
Zombie Apokalipsa, którą oglądamy zazwyczaj na filmach jest w rzeczywistości mało realna. Nawet nie dlatego, że są marne szansę na jakąkolwiek apokalipsę zombie, tylko dlatego, że ludzkość pokazana na filmach to skrajni idioci. Chociaż nie. Oni żyją w świecie, który jest kompletnie nieprzygotowany na plagę pożeraczy ludzkich mózgów (i całej reszty flaków). My dzięki nim, mamy już pewien wachlarz rozwiązań. Pogdybajmy jak wyglądałaby Z-apokalipsa we współczesnym świecie.
Przede wszystkim gdy zombie wylezą na ulicę, charcząc, pochrapując, ciągnąc za sobą nogę lub wyżerać ludzkie flaki, nie będziemy mieli problemu z identyfikacją zagrożenia. Ciężko znaleźć ignoranta, który z pewną dawką naiwnej ostrożności podejdzie do delikwenta konsumującego byłego kompana, z pytaniem czy wszystko z nim w porządku. Większość zwyczajnie poczęstuje go maczetą lub pobiegnie szybciej, niż nie jeden maratończyk. Sądzę, że nie będzie też problemu z nazwaniem trupa po imieniu, skoro wszyscy, którzy mają dostęp do telewizji, doskonale znają słowo zombie. Szczerze wątpię by ktoś używał terminów szwendasz, kąsacz, czy innych sztywnych. Osoby zapoznane z popkulturą w pewnym stopniu zdają sobie sprawę z tego czym są zombie, jak je nazwać, a przede wszystkim jak je zabić. Stawiam dychę, że większość z was próbowałaby rozłupać czaszkę, zamiast wystrzeliwać cały magazynek w korpus, kiedy kompletnie nie zdawałoby to rezultatu. A jeśli nie? No cóż... to będzie ich kara za nieoglądanie filmów Romero.
Podobnie będzie z naszą reakcją na plagę zombiaków. Sądzę, że Ci bardziej rozgarnięci nie będą latać jak oszalali po ulicach, ani próbowali wydostać się z miasta w pośpiechu (wiecie korki na drogach wyjazdowych i plaga zombie nie idą w parze), lecz spokojnie zabarykadują się w domu z ciężkim sprzętem do (ponownego)mordowania agresorów. Dzięki temu bilans przemian w pożeraczy mózgów powinien być drastycznie mniejszy, od tego który przewidują hollywoodzcy twórcy. Przewiduję, że gdy ogólna panika minie, a ludzie zbiorą odpowiednią broń i zaopatrzą się w dobre ochraniacze i wyjdą grupami na ulicę to zombie będzie pokazywane tylko w cyrku i w Gosiarellowej piwnicy (no co? Muszę mieć pamiątkę!). W najgorszym wypadku może ziścić się wizja Miry Grant opisana w trylogii Przeglądu Końca Świata, czyli zombie opanują część terenów. Tereny gospodarcze i kilka miast może upaść, ale większość się obroni, a ludzie powoli przywykną do nowej rzeczywistości i zasad bezpieczeństwa. Przykładowo taki Kraków z naszymi wszystkimi maczetami ma całkiem spore szanse przetrwania. Wiadomo, maczeta, siekiera czy też różowe widły to nie to samo co pistolet, ale bądźmy szczerzy, w Polsce nie mamy tak ułatwionego dostępu do broni palnej, jak w USA. Jednak jeśli wybuchnie plaga ten stan rzeczy z pewnością ulegnie zmianie. Niemniej jednak powinniśmy dać sobie radę, jeśli będziemy pamiętać by nasza broń była odpowiedniej długość tzn. pozwalała zabić zombiaka nim ten nas pogryzie. A skoro o pogryzieniach mowa to już na starcie będziemy lepiej przygotowani do tego, że ugryzienie może nieść ze sobą przemianę w bezmózgiego, nachalnego trupa. Niektórzy z nas będą też bardziej paranoiczni (czyt. między innymi ja), przez co do wszystkich możliwych sposobów złapania infekcji będą odnosić się sceptycznie. Rozumiecie już co mam na myśli, pisząc, że mamy większe szanse na przetrwanie niż bohaterowie fikcyjnych światów, w których 'zombie' to pojęcie abstrakcyjne?
Niestety są spore minusy życia w świecie, w którym zapanowała moda na wstawanie z grobów. Nawet jeśli zaliczymy się do szczęściarzy, którzy przeżyją pierwszą falę infekcji, a ulice zostaną względnie wysprzątane z pojękujących chrupaczy ludzkich mózgów to nasz leniwy styl życia może odejść w zapomnienie. Ćwiczenia i dbanie o kondycje nie będzie już tylko receptą na smukłą sylwetkę, ale zwiększeniem szans na ucieczkę przy ponownej inwazji. Wypad z ukochanym pod namiot? Co wy walnięci? Już teraz ciężko znieść robactwo i komary, a gdy dojdą zombiaki to cały romantyczny nastrój szlag trafi. W najlepszym wypadku wakacyjna przygoda może zmienić się w walkę o przetrwanie. W sumie dalej ciekawa przygoda, a Ci, którzy ją przetrwają będą mieli zabawną anegdotkę do opowiadania znajomym. W każdym razie zmierzam do tego, że pojęcie "urlop za miastem", czy "weekend na łonie natury" może stać się równie zapomniane, jak kasety magnetofonowe. Obawiam się, że podróżowanie publicznymi środkami lokomocji będzie znacznie utrudnione, a odprawy na lotniskach znacznie się przedłużą.
Pozostaje także kwestia tego, czy w wyniku śmierci niespowodowanej atakiem zombie, ludzie także będą się przemieniać. Jeśli tak to aż się boję jak ciężko będą miały osoby starsze i schorowane. Z kolei pracownicy szpitali i domów spokojnej starości nie powinni już nigdy więcej narzekać na marną pensje, ponieważ z pewnością będą jedną z najlepiej opłacanych grup. Społeczeństwo w obawie przed przypadkową śmiercią kogoś w pobliżu, będzie odchodzić od życia towarzyskiego. Przynajmniej w realu. Znajomości internetowe powinny kwitnąć. Podobnie jak sprzedaż online, bo kto ryzykowałby zakupy, jeśli miły dostawca przyniesie nam produkty do domu? Zastanawiam się jedynie co poczną biedni świadkowie Jehowy, skoro nie będą już mieli kogo zaczepiać? Właśnie zrozumiałam, jak Z-apokalipsa odbije się na religii. Wstawiłabym kilka żartów, ale lepiej ograniczę się do tego, że Bóg/Bogowie mogą się znaleźć w ciężkiej sytuacji, skoro wszyscy już będą wiedzieć co stanie się z nami po śmierci. W takiej rzeczywistości niespodzianki nie będzie, przykro mi.
Ogólnie rzecz biorąc, poza kilku procentowym zmniejszeniem populacji ludzi na świecie, nie powinno być aż tak tragicznie. A przynajmniej tak źle, jak to pokazują na filmach. Nasz styl życia się zmieni. Internet jeszcze bardziej urośnie w siłę, a producenci broni i sprzętu do ćwiczeń będą zacierać ręce. Ludzkość co prawda spadnie na drugą pozycję łańcucha pokarmowego, ale podobnie, jak groźne wirusy, łatwo się nie poddamy. Pocieszyłam Was? Za jakiś czas wrzucę tekst, który podniesie wasze szansę na przetrwanie w razie Z-apo, więc głowy do góry. Nie myślcie sobie, że zrobię to z dobroci serca, bo to będzie czysty egoizm (im więcej Różowych Sałat w nowym świecie tym lepiej dla Gosiarelli).
Ps. Jak waszym zdaniem wyglądałby świat po Z-apokalipsie?
Ps2. Macie w domu coś co nadawałoby się do zabicia zombiaka?
