Looking For Anything Specific?

Header Ads

Czarne Charaktery #2: Komu szczęście sprzyja?


Nikt nie rodzi się zły. W poprzednim teście o Czarnych Charakterach, przekonaliśmy się, że Złoczyńcy mieli ciężkie dzieciństwo i młodość. Czy jednak parszywy pierwszy etap życia to wystarczające usprawiedliwienie na przejście na ciemną stronę mocy? Może nie będą zdani tylko na siebie i wpadnie przez okno jakaś skrzydlata Calineczka by spełnić ich życzenie? Może ich późniejsze losy na tyle dobre by mogliby sobie radośnie śpiewać sobie z ptaszkami przy sprzątaniu? Wystarczy tych pytać, czas na odpowiedzi!

Zacznijmy od Rumpelstilskina z Once Upon a Time. (pamiętacie, że spoilery hasają?) Dzieciństwo miał marne. Jego ojciec był oszustem i egoistą, który nigdy się o niego nie troszczył, a ostatecznie go porzucił. Mimo tego udało mu się wyrosnąć na całkiem przyzwoitego faceta, który założył rodzinę. Gdy wybuchła wojna z ogrami, dzielnie i z entuzjazmem stawił się na pole walki, jednak pech (a może szczęście?) chciał, że trafił na jasnowidzkę, która przepowiedziała mu śmierć, przez co nigdy nie pozna swoje syna. Rumpel nie chciał by jego syn musiał się wychować bez ojca, tak jak on. Wpadł na pomysł okaleczenia się byle tylko odesłano go do domu. Powrócił w hańbie, jednak najważniejsze było dla niego bycie ze swoim synem, Baelfire. Niech sobie mówią co chcą, ale dla mnie to było całkiem rozsądne z jego strony i jakby nie patrzeć kochający z niego tata. Jednak to tylko moje zdanie, a jego najbliżsi mieli inne. Żona zaczęła nim pogardzać, zamiast opiekować się dzieckiem, szlajała się po tawernach z piratami, aż w końcu uciekła z jednym z nich. Tym sposobem Rumpel został sam z Bae, a wkrótce i jego miała mu odebrać wojna z ogrami, ponieważ znacznie obniżona wiek poboru. Rumpel był przerażony samą myślą, że jego mały synek niebawem zostanie rozpaćkany przez ogra. Chciał z nim uciec, jednak nadarzyła się okazja do zdobycia ogromnej mocy i jak każdy kochający ojciec zrobił wszystko by ją posiąść i uratować dziecko. 
Czy tak zachowuje się zły człowiek? Moim zdaniem jedynie kochający i zdesperowany, który chwyta się ostatniej deski ratunku. W żadnym momencie nie przybyła mu na pomoc dobra wróżka. Sam musiał się zatroszczyć o siebie i swojego berbecia. A gdzie były te latające brokaty?
Czyż Rumpelstiltskin nie wygląda jak wzorowy tata? Brakuje tylko na ścianie medalu Ojca Roku.

Na pewno nie z Zeleną. Ani wtedy, gdy jako niemowlę została porzucona przez matkę, ani wtedy gdy porwało ją tornado, ani nawet wtedy gdy po śmierci przybranej matki, musiała znosić humory ojca, który gardził nią i jej magią. Dziewczyna nie miała łatwo, więc nie specjalnie mnie dziwi, że zzieleniała z zazdrości (naprawdę dosłownie to potraktowała), gdy zobaczyła Reginę (swoją przyrodnią siostrę) i jej pozornie wspaniałe życie. Pragnęła zawalczyć o własne szczęście, ale za każdym razem ktoś zajmował jej miejsce. Wróżki nie pomogły, nawet dobre czarownice z Oz nie starały się specjalnie polepszyć jej życia, gdy w zasięgu ręki był ktoś lepszy. Zielonooki potwór nie bierze się znikąd. 


Nie ma to jak porządny pojedynek zła i nikczemności.

Dla odmiany zerknijmy do wróżek. Gdzie one się szlajały, gdy ludzie potrzebowali ich pomocy? Oczywiście u przyszłych księżniczek! Weźmy na warsztat Disneyowską wersję "Śpiącej Królewny", w której to wróżki postanowiły balować z rodziną królewską. Przyniosły młodej królewnie jakieś bzdurne dary, jak słowiczy śpiew, uroda i inne pierdoły (nie mogły jej dać jakiejś super mocy np. latania, czytania w myślach, czy teleportacji?), a później wpadły na genialny pomysł by zmarnować 16 lat na niańczenie jej. Poważnie?! Pomyślcie tylko ile dobrego mogłyby zrobić trzy dobre wróżki przez 16 lat? Mogłyby na przykład pomóc wcześniej wspomnianym Czarnym Charakterom, nim stały się złe. Mogłyby rozwiązywać konflikty, spełniać marzenia biednych i pokrzywdzonych lub nakarmić głodnych. Dziewczynka z zapałkami nigdy by nie umarła, gdyby jedna z tych wróżek nie zajmowała się akurat wymianą pieluchy. 

A inne wróżki? Chyba jest ich trochę więcej, prawda? Gdzie one się podziewały. Jedna z pewnością trafiła do Kopciuszka (wersja Disneya), bo wiecie ona miała bardzo poważne życzenie do spełnienia - chciała iść na bal. Przecież to sprawa życia i śmierci, nie? No tak, z tych dwóch przykładów wynika, że wróżki wolą się zajmować duperelami i wyrabiać sobie dobre kontakty z monarchami. W końcu Kopciuch złapał księcia. A w Once Upon a Time BFF Błękitnej Wróżki była matka Śnieżki, czyż nie? Później Błękitka przylatywała na każde skinienie Śnieżki. Nawet Dzwoneczek zainteresował się Reginą dopiero, gdy ta została królową. Oj, coś te nasze podfruwajki mają słabość do korony, a biednych mają u podstawy skrzydełek. 
Wróżki się kłócą, a w międzyczasie gdzieś na świecie umiera panda.

Myślę, że poznaliśmy odpowiedź na pytanie zawarte w temacie: szczęście sprzyja uprzywilejowanym. Wróżki z pewnością są skorumpowane! Czarne charaktery nigdy nie dostały takiej szansy od losu, czy wróżek, jaką dostali możni ze świata bajek. Kopciuszek pewnie zgładziłby wszystkich na swej drodze, gdyby w odpowiednim momencie nie pojawiła się jej wróżka chrzestna. Nie wierzycie? Krwawy Kopciuch skręcający karki jest jedną z najwcześniejszych wersji tej baśni (sprawdźcie tutaj), konkretnie „Kotka przy piecu” Giovana Battiste Basile powstała w 1634 roku, gdy Disney jeszcze nie zmonopolizował świata bajek (cóż...raczej nie miał takiej możliwości, skoro jeszcze nie istniał). Ale dość już o tym, bo przez przypadek znowu zdradzę o czym będzie kolejna część Czarnych Charakterów. 

<-Czytaj część pierwszą "Nikt nie rodzi się zły"      Czytaj część trzecią "Dobry czy zły" ->

Ps. Macie pomysł, gdzie jeszcze nie było wróżek, a powinny się tam zjawić?

Prześlij komentarz

22 Komentarze

  1. Złośliwa Baba18 stycznia 2015 17:04

    Zdecydowanie wróżki powinny odwiedzić mnie :D
    Analiza postawy wróżek jest rewelacyjna, chociaż zaczynam się bać tego, co będzie za tydzień.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ubawił mnie twój wpis. Tak na dobrą sprawę to ja też powinnam być złym charakterem przez całe życie mam pod górkę i wróżki jakoś do tej pory nie spotkałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Veroniqusia Waters18 stycznia 2015 18:26

    Uch, od dziecka nie znosiłam tych okropnych wróżek! Małe to, kolorowe takie, że oczopląsu można dostać i nic pożytecznego nie robi. Zamiast pomóc biednemu Bestii, albo złej wróżce ze Śpiącej Królewny, której na pewno było przykro, kiedy o niej zapomniano i nie zaproszono na przyjęcie - komu by nie było?! - to te wróżyska zajmują się pantofelkami dla rozkapryszonego Kopciuszka. Oj, nieładnie!

    PS Tekst świetny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rumpel<3 Jakkolwiek to zabrzmi - zrobiłaś mi tym wpisem dobrze. ^^ Nie ma to jak przerwa na Rumpla (Iara ma zaleczenia i potrzebuje małych przyjemności). Cudnie go opisałaś, zgadzam się. Kocham Rumpla. I zdjęcie też cudne. Lovciam!
    Zielonej nie lubię, nic nie poradzę. Troszku przerysowana i za dużo tego nieszczęścia u niej.
    Dobrym wróżkom należy się kopas w dupas. Ratować Aurorę mogły pod koniec, a nie niańczyć 16 lat (i tak zawaliły:P). Przychodzi mi na myśl jeszcze jedna wróżka. Ta z Pięknej i Bestii, która jest, ale jej nie ma. Widać jak wróżkom się nudzi to zmieniają książęta w bestie. A tak, bo mu się jej kwiatek nie podobał. A jak taki Rumpel staje się mrocznym, żeby ratować dzieciaka to zuo...

    OdpowiedzUsuń
  5. A w dodatku w końcu nie kręcisz nosem! Ha! Pomyśl tylko w jakiej dawce musi być za tydzień, skoro uznałam, że dopiero wtedy będziesz w pełni zadowolona :P
    Przyznaję, ciekawą mają formę rozrywki te wróżki. A o tej z Pięknej i Bestii całkiem zapomniałam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie, mało z nich pożytku i tylko zabierają cenny czas ekranowy, który mógłby zostać wykorzystany na łotrów :D
    Ale co tam z Bestią, dlaczego my nie mamy jakiejś wróżki na usługach. Damn, nawet złotej rybki, ani czarodziejskiej lampy nie mam na stanie. Coś trzeba będzie z tym zrobić!
    Do Ps dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się :) Wiesz, masz jeszcze szansę zostać jednym z nich! W sumie nie mają tak najgorzej w porównaniu do zwykłych śmiertelników ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdecydowanie, a przy okazji ja też poproszę, a co się będę patyczkować!
    I słusznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Onceowe wersje bajek i czarnych charakterów :D Chociaż Rumpelsztyka poznałam dopiero od nich, nie kojarzę go z dzieciństwa. Wicked Witch mnie denerwowała, podobnie jak Cora. Za to Snow Queen była niesamowita <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Już się cieszę na tę myśl.:) W dodatku najgorsze zaliczenia będę miała za sobą. :D:D:D
    Nic dziwnego, w końcu ona była, ale jej nie było.:p

    OdpowiedzUsuń
  11. Wielbię ten serial. Właśnie skończyłam ostatni wyemitowany sezon z Elsą *_* i czekam na kolejny. Lubię Rumpelka i jego śmiech :D

    OdpowiedzUsuń
  12. O, Rumpel był chyba w czwartej części Shreka, rzeczywiście. Kompletnie go nie skojarzyłam!
    Ingrid była kochana. Dość brutalnie próbowała zdobyć miłość Elsy i Emmy, ale kochała je tak mocno, że nie można jej nie lubić.

    OdpowiedzUsuń
  13. W ogóle pomocna nie była! Namieszała tylko!
    Będę się starać, chcę nagrodę. Już odliczam.:)

    OdpowiedzUsuń
  14. W chwilach niechciejstwa wyobraź sobie Gosiarellę skandującą "Go Iara! Go! Go! Go Iara" (oczywiście obowiązkowo z różowymi pomponami) - pomóc nie pomoże, ale może chociaż rozbawi :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pewnie dlatego, że takim mały karzełek do naszego Rumpla nie podobny :P
    Zgadzam się! Miała dobre pobudki, tylko wykonanie trochę kulało. Szkoda, że skończyła jak skończyła ;/

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba jestem już za stara, aby zamienić się w czarny charakter :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Oooooo, dziękuję! Jesteś the best!:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytanie o Once Upon a Time na razie sobie odpuszczam, bo nie widziałam serialu (od pewnego czasu to rozważam) i nie chcę sobie psuć niespodzianki. A co do wróżek, to rzeczywiście są jakieś skorumpowane i zajmują się mało użytecznymi rzeczami. Chociaż nie wiadomo, co wynikłoby z ich ingerencji, gdyby były tak pomocne, jak przy wychowywaniu Aurory w "Czarownicy"... ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Na to nigdy nie można być za starym! :P

    OdpowiedzUsuń
  20. To słuszne podejście. Serial jest niezły :)
    O tej ich ingerencji będzie w sobotę, ale znów będę się w dużej mierze opierać na serialu, więc ogólnie powiem, że wróżki potrafią skopać ludziom życie :P

    OdpowiedzUsuń
  21. Jego śmiech jest mistrzowski. Szkoda, że na kolejny odcinek musimy czekać aż do marca.

    OdpowiedzUsuń