"Blogostan" to powieść o blogowaniu, napisana przez polską autorkę. Te trzy informacje: powieść, blogowanie, polska książka, wystarczyły aby zwrócić moją uwagę i wzbudzić moje nadzieje na dobre czytadło. Po raz kolejny dałam się nabrać, więc czuję się w obowiązku przestrzec Was przed tym tworem.
"Jednak to prawda, w Internecie jest mnóstwo ludzi. Pojawiają się wszędzie tam, gdzie mogą zobaczyć coś wstrząsającego."
Naszą blogerką jest Sylwia, dziewczyna dopiero wkracza w dorosłość. Zaczęła pracę w biurze nieruchomości i to było motorem napędowym do założenia bloga, jednak jeśli podejrzewacie, że jego tematyka była związana z tą branżą to jesteście w błędzie. Blogostan (nazwa owego bloga) to nic innego, jak pamiętnik internetowy, w którym dziewczyna chwali się i żali na swojego faceta, pracę, mamę itd. Poznajemy cały świat Sylwii: historię jej rozbitej rodziny, próby nawiązania kontaktu z przyrodnim bratem, problemy z chłopakiem, rozterki miłosne jej mamy i uzależnienie od bloga. To wszystko mogłoby być ciekawe, gdyby tylko główna bohaterka była chociaż trochę interesująca. Nie jest.
Widzicie ta książka jest niemal do bólu przewidywalna. Przyznaje, że duża to zasługa autorki, która zdradza nam myśli i czyny nie tylko Sylwii, ale także jej najbliższych. Niestety mam nieodparte wrażenie, że wszystko co dzieje się wokół dziewczyny powinno już dawno dać jej do myślenia, że coś jest nie w porządku. Trochę to smutne, że główna bohaterka jest naiwna, by nie napisać głupia. Nie lubię dziewczyn, które nie mają do siebie szacunku, więc siłą rzeczy nie polubię fikcyjnej postaci, która również go nie ma. Gdzieś z tyłu mojej głowy piszczy mały głosik, który zastanawia się czy aby autorka specjalnie jej takiej nie stworzyła by pokazać, jak zapatrzeni w świat wirtualny są blogerzy, ale to tylko moje spekulacje. Szczerze? Ma trochę racji. Niby nie jestem blogerką lajsfajlową, a i tak w najprostszych rzeczach widzę fajny materiał na tekst. I mam coś takiego z komentarzami, że muszę co jakiś czas oderwać się od pracy czy obowiązków domowych by zobaczyć co tam się na blogu dzieje. Nie wiem tylko czy jest to coś złego, skoro nie ma to większego wpływy na moje "przeżywanie życia". U Sylwii początkowo też nie było to specjalnie groźne aż nagle autorka postanowiła przeskoczyć do totalnej blogowej obsesji. Nie chcę tu za bardzo wypowiadać się o tym co sądzę na temat prowadzenia wirtualnego pamiętnika, w którym zdradza się bolesne, osobiste sekrety, których wstydzimy się wyznać nawet najbliższym, bo to naprawdę nie o to chodzi.
Nie jestem pewna, czy blogowanie było tu tematem głównym. Jeśli taki był zamiar, a przy okazji miał pokazać niebezpieczeństwa czyhające na biednych ludzi w internecie to książka zdecydowanie zawiodła, ponieważ zostało to przedstawione w sposób bardzo powierzchowny. Jeśli nie, to nie rozumiem zamiarów autorki, która zapychała strony wpisami blogowymi i komentarzami, które tak naprawdę nie wiele wnosiły. "Blogostan" ma w sobie wiele wątków, które mogły być świetnie przedstawione, gdyby tylko poświęcić im więcej uwagi. W książce jednak one po prostu tam są, a pani Opiat-Bojarska przeskakuje sobie między nimi, jak tylko jej wygodnie. Przy takich problemach, które spotykają bohaterkę liczyłam na głębszą refleksje. Zawiodłam się. Zresztą tak jak na całej książce.
Ostatni problem, jaki chciałabym poruszyć to czas akcji. Teoretycznie historia rozgrywana w "Blogostanie" powinna mieć miejsce jakieś 10 lat temu (stawiałabym na 15 lat, ale został wspomniany Blog Roku), gdy pamiętniki internetowe były bardzo popularne. Niemniej czytając miałam wrażenie, że autorka cofnęła nas trochę dalej. Nie czuję nowoczesności, którą powinny nieść ze sobą czasy blogów, czy laptopów. W jakimś stopniu nie mogłam się przez to odnaleźć w wykreowanym świecie, jednak to najmniejszy z minusów tej książki.
"Blogostan" nie jest największym gniotem, jakiego dotąd czytałam. Właściwie nie znalazł się nawet w pierwszej piątce, więc tragicznie nie jest. Niestety do czytania i tak się nie nadaje. Średnio wciąga, a także męczy przy czytaniu. Osobiście nie polecam, a szkoda, bo naprawdę liczyłam na książkę blogowaniu, która nie będzie poradnikiem.
Ps. A może Wy znacie dobrą książkę o blogowaniu, która nie jest poradnikiem?
Tytuł: Blogostan
Autor: Joanna Opiat-Bojarska
Wydawca: Replika
Data wydania: 2012
Liczba stron: 308
"Jednak to prawda, w Internecie jest mnóstwo ludzi. Pojawiają się wszędzie tam, gdzie mogą zobaczyć coś wstrząsającego."
Widzicie ta książka jest niemal do bólu przewidywalna. Przyznaje, że duża to zasługa autorki, która zdradza nam myśli i czyny nie tylko Sylwii, ale także jej najbliższych. Niestety mam nieodparte wrażenie, że wszystko co dzieje się wokół dziewczyny powinno już dawno dać jej do myślenia, że coś jest nie w porządku. Trochę to smutne, że główna bohaterka jest naiwna, by nie napisać głupia. Nie lubię dziewczyn, które nie mają do siebie szacunku, więc siłą rzeczy nie polubię fikcyjnej postaci, która również go nie ma. Gdzieś z tyłu mojej głowy piszczy mały głosik, który zastanawia się czy aby autorka specjalnie jej takiej nie stworzyła by pokazać, jak zapatrzeni w świat wirtualny są blogerzy, ale to tylko moje spekulacje. Szczerze? Ma trochę racji. Niby nie jestem blogerką lajsfajlową, a i tak w najprostszych rzeczach widzę fajny materiał na tekst. I mam coś takiego z komentarzami, że muszę co jakiś czas oderwać się od pracy czy obowiązków domowych by zobaczyć co tam się na blogu dzieje. Nie wiem tylko czy jest to coś złego, skoro nie ma to większego wpływy na moje "przeżywanie życia". U Sylwii początkowo też nie było to specjalnie groźne aż nagle autorka postanowiła przeskoczyć do totalnej blogowej obsesji. Nie chcę tu za bardzo wypowiadać się o tym co sądzę na temat prowadzenia wirtualnego pamiętnika, w którym zdradza się bolesne, osobiste sekrety, których wstydzimy się wyznać nawet najbliższym, bo to naprawdę nie o to chodzi.
Nie jestem pewna, czy blogowanie było tu tematem głównym. Jeśli taki był zamiar, a przy okazji miał pokazać niebezpieczeństwa czyhające na biednych ludzi w internecie to książka zdecydowanie zawiodła, ponieważ zostało to przedstawione w sposób bardzo powierzchowny. Jeśli nie, to nie rozumiem zamiarów autorki, która zapychała strony wpisami blogowymi i komentarzami, które tak naprawdę nie wiele wnosiły. "Blogostan" ma w sobie wiele wątków, które mogły być świetnie przedstawione, gdyby tylko poświęcić im więcej uwagi. W książce jednak one po prostu tam są, a pani Opiat-Bojarska przeskakuje sobie między nimi, jak tylko jej wygodnie. Przy takich problemach, które spotykają bohaterkę liczyłam na głębszą refleksje. Zawiodłam się. Zresztą tak jak na całej książce.
Ostatni problem, jaki chciałabym poruszyć to czas akcji. Teoretycznie historia rozgrywana w "Blogostanie" powinna mieć miejsce jakieś 10 lat temu (stawiałabym na 15 lat, ale został wspomniany Blog Roku), gdy pamiętniki internetowe były bardzo popularne. Niemniej czytając miałam wrażenie, że autorka cofnęła nas trochę dalej. Nie czuję nowoczesności, którą powinny nieść ze sobą czasy blogów, czy laptopów. W jakimś stopniu nie mogłam się przez to odnaleźć w wykreowanym świecie, jednak to najmniejszy z minusów tej książki.
"Blogostan" nie jest największym gniotem, jakiego dotąd czytałam. Właściwie nie znalazł się nawet w pierwszej piątce, więc tragicznie nie jest. Niestety do czytania i tak się nie nadaje. Średnio wciąga, a także męczy przy czytaniu. Osobiście nie polecam, a szkoda, bo naprawdę liczyłam na książkę blogowaniu, która nie będzie poradnikiem.
Ps. A może Wy znacie dobrą książkę o blogowaniu, która nie jest poradnikiem?
45 Komentarze
Jest kiepsko-średnie Feed o zombie i jeszcze ten thriller, którego tytułu zapomniałem.
OdpowiedzUsuńNo cóż, w końcu blogowanie to bardzo chwytliwy temat - od razu ileś osób przyciągnie sam zapowiadany motyw przewodni. Autorki nie znam, ale nie muszę poznawać, wystarczy mi Twoja recenzja by wiedzieć, że to zdecydowanie nie jest twór dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńA mogłaby być z tego taka fajna książka...
OdpowiedzUsuńNie wybaczę autorce, że zepsuła bohaterkę, która nosi moje imię :P
Czytałam same pochlebne recenzje i nawet miałam kupić, ale... Dobrze, że sobie odpuściłam. :D
OdpowiedzUsuńDobra, eM nie przeczytała dokładnie co Gosiarella napisała, proszę eM nie bić, bo eM znowu jest na wykładzie i znowu ma pomysł.
OdpowiedzUsuńTrzeba by było napisać książkę o #KRGosiarelli i ogólnie tej części blogosfery.
all rights reserved i takie tam
#corazwięcejfejmu
#GosiarellapowinnapłacićeMzajejpomysły
#dlaczegoniktniewymyślinicdlaeM?
Też właśnie czytam jeden z największych gniotów świata, gdyby nie to, że postanowiłam napisać o tym parę słów na LC to bym się nie męczyła. Ale się zawzięłam.:) Na blogostan się nie skuszę, wielkie dzięki.:*
OdpowiedzUsuńPS. Tak odnośnie przydatnych stronek, które podawałaś tu niedawno, to do grafiki jest jeszcze jeden dobry, lepszy Pixlr. Zajrzyj tu: http://www.picmonkey.com/ Chyba najlepszy program online do przeróbki grafik. Poza tym nie online polecam gimpa.:)
Powieść, blogowanie i polska książka? Nie, chyba nie dla mnie. Zresztą też nie lubię dziewczyn, które nie mają do siebie szacunku, więc pewnie szybko rzuciłabym "Blogostanem" o ścianę :P
OdpowiedzUsuńNie znam takiej książki i nie wiem czy chciałabym poznać...
OdpowiedzUsuńTo chyba rzeczywiście nudne czytać książkę, w której ktoś pisze na blogu o tym jakie ma nieudane życie. Wydaje mi się, że nudni bohaterowie to najgorsze co może książkę spotkać. Jak akcja trochę się ciągnie to chociaż bohaterowie cos wnoszą, ale jak bohaterowie są beznadziejni to już nic książki nie uratuje.
http://ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com/
Ooo, to mnie teraz zaskoczyłaś, bo czytałam dotąd same pochlebne opinie... Czuję się ostrzeżona :D
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że niebawem będziesz miała coraz mniej czasu na czytanie, więc dobrze robisz, że nie chcesz go marnować na głupoty! A to zdecydowanie nie jest warte czytania :) Masz racje, blogowanie to dobry temat i zazwyczaj wystarczy by sprzedać książkę i przez coś takiego jak "Blogostan" można się na tym zawieść ;/
OdpowiedzUsuńMogła... był w niej potencjał, była ciekawa okładka, dobry temat, ale niestety nie wyszło. Szkoda.
OdpowiedzUsuńJesteś taka wyrozumiała :)
Geez.. nawet nie sprawdzałam recenzji - to pokazuje, jak pozytywnie nakręcił mnie temat ;/ Chociaż skoro są same pozytywne to znaczy, że i tak nie wiele by to w moim przypadku zmieniło. Ciekawe co ludzie dostrzegli w tej książce, bo ja tylko zmarnowany potencjał i mój czas :( Bardzo dobrze zrobiłaś!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sobie przypomnisz, zwłaszcza, jeśli jest dobry :) I wypraszam sobie! FEED mi się podobał :P
OdpowiedzUsuńJeśli eM podejmie się jej spisania to Gosiarella pomoże i zgarnie tylko 60% zysków ze sprzedaży! Niech eM działa!
OdpowiedzUsuń#CorazwięcejfejmuJUŻTERAZ
#GosiarellaieMpodzieląsięzyskami
#eMnienarzekatylkopisze!
Wciągnęło Cię pisanie o książkach na LC! Ha! Wciągnęło Cię LC! I'm so proud! Masochizm się budzi :P
OdpowiedzUsuńDobrze! Odpuść sobie, bo naprawdę nie warto!
Do PS. Znam go, ale jeszcze nie miałam okazji korzystać. Boję się nowych programów graficzny, a raczej, że stare się obrażą o zdradę :P Ale niebawem obiecuję zerknąć :D
Zasugeruję: nie chcesz jej poznać.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Nie potrafiłabym chyba czytać takiego bloga, a książka o tym jest wyjątkowo nietrafiona, a w sumie mogłaby być całkiem niezła, gdy autorka postawiła na głębsze przedstawienie problemu. Jednak stało się, jak się stało, a bohaterowie wołają o pomstę do nieba. Niestety :(
Naprawdę nie wiem skąd one się wzięły... Ale ile ludzi tyle opinii, niemniej będę spała spokojniej z tym, że czujesz się ostrzeżona i będziesz jej unikać :D
OdpowiedzUsuńNie tyle wciągnęło, bo tę jedną książkę muszę skomentować. xD
OdpowiedzUsuńMałpka jest bardzo prosta i intuicyjna, nie ma co się bać. Gimpa też da się ogarnąć.;)
"Muszę" XD Skoro musisz to oczywiście sprawa wygląda zupełnie inaczej :P
OdpowiedzUsuńBędę dzielna! A w najgorszym razie schowam się pod kołderką! ^^
Wiem, że dobrze!
OdpowiedzUsuńNiekiedy sięgam po książkę tak wychwalaną, a potem zastanawiam się, czy to ze mną jest coś nie tak, czy z całą resztą blogosfery :P
No właśnie, teraz, kiedy życie trochę mi się zmieni, tym bardziej muszą zacząć uważać na co tracę czas. Z pewnością wiele potencjalnie luźnych książek odstawię w kąt, bo szkoda mi będzie na nie życia ;)
OdpowiedzUsuńHa! Mam dokładnie to samo. I w tym momencie zaczynam się zastanawiać czy aby na pewno zrozumiałam to wątpliwe "dzieło" :P
OdpowiedzUsuńI słusznie! Chyba sama zacznę stosować się do takiej zasady ;)
OdpowiedzUsuńKiedy przeczytałam tytuł posta, potem tytuł książki, pomyślałam : zapowiada się ciekawa lektura. I z każdym akapitem moja mina rzedła...
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie miałam to samo wraz z przeczytanymi kartkami ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda niszczyć ścianę. Trzymaj się od niej na dystans a dzięki temu nie zmarnujesz czasu i nerwów :)
OdpowiedzUsuńOtóż to! Kiedyś dostałam komentarz, że negatywną opinią chcę się wybić, a tak naprawdę powieść musiała mi się podobać, bo... (uwaga!) podobała się wszystkim. :D No cóż, komentatorka troszkę się myliła. Ale co ja tam wiem o wielkiej literaturze :P
OdpowiedzUsuńO nie, zdecydowanie nie dam się nabrać. Takie tytuły od razu mi śmierdzą, zdaję sobie sprawę jak były/są i póki co, będą tworzone w zgodzie z modą ;) Nie ma opcji bym przeczytała, chociaż tak bardzo brakuje mi obyczajowej książki o blogowaniu :C
OdpowiedzUsuńCzuję się przestrzeżona ;)
OdpowiedzUsuńha! To dopiero argument logiczny! Przecież WSZYSCY mają dokładnie TAKI SAM gust i ogólnie społeczeństwo składa się z identycznych jednostek. Brawo! Ogólnie mam wrażenie, że odmienne zdanie zaczyna być traktowane jak zbrodnia, którą należy natychmiastowo i dosadnie potępić. Ech...
OdpowiedzUsuńI człowiek od razu wie, że zrobił coś dobrego :)
OdpowiedzUsuńHehe :P Tylko ja robię za takiego naiwniaka, którego czasem łatwo podejść. Tym razem to chyba z tęsknoty za dobrą książką o blogowaniu. Czy jakakolwiek (nie poradnik) taka istnieje?
OdpowiedzUsuńAmen, Siostro :)
OdpowiedzUsuńTeż takie odnoszę wrażenie. Dziwi mnie też to, jak autorzy się oburzają. Czytam co chwilę jakieś komentarze autorów (pod swoimi nazwiskami albo z dziwnymi pseudonimami), którzy krytykują recenzentów, wyzywają od idiotów, debili, dzieciaków i innych takich, bo napisali tekst, który im się nie spodobał. Ech...
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty się dajesz nabierać... ile to razy się już nacięłam! :D
OdpowiedzUsuńZ tego, co wiem to Kominek wydał dwie książki o blogowaniu. Teraz dużo blogerów wydaje, ale nie wiem jaka jeszcze jest dobra książka nawiązująca do tej tematyki, niestety. Nie czytałam żadnej, więc ciężko mi się odnieść :C
Dziś właśnie przyglądałam się nowej aferce w książkowej blogosferze, która świetnie obrazuje to o czym piszesz. Niektórzy pisarze zapominają o tym, że czytelnikom może się ich twór nie podobać i nie potrafią sobie poradzić z taką krytyką. Z jednej strony ich rozumiem, bo sama nie najlepiej radzę sobie z krytyką, ale takich jaj jeszcze nie odstawiam. Mam nadzieję, że blogerzy ich w końcu usadzą i pokażą, że szacunek się należy. A autorzy powinni wziąć uwagi do serca i pracować nad nowymi powieściami zamiast przelewać swoje rozgoryczenie na blogerów.
OdpowiedzUsuńMówisz o Miłośniczce? Bo z tego co się orientuję to ona ostatnio miała taką aferę ze strony autora. Chociaż w jej recenzji nie ma nic złego... Bardziej krytyczne pisałam i nikt się tak nie czepiał :D
OdpowiedzUsuńMnie osobiście książka się podobała, dlatego, że ukazała jak łatwo Sylwia uciekła od realnego świata w blogostan, gdzie internet ją pochłonął. Moim zdaniem daje do myślenia. Niepojęte było tylko dla mnie jak można dać się tak traktować chłopakowi, ale pewnie są takie dziewczyny.
OdpowiedzUsuńhttp://wybranyswiathistorii.blogspot.com/
Też. Jeszcze tej małej aferce z Pollakiem, który z kolei rzucał się o pozytywne recenzje blogerów (chyba m.in. Cyrysi).
OdpowiedzUsuńO Polskich autorach pisałaś?
Dla własnego spokoju wolę założyć, że takie dziewczyny nie istnieją.
OdpowiedzUsuńDobrze trafić na odmienną opinię ;) Może mi pomożesz to zrozumieć, ale w którym momencie ona tak się uzależniła, bo ja odebrałam to jako przeskok.
Hmmm... Trafiła się książka Michalak, którą no zjechałam. Ale o dziwo nie czepiała się, chociaż ma to w zwyczaju. Jakieś tam też się zdarzały i afery na szczęście nie miałam. Poza tą uwagą blogerki, że chcę się wybić negatywną opinią o Igrzyskach. :D
OdpowiedzUsuńCoraz więcej tych afer... Teraz czytam, że nawet Bonda napisała kilka słów o aferze z Lewandowskim. Ale i na nią siedli inni, że nie rozumie, że miał pełne prawo się unieść. Mhm... Rozumiem, że ktoś nie potrafi sobie poradzić z krytyką, ale kulturę powinien zachować...
Mam wrażenie, że hejt już ją zjadł. Obyś się nam uchowała cała i zdrowa by tylko raz na jakiś czas znalazł się nadgorliwy sądzący, że na pozytywnych recenzjach można się wybić ^^
OdpowiedzUsuńPrzed momentem przeczytałam "list otwarty" Przewodasa do Bondy. Ta afera nie chce się zamknąć, aż dziw bierze...
Zdecydowanie polecam obie książki Kominka, chociaż Blog bardziej mi się podobał. Tylko... no właśnie... powieści o blogowaniu (dobrej) nie ma :(
OdpowiedzUsuńTeż go właśnie przeczytałam. Zaczyna brakować mi słów... Dawno nie wchodziłam na tamtą grupę. I dobrze robiłam. Teraz żałuję, że tam weszłam. Ech. W dupie mu się poprzewracało, ot co! :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a to trochę jednak boli ;c
OdpowiedzUsuń