
Dawno już nie męczyłam bajki Diseya. Tym razem wybór padł na przedstawienie oryginalnej historii Dzwonnika z Notre-Dame. Mam dla Was dwie wersje, pierwsza dość oczywista, druga nie do końca potwierdzona (wiecie bywam sceptyczna). Główna część Dzwoneczkowego True Story będzie się opierać na pierwowzorze, czyli powieści Wiktora Hugo Katedra Najświętszej Marii Panny w Paryżu, wydanej w 1831 roku. Przez myśl przeszło mi, że ten tekst, jako streszczenie tej historii może być ogromnym spoilerem (jak to streszczenia mają w zwyczaju), jednak chyba nie mam się o co martwić, skoro a) ktoś od 1831 roku nie zdążył przeczytać i b) Disney zrobił to pierwszy.
Dawno temu w XV wiecznym Paryżu...
... w kościele katedralnym, na tapczanie, na którym okoliczni mieszkańcy mieli w zwyczaju porzucać swoje dzieci by „brał je kto chciał”, porzucono około 3-4 letnie małe monstrum , które straszyło swym wyglądem wszystkich zebranych. "Bestyjstwo to małe miało brodawkę na oku lewem, głowę zapartą w ramiona, grzbiet powyginany, kość piersiową wystającą, nogi powykręcane". Porzucone dziecko wywołuje różne emocje: żal, współczucie, smutek, ale raczej rzadko chęć spalenia go w ogniu. Nim przerażeni katolicy zmienili słowa w czyny, pojawił się młody kapłan, Klaudyusz Frollo, który zdecydował wziąć chłopco-podobnego stwora na wychowanie. "Ochrzcił przybrane swe dziecko i nazwał je Quasimodo". Przy tym naprawdę nie musiał go nikomu (a zwłaszcza nieobecnym rodzicom) wyrywać z ręki.
[Disney przedstawił nam Frollo, jako złoczyńcę, co moim zdaniem jest dla niego krzywdzące i to wcale nie dlatego, że niemal za każdym razem bronię czarne charaktery. Frollo nie był sędzią, jak pokazuje bajka, lecz kapłanem (później archidiakonem), z mocnymi ciągotami do alchemii, przez co był uważany za czarnoksiężnika. Był doskonale wykształcony, inteligentny, poważny i wolał spędzać czas wśród książek, niż ludzi. W młodym wieku stracił rodziców, przez co musiał zająć się zarówno sobą, jak i swoim młodszym bratem. To właśnie przez pryzmat miłości do swojego brata dostrzegł w brzydalu skrzywdzone dziecko, wymagające opieki.]
Gdy jednooki gargulec podrósł, Frollo zapewnił mu posadę dzwonnika w katedrze Notre-Dame, która stała się jego całym światem. Co prawda od dzwonów ogłuchł, ale kogo to dziwi? Przecież biednemu do zawsze wiatr w oczy. Muszę Was jednak poprosić o porzucenie wizji nieszczęśliwego brzydala, który jest skrzywdzony, samotny i tęskni do ludzi. Oczywiście skrzywdzony faktycznie był, ale właśnie przez ludzi, dlatego wszystkich ich szczerze nienawidził, z wyjątkiem swojego ukochanego Frollo. Prawdą natomiast jest, że archidiakon lubił cyganów i ulicznych grajków, z tym, że miał ku temu swoje powody. Nie mieli oni poszanowania dla niego ani dla jego wychowanka, któremu zresztą jeden wsadził szpilę w garb (naprawdę pełna klasa). Niemniej pewnego dnia Quasimodo zostaje okrzyknięty Królem Błaznów (w sumie wygląda to podobnie, jak w wersji Disneya, tylko bardziej okrutne komentarze padają), obdartusy szalały ulicami miasta, aż na ulicy pojawiła się Esmeralda i jej koza. Piękna, szesnastoletnia cyganka, której taniec zachwycał wszystkich obecnych. Najbardziej pewnego kapłana, który nie znosił cyganów. Domyślacie się kogo mam na myśli? W tym momencie po raz pierwszy Frollo poczuł zainteresowanie czymś innym niż książkami, chociaż słowo pożądanie byłoby tu bardziej na miejscu.
Wieczorem cygankę zaatakowali dwaj mężczyźni, w jednym rozpoznano Quasimodo, który miał dość siły by usieść dziewczynę i odejść. Porwanie skończyłoby się sukcesem, gdyby nie nadjechał jakiś typek na białym koniu (ok, nie wiem czy koń był biały) i wyrwał dziewczynę z rąk zaskoczonego Quasimodo. Ci z Was, którzy oglądali bajkę, już się pewnie domyślili, że wybawcą okazał się kapitan królewskich łuczników Febus/Phoebus. Wdzięczne dziewcze ofiarowuje swą dozgonną miłość swemu bohaterowi. Nasz pojmany potworek za próbę porwania zostaje skazany na chłostę i godzinę pręgierza. Mijają dwa miesiące, a Febus odwiedza swoją narzeczoną, którą nie jest Esmeralda, lecz Lillia de Gondelaurier. W trakcie tej wizyty doszło do kolejnego spotkania kapitania i Esmeraldy, która została zaproszona by zabawiać gości, jednak zamiast tańczyć stała się obiektem żartów pań z towarzystwa. Po pewnym czasie Febus umówił się z małą cyganeczką w knajpie. Nim dotarł na miejsce spotkał Frollo, którego nie rozpoznał i któremu dał się przekupić by ten mógł podglądać jego spotkanie z Esmeraldą (prawdziwi dżentelmeni). Niebawem zjawiła się piękna cyganka, a Febus zapomniał o ukrytym Frollo. Nie tracili czasu na czcze pogaduszki i niemal od razu zaczęli wyznawać sobie miłość i absolutnie nie miało to nic wspólnego z rozpinaniem stanika i rękach kapitana na młodych cygańskich piersiach. Nic! W tym miejscu chciałabym zaznaczyć, że cyganka chciała dobrze: oddać się ukochanemu, przejść na jego wiarę i wziąć z nim ślub (w dowolnej kolejności), jednak sam zainteresowany wolał samo oddanie się - najlepiej chwilowe i jednorazowe. Zdawał sobie z tego sprawę Frollo, który postanowił wyskoczyć z ukrycia i zamordować kapitana, pocałować omdlałą niewiastę i zbiec w ciemną noc. W sumie plan nie głupi, bo łatwo się wywinął ze swej zbrodni, ponieważ gdy Esmeralda się obudziła, przy ciele swojego niedoszłego kochanka, została zabrana na tortury, na których przyznała się do morderstwa.
Przyśpieszmy trochę tempo: Frollo odwiedza Esmeraldę w więzieniu i tam wyznaje jej swoje winy, miłość, a następnie składa propozycje: jeśli zgodzi się być z nim (nie jednorazowo, jak przy kapitanie) to on ją uwolnij. Esmeralda odmawia. Następuje nagły zwrot akcji, ponieważ Febus wcale nie umarł, tylko był ranny, jednak nie ma to większego wpływu na losy naszej cyganki, ponieważ cała miłość do niej przeszła, gdy został oderwany od jej piersi i poszedł szukać innych, tym razem należących do jego narzeczonej. Chwilę przed egzekucją naszej małej cyganki, Quasimodo znów ją porywa, tym razem jednak ratuje jej tym życie, ponieważ wewnątrz katedry chroni ją prawo azylu. Nie ma tu wielkiej przyjaźni, lecz duży strach przed groźnym, jednookim gargulcem i trochę wdzięczności. Po pewnym czasie Frollo odkrywa, że jego wychowanek uratował dziewczynę. Po oswojeniu się z informacją, że nie jest ona tylko zjawą (trochę mu to zajmuje) postanawia odwiedzić ją nocą w wiadomym celu. Próbę gwałtu przerywa Quasimodo, który najpewniej zabiłby oprawce, gdyby w końcu nie zorientował się, że to jego mistrz. Frollo wychodzi wkurzony, co staje się iskrą zapalną do zaaranżowania intrygi, w wyniku której ziomki Esmeraldy próbują ją odbić z Notre-Dame, a niedoinformowany dzwonnik łoi im tyłki i urządza rzeź. W trakcje zamieszania Frollo wyciąga dziewczynę z katedry i po raz ostatni daje wybór: on lub śmierć i po raz kolejny dostaje kosza. Frollo odchodzi, a po kilku chwilach Esmeralda trafia w ręce strażników i no cóż... trafia na styczek. Quasio i Frollo widzieli scenę jej śmierci z góry katedry. Frollo zaśmiał się, jak opętany, gdy zobaczył jej ostatnie podrygi, więc Quasio postanowił przelać na niego swoją złość zrzucając go z wieży.
Podsumowanie: Follo nie żyje, Esmeralda nie żyje, Febus poślubił narzeczoną, a Quasimoda odnaleziono po dwóch latach - martwego. Oczywiście nie mogło się obyć bez dramatyzmu, ponieważ w grobowcu znaleziono jego pokrzywione zwłoki obejmujące martwe ciało cyganki.
Średnio się to ma do Disneyowskiego happy endu, ale mogło być chyba gorzej? Koza zdaje się przeżyła.
Quasimodo prawdziwym garbusem?
Na długo przed szukaniem materiałów do dzwoneczkowego True Story, natknęłam się na ciekawą informację, którą wolałabym potraktować jako swego rodzaju ciekawostkę. Otóż podobno galeria Tate Britain jest w posiadaniu zapisków, które mają dowodzić, że Victor Hugo stworzył Quasimodo w oparciu o postać historyczną. Konkretnie chodzi o relacje spisaną przez Henrego Sibsona, który był zatrudniony w Notre Dame, jako kamieniarz i rzeźbiarz, w latach 20-tych XIX wieku. Dla przypomnienia Hugo pisał swoją powieść w 1828 roku, a opublikował go w 1831. Chętnie opisałabym Wam konkrety, ale wolę zacytować newsweeka (w razie nieścisłości będzie na nich, a nie na mnie):
Skupię się głównie na wersji Hugo, którą naprawdę mocno skróciłam, przez co pominęłam również wiele wątków i bohaterów. Zazwyczaj bronię czarne charaktery, tym razem sobie daruję, bo jednak próba gwałtu i morderstwa nie świadczy dobrze o Frollo. Uważam, że surowa kara powinna zostać mu wymierzona, ale nie przez Quasimodo, bo jakie to niesie morał! Nie adoptuj dziecka paskudnego, bo może Cię kiedyś wypchnąć z wieży? Najwyraźniej wszystko skończyłoby się dla niego lepiej, gdyby pozwolił tym szalonym babom zabić małego potworka, zamiast brać go na wychowanie. Zdaję sobie sprawę, że zarówno w książce Hugo, jak i bajce Disneya, garbus jest przedstawiony, jako postać bardziej pozytywna, ale jakoś nie umiem się z tym zgodzić. Nikt dobry, a i większość złych także, nie potrafiłby zabić swojego przybranego ojca. Nikt dobry nie odpłaca się złem za dobro, a bądźmy szczerzy, Frollo był bardzo dobry dla Quasimoda. Śmierć powinien zdać mu ktoś inny.
Przyjrzyjmy się Febusowi, który jest kobieciarzem o wątpliwej moralności. Chociaż powinien być rycerzem na białym koniu (właściwie to jest) to daleko mu do materiału na idealnego faceta. W najmniejszym stopniu nie zależy mu na Esmeraldzie, która ze wszystkich swoich adoratorów wybiera właśnie jego. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że Febus jest młodym, przystojnym i wysoko postawionym mężczyzną, a cyganka płytką i naiwną dziewczynką. Przekaz: ładni powinni być z ładnymi. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego, jak Disney przedstawił jej postać. Silna, krnąbrna, odważna i dobra - zaskakujące! Jej oryginałowi bliżej do bajkowego obrazu Śnieżki, Belli, czy Kopciuszka. Niemniej i tak największą różnicą między powieścią, a bajką jest zakończenie, które można uprościć do 1 wesele i masowe pogrzeby.
Ps. Ważne: Dajcie znać czy piszczcie bloga, czy nie. Jeśli nie chce Wam się pisać długiego komentarza to wystarczy krótkie: piszę/nie piszę. Znajoma potrzebuje tego do czegoś. Z góry dzięki!
Ps2. Kto Waszym zdaniem jest pozytywnym bohaterem tej historii?
Dawno temu w XV wiecznym Paryżu...

[Disney przedstawił nam Frollo, jako złoczyńcę, co moim zdaniem jest dla niego krzywdzące i to wcale nie dlatego, że niemal za każdym razem bronię czarne charaktery. Frollo nie był sędzią, jak pokazuje bajka, lecz kapłanem (później archidiakonem), z mocnymi ciągotami do alchemii, przez co był uważany za czarnoksiężnika. Był doskonale wykształcony, inteligentny, poważny i wolał spędzać czas wśród książek, niż ludzi. W młodym wieku stracił rodziców, przez co musiał zająć się zarówno sobą, jak i swoim młodszym bratem. To właśnie przez pryzmat miłości do swojego brata dostrzegł w brzydalu skrzywdzone dziecko, wymagające opieki.]
![]() |
[Źródło] |
![]() |
create by David Kawena |
Przyśpieszmy trochę tempo: Frollo odwiedza Esmeraldę w więzieniu i tam wyznaje jej swoje winy, miłość, a następnie składa propozycje: jeśli zgodzi się być z nim (nie jednorazowo, jak przy kapitanie) to on ją uwolnij. Esmeralda odmawia. Następuje nagły zwrot akcji, ponieważ Febus wcale nie umarł, tylko był ranny, jednak nie ma to większego wpływu na losy naszej cyganki, ponieważ cała miłość do niej przeszła, gdy został oderwany od jej piersi i poszedł szukać innych, tym razem należących do jego narzeczonej. Chwilę przed egzekucją naszej małej cyganki, Quasimodo znów ją porywa, tym razem jednak ratuje jej tym życie, ponieważ wewnątrz katedry chroni ją prawo azylu. Nie ma tu wielkiej przyjaźni, lecz duży strach przed groźnym, jednookim gargulcem i trochę wdzięczności. Po pewnym czasie Frollo odkrywa, że jego wychowanek uratował dziewczynę. Po oswojeniu się z informacją, że nie jest ona tylko zjawą (trochę mu to zajmuje) postanawia odwiedzić ją nocą w wiadomym celu. Próbę gwałtu przerywa Quasimodo, który najpewniej zabiłby oprawce, gdyby w końcu nie zorientował się, że to jego mistrz. Frollo wychodzi wkurzony, co staje się iskrą zapalną do zaaranżowania intrygi, w wyniku której ziomki Esmeraldy próbują ją odbić z Notre-Dame, a niedoinformowany dzwonnik łoi im tyłki i urządza rzeź. W trakcje zamieszania Frollo wyciąga dziewczynę z katedry i po raz ostatni daje wybór: on lub śmierć i po raz kolejny dostaje kosza. Frollo odchodzi, a po kilku chwilach Esmeralda trafia w ręce strażników i no cóż... trafia na styczek. Quasio i Frollo widzieli scenę jej śmierci z góry katedry. Frollo zaśmiał się, jak opętany, gdy zobaczył jej ostatnie podrygi, więc Quasio postanowił przelać na niego swoją złość zrzucając go z wieży.
Podsumowanie: Follo nie żyje, Esmeralda nie żyje, Febus poślubił narzeczoną, a Quasimoda odnaleziono po dwóch latach - martwego. Oczywiście nie mogło się obyć bez dramatyzmu, ponieważ w grobowcu znaleziono jego pokrzywione zwłoki obejmujące martwe ciało cyganki.
Średnio się to ma do Disneyowskiego happy endu, ale mogło być chyba gorzej? Koza zdaje się przeżyła.
Quasimodo prawdziwym garbusem?
![]() |
[Źródło] |
"W swoich notatkach Sibson opisuje garbatego rzeźbiarza, którego imienia nie zapamiętał pracującego na zlecenie francuskiego rządu, który trzymał się na uboczu i nie lubił towarzystwa kolegów wykonujących dla niego wstępne obróbki kamienia. (...) Notatki Sibsona odkryto na strychu w kornwalijskm Penzance. W 1999 r. nabyło je archiwum Tate, ale wzmianki o garbatym rzeźbiarzu odkryto dopiero niedawno, gdy z okazji przypadającej w br. 40-ej rocznicy archiwów zdecydowano je skatalogować."Gosiarella o Dzwonniku
.jpg)
Przyjrzyjmy się Febusowi, który jest kobieciarzem o wątpliwej moralności. Chociaż powinien być rycerzem na białym koniu (właściwie to jest) to daleko mu do materiału na idealnego faceta. W najmniejszym stopniu nie zależy mu na Esmeraldzie, która ze wszystkich swoich adoratorów wybiera właśnie jego. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że Febus jest młodym, przystojnym i wysoko postawionym mężczyzną, a cyganka płytką i naiwną dziewczynką. Przekaz: ładni powinni być z ładnymi. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego, jak Disney przedstawił jej postać. Silna, krnąbrna, odważna i dobra - zaskakujące! Jej oryginałowi bliżej do bajkowego obrazu Śnieżki, Belli, czy Kopciuszka. Niemniej i tak największą różnicą między powieścią, a bajką jest zakończenie, które można uprościć do 1 wesele i masowe pogrzeby.
Ps. Ważne: Dajcie znać czy piszczcie bloga, czy nie. Jeśli nie chce Wam się pisać długiego komentarza to wystarczy krótkie: piszę/nie piszę. Znajoma potrzebuje tego do czegoś. Z góry dzięki!
