Przy ostatniej dyskusji o poziomie czytelnictwa w Polsce została poruszona kwestia braku czasu na czytanie. Żyjemy z czasach, w których na wszystko brakuje nam czasu, to prawda. Mamy miliony rzeczy do zrobienia, a doba powinna mieć co najmniej 60 godzin by na wszystkie znaleźć czas. Zdarzają się jednak krótkie chwile (choć czasami bardzo długie), w których możemy wcisnąć czytanie książki.
Jednym z przykładów jest podróż środkami komunikacji publicznej. Nieustannie przemieszczamy się z punktu A do punktu B. Jeśli jedziemy sami (czyt. bez znajomych) można zacząć się nudzić lub gorzej - ciągle irytować, że albo współpasażer ma mydłofobie lub ciągle do nas gada. Co prawda czytanie książki nie pomoże na smród przepoconego towarzysza podróży (chociaż zajmie nasze myśli ciekawszym światem), ale z pewnością sprawi, że wybierzeinną ofiarę innego kompana do rozmowy. To dodatkowy plus, prawda?
Przemieszczając się po Krakowie widzę, że większość młodych osób doceniła podróżowanie z książką (serio, można by nagrać filmik promujący czytelnictwo ot tak), jednak gdy ostatnio ruszyłam w godziną podróż busem, zauważyłam, że byłam jedyną osobą z czytnikiem (papierowych wersji również nie mieli) w dłoni. Trochę mnie to zaskoczyło. Nie mogłam zrozumieć jak mogło im się nie nudzić. Okey, przyznaję, że lubię czasem siedzieć sobie sama ze sobą i rozmyślać, ale mój umysł przypomina pokrytą brokatem różową galaretkę, w której pływają zombiaczki, kucyki i księżniczki, więc totalna abstrakcja. Very creepy. Niemniej nawet ja dostałabym szału po godzinie spędzonej na... no tak właściwie to na niczym, bo godzinne patrzenie na współpasażerów jest mało konstruktywne i mało komfortowe.
Co jednak z tymi, którzy nie potrafią czytać w środkach lokomocji? Albo z tymi, którzy nie znaleźli wolne miejsca siedzącego, a czytanie na stojąco z wariatem za kierownicą do najprzyjemniejszych nie należy? Jedno słowo: audiobooki. Wiem, wiem, nie wszyscy jesteście ich fanami. W każdym razie spróbujcie, bo lektor robi różnice (mały tip: Dereszowska fajnie czyta, a słuchowisko Jo Nesbø - Karaluchy jest niesamowicie stworzone!). Dodatkowo audiobooki uatrakcyjniają czas, w którym przemieszczacie się pieszo. Albo gdy sprzątacie. Albo robicie cokolwiek innego i macie zajęte ręce. Audiobooki są pod tym względem niezwykle wygodne.
Powyższe rozwiązania można zastosować również, gdy czekacie w okropnie długich kolejkach na przykład w urzędzie czy przychodni.
Ps. A Wy gdzie najchętniej czytacie?
Ps2. Jeszcze przez jakiś czas możecie wypełniać ankietę (klik).
Jednym z przykładów jest podróż środkami komunikacji publicznej. Nieustannie przemieszczamy się z punktu A do punktu B. Jeśli jedziemy sami (czyt. bez znajomych) można zacząć się nudzić lub gorzej - ciągle irytować, że albo współpasażer ma mydłofobie lub ciągle do nas gada. Co prawda czytanie książki nie pomoże na smród przepoconego towarzysza podróży (chociaż zajmie nasze myśli ciekawszym światem), ale z pewnością sprawi, że wybierze
[Źródło] |
Co jednak z tymi, którzy nie potrafią czytać w środkach lokomocji? Albo z tymi, którzy nie znaleźli wolne miejsca siedzącego, a czytanie na stojąco z wariatem za kierownicą do najprzyjemniejszych nie należy? Jedno słowo: audiobooki. Wiem, wiem, nie wszyscy jesteście ich fanami. W każdym razie spróbujcie, bo lektor robi różnice (mały tip: Dereszowska fajnie czyta, a słuchowisko Jo Nesbø - Karaluchy jest niesamowicie stworzone!). Dodatkowo audiobooki uatrakcyjniają czas, w którym przemieszczacie się pieszo. Albo gdy sprzątacie. Albo robicie cokolwiek innego i macie zajęte ręce. Audiobooki są pod tym względem niezwykle wygodne.
Powyższe rozwiązania można zastosować również, gdy czekacie w okropnie długich kolejkach na przykład w urzędzie czy przychodni.
Ps. A Wy gdzie najchętniej czytacie?
Ps2. Jeszcze przez jakiś czas możecie wypełniać ankietę (klik).
0 Komentarze