Looking For Anything Specific?

Header Ads

Dlaczego wilkołacze seriale są złe?


Wilkołaki wydają się być całkiem wdzięcznym i popularnym motywem przewodnim telewizyjnych produkcji. Dokładnie: wydają się być! Jakiś czas temu postawiłam sobie za cel znaleźć dobry serial o wilkołakach. Po obejrzeniu kilku doszłam do rozczarowujących wniosków i nie znalazłam ani jednego, który sprostałby wymaganiom wilkołaczych fanów. 

Ku własnemu zdumieniu odkryłam, że seriali o wilkołakach wcale nie jest tak mało, jak sądziłam. Trzeba jednak zaznaczyć, że podzieliłam je na dwa typy. Pierwszym są produkcje poświęcone jedynie wilkołakom, zaś drugi jest mieszanką wilków ze wszystkimi możliwymi kombinacjami stworzeń nadprzyrodzonych. Skupmy się wpierw na pierwszej grupie seriali, w skład której wchodzą między innymi Bitten, Cienie Calendy i Wolfblood. W wyniku skrajnego masochizmu obejrzałam wszystkie i muszę przyznać, że większej padaki od dawna nie widziałam. Każdy z nich jest zły na swój własny sposób. 


Typ Pierwszy: Wilkołaki
O zbrodniach Bitten już pisałam, więc tylko pokrótce przypomnę, że serial jest niedorzeczny z kilku powodów:
1. Seksizm: Przez wieki wilkołakami byli sami mężczyźni i dopiero teraz mamy jedną wilczą blondynę.
2. Władza despotyczna: Wilkołaki się dzielą na te żyjące w watasze i kundle, które muszą się tułać z miejsca na miejsce, bo Alfa nie pozwala im się ustatkować. Członkowie watahy wymierzają kundlom sprawiedliwość (wątpliwą) w dość okrutny sposób, narzucając im swoje prawa siłą. Fakt, że taki podział sprawdzał się na przestrzeni wieków przy tak ogromnej różnicy w liczebności tych pokrzywdzonych jest dla mnie absurdalny i nielogiczny. 
3. Przewidywalność + erotyczne zapychacze: Niby coś tam się dzieje. To ktoś ginie, to znowu ktoś się leje po mordzie, a tam podrzucają ciało. Takie sceny zazwyczaj nadają akcji tempa, ale w Bitten są mało dynamiczne, żeby nie napisać nudne i do przewidzenia. Pikanterię miało dodać (nie dodało!) poświęcenie scenom erotycznym, kilku minut KAŻDEGO odcinka. I ponownie to nie spełniło swojej roli, bo zaczęłam je traktować, jak przerwę reklamową (nie mam pojęcia skąd to porównanie), w ciągu której na spokojnie mogłam sobie zrobić herbatę.
4. Mdłe postacie - nic dodać nic ująć.
Jedyną rzeczą zasługującą na pochwałę to wygląd wilków. Co prawda liczyłam na coś bardziej wilkołaczego, ale nie będę kopać leżącego.

Wolfblood to serial przeznaczony dla bardzo młodych nastolatków i nie mam pojęcia jak udało mi się przez niego przebrnąć. Wiecie seriale skierowane do młodszej publiki są zazwyczaj bardzo umoralniające, posiadają boleśnie prostą fabułę i problemy wyolbrzymione do skali katastrof. O absurdzie już mówiłam? Niemal wszystkie wątki są tu absurdalnie śmieszne (choć słowo śmieszne nie jest tu pozytywne). Za to muszę pochwalić podział wilkołaków na udomowione, które spokojnie egzystują sobie w swoich domkach i dzikie, które biegają sobie w swoim stadzie po lesie, a ich ludzka forma to dzikusy. Dodatkowo cała wilkołacza otoczka ma się tu dobrze. Widać wyraźny wpływ księżyca na zachowanie, do tego dochodzi tradycja, historia, rytuały i niezwykłe umiejętność (np. eolas) oraz reakcja wilków i ich zdolności na współczesną technologię. Pod tym względem nie mogę powiedzieć na Wolfblood złego słowa i gdyby tylko wyrzucili wszystkich aktorów i scenarzystów by stworzyć z tego serial dla dorosłych widzów to byłby on bardzo dobry. 


Czas na Cienie Calendy, które są hiszpańską produkcją i już samo to może niektórych odstraszyć. Tym razem dostajemy połączenie romansu z kryminałem, przy czym jedno i drugie trochę kuleje. Chociaż zagadka tajemniczego zniknięcia jest i tak o niebo lepsza od WIELKIEJ MIŁOŚCI NA ZAWSZE między jedyną blondyną w mieście i nastoletnim wilkołakiem (też jedynym w mieście), bo tam aż zalatują problemy z telenoweli. Wiecie: Ona za nim lata, on jej nie chce. On chce z nią być to ona go nie chce. Z wilkołaczej tematyki mamy tu tylko jakąś podejrzaną legendę Calendy, która nie powala na kolana. Więcej o serialu możecie przeczytać tutaj

Typ drugi: Wilkołaki w tle
Zapewne część z Was zastanawia się dlaczego w powyższej grupie nie znalazł się Teen Wolf. Sama początkowo chciałam go tam umieścić, jednak szybko zrozumiałam jak mało jest tam wilków. Wataha Scotta składa się (SPOILER) z dwóch wilkołaków, kojotołaka (?), Kitsune, banshee i człowieków, a wokół lata prawie tyle niezwykłych stworzeń jak w "Supernatural". W pierwszym sezonie "Teen Wolf" był nastawiony wyłącznie na wilkołaki, ale wraz z pojawianiem się nowych sezonów, twórcy coraz bardziej poszerzali swój bestiariusz. I choć serial uwielbiam to muszę przyznać, że ma on swoje wady. Największą z nich jest sezon pierwszy, który jest tak nudny, że nawet ja z całym moim masochizmem nie dałam mu rady. Później jest już znacznie lepiej, fabuła się zmienia, aktorzy przychodzą i odchodzą a całość zaczyna wciągać widza. Niestety jest pewien mały drobiazg, który działa na mnie jak płachta na byka -> wilkołaczy wygląd. Spójrzcie tylko jak niedorzecznie to wygląda: 

Wygląd wikołaków w Teen Wolf

Jeden wygląda jak złośliwy gremlin, a drugi jak elf po wypadku samochodowym. Czy tylko moim zdaniem wilkołaki powinny być trochę bardziej... czy ja wiem...wilcze? I transformacja głowy i palców to za mało? Zaczynam odnosić wrażenie, że twórcy seriali nie bardzo wiedzą jak przedstawić wilkołaka. Dlatego raz mamy zwykłe/duże wilki, a raz pokraczne elfy z ostrymi zębami. WTF?! Dawno, dawno temu prezentowali przynajmniej owłosione pokraki, które poza tym, że wyglądały na spokrewnione z Kuzynem Coś z Adamsów to były najbliższe moim wyobrażeniom takich stworzeń. 

Zostawmy już nastoletniego wilkołaka z MTV i przejdźmy do kolejnego serialu, w którym te stworki się pojawiają. "Pamiętniki Wampirów" najwyraźniej wcale nie są tym, co nazwa wskazuje. Wilkołaki od stacji The CW także nie wyglądają jak na wilkołaki przystają. Wykrzywione twarze i warczenie to max co z tego wyszło. Co najzabawniejsze u nich wilkołakami mogą być tylko mordercy, a raczej Ci z nich, którzy posiadają odpowiedni gen. Nie do końca rozumiem dlaczego trzeba kogoś zabić by aktywować swoją klątwę. Wręcz mam wrażenie, że potrzebowali wprowadzić tę zasadę by jakoś wyjaśnić nowe wątki. 
Później twórcy doszli do wniosku, że wilkołaki są średnie, więc pasowałoby podnieść im poziom - tak powstały hybrydy, które są bardziej zabójcze. W "Oryginalnych" wilkołaki w końcu dostały trochę więcej czasu antenowego, dzięki czemu możemy zobaczyć ich zasady życia w watasze. Skoro jesteśmy przy The CW to należałoby dorzucić "Piękną i bestię", jednak uczciwie przyznaję, że obejrzałam jedynie kilka odcinków i nie czułam tam klimatu tych nadnaturalnych istot. Wszystko pasowało mi bardziej do kryminału, dlatego serial porzuciłam.

Z kolei w "True Blood" zostały sprowadzone do podrzędnej roli. W dodatku nie wiele tam mówią o ich historii, tradycji, czy czymkolwiek poza zarzynaniem się na wzajem, ale czego innego moglibyśmy oczekiwać po "True Blood"? Wilkołaki z "Being Human" (2011) to już w ogóle jakiś żart. 

 Obie grupy w jednym worku
Fascynujące w serialach o wilkołakach jest to, że nikt nie potrafi zrobić go dobrze. To jakiś przeklęty temat czy jak? Z innymi nadprzyrodzonymi stworami nie ma takich problemów. Są porządne telewizyjne produkcje o wampirach, czarownicach, zombie, a nawet kosmitach. Najczęściej twórcy wykładają się na wyglądzie wilkołaków. Zastanawia mnie dlaczego tak jest. Czy nikt nie ma dobrej wizji, jak takie stworzenie mogłoby wyglądać dobrze, przerażająco a zarazem realistycznie? Może nie mają na to środków? A może za dużo od nich wymagam? 
A tak serio: ten różowy wilkołak przypominający troskliwego misia na sterydach jest bardziej groźny od swoich serialowych kolegów i nawet uśmiechnięte słoneczko i kolorowa tęcza tego nie psują.
[Źródło]

Wilkołaki mają bardzo mało produkcji, które kręciłyby się wyłącznie w okół wilczego tematu. "Czystość" zostaje wyparta przez niemal wiecznie towarzyszące im wampiry, które bardzo lubią odciągać od nich uwagę. Jeśli jednak nie ma w okolicy żadnego wampira to i tak napatoczy się jakieś inne mityczne stworzenie, a przez to dana produkcja nie jest już typowym serialem o wilkołakach. Dajmy na to, że żadna istota z innego gatunku (poza rzecz jasna człowiekiem) nie pojawiła się w serialu. W takich sytuacjach zazwyczaj zaczyna szwankować fabuła. Pojawiają się oczywiste rozwiązania i tanie zapychacze, a serial zaczyna straszyć swoją bylejakością. 
Drodzy Twórcy! Proszę Was, stwórzcie porządny serial, w którym tematem głównym będą wilkołaki, a ich wilcza forma będzie przerażać i zachwycać. Fabuła będzie wciągać tak, że miliony widzów zaczną Wam wysyłać listy z prośbami o szybszą emisję kolejnego odcinka. W którym zapanuje klimat ze starych legend, a my będziemy zachwycać się waszą wizją kultury, tradycji i mocy wilkołaków. 

Ps. A może taki serial już powstał, a ja na niego nie trafiłam? Jeśli znacie to dajcie znać w komentarzach.
Ps2. O jakich serialowych wilkołaczych produkcjach zapomniałam wspomnieć?

Prześlij komentarz