Ankietowałam, ankietowałam, aż w końcu zankietowałam. Jaki jest tego rezultat za moment się przekonacie. Niby taka zwykła ankieta, a dowiedziałam się wielu rzeczy zarówno o Was, jak o Gosiarelli. Częścią odpowiedzi się z Wami podzielę, a część zostawię dla siebie. Niemniej już teraz opowiem Wam, co najbardziej mnie zaskoczyło. Ankiety są chyba najbardziej anonimową formą wyrażenia swojej opinii, a wiadomo co się mówi o anonimowości w internecie, dlatego dzielnie ubrałam grubszą skórę gotowa na pewną dawkę hejtu, a tu… Niespodzianka!! Nie znalazła się ani jedna hejterska odpowiedź. Uwierzycie? Albo Gosiarella jest tak cudowna, że nikomu (poza mną) nie przychodzi do głowy by cokolwiek złego o niej powiedzieć albo wszyscy hejterzy zgodnie uznali, że nie jestem warta ich czasu. Wolę wierzyć w pierwszą opcję, więc proszę nie wyprowadzać mnie z błędu.
Miałam w planie wstawić ładne, różowe wykresy kołowe, ale jesienny klimat trochę mnie dobił, więc szybciutko przedstawię główne wnioski. Przeciętny czytelnik Gosiarelli jest w 88% kobietą, a w 12% (poważnie Ci nasi mężczyźni to chyba ankiet nie lubią wypełniać, a potem się dziwią, że zwracam się w pytaniach, jak do kobiety!). Reszta danych rozkłada się już mniej więcej po równo, czyli 47% ma swoją wielką osiemnastkę dopiero przed sobą, a 53% ma już mały VAT. 49% osób w razie Z-apokalipsy będzie miało luksus walczyć w większych przestrzeniach podmiejskich, a 51% będzie się chować w betonowej dżungli. Co ciekawe tylko 19% z Was mogę spotkać, gdy będziemy grabić wielkie krakowskie sklepy z ich zapasów – te 19% mają mi się ładnie zameldować na spotkaniu! Zwłaszcza, że:
Spotkanie z czytelnikami, czy też wyjście z Internetów (jak zwał, tak zwał) to pierwsza rzecz, która powstała dlatego, że zabraliście głos. Nie wiem, jak to odbieracie, ale ja się ucieszyłam, że ta decyzja nie była do końca moja. Przynajmniej, jeśli będę siedziała tam sama, jak palec z Moniką z Magnolii i jej czytelnikami to będzie to Wasza wina i będę miała się na kogo dąsać! Dobra, do tematu spotkania jeszcze wrócimy, a na razie sprawdźmy, jak wygląda Wasza interakcja z Gosiarellą.
Pewnie jesteście ciekawi co odpowiedziało 7% ankietowanych w rubryce „Inne”. Zazwyczaj dość typowe rzeczy, jak Maciej ze swoim „Na fejsie, bejbe.” – najwyraźniej bolałoby go, gdyby musiał używać Disqusa (swoją drogą to dziwne, że nikt się na niego nie skarżył)… A teraz całkiem poważnie: jedna z odpowiedzi trochę mnie ruszyła i może wyjaśnia choć w kilku przypadkach, dlaczego osoby, które zadały sobie trud wypełnienia ankiety, zazwyczaj nie udziela się w komentarzach. Dobra, już cytuję tę zastanawiają odpowiedź „bardzo, bardzo rzadko, nie mam odwagi”. Niby proste, ale zmusiło mnie do rozważań nad tym, czym konkretnie jest to spowodowane.
Wiem, że są marne szanse by ten tekst dotarł do wszystkich, jednak chciałabym by nikt nie bał się komentować na Gosiarellowym blogu. Gosiarella nie jest straszna i głowy nie urywa, jeśli ktoś się z nią nie zgadza. Wręcz od czasu do czasu bardzo lubię się z kimś poprzerzucać argumentami, bo to zawsze w jakiś sposób poszerza horyzonty. Jeśli z kolei boicie się, że możecie napisać coś głupiego to proszę rozejrzyjcie się po blogu – widzicie ten róż? A widzicie zombiaki? A widzicie, co za dziwne rzeczy od czasu do czasu, pisze? W takim otoczeniu ciężko napisać coś naprawdę głupiego.
Kominek kiedyś napisał, że czytelnicy przychodzą i odchodzą, a ich miejsce zajmują nowi. Szczerze? Nie mam nic przeciwko nowej fali czytelników i wiem, że Kominek ma rację, ale na tę chwilę nie wyobrażam sobie by nagle kilku z nich zabrakło. Może to dziwne, ale zauważam, kto zniknął i brakuje mi rozmów z nimi. Niemniej Ci teraz obecni sprawiają, że chce mi się pisać, nawet gdy nie mam już sił. Wiem, że czytając te słowa, wiecie o czym mówię. Może to zabrzmi ckliwie, jednak dziękuję za to, że jesteście i nie odchodźcie. Teraz Ty czytelniku, który nie komentujesz, pomyśl, że mógłbyś być jedną z tych osób, które zadomowią się tu, porozmawiają z innymi o swoich zajawkach, a gdy internetodawca wyłączy życiodajny przesył danych, to znajdzie się ktoś, kto za Tobą zatęskni. Dlatego daj się poznać, nie bój się pisać, bo tutaj nawet zombie nie gryzą!
UWAGA Ps. To samo tyczy się wszystkich, którzy zastanawiają się, czy jest sens pojawić się 31.08 na spotkaniu. Gosiarella chętnie Was pozna, bo gdyby nie chciała to nie organizowałaby spotkania!
W tym momencie chciałabym pozdrowić wszystkie nocne marki, czytające Gosiarellę po nocach. Ze mnie też takie nocne stworzonko, bo kiedy Wy czytacie – ja piszę. Jednak cieszę się, że większość zdecydowała, że zostaje po staremu zarówno z godzinami publikacji postów, jak i ich częstotliwością tj. co dwa dni ok. 14:00 możecie się spodziewać nowego tekstu.
Mieliście też specjalną rubrykę, w której mogliście pisać co zmienilibyście na różowym blogu. Jak to ładnie ujął Gal Anonim „To Twój blog. Zmieniaj, co chcesz. ;) Wszystkim nigdy nie dogodzisz” – mogę za to kilka tematów poruszyć.
1) więcej top 5/10, np. ulubionych bohaterów/bohaterek -> Da się zrobić, a przy superbohaterskiej jesieni takie topy będą nawet skazane!
2) Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do strony głównej, ale teraz jest już w porządku :) Chociaż wolę takie skromne blogspotowe ustawienie. Co jeszcze? Posty codziennie :D I dawno nie było Why So Serious - LittleAngel -> Aniołku mam nadzieję, że skarga na brak WSS? Poruszy zimne serce eM i w końcu uda się opublikować nowy odcinek. Odpowiedź na resztę zażaleń dorzucam do poniższych.
3) Wygląd, w sensie łatwości odnajdywania postów. Bo ja jest się nowym to trudno dojść do różnych cykli. 4) Nawigacja na blogu jest trochę niewygodna 5) Może jakieś inne archiwum, ale mogę się nie znać. I lubię paski boczne, ale to jest mój gust i Gosiarella robi blog taki, jaki jej się podoba. -> Ogólnie się z Wami zgadzam, ale niestety na chwilę obecną nic z tym nie zrobię. Głównie dlatego, że jeszcze jestem zakochana w moim potworze, którego stworzenie zajęło mi mnóstwo czasu i łez wylanych na FB do Magdy (która notabene ma przez jeszcze 3 miesiące, kopać mnie boleśnie, jeśli wspomnę o zmianie szablonu). Chociaż mam już pewien pomysł na nowy szablon i znając życie w grudniu nad nim popracuję. Mam nadzieję, że jakoś wytrzymacie do tego czasu, ale zostawiam Wam, wiecznie wyświetlaną w harmonijnym menu, instrukcje obsługi. Może pomoże?
Czas na moją ulubioną część, czyli odpowiedzi na pytanie Dlaczego czytasz Gosiarellę? Czy ja Wam ostatnio pisałam, jak bardzo Was kocham i wielbię? Serio, mam w planie wydrukować wszystkie wasze odpowiedzi w dwóch kopiach – jedną powieszę obok łóżka by zawsze budzić się z siłą do życia, a drugą schowam w portfelu, jako awaryjny zastrzyk energii. Wiem, że trochę to narcystyczne, ale chciałam Wam kilka odpowiedzi pokazać, jeśli obawiacie się, że może Wam skoczyć cukier to lepiej od razu przejdźcie do pesów.
Rozumiecie już, dlaczego tak motywująco to na mnie działa, prawda? Milion serduszek dla wszystkich, którzy wypełnili ankietę!
Ps2.Wiem, że dość mało odpowiedzi z ankiety podsumowałam, dlatego szczególnie dociekliwych odsyłam tutaj. Jeszcze raz dziękuję Wam za poświęcenie swojego czasu na wypełnienie ankiety. Pomogliście mi przemyśleć wiele istotnych kwestii, a także podsunęliście kilka nowych pomysłów na rozwój bloga. Dzięki! Jesteście zajebiści!
Ps3. Wpadnijcie na spotkanie!!
Ps4. Kocham Was! Tylko nie przyzwyczajcie się, że zawsze będę taka milusia!
Miałam w planie wstawić ładne, różowe wykresy kołowe, ale jesienny klimat trochę mnie dobił, więc szybciutko przedstawię główne wnioski. Przeciętny czytelnik Gosiarelli jest w 88% kobietą, a w 12% (poważnie Ci nasi mężczyźni to chyba ankiet nie lubią wypełniać, a potem się dziwią, że zwracam się w pytaniach, jak do kobiety!). Reszta danych rozkłada się już mniej więcej po równo, czyli 47% ma swoją wielką osiemnastkę dopiero przed sobą, a 53% ma już mały VAT. 49% osób w razie Z-apokalipsy będzie miało luksus walczyć w większych przestrzeniach podmiejskich, a 51% będzie się chować w betonowej dżungli. Co ciekawe tylko 19% z Was mogę spotkać, gdy będziemy grabić wielkie krakowskie sklepy z ich zapasów – te 19% mają mi się ładnie zameldować na spotkaniu! Zwłaszcza, że:
Spotkanie z czytelnikami, czy też wyjście z Internetów (jak zwał, tak zwał) to pierwsza rzecz, która powstała dlatego, że zabraliście głos. Nie wiem, jak to odbieracie, ale ja się ucieszyłam, że ta decyzja nie była do końca moja. Przynajmniej, jeśli będę siedziała tam sama, jak palec z Moniką z Magnolii i jej czytelnikami to będzie to Wasza wina i będę miała się na kogo dąsać! Dobra, do tematu spotkania jeszcze wrócimy, a na razie sprawdźmy, jak wygląda Wasza interakcja z Gosiarellą.
Pewnie jesteście ciekawi co odpowiedziało 7% ankietowanych w rubryce „Inne”. Zazwyczaj dość typowe rzeczy, jak Maciej ze swoim „Na fejsie, bejbe.” – najwyraźniej bolałoby go, gdyby musiał używać Disqusa (swoją drogą to dziwne, że nikt się na niego nie skarżył)… A teraz całkiem poważnie: jedna z odpowiedzi trochę mnie ruszyła i może wyjaśnia choć w kilku przypadkach, dlaczego osoby, które zadały sobie trud wypełnienia ankiety, zazwyczaj nie udziela się w komentarzach. Dobra, już cytuję tę zastanawiają odpowiedź „bardzo, bardzo rzadko, nie mam odwagi”. Niby proste, ale zmusiło mnie do rozważań nad tym, czym konkretnie jest to spowodowane.
Wiem, że są marne szanse by ten tekst dotarł do wszystkich, jednak chciałabym by nikt nie bał się komentować na Gosiarellowym blogu. Gosiarella nie jest straszna i głowy nie urywa, jeśli ktoś się z nią nie zgadza. Wręcz od czasu do czasu bardzo lubię się z kimś poprzerzucać argumentami, bo to zawsze w jakiś sposób poszerza horyzonty. Jeśli z kolei boicie się, że możecie napisać coś głupiego to proszę rozejrzyjcie się po blogu – widzicie ten róż? A widzicie zombiaki? A widzicie, co za dziwne rzeczy od czasu do czasu, pisze? W takim otoczeniu ciężko napisać coś naprawdę głupiego.
Kominek kiedyś napisał, że czytelnicy przychodzą i odchodzą, a ich miejsce zajmują nowi. Szczerze? Nie mam nic przeciwko nowej fali czytelników i wiem, że Kominek ma rację, ale na tę chwilę nie wyobrażam sobie by nagle kilku z nich zabrakło. Może to dziwne, ale zauważam, kto zniknął i brakuje mi rozmów z nimi. Niemniej Ci teraz obecni sprawiają, że chce mi się pisać, nawet gdy nie mam już sił. Wiem, że czytając te słowa, wiecie o czym mówię. Może to zabrzmi ckliwie, jednak dziękuję za to, że jesteście i nie odchodźcie. Teraz Ty czytelniku, który nie komentujesz, pomyśl, że mógłbyś być jedną z tych osób, które zadomowią się tu, porozmawiają z innymi o swoich zajawkach, a gdy internetodawca wyłączy życiodajny przesył danych, to znajdzie się ktoś, kto za Tobą zatęskni. Dlatego daj się poznać, nie bój się pisać, bo tutaj nawet zombie nie gryzą!
UWAGA Ps. To samo tyczy się wszystkich, którzy zastanawiają się, czy jest sens pojawić się 31.08 na spotkaniu. Gosiarella chętnie Was pozna, bo gdyby nie chciała to nie organizowałaby spotkania!
W tym momencie chciałabym pozdrowić wszystkie nocne marki, czytające Gosiarellę po nocach. Ze mnie też takie nocne stworzonko, bo kiedy Wy czytacie – ja piszę. Jednak cieszę się, że większość zdecydowała, że zostaje po staremu zarówno z godzinami publikacji postów, jak i ich częstotliwością tj. co dwa dni ok. 14:00 możecie się spodziewać nowego tekstu.
1) więcej top 5/10, np. ulubionych bohaterów/bohaterek -> Da się zrobić, a przy superbohaterskiej jesieni takie topy będą nawet skazane!
2) Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do strony głównej, ale teraz jest już w porządku :) Chociaż wolę takie skromne blogspotowe ustawienie. Co jeszcze? Posty codziennie :D I dawno nie było Why So Serious - LittleAngel -> Aniołku mam nadzieję, że skarga na brak WSS? Poruszy zimne serce eM i w końcu uda się opublikować nowy odcinek. Odpowiedź na resztę zażaleń dorzucam do poniższych.
3) Wygląd, w sensie łatwości odnajdywania postów. Bo ja jest się nowym to trudno dojść do różnych cykli. 4) Nawigacja na blogu jest trochę niewygodna 5) Może jakieś inne archiwum, ale mogę się nie znać. I lubię paski boczne, ale to jest mój gust i Gosiarella robi blog taki, jaki jej się podoba. -> Ogólnie się z Wami zgadzam, ale niestety na chwilę obecną nic z tym nie zrobię. Głównie dlatego, że jeszcze jestem zakochana w moim potworze, którego stworzenie zajęło mi mnóstwo czasu i łez wylanych na FB do Magdy (która notabene ma przez jeszcze 3 miesiące, kopać mnie boleśnie, jeśli wspomnę o zmianie szablonu). Chociaż mam już pewien pomysł na nowy szablon i znając życie w grudniu nad nim popracuję. Mam nadzieję, że jakoś wytrzymacie do tego czasu, ale zostawiam Wam, wiecznie wyświetlaną w harmonijnym menu, instrukcje obsługi. Może pomoże?
Czas na moją ulubioną część, czyli odpowiedzi na pytanie Dlaczego czytasz Gosiarellę? Czy ja Wam ostatnio pisałam, jak bardzo Was kocham i wielbię? Serio, mam w planie wydrukować wszystkie wasze odpowiedzi w dwóch kopiach – jedną powieszę obok łóżka by zawsze budzić się z siłą do życia, a drugą schowam w portfelu, jako awaryjny zastrzyk energii. Wiem, że trochę to narcystyczne, ale chciałam Wam kilka odpowiedzi pokazać, jeśli obawiacie się, że może Wam skoczyć cukier to lepiej od razu przejdźcie do pesów.
Bo Gosiarella to nie blog. To styl życia. A tak na serio, bo ma ciekawe tematy podane w smaczny i prostu sposób. Po za tym muszę ją kontrolować, czy kogoś mi nie zaklepie. – sądzę, że łatwo się domyślić, kto jest autorem!
Większość (naprawdę większość) postów ma w sobie różową dawkę cukru, która poprawia mi dzień niczym wata. - Kotekso
Ponieważ rozświetla ponurą blogosferę ślicznym, różowym światełkiem i nawet taka staruszka jak ja może poczuć absurdalny zew świeżości ;) - Lustro Rzeczywistości
Poniewaz jest to moja ulubiona blogerka. Jest ambitna, zabawna i wypowiada się bardzo elokwentnie i jednoczesnie z pewną dozą pozytywnej 'glupoty' – Seba
BO TAK :D No dobrze, bo Gosiarella pisze zawsze szczerze, nie ma kokieterii z wydawnictwami, często pisze na inne tematy niż tylko książki, wiele rzeczy do czytania i oglądania podsunęła. I zawsze odpowiada na komentarze, więc można z nią miło popisać. Szkoda tylko, że mało kosmitów. No i nie wiem, jak to jest, że taki z niej znany bloger, może jakiś pakt z diabłem? No dobrze, wiem, że to prawa osoba i do takich podłych czynów się nie zniża. Ale ciekawa jestem, co by o moich blogaskach słitaśnych powiedziała. Jaka dygresja.- Mysza
Ponieważ jej wpisy wywołują uśmiech na mojej twarzy, są ciekawe i dzięki nim mogę oderwać się od rzeczywistości - anonim
Bo lubię sposób, w jaki pisze; lubię to, o czym pisze - ma oryginalne pomysły na posty i naprawdę potrafi dotrzeć do czytelników. :) - Magda
Za nieco ironiczny styl pisania i ciekawą tematykę postów - Anonim
Rozumiecie już, dlaczego tak motywująco to na mnie działa, prawda? Milion serduszek dla wszystkich, którzy wypełnili ankietę!
Ps2.Wiem, że dość mało odpowiedzi z ankiety podsumowałam, dlatego szczególnie dociekliwych odsyłam tutaj. Jeszcze raz dziękuję Wam za poświęcenie swojego czasu na wypełnienie ankiety. Pomogliście mi przemyśleć wiele istotnych kwestii, a także podsunęliście kilka nowych pomysłów na rozwój bloga. Dzięki! Jesteście zajebiści!
Ps3. Wpadnijcie na spotkanie!!
Ps4. Kocham Was! Tylko nie przyzwyczajcie się, że zawsze będę taka milusia!
48 Komentarze
komentarz
OdpowiedzUsuńEj ja przyjdę na spotkanie, to mogę być Twoja fanką:D
OdpowiedzUsuńDziękować :* Tylko Monice powiedz, że jej bloga w ogóle nie znasz :)
OdpowiedzUsuńJej, znam te postacie XD
OdpowiedzUsuńHej, ale dlaczego zaraz ,,hejtu"? Dlaczego każda krytyka ma być z automatu hejtowaniem? Jeśli napiszę, że zdarza się, że w Twoich notkach przecinki czasem szaleją to będzie to hejtowanie? D:
O, jest cytat z mojej wypowiedzi :D Nawet dwa.
Musze u siebie zrobić taką ankietę.
Zaniepokoiłam się faktem, że jestem kobietą tylko w 88%. Niby nic, ale... No tak jakby wcześniej tego nie zauważyłam.:p
OdpowiedzUsuńTo co, oficjalnie możemy na koszulce dodać napis najlepsiejsza blogerka świata?:)
Ej, a gdzie ja napisałam, że krytyka = hejt! Na krytykę byłam gotowa, a hejtu się obawiałam - nie bój się, umiem to rozróżnić :P Bałam się bardziej czegoś w stylu "JEsteś guuupia, masz fszy i krzywe zemby".
OdpowiedzUsuńHehe, przecinki zostały uwolnione ;P I nie spoko, mnie trzeba poprawiać, bo czasem walnę coś tak masakrycznego, że moja beta rozkłada ręce :)
Pomyśl, co biedni faceci mają powiedzieć. Znaczy oczywiście my wiemy, że są 100% facetami, ale statystyka jest nieubłagana ;/
OdpowiedzUsuńLove U :* Ale zostańmy przy standardowym Team Gosiarella ;)
<3 ojejciujejciu, wspomniałas o mnie, jak miło ;) Teraz wszyscy się dowiedzą, jaka jestem stara ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie Ci to wyszło, tyle się dowiedziałaś, chyba ja też jakąś ankietę zrobię.
Nawet nie wiesz, jak się zachwycałam tym Twoim "ślicznym, różowym światełkiem" :* Zrób, ankiety są fajne i naprawdę dużo informacji można z nich wyciągnąć, jeśli zada się odpowiednie pytania (u mnie dużo dotyczyło cyklów, bo zastanawiałam się co z nimi zrobić)
OdpowiedzUsuńNaprawdę są ludzie, którzy tak hejcą? D: To dobrze, że jednak nie trafili tutaj.
OdpowiedzUsuń,,a potem się dziwią, że zwracam się w pytaniach, jak do kobiety!)"
C:
nje ma przecinka
A statystyka nie kłamie.;)
OdpowiedzUsuńPod Team Gosiarella by się zmieściła ta najlepsiejsza blogerka.:) Masz już drugą koszulkę do testów?
Też Cię lovciam <3
Różnie bywa. Czasami mam ochotę schować się pod kocykiem, gdy widzę, jak ludzie potrafią wyżywać się na innych w internecie ;/
OdpowiedzUsuńMam :) Muszę tylko ją porządnie ubrudzić i wyprać, ale wydaje mi się, że będzie ok:) Trzymaj kciuki!
OdpowiedzUsuńTo z wyglądem było moje i cofam, bo się już przyzwyczaiłam i pokochałam różową zawiłość różowego bloga. Generalnie pisząc to w ankiecie z tym blogiem znałam się niecały tydzień i dopiero po niej zaczęłam buszować w poszukiwaniu starych wpisów i doszłam do wniosku, że wcale nie jest tak źle jak niby było, a nawet fajnie. :) (Żeby nie było, to nie jest kajanie się, to są "przemyślenia po czasie" ;))
OdpowiedzUsuńCiekawe to jest bardzo.
OdpowiedzUsuńHm, gdzieś się zgubiło Ps1? :D
OdpowiedzUsuńOdp. do PS4: Oczywiście, Gosiarella nie może nam często okazywać, jak bardzo nas kocha, musi czasem pokazać twardą rękę, bo jeszcze byśmy jej weszli na głowę i zawładnęli różowym blogiem :)
Wiesz, że ja nawet nie pomyślałam, że możesz dostać jakieś hejty? To się tak jakoś nie zgadza - chyba za bardzo rozpieszczasz czytelników :D
Szkoda, że moja "petycja" odnośnie postów codziennie nie przeszła... ale może jeszcze jakoś je na tobie wymuszę :)
Trzymam! I chcę focię.:D
OdpowiedzUsuńDobra Kuka śpi, więc doczytałam do końca ankietę i padłam przy elokwentnej Gosiarelli:D Ale jakiej Monice, ja nie znam takiej osoby (teraz podobno modne mówić, że się kogoś nie zna!):D
OdpowiedzUsuńDobra, czuję się wywołana do tablicy, bo to ja poprawiam Gosiarellowe błędy, literówki i wtopy. Przecinkom daję spokój, no chyba, że mnie rażą po oczach. Ale niestety często jest tak, że najpierw Gosiarella publikuje, a dopiero potem ja poprawiam:)
OdpowiedzUsuńHaha:) Cieszę się, że zyskuję przy bliższym poznaniu :) A jeszcze bardziej, że jakimś cudem udało mi się Ciebie skłonić do buszowania po starszych tworach. Mam tylko nadzieję, że nie dotarłaś do tak starych wpisów, za które już muszę się wstydzić ;P
OdpowiedzUsuńGosiarella kocha swoją Betę :*
OdpowiedzUsuńPrawidłowo! Znam jedną blogerkę, która kazała sprawdzać w Google i nadrabiać braki elementarne, ale Ty nie musisz tego robić, bo tej Moniki to nawet w Googlach nie ma :P
OdpowiedzUsuńA co? Nie jestem elokwentna?! :P
Nie ma problemu :) Jutro postaram się wysłać Ci jeszcze zdjęcie 1 w wersji przed i po ;)
OdpowiedzUsuńBo czytelnicy ciekawi ;)
OdpowiedzUsuńAniołku Ty niedobry! Ps1 jest w połowie tekstu i odnosi się również do Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńOdp. do odp. do PS4: To jeszcze nim nie zawładnęliście?! Gosiarella nie może być miękka, bo przestanie być twarda, zrobi się jakoś tak słitaśnie i różowy blog zostanie stereotypowym słitaśnym różowym blogiem, a wtedy cały misterny plan weźmie w łeb! :(
Rozpieszczam czytelników? Podoba mi się takie wytłumaczenie :D Będę je wszystkim regularnie wytykać!
Petycję możesz zgłosić jeszcze osobiście, ale wątpię by coś to dało... chociaż! Od 3 dni piszę codziennie po jednym tekście (czyli robię test), ale to takie czasochłonne, że na dłuższą metę nie dałabym rady ;(
Luv u! Serio, serio!
OdpowiedzUsuńU 2 :)
OdpowiedzUsuńO, byłoby super, dzięki!:D
OdpowiedzUsuńps Wysłałam fotki mojej Victorii:)
Nie wiem czy ktoś już o tym nie pisał, ale nie mam czasu przeglądać z rana komentarzy. Easy, że hejterzy nie biorą udziału w ankietach. Jako że sam po części za takowego się uważam (ale ja jestem ideowcem, muszę mieć porządny powód do hejtu), to wiem, jak działają/działamy. Nie ma sensu wypełniać miliona pól ankietowych tylko po to, aby ankieter wzruszył ramionami i wrzucił tę opinię do worka "inne". Przeciętny hejter to egocentryk jest, musi komentować i krytykować publicznie, żeby ludzie widzieli i był jakiś oddźwięk.
OdpowiedzUsuńNo, więc te wszystkie zdziwienia na brak hejterów w blogosferowych ankietkach są nietrafione :P
Czy porządny powód do hejtu nie jest już konstruktywną krytyką? Z drugiej strony mogę się mylić, bo mam ogromne braki w zwyczajach i motywacjach hejterów. Niemniej musisz mieć trochę racji z potrzebą publicznego hejtowania - mój błąd ;)
OdpowiedzUsuńInnymi słowy dalej nie znam dnia i godziny, więc grubej skóry nie odkładać do pudełka? Geez...
Żyłam gdzieś w otchłaniach Internetów i dopiero teraz stwierdzam z radością, że zadomowię się u Ciebie. Czytam właśnie o spotkaniu i zapowiada się dość ciekawie, więc jeśli dam radę to chętnie do Was dołączę, bo niewykluczone, że w Krakowie wtedy będę, a do tego miasta mam godzinkę drogi, więc czemu nie. Anyway, fajny pomysł z tą ankietą. :)
OdpowiedzUsuńMożesz mi uwierzyć, że cieszę się z tego powodu jeszcze bardziej:) A z wizyty jeszcze bardziej...chociaż...no dobrze chyba jednak na równi. W każdym razem dzięki ;)
OdpowiedzUsuńCudna jest!
OdpowiedzUsuńPojęcie "konstruktywna krytyka" jest straszliwie przereklamowane, gdyż naprawdę konstruktywną krytykę większość autorów/blogerów zlewa lub umieszcza w ramce hejtu (mieliśmy ostatnio przykład w kulturalnej blogosferze), a umieszcza w ramach owej mitycznej "konstruktywnej krytyki" pochwały i peany zawierające bardzo ostrożne i śliskie wypowiedzi w stylu "ja się nie znam, autor na pewno ma rację, mi się nie podobało to i to, ale przecież to tylko moje zdanie i mogę się mylić". Już wolę być hejterem ;)
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się fakt, że zostałem określony jako "typowy".
OdpowiedzUsuńA poza tym Gosiarella nie jest aż tak fajna, jak by się mogło wydawać.
Groziła mi skopaniem dupy. Ale nie wstawię tej dupy w cudzysłów, żeby jej reputacja nie ucierpiała. #miłosierdzie
Wiedziałam, że coś ze mną jest nie w porządku... do tego jestem nie na czasie, bo kompletnie nie kojarzę tego przykładu z kulturalnej blogosfery - poproszę o wskazówki, albo link. Dobrze Panie Hejterze, będę Cię tak wyzywać od hejterów przy każdym wytknięciu przecinka, czy literówki.
OdpowiedzUsuńTo teraz mogę się już nazywać prawdziwym blogerem (krążą legendy, że bloger bez hejtera nie jest prawdziwym blogerem), czy muszę jeszcze poczekać, aż mnie zjedziesz (albo ktokolwiek inny)? Jeśli miałabym coś do powiedzenia w tej sprawie to ucieszyłabym się, gdyby się obyło bez tego ;)
Mawiają, że ten szczyt zera, kto nie ma hejtera :P
OdpowiedzUsuńMaciej, jak się umawialiśmy? Ja wysiadam z autobusu i nie spuszczam łomotu za Ty Dobrze Wiesz Co! A ty nie puszczasz pary, że nie jestem aż tak miła, jak by się mogło wydawać! Poza tym dalej Ci grożę, bo Ci się należy!
OdpowiedzUsuńI już nie dąsaj się, bo jesteś tak typowy, jak zombie jednorożce - niby istnieją, a ciężko cholery znaleźć :)
To nie pozostawia mi wyboru, muszę uznać Cię za 1 oficjalnego hejtera.
OdpowiedzUsuńNo niby tak, ale wiesz - zawsze mogę być Twoim Doktorem Oetkerem, albo Nikonem. :-P
OdpowiedzUsuńProszę, bądź moim Doktorem Oetkerem :) W końcu zajmę należyte miejsce różowej królowej ;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie uznałaś krytyka za hejtera, brawo.
OdpowiedzUsuńMoże tylko Ci się wydaje, że się wyżywają.
OdpowiedzUsuńKeep calm and przeczytaj komentarze ponownie.
OdpowiedzUsuńMam Ci wysłać screeny?
OdpowiedzUsuńHej, czy Ty jesteś jedną z usuwaczy komci? D:
OdpowiedzUsuńNie, a co?
OdpowiedzUsuńA nie, to tylko moje internety są alternatywne :C
OdpowiedzUsuń