
Moi Drodzy Czytelnicy aka Różowe Sałaty!
Dziś mam sprawę. Jest w miarę ważna, więc proszę byście przeczytali poniższy tekst w całości. Poświęcicie 3 minuty czasu, a co zrobicie dalej będzie już Waszą sprawą. To jak dacie radę? Super! Nie wiem czy wiecie, ale od 10 lat Onet organizuje konkurs dla blogerów "Blog Roku". Do tej pory nie chciałam was tym zadręczać, jednak w tym roku coś się zmieniło i jestem do tego zmuszona.
Ci, którzy są tu od dłuższego czasu pewnie zauważyli, jak wiele zmian przeszedł blog w ciągu ubiegłego roku (więcej na ten temat tutaj). Pojawiły się cykle, zmieniła tematyka, a i w głowie miałam kilka projektów, które zazwyczaj nie dochodziły do realizacji przez rzeczy, na które nie miałam większego wpływu. Nie będę opisywała konkretów, bo komuś może się zrobić przykro, że nie wyszło (np. mnie), dlatego ograniczę się jedynie do krótkiej mądrości: nie zawsze blogerów bierze się na poważnie. Często nie traktuje się nas-blogerów na równi z dziennikarzami. Przykładowo załatwienie przepustki by zrelacjonować ciekawe wydarzenie na blogu przypomina walkę z wiatrakami. Oczywiście w wielu przypadkach da się to obejść, temat i tak powstaje, ale nie jest tak bogaty, jakbym sobie tego życzyła. Pokazuje coś, co nie jest specjalnie odkrywcze, a wolałabym od czasu do czasu pokazać Wam zaplecze. Pokazać Wam więcej. Rozumiecie?
Dlaczego akurat teraz o tym piszę? Cóż... wcześniej postrzegałam wygraną w Blogu Roku w trochę krzywdzący i naiwny sposób, a mianowicie jako miłe połechtanie ego. Nie było mi to specjalnie do szczęścia potrzebne, bo jestem narcyzem, który sam siebie kocha wychwalać, a poza tym i tak wiem, że mnie kochacie, więc dodatkowe dowody nie były mi potrzebne. W końcu jednak zrozumiałam, że Blog Roku otwiera drzwi i daje więcej możliwości. Daje dostęp do tworzenia tekstów, które do tej pory były poza zasięgiem. Osoby odpowiedzialne za wypowiedzenie magicznego "TAK, zróbmy to" patrzą inaczej, gdy bloger jest rozpoznawalny i mają na to twarde dowody. Nie mówię, że jest to jedyna droga do osiągnięcia niektórych rzeczy, ale warto spróbować nią pójść. Do tego jednak potrzebuję Was moje drogie Różowe Sałaty!
Co możecie zrobić? Wyciągnąć telefon, wklepać w wiadomość treść: J11175 i wysłać na numer 7122. Sms ściągnie Wam z konta 1,23 zł. Tragedii nie ma, a kasa i tak pójdzie na cel charytatywny, konkretnie na Fundacje Dzieci Niczyje, pomagającą dzieciakom, które doświadczyły przemocy. Możecie wysłać tylko jednego sms z jednego numeru telefonu. To znaczy możecie zagłosować z niego też na inne blogi, ale tylko raz na mój. Także tego... wysyłajcie smsy i trzymajcie kciuki, żeby reszta też je wysłała i Gosiarella wygrała, a gdy się uda to za rok będziecie mogli mnie rozliczyć z obietnicy wykorzystania tego tytułu do granic możliwości. Zgoda?
Dziś mam sprawę. Jest w miarę ważna, więc proszę byście przeczytali poniższy tekst w całości. Poświęcicie 3 minuty czasu, a co zrobicie dalej będzie już Waszą sprawą. To jak dacie radę? Super! Nie wiem czy wiecie, ale od 10 lat Onet organizuje konkurs dla blogerów "Blog Roku". Do tej pory nie chciałam was tym zadręczać, jednak w tym roku coś się zmieniło i jestem do tego zmuszona.
Ci, którzy są tu od dłuższego czasu pewnie zauważyli, jak wiele zmian przeszedł blog w ciągu ubiegłego roku (więcej na ten temat tutaj). Pojawiły się cykle, zmieniła tematyka, a i w głowie miałam kilka projektów, które zazwyczaj nie dochodziły do realizacji przez rzeczy, na które nie miałam większego wpływu. Nie będę opisywała konkretów, bo komuś może się zrobić przykro, że nie wyszło (np. mnie), dlatego ograniczę się jedynie do krótkiej mądrości: nie zawsze blogerów bierze się na poważnie. Często nie traktuje się nas-blogerów na równi z dziennikarzami. Przykładowo załatwienie przepustki by zrelacjonować ciekawe wydarzenie na blogu przypomina walkę z wiatrakami. Oczywiście w wielu przypadkach da się to obejść, temat i tak powstaje, ale nie jest tak bogaty, jakbym sobie tego życzyła. Pokazuje coś, co nie jest specjalnie odkrywcze, a wolałabym od czasu do czasu pokazać Wam zaplecze. Pokazać Wam więcej. Rozumiecie?
Dlaczego akurat teraz o tym piszę? Cóż... wcześniej postrzegałam wygraną w Blogu Roku w trochę krzywdzący i naiwny sposób, a mianowicie jako miłe połechtanie ego. Nie było mi to specjalnie do szczęścia potrzebne, bo jestem narcyzem, który sam siebie kocha wychwalać, a poza tym i tak wiem, że mnie kochacie, więc dodatkowe dowody nie były mi potrzebne. W końcu jednak zrozumiałam, że Blog Roku otwiera drzwi i daje więcej możliwości. Daje dostęp do tworzenia tekstów, które do tej pory były poza zasięgiem. Osoby odpowiedzialne za wypowiedzenie magicznego "TAK, zróbmy to" patrzą inaczej, gdy bloger jest rozpoznawalny i mają na to twarde dowody. Nie mówię, że jest to jedyna droga do osiągnięcia niektórych rzeczy, ale warto spróbować nią pójść. Do tego jednak potrzebuję Was moje drogie Różowe Sałaty!
Co możecie zrobić? Wyciągnąć telefon, wklepać w wiadomość treść: J11175 i wysłać na numer 7122. Sms ściągnie Wam z konta 1,23 zł. Tragedii nie ma, a kasa i tak pójdzie na cel charytatywny, konkretnie na Fundacje Dzieci Niczyje, pomagającą dzieciakom, które doświadczyły przemocy. Możecie wysłać tylko jednego sms z jednego numeru telefonu. To znaczy możecie zagłosować z niego też na inne blogi, ale tylko raz na mój. Także tego... wysyłajcie smsy i trzymajcie kciuki, żeby reszta też je wysłała i Gosiarella wygrała, a gdy się uda to za rok będziecie mogli mnie rozliczyć z obietnicy wykorzystania tego tytułu do granic możliwości. Zgoda?
![]() |
Wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać przed stworzeniem plakatu wyborczego. Gosiarella na prezydenta i te sprawy! |