie dwie się kłócą tam trzecia korzysta... :D
OdpowiedzUsuńQrcze już niepamiętam, jak to było, ale chyba wśród Twoich typów wyłoniłam zwycięzce, pani jurorko!
OdpowiedzUsuńOficjalne oświadczenie: Gosiarella nic o tym nie wie i jeśli eM właśnie leci z widłami/patelniami itp. to Gosiarella umywa ręce :P
OdpowiedzUsuńW sumie racja, ale na wszelki wypadek przygotuje mu trochę energetyków.
OdpowiedzUsuńNawet postaram się wszystkich nie wypić, czekając na niego ;)
Chwila, przecież eM pisała (tak mam gdzieś dowód na piśmie!!!), że Damon został wypożyczony mnie, więc ręce precz od Korei!
OdpowiedzUsuńAle się pozmieniało!
OdpowiedzUsuńLepiej to mu zostaw trochę whisky, bo jak dobrze widzę to go stawia na nogi :D
OdpowiedzUsuńBył wypożyczony, teraz jest u mnie :D
OdpowiedzUsuńDostanie, gdy zasłuży ;) Słowo!
OdpowiedzUsuńMiałam trochę na pendrivie, ale nie chciał współpracować ;(
OdpowiedzUsuńHahaha no tak, nie może mieć nic za darmo, co racja to racja :D
OdpowiedzUsuń