Podobno nikt nie rodzi się zły, skoro tak to zastanówmy się dlaczego nasze czarne charaktery stają się złe. Bajki nigdy nie pokazują przeszłości złoczyńców. Tam od razu oni są źli i chcą zniszczyć szczęście wszystkich dookoła, ale właściwie dlaczego? W końcu nic nie dzieje się bez powodu, więc co nimi kieruje? Zemsta? Cóż... jeśli tak to trzeba mieć dobry powód by się mścić. Jeśli jednak powód jest inny np. pragną mieć swoje własne szczęśliwe zakończenie to dlaczego mieliby by go nie dostać?
By odpowiedzieć sobie na te pytania musimy przyjrzeć się historiom z Once Upon a Time (UWAGA! spoilery hasają na wolności!). Każdy czarny charakter miał w jakiś sposób nieszczęśliwe dzieciństwo. Cora (matka Reginy/ Królowa Serc) była biedną córką młynarza, która musiała pracować za dwoje, ponieważ jej ojciec był leniwym pijakiem. Jej pracowitość nie została w żaden sposób doceniona. Wpierw wykorzystał ją ogrodnik podający się za księcia, który ją porzucił, a później szantażował, gdy los w końcu się do niej uśmiechnął, czyli została narzeczoną prawdziwego księcia, Leopolda. Później jej happy end został zniszczony przez księżniczkę Evę, której wcale to nie wystarczyło. Gdy Cora stanęła na nogi, Eva znów podłożyła nogę, tym razem dosłownie. Doprowadziło to do kolejnego poniżenia biednej wieśniaczki w oczach rodziny królewskiej (tym razem innej). W końcu Corze udało się poślubić mężczyznę o błękitnej krwi, jednak nie darzyła go uczuciem, co doprowadziło do wyrwania sobie serca, które mogłoby jej przeszkodzić w stworzeniu wspaniałej przyszłości dla swojego przyszłego dziecka. Wiecie, brak serca i władanie czarną magią nie zrobiło z niej matki roku.
Skoro o dziecku mowa to była nim Regina. W młodości była słodką istotką brzydząca się magią. Pragnęła tylko żyć u boku swojej prawdziwej miłości, Daniela. Teraz również się nie udało, bo w jej życiu pojawiła się Śnieżka (swoją drogą córka Leopolda i Evy). Mała królewna zdradziła Corze sekret Reginy, przez co Daniel zginął, a Król Leopold poślubił przyszłą Złą Królową. I tym sposobem dobra, szlachetna i całkiem miła dziewczyna została uwięziona w rolach, które nienawidziła - żony króla, który jej nie kocha i macochy dziewczynki, która przyczyniła się do śmierci ukochanego. Każdy byłby sfrustrowany, a gdy do tego dochodzi fakt, że jej jedynym towarzyszem jest zły czarnoksiężnik podsycający jej gniew by nauczyć potężnej magii to nie powinniśmy się spodziewać, że Regina będzie śpiewać radośnie przy akompaniamencie ćwierkających ptaszków. Pomimo całego zła, które ją spotkało, ona ciągle zmagała się ze swoim mrokiem. Mówcie co chcecie, ale trzeba mieć mocny charakter by podejmować takie próby, gdy wszystko ciągle ją przytłacza np. Śnieżka zabija jej matkę, córka Śnieżki podkrada miłość syna Reginy itp. Kurcze wyszła nam z tego niezła wojna zwaśnionych rodów.
To może dla odmiany przytoczmy przykład kogoś niespokrewnionego z rodziną Młynarzy/Millsów. Może Królową Śniegu? Będzie w miarę świeża historia, bo z czwartego sezonu (ogólnie jestem zachwycona wplątaniem Frozen do Once Upon a Time!). Ingrid/Królowa Śniegu jest moim zdaniem najcieplejszym i najprzyjemniejszym złoczyńcą przedstawionym dotąd w serialu. Nawet będąc zła jest kochająca i troskliwa względem Emmy i Elsy. Co prawda z całą resztą radzi sobie gorzej, ale czego można było się spodziewać po kobiecie, która całe dzieciństwo spędziła w ukryciu, bo nikt nie potrafił jej wytłumaczyć, że jest kochana i akceptowana. Oczywiście jej siostry niby ją wspierały, ale czy ktoś, kto kocha swoją siostrę pozwala jej spędzić całe życie w zamknięciu, gdy oni bawią się na wspaniałych balach? Nie sądzę...
Najsmutniejsze jest w niej to, że jedyne czego pragnęła to miłość sióstr i gwarancja, że nie zrobi im krzywdy.
Na koniec bardziej współczesny złoczyńca od Dreamworksa, czyli Megamocny. Jego dzieciństwo to dopiero było smutne, nie mówiąc już o tym, że wszystkimi możliwymi sposobami los zmusił go do bycia złym. Gdy był małym, niebieskim berbeciem stracił rodziców, a przy okazji wszystkich krewnych i dwunogów z jego gatunku, gdy jego planeta wpadła do czarnej dziury. On sam został wcześniej wpakowany do mini kapsuły ratunkowej i wysłany w kosmos, aż trafił na Ziemię. Miał trafić do kochającej rodziny, jednak "dobry charakter" go wypchnął, zajmują jego miejsce. Przez to podłe przejęcie domu, nasz mały złoczyńca trafił do więzienia, gdzie dorastał wśród kryminalistów. Mimo nieprzychylnego losu starał się być dobry i zdobyć przyjaciół, jednak wszyscy traktowali go, jak złoczyńce. W końcu znudziły mu się próby, postanowił dorosnąć do oczekiwań społeczeństwa względem niego.
Tak, zdecydowanie nikt nie rodzi się zły, tylko do tego dorasta. Często ich zło jest efektem postępowania tych dobrych, którzy wcale tak nieskazitelni nie są. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa gdzie były dobre wróżki, czy inne matki chrzestne, gdy te złe królowe i reszta potrzebujących przyszłych czarnych charakterów potrzebowała wsparcia! A tak, marnowały czas na tworzenie prostych rozwiązań dla grupki wybranych księżniczek, które wcale nie były tak dobre, jak powinny być. Dla złośliwej Evy, z którą zresztą Błękitna Wróżka się przyjaźniła, czy dla rozpuszczonej Śnieżki miały czas, ale co z resztą ludzi, która musiała radzić sobie sama. Rumpelstiltskin sam musiał zdobyć moc Mrocznego i jednym kiwnięciem palca zrobił więcej dobrego dla społeczeństwa, niż wszystkie wróżki razem wzięte. Chodzi mi o powstrzymanie wojny z ogrami, która dziesiątkowała poddanych. Nawet później, gdy mrok opanował jego serce, pomagał ludziom znaleźć szczęście. Rzecz jasna niebezinteresownie, ale bez niego Książę z Bajki i Śnieżka nigdy nie byliby razem (i to tyle w kwestii ich słynnych "I will always find you").
Odbiegłam trochę od tematu, a raczej przybliżyłam Wam to, co znajdziecie w drugiej części tekstu, który już niebawem pojawi się na blogu. Ostrzegam, że po przeczytaniu wszystkich tekstów z mini serii Czarne charaktery, już nigdy nie spojrzycie na złoczyńców w ten sam sposób. Wierzę, że uda mi się ocieplić ich wizerunek, bo jeśli Gosiarella nie da rady to kto da?! Następnym razem będzie mniej historii z Once Upon a Time, słowo!
By odpowiedzieć sobie na te pytania musimy przyjrzeć się historiom z Once Upon a Time (UWAGA! spoilery hasają na wolności!). Każdy czarny charakter miał w jakiś sposób nieszczęśliwe dzieciństwo. Cora (matka Reginy/ Królowa Serc) była biedną córką młynarza, która musiała pracować za dwoje, ponieważ jej ojciec był leniwym pijakiem. Jej pracowitość nie została w żaden sposób doceniona. Wpierw wykorzystał ją ogrodnik podający się za księcia, który ją porzucił, a później szantażował, gdy los w końcu się do niej uśmiechnął, czyli została narzeczoną prawdziwego księcia, Leopolda. Później jej happy end został zniszczony przez księżniczkę Evę, której wcale to nie wystarczyło. Gdy Cora stanęła na nogi, Eva znów podłożyła nogę, tym razem dosłownie. Doprowadziło to do kolejnego poniżenia biednej wieśniaczki w oczach rodziny królewskiej (tym razem innej). W końcu Corze udało się poślubić mężczyznę o błękitnej krwi, jednak nie darzyła go uczuciem, co doprowadziło do wyrwania sobie serca, które mogłoby jej przeszkodzić w stworzeniu wspaniałej przyszłości dla swojego przyszłego dziecka. Wiecie, brak serca i władanie czarną magią nie zrobiło z niej matki roku.
Skoro o dziecku mowa to była nim Regina. W młodości była słodką istotką brzydząca się magią. Pragnęła tylko żyć u boku swojej prawdziwej miłości, Daniela. Teraz również się nie udało, bo w jej życiu pojawiła się Śnieżka (swoją drogą córka Leopolda i Evy). Mała królewna zdradziła Corze sekret Reginy, przez co Daniel zginął, a Król Leopold poślubił przyszłą Złą Królową. I tym sposobem dobra, szlachetna i całkiem miła dziewczyna została uwięziona w rolach, które nienawidziła - żony króla, który jej nie kocha i macochy dziewczynki, która przyczyniła się do śmierci ukochanego. Każdy byłby sfrustrowany, a gdy do tego dochodzi fakt, że jej jedynym towarzyszem jest zły czarnoksiężnik podsycający jej gniew by nauczyć potężnej magii to nie powinniśmy się spodziewać, że Regina będzie śpiewać radośnie przy akompaniamencie ćwierkających ptaszków. Pomimo całego zła, które ją spotkało, ona ciągle zmagała się ze swoim mrokiem. Mówcie co chcecie, ale trzeba mieć mocny charakter by podejmować takie próby, gdy wszystko ciągle ją przytłacza np. Śnieżka zabija jej matkę, córka Śnieżki podkrada miłość syna Reginy itp. Kurcze wyszła nam z tego niezła wojna zwaśnionych rodów.
To może dla odmiany przytoczmy przykład kogoś niespokrewnionego z rodziną Młynarzy/Millsów. Może Królową Śniegu? Będzie w miarę świeża historia, bo z czwartego sezonu (ogólnie jestem zachwycona wplątaniem Frozen do Once Upon a Time!). Ingrid/Królowa Śniegu jest moim zdaniem najcieplejszym i najprzyjemniejszym złoczyńcą przedstawionym dotąd w serialu. Nawet będąc zła jest kochająca i troskliwa względem Emmy i Elsy. Co prawda z całą resztą radzi sobie gorzej, ale czego można było się spodziewać po kobiecie, która całe dzieciństwo spędziła w ukryciu, bo nikt nie potrafił jej wytłumaczyć, że jest kochana i akceptowana. Oczywiście jej siostry niby ją wspierały, ale czy ktoś, kto kocha swoją siostrę pozwala jej spędzić całe życie w zamknięciu, gdy oni bawią się na wspaniałych balach? Nie sądzę...
Najsmutniejsze jest w niej to, że jedyne czego pragnęła to miłość sióstr i gwarancja, że nie zrobi im krzywdy.
Na koniec bardziej współczesny złoczyńca od Dreamworksa, czyli Megamocny. Jego dzieciństwo to dopiero było smutne, nie mówiąc już o tym, że wszystkimi możliwymi sposobami los zmusił go do bycia złym. Gdy był małym, niebieskim berbeciem stracił rodziców, a przy okazji wszystkich krewnych i dwunogów z jego gatunku, gdy jego planeta wpadła do czarnej dziury. On sam został wcześniej wpakowany do mini kapsuły ratunkowej i wysłany w kosmos, aż trafił na Ziemię. Miał trafić do kochającej rodziny, jednak "dobry charakter" go wypchnął, zajmują jego miejsce. Przez to podłe przejęcie domu, nasz mały złoczyńca trafił do więzienia, gdzie dorastał wśród kryminalistów. Mimo nieprzychylnego losu starał się być dobry i zdobyć przyjaciół, jednak wszyscy traktowali go, jak złoczyńce. W końcu znudziły mu się próby, postanowił dorosnąć do oczekiwań społeczeństwa względem niego.
Tak, zdecydowanie nikt nie rodzi się zły, tylko do tego dorasta. Często ich zło jest efektem postępowania tych dobrych, którzy wcale tak nieskazitelni nie są. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa gdzie były dobre wróżki, czy inne matki chrzestne, gdy te złe królowe i reszta potrzebujących przyszłych czarnych charakterów potrzebowała wsparcia! A tak, marnowały czas na tworzenie prostych rozwiązań dla grupki wybranych księżniczek, które wcale nie były tak dobre, jak powinny być. Dla złośliwej Evy, z którą zresztą Błękitna Wróżka się przyjaźniła, czy dla rozpuszczonej Śnieżki miały czas, ale co z resztą ludzi, która musiała radzić sobie sama. Rumpelstiltskin sam musiał zdobyć moc Mrocznego i jednym kiwnięciem palca zrobił więcej dobrego dla społeczeństwa, niż wszystkie wróżki razem wzięte. Chodzi mi o powstrzymanie wojny z ogrami, która dziesiątkowała poddanych. Nawet później, gdy mrok opanował jego serce, pomagał ludziom znaleźć szczęście. Rzecz jasna niebezinteresownie, ale bez niego Książę z Bajki i Śnieżka nigdy nie byliby razem (i to tyle w kwestii ich słynnych "I will always find you").
Odbiegłam trochę od tematu, a raczej przybliżyłam Wam to, co znajdziecie w drugiej części tekstu, który już niebawem pojawi się na blogu. Ostrzegam, że po przeczytaniu wszystkich tekstów z mini serii Czarne charaktery, już nigdy nie spojrzycie na złoczyńców w ten sam sposób. Wierzę, że uda mi się ocieplić ich wizerunek, bo jeśli Gosiarella nie da rady to kto da?! Następnym razem będzie mniej historii z Once Upon a Time, słowo!
29 Komentarze
evil
OdpowiedzUsuń*find you chyba? ;)
OdpowiedzUsuńFajny tekst, tez zgadzam się co do tego, że każdy ma powód aby być złym. Charakter kształtuje się cały czas.
Fajnie napisane o Reginie:)Wszystko ma na nas wpływ i doświadczenia oddziałują na to co robimy w przyszłości. Taka prawda:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wątek o Corze, Reginie i Megamocnym, ten o Królowej Śniegu zostawiłam na później, bo jestem na 2 sezonie Once Upon a Time i Frozen też nie widziałam. Ale z wszystkim się zgodzę. Czarne charaktery kiedyś też były dobre, tylko życie ich zmusiło do tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńCzekam na tekst o Rumpelstiltskinie! Uwielbiam go :D
Widzę OUaT.. czytam, moje serce rośnie, pojawia się radosne oczekiwanie, wypieki na twarzy, czytam dalej, Regina, po niej Królowa, do dobra, najlepsze przecież na koniec, lecę dalej... i zonk. A RUMPEL?!?!?!?! Gdzie mój Rumpel? Buuuu...
OdpowiedzUsuńPominęłaś coś w historii Cory. Wyrwała sobie serce nie dlatego, że nie szanowała męża, ale po to, żeby zapomnieć o tym, w którym się zakochała i osiągnąć to, czego pragnęła - stać się kimś. I to Rumpelka wystawiła! Nie lubię Cory. To chyba oczywiste, szalona, głupia kobieta. Nie chcieć Rumpla. Phi.
Reginę uwielbiam. Od początku do końca. No ale wolę Rumpla.
Królowa Śniegu.. no ona akurat była trochę żałosna i miała nieźle namieszane w głowie. I okropnie się narzucała. Niby smutny miała koniec, ale nie przepadałam za nią.
Megamocny. Jaki tam z niego czarny charakter, to nasz bohater. :D Tylko ma złe nawyki. :D
Nareszcie się doczekałam :D !!! I czekam na drugą część. Co do Reginy, Evy i Ingrid ich wątki były bardzo fajnie wplątane w całą historię :)
OdpowiedzUsuńO widzisz i dzięki :)
OdpowiedzUsuńOoo idziesz jak burza! Właśnie wysilam mózg starając sobie przypomnieć co napisałam o Rumpelsztyku w ramach tego cyklu i chyba nie ma tam spoilerów, które popsułyby zabawę z oglądania. Nie zdradziłam najważniejszych niespodzianek, więc za tydzień możesz o nim przeczytać bez większych obaw ;) Co najzabawniejsze to on jest dla mnie najlepszym przykładem na to, że byli dobrzy dopóki życie ich nie zmusiło do zmiany. On uchował się najdłużej i dalej nie jest tak Mroczny, jak nazwa na to wskazuje ;P
OdpowiedzUsuńSpasiba :) Prawda. W życiu jedna zła lub dobra decyzja pociąga kolejną i ostatecznie nas kształtuje. Przyjemnie jest to rozstrząsać na przykładzie takich bohaterów ;)
OdpowiedzUsuńJestem podniecona i czekam niecierpliwie. To chyba nie jest spokój. Ale tak mi mów. :D
OdpowiedzUsuńRumpel w żadnej odsłonie nie jest ciachem, ale ja go uwielbiam mimo to. :D Boski jest. :D
Nikogo nie lubię bardziej niż Rumpla. Team Rumpel.<3 Regina momentami za miękka była, a Rumpel, ach Rumpel...
Z psychologicznego punktu widzenia faktycznie mogła być ciekawa. :D
Czyli wszystko jasne - tak jak myślałam, prawidłowo, że żałuję tych złych bo wcale nie są tacy źli. Nawet im się nie dziwię i kibicowałabym (czyt. muszę zacząć oglądać ten serial, KONIECZNIE).
OdpowiedzUsuńZawsze to lepsze niż KRZYCZENIE na biedną Gosiarellę :P
OdpowiedzUsuńRumpel też miał swoje miękkie momenty, na przykład kiedy zginął, a właściwie oddał życie. I dał się wyrolować Cieniowi Pana. Niemniej i tak Regina i Rumpel są świetni :) Co jak co, ale złoczyńcy w OUaT wyszli doskonale.
Pewnie, diagnozowałabym :)
Nie oglądałaś jeszcze Once Upon a Time?! Musisz to nadrobić - koniecznie! Sama czuję się, jakby ktoś w końcu stworzył serial specjalnie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńI tak, prawidłowo czyniłaś, źli są tacy biedni, że potrzebują wpierających teamów ;)
Jest już napisana i grzecznie czeka na publikację w następny weekend ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, a Evy był najbardziej ukryty, a Cory zawiły. Swoją drogą do dziś zastanawiam się, jakim cudem Leopold nie rozpoznał swojej byłej narzeczonej, gdy przybył poślubić Reginę.
To niechcący było. Wiesz, że tak. Lovciam na przeprosiny <3
OdpowiedzUsuńMiał, miał, ale wrócił! (Nie krzyczę, to radość.) I znów jest wredną mendą, którą kocham.
Nie wszyscy byli doskonali... Ingrid i Zielona były szurnięte... Pan w sumie był ciekawy. Szkoda, że Maleficentę ubili na początku...
Do dzieła!:D
Lovcianie to zawsze najlepsze przeprosiny :*
OdpowiedzUsuńEj! Lubiłam Zeldę, chociaż bardziej Ingrid. Szurnięte czarne charaktery są spoko :) Złe czarne charaktery też, ale ze świrami trzeba ostrożniej :P Tylko za Panem nie przepadałam. Jakiś gówniarz śmiał się przeciwstawić Rumplowi i Reginie - spalony na starcie!
A o Meleficent bym się nie martwiła. Po tym, jak zabili jej smoczą wersję, odrodziła się jako widmo i jestem przekonana, że jeszcze powróci. Regina coś tam wspominała, że w takiej formie nie można jej zabić, czy coś takiego. Także czekam na nią z niecierpliwością, bo uwielbiam ją w każdym wydaniu.
O tak! Chociaż w zasadzie nie wiem jaki jest w 4 sezonie, bo tam jeszcze nie dotarłam :D Ale to prawda, był dobry, nawet za dobry. Trochę tchórzliwy, ale dobry. Ta moc dodała mu charakteru, co by nie było. :)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy jak burza? Nie oglądałam codziennie, niestety. Ale dziś może kolejny odcinek obejrzę. Muszę, bo w końcu mnie zaspoilerujesz :P
Akurat ja czarne charaktery ubóstwiam i zawsze stają się moimi faworytami jeżeli tylko zobaczę w danym filmie tą złą strone mocy. Tak to już jest, jak sie jest ciocią samo zło :-p
OdpowiedzUsuńNo to jeszcze cmokam:*
OdpowiedzUsuńAleż kochana, tak ją lubiłaś, że imię pomyliłaś!:D Zelina nie Zelda. :D Lubię szurnięte charaktery, ale zdecydowanie częściej męskie... i takie, która poza szaleństwem mają coś jeszcze... a może więcej szaleństwa po prostu. Nie wiem, ale uwielbiam na przykład szaleńczy śmiech Rumpla. Zelina i Ingrid był szalone, ale też trochę żałosne. Ta ich obsesja... wolę obsesję w stylu - chcę rządzić światem. xD
Stawać naprzeciw Rumpla, fakt. Jak śmiał!
A coś widziałam jej zdjęcie w Once, tylko nie wiedziałam o co chodzi, skoro ją ubili... To może niedługo wróci. :D
Zdecydowanie, chociaż i tak moim zdaniem wykorzystywał ją w całkiem dobry sposób, ale więcej nie napiszę, bo będziesz miała okazję przeczytać głębsze rozważania w CC#3 :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że znacznie szybciej Ci idzie, niż np Oryginalni. Pewnie, że musisz! Bo choć staram się wszystko opisać miarę mglisto (choć ze spoilerami) to i tak w komentarzach za dużo czasem przecieka.
Ooooo <3
OdpowiedzUsuńHahaha:) Ożesz!
Czemu żałosne? Miały po prostu kompleksy. O widzisz! To już wiem dlaczego mnie lubisz (planowanie przejęcia władzy nad światem to moje hobby!)
I właśnie ten błąd kosztował go życie! Ha! ma gnojek za swoje :)
Tak podejrzewam i już nie mogę się doczekać :D
Idź, idź, bo przez nią marna fanka z Ciebie wyszła.:D
OdpowiedzUsuńAle bardzo dużo kompleksów. Poza tym ja jestem zdania, że jak gdzieś cię nie chcą, to tam nie idź.
Przejęcie władzy nad światem, to jest priorytet, ale nie tylko za to Cię lubię.:* Rozjaśniasz mój dzień.:)
Popieram, dobrze mu tak!
Szkoda, że do marca trzeba czekać...
Zasada nie pchania się tam gdzie nie chcą, jest sprzeczna z czarnymi charakterami :P Oni jak na złość tylko tam się pchają. Cóż poradzić? Chciaż Zelene i Ingrid powinny najpierw iść do psychiatry, nie wiem czemu, ale sądzę, że Zielona wydałaby więcej na terapeutę (wiesz "mamusia mnie nie kochała", "przybrany tatuś mnie nie kochał" i można tak wymieniać bez końca).
OdpowiedzUsuńOooo <3 Serduszkuję to na tyle, że wybaczam dokuczanie :P
Niby jest w zamian ten nowy muzyczno-historyczno-satyryczno-20minutowy serial "Galavant" (czy jakoś tak), ale jeszcze mnie do siebie nie przekonał. Widziałaś go?
Jesteś po właściwej stronie mocy :)
OdpowiedzUsuńPrzez ciocię samo zło, mam ochotę na posłuchanie wujka.
Z Oryginalnymi to jestem już dawno na bieżąco (czyli czekam na najnowszy odcinek). Fakt, z ONCE idzie mi szybciej, ale to dlatego, że mam łatwy dostęp do wszystkich odcinków, z TO było niestety gorzej... Jestem też na bieżąco z PLL i TVD. Once nadrobię po środzie, bo będę miała kilka dni luzu przed następnymi zaliczeniami.
OdpowiedzUsuńCo do Rumpla to czekam na najnowszy Twój tekst. :D
A będzie jeszcze o Maleficent? Tak się zastanawiałam, czy pojawi się w tej części :) Mózg mi chyba trochę się zmęczył, bo musiałam się skupić, żeby ogarnąć te wszystkie koligacje z Once Upon A Time - kto, komu, dlaczego i kogo poderwał :P W sumie też mi się spodobało wprowadzenie Frozen, ale ten serial z jakiegoś powodu do mnie nie przemawia i nie potrafiłam nawet jednego odcinka z nimi obejrzeć w całości... buuu! :<
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się niecny plan, który miałaś wobec mojego pisania, a którego mi jeszcze nie zdradziłaś :)
Spodziewałam się, że to do TO będzie łatwiej dotrzeć, bo są młodsze od OUaT, ale przyznaje, że cieszę się, że z tym idzie Ci szybciej. Będę miała mniejsze obawy ze spoilerowaniem, a im dalej tym więcej muszę zdradzić ;/ Na szczęście na OUaT teksty się nie kończą, bo byłoby źle :P
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za skopanie tyłka zaliczeniom :)
O Maleficent u mnie czy w OUaT? Stawiam, że w obu przypadkach odpowiedź jest taka sama: TAK! Chociaż nim do tego dojdziemy trochę czasu upłynie - ponownie w obu przypadkach.
OdpowiedzUsuńW grudniu musiałam sobie odświeżyć, bo też się zaczynałam gubić, i chyba dobrze zrobiłam, bo nazbierałam trochę brudów do tekstów :) Nie dałaś rady obejrzeć 4 sezonu czy ogólnie serialu?
O widzisz! Powinnam odezwać się na dniach! :)
Też tak myślałam. A to właśnie odwrotnie, bo nawet do najstarszych odcinków szybciej dotarłam niż do nowszych TO... Ważne, że oglądam :D
OdpowiedzUsuń