Przed przeczytaniem poniższego tekstu upewnij się, że przeczytałeś pierwszą część (link), w której omówiłam różnice i podobieństwa między realiami, w których rozgrywa się akcja "Niebezpiecznych związków" i "Szkoły uwodzenia", a także misji mającej na celu zmienienie niewinnej Cecylii w rozwiązłą panienkę. W tym tekście omówimy główną linię fabuły, czyli uwiedzenie świętoszki, a na koniec małe podsumowanie obu wersji. Gotowi?
Realizacja planu przebiega w obu wersjach podobnie: ktoś uprzedza dziewczynę o reputacji Valmonta, on udaje lepszego niż jest w rzeczywistości, w końcu stara się dowiedzieć kto nagadał na niego do świętoszki. W NZ starał się przekupić pokojówkę, a gdy mu się to nie udało wykorzystał relacje łączącą ją z jego służącym Azolanem, który chcąc pomóc swemu pracodawcy ustawia schadzkę z pokojówką tak by wicehrabia mógł ich nakryć i wymusić na niej wydanie listów jej pani. W SU Azolana zastępuje Blaine Tuttle, ale nie mam pojęcia kim on jest dla Sebastiana? Dilerem? Kumplem? Nie wiem. W każdym razie mu płaci za ustawienie schadzki z Gregiem McConnellem, przyjacielem Annette, którego podejrzewa o zepsucie swojej opinii w oczach dziewczyny. Gdy Sebastian przerywa miłosne uniesienia, zrozpaczony Greg zapewnia o swojej niewinności i zgadza się wyciągnąć prawdę z Annette, jeśli Sebastian zachowa jego orientacje w tajemnicy. W obu przypadkach sprawczynią całego zamieszania okazuje się matka Cecylii, przez co pałający żądzą zemsty Valmont postanawia dołożyć swoją cegiełkę do pełnego zepsucia jej ukochanej córeczki.
W końcu próby uwodzenia świętoszki zaczynają skutkować. Nie tylko zakochuje się ona w Sebastianie, ale i on zaczyna odwzajemniać te uczucia, co z kolei irytuje Kathryn. W tym momencie pojawia się ogromna przepaść pomiędzy oryginałem i adaptacją. W Niebezpiecznych związkach wszystkie działania Valmonta wydają się być wyrachowane. W jego listach nie poczułam tego, co zobaczyłam w Szkole uwodzenia. Przede wszystkim waha się, gdy Annette w końcu postanawia mu się oddać. Wraca dopiero, gdy jest pewien swoich uczuć do niej. Później, gdy nadchodzi czas odebrania nagrody od Kathryn wcale jej nie chce. Jego uczucie do Annette zaczyna go zmieniać w lepszego człowieka, a przy tym staje się także jego słabością, której nie waha się użyć Merteuil. Bez ogródek przedstawia mu swoją wizję konsekwencji, które może przynieść związek z córką dyrektora: reputacja ich obojga legnie w gruzach. On nie będzie już uznawany za bezwzględnego podrywacza zmieniającego dziewczyny jak rękawiczki, a Annette ucierpi z powodu jego przeszłości. Ostatecznie te argumenty sprawiają, że Sebastian porzuca dziewczynę i leci odebrać nagrodę od swojej przyrodniej siostry, która notabene z satysfakcją oznajmia mu, że wygrała z nim, robiąc z niego tchórzliwego frajera.
W Niebezpiecznych Związkach sytuacja wygląda nieco inaczej. Valmont z ogromną bezwzględnością i premedytacją stara się dobrać do majtek prezydentowej i ani na chwilę nie odpuszcza prób wyegzekwowania upojnej nocy od markizy. Dodatkowo by udowodnić samemu sobie i Merteuil, że nie kocha świętoszki, zdradza ją ze starą kochanką, a ostatecznie porzuca. Oczywiście nie obyło się bez manipulatorskich sztuczek jego drogiej przyjaciółki, jednak jego czyny były kierowane jedynie troską o samego siebie i swoją reputację.
Po zerwaniu Valmonta i świętoszki oraz odkryciu intrygi Merteuil, wicehrabia niby coś tam stara się wyjaśnić prezydentowej, jednak z marnym skutkiem. Odniosłam wrażenie, że miłość jedynym motywem jego starań. Sądzę, że składa się na to również ciężki stan zdrowia prezydentowej, a także urażona duma, której cios zadała markiza. W Szkole uwodzenia motywy Sebastian zdają czystsze, kierowane jedynie miłością i tęsknotą. Przy okazji wkłada w to znacznie więcej wysiłku. Obnażył przed nią wszystkie swoje grzechy, oddając w jej ręce dziennik. A ostatecznie poświęcił życie by ratować jej. I to już samo w sobie jest bezinteresowny aktem szczerej miłości.
W Niebezpiecznych związkach umiera prezydentowa de Tourvel, ginie również Valmont z ręki kawalera Danceny. Mimo wszystko na łożu śmierci wicehrabia mu przebacza, a także oddaje całą korespondencje wymienioną między nim a markizą. Te listy pozwalają obnażyć przed światem prawdziwe oblicze Merteuil. Cały Paryż aż huczy od plotek, gdy pojawia się niczego podejrzewająca markiza, wystawiając się na publiczne upokorzenie. Po pewnym czasie dosięga ją poważna choroba, z której wychodzi oszpecona. Twarz ucierpiała najbardziej, a w dodatku straciła oko, zaś arystokracja zgodnie przyznała, że w końcu oblicze odzwierciedla jej prawdziwą naturę. Pozostaje jeszcze Cecylia, która w końcu dostrzegła, iż była zabawką, którą namiętnie bawiła się dwójka rozpustnych manipulatorów. Młoda dziewczyna postanawia przywdziać habit i pozostać w klasztorze do końca swych dni.
Zakończenie, które mamy okazję oglądać w Szkole uwodzenia znacznie różni się od pierwowzoru, choć można dostrzec pewne podobieństwa. Sebastian, jak wiemy, umiera. Teoretycznie potrącony przez taksówkę. Praktycznie poświęca się by uratować Annette, którą na ulicę wypchnął Clifford, czyli w dalszym ciągu za śmierć głównego bohatera możemy obwiniać kochasia Cecylii. Jednak to co się dzieje później znacząco odbiega od oryginału. Przede wszystkim Annette jest cała i zdrowa, a przy tym to ona znajduje się w posiadaniu dowodów (dziennika Sebastiana), które demaskują prawdziwą naturę naszej ulubionej manipulatorki. Dziewczyna nie jest już taką świętoszką, jak na początku. Nie martwiąc się o swoją reputacje, rozdaje wszystkim uczniom szkoły kopie dziennika, który zawiera nie tylko historie związane z Kathryn, ale także z nią i Cecille. Co ciekawe sama Cecille z dumnie podniesioną głową, pomaga w rozdawaniu owych kopii. To właśnie dziwi mnie najbardziej. Jakim cudem ta głupiutka dziewczyna potrafiła odnaleźć w sobie taką odwagę? Niepojęte, ale godne podziwu. Podobała mi się również scena publicznego upokorzenia Merteuil. Była bardzo wymowna, a przy tym pokazała, jak dziewczyna traci swoje ciężko wypracowane przywileje.
Dalej pozostaje wierna (czyt. bardziej lubię) uwspółcześnionej wersji Rogera Kumble, ale muszę przyznać, że mam znacznie więcej frajdy oglądając "Szkołę uwodzenia", gdy znam oryginalną wersję. A wy? Oglądaliście? Czytaliście? Co sądzicie?
Misja: Świętoszka
Wątek związany z uwiedzeniem świętoszki posiada o wiele więcej różnic od planu uderzającego w Cecylię. Przede wszystkim sama świętoszka, czyli w powieści prezydentowa de Tourvel jest szczęśliwą mężatką. Bogobojną, cnotliwą i powściągliwą. I ta jej świętoszkowatość sprawiła, że Valmont się nią zainteresował i uznał za trofeum, któremu warto poświęcić więcej energii. W Szkole uwodzenia Sebastian zwrócił uwagę na Annette Hargrove po przeczytaniu jej artykułu opublikowanego w piśmie dla nastolatków, w którym to gorąco zapewniała, że swoje dziewictwo odda mężczyźnie dopiero po ślubie. Dodatkowym wabikiem jest to, że dziewczyna jest córką nowego dyrektora szkoły, a uwiedzenie jej przed rozpoczęciem roku szkolnego powinno zapewnić Sebastianowi rozgłos. Oczywiście dziewczyna nie jest niczyją żoną, chociaż ma chłopaka, który podobnie jak de Tourvel wyjechał w siną dal. W obu przypadkach Valmontowi sprzyja fakt, iż zwierz, na którego poluje, pomieszkuje u jego ciotki. W każdym razie te różnice sprawiają, że zadanie Sebastiana wydaje się łatwiejsze, niż wicehrabiego. Nawet sam zakład powoduje, że ma on więcej do stracenia, ponieważ w NZ nagrodą miała być (poza zdobytym trofeum w postaci świętoszki) kolejna upojna noc z Merteuil, zaś w SU nagroda za zwycięstwo pozostaje taka sama, jednak w razie porażki mógłby stracić swój ukochany samochód.
Gdyby na fotelu pasażera siedziała Kathryn mielibyśmy na jednym zdjęciu wszystko, co Valmont mógłby zyskać w razie wygrania zakładu. |
Realizacja planu przebiega w obu wersjach podobnie: ktoś uprzedza dziewczynę o reputacji Valmonta, on udaje lepszego niż jest w rzeczywistości, w końcu stara się dowiedzieć kto nagadał na niego do świętoszki. W NZ starał się przekupić pokojówkę, a gdy mu się to nie udało wykorzystał relacje łączącą ją z jego służącym Azolanem, który chcąc pomóc swemu pracodawcy ustawia schadzkę z pokojówką tak by wicehrabia mógł ich nakryć i wymusić na niej wydanie listów jej pani. W SU Azolana zastępuje Blaine Tuttle, ale nie mam pojęcia kim on jest dla Sebastiana? Dilerem? Kumplem? Nie wiem. W każdym razie mu płaci za ustawienie schadzki z Gregiem McConnellem, przyjacielem Annette, którego podejrzewa o zepsucie swojej opinii w oczach dziewczyny. Gdy Sebastian przerywa miłosne uniesienia, zrozpaczony Greg zapewnia o swojej niewinności i zgadza się wyciągnąć prawdę z Annette, jeśli Sebastian zachowa jego orientacje w tajemnicy. W obu przypadkach sprawczynią całego zamieszania okazuje się matka Cecylii, przez co pałający żądzą zemsty Valmont postanawia dołożyć swoją cegiełkę do pełnego zepsucia jej ukochanej córeczki.
W końcu próby uwodzenia świętoszki zaczynają skutkować. Nie tylko zakochuje się ona w Sebastianie, ale i on zaczyna odwzajemniać te uczucia, co z kolei irytuje Kathryn. W tym momencie pojawia się ogromna przepaść pomiędzy oryginałem i adaptacją. W Niebezpiecznych związkach wszystkie działania Valmonta wydają się być wyrachowane. W jego listach nie poczułam tego, co zobaczyłam w Szkole uwodzenia. Przede wszystkim waha się, gdy Annette w końcu postanawia mu się oddać. Wraca dopiero, gdy jest pewien swoich uczuć do niej. Później, gdy nadchodzi czas odebrania nagrody od Kathryn wcale jej nie chce. Jego uczucie do Annette zaczyna go zmieniać w lepszego człowieka, a przy tym staje się także jego słabością, której nie waha się użyć Merteuil. Bez ogródek przedstawia mu swoją wizję konsekwencji, które może przynieść związek z córką dyrektora: reputacja ich obojga legnie w gruzach. On nie będzie już uznawany za bezwzględnego podrywacza zmieniającego dziewczyny jak rękawiczki, a Annette ucierpi z powodu jego przeszłości. Ostatecznie te argumenty sprawiają, że Sebastian porzuca dziewczynę i leci odebrać nagrodę od swojej przyrodniej siostry, która notabene z satysfakcją oznajmia mu, że wygrała z nim, robiąc z niego tchórzliwego frajera.
W Niebezpiecznych Związkach sytuacja wygląda nieco inaczej. Valmont z ogromną bezwzględnością i premedytacją stara się dobrać do majtek prezydentowej i ani na chwilę nie odpuszcza prób wyegzekwowania upojnej nocy od markizy. Dodatkowo by udowodnić samemu sobie i Merteuil, że nie kocha świętoszki, zdradza ją ze starą kochanką, a ostatecznie porzuca. Oczywiście nie obyło się bez manipulatorskich sztuczek jego drogiej przyjaciółki, jednak jego czyny były kierowane jedynie troską o samego siebie i swoją reputację.
Po zerwaniu Valmonta i świętoszki oraz odkryciu intrygi Merteuil, wicehrabia niby coś tam stara się wyjaśnić prezydentowej, jednak z marnym skutkiem. Odniosłam wrażenie, że miłość jedynym motywem jego starań. Sądzę, że składa się na to również ciężki stan zdrowia prezydentowej, a także urażona duma, której cios zadała markiza. W Szkole uwodzenia motywy Sebastian zdają czystsze, kierowane jedynie miłością i tęsknotą. Przy okazji wkłada w to znacznie więcej wysiłku. Obnażył przed nią wszystkie swoje grzechy, oddając w jej ręce dziennik. A ostatecznie poświęcił życie by ratować jej. I to już samo w sobie jest bezinteresowny aktem szczerej miłości.
Zakończenie
W Niebezpiecznych związkach umiera prezydentowa de Tourvel, ginie również Valmont z ręki kawalera Danceny. Mimo wszystko na łożu śmierci wicehrabia mu przebacza, a także oddaje całą korespondencje wymienioną między nim a markizą. Te listy pozwalają obnażyć przed światem prawdziwe oblicze Merteuil. Cały Paryż aż huczy od plotek, gdy pojawia się niczego podejrzewająca markiza, wystawiając się na publiczne upokorzenie. Po pewnym czasie dosięga ją poważna choroba, z której wychodzi oszpecona. Twarz ucierpiała najbardziej, a w dodatku straciła oko, zaś arystokracja zgodnie przyznała, że w końcu oblicze odzwierciedla jej prawdziwą naturę. Pozostaje jeszcze Cecylia, która w końcu dostrzegła, iż była zabawką, którą namiętnie bawiła się dwójka rozpustnych manipulatorów. Młoda dziewczyna postanawia przywdziać habit i pozostać w klasztorze do końca swych dni.
Zakończenie, które mamy okazję oglądać w Szkole uwodzenia znacznie różni się od pierwowzoru, choć można dostrzec pewne podobieństwa. Sebastian, jak wiemy, umiera. Teoretycznie potrącony przez taksówkę. Praktycznie poświęca się by uratować Annette, którą na ulicę wypchnął Clifford, czyli w dalszym ciągu za śmierć głównego bohatera możemy obwiniać kochasia Cecylii. Jednak to co się dzieje później znacząco odbiega od oryginału. Przede wszystkim Annette jest cała i zdrowa, a przy tym to ona znajduje się w posiadaniu dowodów (dziennika Sebastiana), które demaskują prawdziwą naturę naszej ulubionej manipulatorki. Dziewczyna nie jest już taką świętoszką, jak na początku. Nie martwiąc się o swoją reputacje, rozdaje wszystkim uczniom szkoły kopie dziennika, który zawiera nie tylko historie związane z Kathryn, ale także z nią i Cecille. Co ciekawe sama Cecille z dumnie podniesioną głową, pomaga w rozdawaniu owych kopii. To właśnie dziwi mnie najbardziej. Jakim cudem ta głupiutka dziewczyna potrafiła odnaleźć w sobie taką odwagę? Niepojęte, ale godne podziwu. Podobała mi się również scena publicznego upokorzenia Merteuil. Była bardzo wymowna, a przy tym pokazała, jak dziewczyna traci swoje ciężko wypracowane przywileje.
Dalej pozostaje wierna (czyt. bardziej lubię) uwspółcześnionej wersji Rogera Kumble, ale muszę przyznać, że mam znacznie więcej frajdy oglądając "Szkołę uwodzenia", gdy znam oryginalną wersję. A wy? Oglądaliście? Czytaliście? Co sądzicie?
6 Komentarze
Tak sobie myślę, że ten brak wyrachowania u Sebastiana i to, że w końcu zakochuje się w swojej "ofierze" jest takie bardzo amerykańskie :) Komedie romantyczne (czy można SU tak nazwać? jaki to właściwie gatunek?) lubują się w takich rozwiązaniach - bad boy robi sobie zakład z kolegami, że uwiedzie "tę brzydką cnotkę", uwodzi ją, ona się opiera, w końcu mu się udaje i nagle się orientuje, że ją kocha, potem ona dowiaduje się o zakładzie, wygania go na drzewo, a potem zwykle jakoś udaje im się połączyć :] Dlatego daję plusa za zabicie bohatera :D
OdpowiedzUsuńA ja tak sobie myślę, że w tym filmie brakuje zombie. Jak myślisz?
OdpowiedzUsuńDawno Ci tego nie mówiłam, więc dobrze, że mi przypomniałaś: Uwielbiam Cię za takie teksty <3 Chciałabym obejrzeć ten film z zombiakami :D
OdpowiedzUsuńOficjalnie zakwalifikowano go jako dramat/thriller. Co ma wspólnego z thrillerem tego nie wiem. Jestem tak przesiąknięta amerykańskimi wersjami wszystkiego, że dopiero teraz zaczęłam się nad tym zastanawiam i sądzę, że masz rację. Oni zawsze lubią wszystko ułagodzić i wytłumaczyć w sposób, który wzbudzi sympatię widza.
OdpowiedzUsuńPlus za zabicie bohatera - niewiarygodne <3
Zombie nadałoby tej historii życia! No, nieżycia. Gnicia. Ale byłoby fajnie!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą wiesz, że kręcą/kręcili/będą kręcić (nie wiem jaki jest aktualny status) Dumę i uprzedzenie i zombie?
OdpowiedzUsuń